07-12-2012, 22:52
- Powiedzcie mi proszę, czy na tym świecie można jeszcze płakać? Bo mi się bardzo chce – rzekła babcia, patrząc na swoje piętnastoletnie wnuczki: Olę i Klarę.
- Jasne, babciu. Płacz ile chcesz. My ciągle to robimy –zaśmiała się Ola.
Klara spuściła głowę.
- Ja się trochę wstydzę – odparła. – Bo właściwie to po co płakać? Bo emocje, bo żal, bo ból? A co jeśli ich nie ma? Wciąż płakać i patrzeć jak się śmieją. .. To takie upokarzające. Nie zapłaczę. Nigdy.
Babcia pogłaskała dziewczynę po zaczerwienionym policzku. Zaczerwienionym pewnie trochę ze wstydu. Bo ciężko się kłamie w obecności babci.
- Oj dziecko. Tak wiele ciężkich chwil przed tobą. Będą sytuacje, miejsca, ludzie. A ty jedna, bezsilna. Mały ptaszek wśród kotów, spragnionych krwi.
Klara uśmiechnęła się lekko i udała, że bardzo zaciekawił ją artykuł o kuchni włoskiej w otwartej na stole gazecie. Ola tylko z troską spojrzała na siostrę.
Potem, cóż, babcia umarła. Wiadomo, pogrzeb.
Ola i Klara stały nad trumną. I obie tak bardzo płakały.
Jedna łzami, druga bólem.
I właściwie nie wiadomo, która rzewniej.
W jednej pływała rybka, w drugiej trzepotały skrzydła.
Za pięćdziesiąt lat Klara stanęła przed Bogiem i bardzo płakała.
Łzami.
- Jasne, babciu. Płacz ile chcesz. My ciągle to robimy –zaśmiała się Ola.
Klara spuściła głowę.
- Ja się trochę wstydzę – odparła. – Bo właściwie to po co płakać? Bo emocje, bo żal, bo ból? A co jeśli ich nie ma? Wciąż płakać i patrzeć jak się śmieją. .. To takie upokarzające. Nie zapłaczę. Nigdy.
Babcia pogłaskała dziewczynę po zaczerwienionym policzku. Zaczerwienionym pewnie trochę ze wstydu. Bo ciężko się kłamie w obecności babci.
- Oj dziecko. Tak wiele ciężkich chwil przed tobą. Będą sytuacje, miejsca, ludzie. A ty jedna, bezsilna. Mały ptaszek wśród kotów, spragnionych krwi.
Klara uśmiechnęła się lekko i udała, że bardzo zaciekawił ją artykuł o kuchni włoskiej w otwartej na stole gazecie. Ola tylko z troską spojrzała na siostrę.
Potem, cóż, babcia umarła. Wiadomo, pogrzeb.
Ola i Klara stały nad trumną. I obie tak bardzo płakały.
Jedna łzami, druga bólem.
I właściwie nie wiadomo, która rzewniej.
W jednej pływała rybka, w drugiej trzepotały skrzydła.
Za pięćdziesiąt lat Klara stanęła przed Bogiem i bardzo płakała.
Łzami.