nie potrafię kochać
jak mięsień
dudnię w rytm
tysięcy uśmiechów
podburzam krew do buntu
niech z angielską flegmą
rozsadzi ci żyły
nie uchronię
przed najsłodszą trucizną
w kalejdoskopie wrażeń
nie wchodzę w reakcję z żółcią
nie obejmę cię
przecież nie mam ramion
i nawet za milion oddechów
nie wymagaj zbyt wiele
jestem tylko achillesową piętą
kaote
Teatr w czterech wersach...
na deskach o maskach
powiernicy archesztuki
i chimery stulicowe
strzegą zaworu uczuć
Zyga
świat za witrażem
nie istnieje
oddychamy kurzem
upijamy łzami
czasami
bo nie zawsze wolno
dwa krzyże
jeden nad drzwiami
drugi na ramionach
ogranicza ruchy
ciąży
umiera Jezus
świat
i nasza wiara
blackpepper
jaki śliczny
oczy po mamusi
o - uśmiecha się do obiektywu
chlipie z zimna
ale słyszy tylko wycedzone przez zęby:
zachowuj się!
tak więc syn boży
przynosi pokój na każdym kanale
w wyjątkowej świątecznej promocji
wojbik
myśl twórcza
obudzona porankiem
rześkim
na wigilijnym stole
zapach pierników
a w kuchni
szykują się pokarmy
gdy resztę zabiło
igliwo
świątecznej choinki
nie przyszli goście
Lexis
górskie oko spokojnie zawieszone nad morzem
spogląda na scenę surowo ostrożnie
ruch wiecznych piór strofuje na wietrze
wypowie się jasno lecz nigdy bezpiecznie
atrament gdy ścieknie po taśmie filmowej
gdy olejna spłynie barwa na hali koncertowej
albo gdy wierszem zabrzmi opowieść emocji
wypowie się rozważnie jak bankier ze Szkocji
vysogot
olchę w zimowej sukni
tulę ramionami
jak kochankę twardo
oplatam udami
pełne odurzenie
przyjemne, radosne
wielbię ją już zimą
co będzie na wiosnę?
viosenna
Za oknem znów pada drobny śnieg-
Cichutkie westchnienia zegara,
Które mkną z białymi płatkami,
Wyznaczają godziny myśli:
Szaro-burych, smutnych, figlarnych…
Wspomnienia i bladawe cienie
Przelewają się niczym kawa,
Gdy senne kąty szepczą uśmiech,
Wyblakły jak zdjęcia pamięci-
Za oknem znów pada drobny śnieg…
Piórko7
miliony kropel
czystych jak łza
rozpryskują się
o zimny głaz
który jest symbolem
braku uczuć
winnych
śmierci innych ludzi
gregormin
patrzysz teraz
zza niebieskiej chmurki
kiedyś miałeś taki kaprys
pobawić się gliną
sądziłeś że jesteś dobrym artystą
a twoje palce
ukształtują coś idealnego
zostałeś garncarzem
emyk888