Via Appia - Forum

Pełna wersja: Inspiracje
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Zanim zaczęłam spisywać
te kilka zdań,
odczuwałam coś, co było
podobne do potrzeby ‘wysiusiania się’.


Pierwsza część, rozdziału pierwszego.


Smak zbożowej kawy wyrwał mnie z błogiego półsnu. Grzanka z serem zastąpiła pożywne śniadanie. Włączyłam netbooka i wpisałam hasło. Odpaliłam ukochany zespół „Horrorpops”, wsadziłam słuchawki do uszu i od razu rozpoznałam „Walk like a zombie”. Zaczęłam nucić pod nosem znajome takty i zadowolona z życia sprawdziłam pocztę. Po za masą spamu znalazłam list od wydawcy, który przypominał mi o zbliżającym się terminie oddania „dzieła mojego życia” do korekty. „O matko, cóż za ironia!” pomyślałam. Nazywam się Samantha Caine i jestem popularną autorką książek dla młodzieży. Moje utwory są bardzo popularne w całych Stanach Zjednoczonych oraz w większej części Europy. Teraz jednak miałam napisać poważną książkę dla dojrzałych czytelników, a do tej pory skleciłam ledwie kilka zdań. Sądziłam, ba! byłam pewna, że pójdzie mi znacznie lepiej. Tymczasem dzień w dzień przemierzałam wirtualny świat ze słuchawkami w uszach i nic! Zupełne zero inspiracji. Zupełnie jakby wszystkie muzy pochowały się po kątach! Postanowiłam wyjść z domu i po przebywać między ludźmi. Strzępki kawiarnianych rozmów mogą być wspaniałą inspiracją.
Kiedy z netbookiem pod nosem i ciemnymi okularami zatopionymi we włosach, wsłuchiwałam się gwar tłumu nadeszło olśnienie: „Napiszę poradnik o seksie! Namówię znajome pary na zwierzenia i wykorzystam cytaty do napisania seks - poradnika!”. Nic w końcu nie sprzedaje się tak dobrze jak seks. Wymyśliłam, że popytam różne pary z różnych środowisk o ich problemy a potem skonsultuje to ze znajomym seksuologiem.
Na pierwszy ogień poszła moja bardzo religijna przyjaciółka i jej mąż. Oni byli z tych, co to przed ślubem, tylko buzi w policzek. Wypytywałam ich o preferencje seksualne. Jane była bardzo skrępowana i mówiła niewiele, jednak jej mąż, Ben nadrabiał za nią. Była bardzo otwarty i opowiadał wszystko ze szczegółami, nie odrywając wzroku od żony. Był tak bezpośredni, że aż mnie mdliło. Widać kręciła go ta pruderia u Jane. Szybko skończyłam rozmowę, czując, że dzisiaj katolickie małżeństwo będzie pracować nad bogobojnym potomstwem.
Następna moją ofiarą była samotna i „wyzwolona” znajoma z dzieckiem – Katie. Jej motto, bardzo często zresztą powtarzane, brzmiało „Uprawiam seks, z kim chcę, gdzie chcę i jak tylko często chcę!”. Opowiadała mi gdzie jeszcze się nie kochała a miałaby ochotę, ilu miała partnerów i ile pozycji z Kamasutry przerobiła. Przez cały czas nasuwało mi się jedno pytanie: „Czy ta kobieta ma jeszcze coś między nogami, czy może już czarną dziurę?”, a towarzyszyła temu dosłowna wizja.
Następna z kolei normalna, zdawałoby się para, Jon i Anita, zawaliła mnie informacjami na temat fetyszy, lateksów, pejczy i innych kojarzących się z bólem rzeczy. Uciekłam od nich bardzo szybko w obawie, że zechcą wypróbować na mnie swojego plastikowego dildo!
Kiedy w samochodzie odsłuchiwałam z dyktafonu naszą rozmowę i odkryłam jak bardzo drżał mi głos oraz jak się jąkałam, zaczęłam się śmiać tak głośno i rechotałam tak długo aż rozbolał mnie brzuch.
Postanowiłam spotkać się z samotnym facetem – Edwardem, z którym chodziłam do jednej klasy w liceum. Byłam prawie pewna, że nigdy nie miał kobiety. Byłam ciekawa również tego jak radzi sobie, ponad trzydziestoletni prawiczek. Kiedy jednak z nadzieją w głosie zapytał czy chcę mu pomóc pozbyć się ciężaru dziewictwa, udałam, że właśnie przypomniała mi się jakaś ważna, nie załatwiona sprawa i wybiegłam z jego mieszkania. Kiedy po raz kolejny dostałam w samochodzie ataku śmiechu a potem czkawki stwierdziłam, że z tymi doświadczeniami mogę jedynie napisać książkę pod tytułem: „Jak i dlaczego nie powinniśmy uprawiać seksu? – czyli o tym czy In - vitro to dobra metoda rozmnażania się.”
Pomyślałam jeszcze o wyznaniach prostytutek, ale to już chyba było. Zrezygnowana wróciłam do domu, z myślą, że znów muszę szukać inspiracji.

Druga część, rozdziału pierwszego.


Dzisiejsze śniadanie chyba było zdrowe. Szklanka soku pomarańczowego i pełnoziarniste płatki na mleku. Potrzebowałam dużo energii na cały dzień. Bowiem około tygodnia temu, wpadłam na kolejny „cudowny pomysł’. Postanowiłam opisać przeżycia z randek, ustawionych przez portal internetowy. Miałam, zatem dziś pięć randek w ciemno, byłam bardzo ciekawa, co z tego wyniknie. Wsunęłam na stopy adidasy i ostatni raz zerknęłam w lustro. Jest dobrze – pomyślałam. Jeszcze tylko jabłko na drogę i mogłam iść. W drodze do jednej z moich ulubionych knajpek centrum miasta, potwierdzałam telefonicznie dzisiejsze spotkania. Wszyscy panowie zapewniali mnie o swoim przybyciu.
Miałam niewiele czasu. Pozostały mi trzy miesiące do oddania książki do korekty.
Przed wejściem do Cafe Wenus wyjęłam z torebki puderniczkę i spojrzałam w lusterko. Czyżby mi zależało? Oczywiście, że nie - zapytałam samą siebie w duchu i włączyłam schowany w torebce dyktafon. Mark miał trzydzieści cztery lata i opisywał siebie jako „dobrze zbudowanego, wysokiego, raczej przystojnego szatyna". To, co a raczej, kogo zobaczyłam przy umówionym stoliku, przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Siedział tam Młody Bóg. Pełne usta, ciemne jak ametyst oczy, gęste włosy i męska kwadratowa szczęka. Podeszłam do niego pewnym krokiem i przywitałam się. Dziękowałam sobie w duchu za to, że nigdy nie brakowało mi śmiałości do mężczyzn. Jednak już po paru minut plułam sobie w brodę za tę śmiałość. Okazało się, że Marka nie interesuje nic, prócz jego własnej osoby. Opowiadał mi z zamiłowaniem o tym, jakim zabiegom kosmetycznym poddał swoje ciało w tym tygodniu. Solarium, maseczki, pedikiur, manikiur, fryzjer, a nawet, o zgrozo, woskowanie! Wszystko po to, żeby dobrze wypaść na randce. Po godzinie paplania stwierdził, że jestem doskonałą słuchaczką, a ja, że mam zlasowany mózg, czego jednak nie wypowiedziałam na głos.
Kolejny kandydat miał mieć na imię Ivo – dość egzotycznie. Gdy się dziś umawialiśmy przez telefon napisał tyko sms, że nie może rozmawiać przez telefon w pracy, ale na sto procent będzie na mnie czekać. Gdy weszłam do restauracji ze zdziwieniem stwierdziłam, że przy barze siedzi tylko kobieta. „No tak, facet lubi sobie pewnie poflirtować przez Internet i na tym się kończy” pomyślałam. Usiadłam jednak w pobliżu kobiety, postanowiłam parę minut poczekać. „Sąsiadka” odwróciła się do mnie i uśmiechnęła nieśmiało. „Samantha?” zapytała. Okazało się, że to żadna pomyłka. Ivo to skrót od Ivone. Jest nieśmiałą lesbijką, zdjęcie i opis w moim profilu bardzo jej się spodobały. Pogadałyśmy chwilę i po setnym zapewnieniu, że uwielbiam mężczyzn rozstałyśmy się w przyjaznej atmosferze. Cieszyłam się w duchu, że pozostali panowie mieli w profilach zdjęcia. Istniała szansa, że były prawdziwe.
Następny facet, John, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Rozwodnik, trafił na portal przypadkiem, z nudów. Normalny mężczyzna, jakich pełno na ulicach. Zdradziłam mu cel naszego spotkania i obiecałam, że nie wykorzystam naszej rozmowy w książce. Było nam razem tak dobrze, że przegapiłam kolejne spotkanie. Z Jonem umówiłam się na kolejna randkę i pobiegłam na kolację. Mike okazał się sympatycznym chłopcem, kilka lat młodszym ode mnie. Opowiadał mi o swoim życiu z niezwykłą otwartością, odpowiadałam mu tym samym. Po godzinie takich rozluźniających rozmów zapytałam go o prawdziwe pobudki szukania znajomości przez sieć. Spojrzał na mnie smutno i zalał potokiem słów. Tym razem prawdziwych. Opowiadała mi o utraconej miłości, o nieudanym dzieciństwie, okropnej pracy. Wylał z siebie wszystkie żale. Na końcu, prawie szeptem, dodał, że jest gejem. Zapytał, czy nie moglibyśmy się od czasu do czasu spotkać, żeby porozmawiać. Zgodziłam się. Czuć było, że ten chłopak potrzebuje bratniej duszy.
Leżąc w wannie doszłam do wniosku, że to bez sensu. Nie napisze ani o seksie ani o randkowaniu. Rozmyślając w gorącej wodzie, po prostu zasnęłam. Obudziłam się po niecałej godzinie, zziębnięta i zła. Szybko się wytarłam i powędrowałam do łóżka.
Nowy dzień przyniósł ze sobą kolejne pokłady optymizmu. Dziś po południu miałam się ponownie spotkać z Johnem. Może przypadkiem poznałam mężczyznę, z którym się zwiążę? Jak na skrzydłach pobiegłam pod prysznic, pod którym, stojąc bezczynnie, spędziłam pół godziny, rozkoszując się pieszczotą wody na skórze. Wklepałam w ciało ulubiony, kokosowy balsam, nałożyłam maseczkę i pomalowałam paznokcie.
Gdy dotarłam na miejsce okazało się, że Johna jeszcze nie ma. Czekałam dziesięć minut, piętnaście, pół godziny. Gdy dotarło do mnie, że on jednak się nie zjawi uczucie rozczarowania kompletnie mnie rozbiło. W drodze do domu kupiłam butelkę ulubionego wina i postanowiłam się upić.
Zaraz po wejściu do domu zrzuciłam szpilki i ulubioną letnią sukienkę. Włączyłam jakąś smętną muzykę, zawinęłam się w koc i zaczęłam pić...
zabawne!!! czego to można dowiedzieć się o swoich znajomych
a poza tym: "Kamasutra" z dużej jak mniemam, "...ba! byłam..." też wygląda znacznie lepiej
pozdrawiam Bart
drugi fragment- zwróć uwagę na brakujące kropki, przecinki i pamiętaj, ze piszesz o facetach- więc nie rób z nich kobiet( "opowiadał a nie opowiadała"...itp). a poza tym - zaczyna mi tu brakować głębszych charakterystyk postaci...można by opisać więcej- ja wiem, że uwielbiam pisać jak typowy wodolej, ale czasem tak trzeba. jak dla mnie- wciąż to zabawne, lecz nadto uproszczone. próbuj dalej- ciekawym bardzo co będzie dalej. pozdrawiam Bart
Chyba wszystko poprawiłam Blush
A co do rozwinięcia tekstu, to dlatego, że to dopiero wstęp Smile W następnej części będzie lepiej Wink
poprzebywać chyba powinno być chociaż nie jestem pewna, ale po przebywać jakoś niezbyt dobrze wygląda.
ogólnie lekki klimat, śmieszne fragmenty i wiarygodnie napisane - wrażenie pozytywne. fajnie operujesz językiem, tak płynnie, jakby to były szybko zapisane myśli w ich pierwotnej formie. czekam na więcej : )
Sądziłam, ba! byłam pewna, że pójdzie mi znacznie lepiej.- chyba w środku zdania nie stosuje się wykrzykników.
Nic w końcu nie sprzedaje się tak dobrze(,) jak seks.
środowisk o ich problemy(,)a potem skonsultuje to ze znajomym seksuologiem. - zabrakło ogonka przy "e"
Uprawiam seks, z kim chcę, gdzie chcę i jak tylko często chcę!- może inny szyk zdania? np "jak często tylko chcę" ale to luźna uwaga
Opowiadała mi gdzie jeszcze się nie kochała(,) a miałaby ochotę, ilu miała partnerów i ile pozycji z Kamasutry przerobiła.
na mnie swojego plastikowego dildo! - może się nie znam ale nie powinno być plastikowe dildo? Tongue

Kilka razy nie mogłam powstrzymać śmiechu, masz genialną lekkość pisania i strasznie fajnie się to czyta. Oddajesz bardzo dobrze takie wewnętrzne rozterki z dużą dozą humoru, zmuszasz czytelnika to obdarzenia sympatią bohaterki Smile Czekam na kolejne części, pozdrawiam. Kaprys
Dziękuję za poświęcony czas, Kaprysie Smile
Kolejna, bardziej rozbudowana, cześć w trakcie tworzenia Smile