Via Appia - Forum

Pełna wersja: OOBE
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2

Spiący

Jest to pierwsza część mojego opowiadania które napisałem przed chwilą. Jako że jest ono jednocześnie pierwszym, proszę o szczyptę konstruktywnej krytyki.

Prolog:

Jack otworzył oczy. A to co zobaczył sprawiło że poczuł wielkie zdziwienie, może nawet strach. Oto bowiem jego ciało dryfowało bezwładnie, w wielkim i nieprzeniknionym oceanie bieli. Pustka.
- Umarłem? Ale jak to się mogło stać? – pomyślał, lecz rozważania przerwał mu nagle łagodny, kobiecy głos.
- Zwykły człowiek? Co ty tu robisz? - odpowiedziała.
- Czy umarłem? Jesteś aniołem – spytał, nie odpowiadając na pytanie kobiety – Czy raczej wytworem mojego umysłu? - powiedział, przypominając sobie że jest przecież ateistą.
- Więc nie wiesz jak tu się znalazłeś? Ciekawe, ciekawe...
- Czy możesz łaskawie odpowiedzieć na moje pytanie? - rzekł, lekko już poirytowany.
- Cierpliwości, cierpliwości... - odpowiedziała. Nagle przed obliczem bohatera pojawiła się piękna, rudowłosa dziewczyna, ubrana w szpitalną pidżamę.
- Kim ty...
- Mów mi Zen. A skoro jesteś w tym miejscu, prawdopodobnie jeszcze nie umarłeś. Jesteś w mojej głowie a tutaj zmarli raczej nie bywają...
- Co ty ple... - nie zdążył dokończyć, bo nagle Zen zniknęła. Cała pustka nagle zawirowała. Jack zaczął widzieć różne obrazy. Najpierw impreza, później siebie wsiadającego po pijanemu do samochodu. Następnie dziki slalom po pustej drodze, aż w końcu zakręt. Ostatnią rzeczą którą zobaczył były światła nadjeżdżającego z lewej strony samochodu osobowego.
- A więc Zen się myliła. Umarłem – pomyślał. Zaraz po jego ostatniej wizji, przestrzeń przestała wirować, zmieniając przy tym kolor na czarną. Wtem spostrzegł że czuje dziwne ciepło, wydobywające się z jego ciała. Próbował się poruszyć, ale bez skutecznie. Był sparaliżowany. Czuł strach.
- A więc piekło istnieje... - pomyślał.
- Proszę wstrzyknąć 10 g dopaminy.
- Tak jest!
- Proszę podać skalpel. Otwieram klatkę piersiową! - usłyszał, zdając sobie właśnie sprawę że leży na stole operacyjnym i za chwilę jakiś chirurg wbije mu skalpel w brzuch.
- Cholera, co robić?! - pomyślał przerażony – nie mogę się ani ruszyć ani mówić! Cholera, Choler... - Nagle przerwał rozmyślenia bo oto poczuł potworny, przeszywający wszystkie nerwy w jego ciele ból. Przestał myśleć racjonalnie, chciał już jedynie umrzeć, przerwać tę katusze...
- Doktorze! Narkoza przestała dziać! Pacjent się rusza!
- Wstrzyknąć natychmiast druga dawkę narkozy! Natychmiast.
Jack nagle przestał czuć ból. Jego miejsce zastąpiła olbrzymia fala ciepła. Czuł ulgę. Zasnął.
Po kilku dniach twardego snu Jack wreszcie się przebudził.
- A więc to był po prostu koszmar. Bardzo realistyczny, na dodatek...- powiedział do siebie, gapiąc się w biały, i jak chwilę później dowiedział się, szpitalny sufit.
- Niestety, muszę pana zmartwić, to nie sen a pan miał bardzo poważny wypadek samochodowy. Ledwo pana odratowaliśmy. - Powiedział siedzący na krześle nieopodal łóżka, lekarz. Jack dopiero teraz zdał sobie sprawę że całe jego ciało, z wyjątkiem prawej ręki jest pokryte gruba warstwą gipsu.
- A więc śmierć kliniczna istnieje – Pomyślał, przypominając sobie rudowłosą Zen, i zdając sobie jednocześnie sprawę jak blisko był śmierci – Abstynencja nie jest wcale taka głupia ... – pomyślał czując właśnie ostry ból w okolicach lewego boku.
- Miał pan szczęście że byłem akurat na oddziale. Inaczej już dawno leżał by pan pod dwu metrową warstwą ziemi. Nie wie pan że nie wolno jeździć po alkoholu? – powiedział ze szczyptą cynizmu.
- A więc to był on... - pomyślał, przypominając sobie jakich męk doznał na stole operacyjnym.
- Panie doktorze – rzekł po cichu. - Jest coś co chce panu powiedzie... - zakaszlał. - To bardzo ważne, proszę zbliżyć głowę. - wszeptał.
- O co chodzi? - spytał posłusznie wykonując polecenie. Gdy już schylił głowę na odpowiednią wysokość, Jack niewiele myśląc, z całym impetem na jaką mogła sobie pozwolić jego osłabiona, prawa ręka, walnął lekarza w nos. Ciało doktora nie posiadające prawie wcale tężyzny fizycznej upadło niczym szmaciana kukła na podłogę. Szmaciana kukła z rozwalonym nosem...
- Ty pieprzony skurwysynie! Wiesz co ja przez ciebie przeszedłem! Tak cię urządzę że nawet przez myśl nie przejdzie ci oszczędzać na pieprzonych środkach przeciwbólowych! - wydarł się na całe gardło, tak że w całym szpitalu zaczęto się zastanawiać, kogo obdzierają ze skóry.
- Siostro! Proszę dać mu coś na uspokojenie! - krzyknął doktor, próbując w tym samym czasie wstrzymać krwotok z nosa. Jack nie miał już zamiaru walczyć. Wyładował już całą swoją złość, więc doszedł do wniosku że drzemka mu nie zaszkodzi. Poddał się ze spokojem operacji, którą wykonywała nad nim zdziwiona i nieco przerażona pielęgniarka, po czym odpłynął do królestwa snu.

Rozdział 1 : Świadomy sen

Jack otworzył oczy. Ogarnęło go zdumienie. Znajdował się w dokładnie tej samej, białej próżni w której znajdował się zaraz po wypadku.
- Bardzo dziwne... - Powiedział do siebie. - Może jest tu także tajemnicza Zen? Musimy omówić kilka spraw. - pomyślał, po czym zaczął ją wołać. Z marnym skutkiem. Próżnia była tak samo sterylna jak kilka sekund wcześniej.
- Cholera... Jeśli nie jestem w Jej głowie, to gdzie w takim razie - pomyślał w tym samym momencie olśniło go.
- Przecież siostrzyczka dopiero co podała mi środki nasenne! Jestem w swojej własnej głowie, w swoim śnie! - Powiedział podekscytowany. Jack czytał kiedyś o tym zjawisku, trenował nawet jego osiągnięcie. Był w świadomym śnie.
- A więc wreszcie udało mi się go osiągnąć! Kto by pomyślał że wystarczyło tylko o mało co nie zginąć - rzekł z wyczuwalną nutką sarkazmu w głosie.
- A więc w tym świecie jestem bogiem i ogranicza mnie tylko moja wyobraźnia. To wspaniale! - zaśmiał się i jednocześnie zamknął oczy. - Czas się trochę odstresować. - Powiedział, po czym otworzył oczy. Nie dryfował już bezwładnie w próżni. Zamiast niej stał na gorącym piasku. Stworzył wielką tropikalną wyspę, z otaczającą ja aż po horyzont, lazurową wodą. Wyspę okalał czysty, gorący piasek a wewnątrz rozciągała się bujna, tropikalna roślinność.
- Nareszcie sam! Tylko ja, moja wyspa i... - Nagle pojawiły się przed nim dwie kokosowe palmy i przypięty do nich hamak - ...mój hamak! Bez idiotów i ignorantów których spotykam na każdym kroku! - Krzyknął przepełniony od bardzo dawna, nie widzianym, wręcz obcym dla niego uczuciem. Szczęściem.
Po kliku godzinach leniuchowania w cieniu palm, postanowił ponurkować w krystalicznie czystej wodzie.
- Akwalung mi nie potrzebny - pomyślał i skoczył w niebieską otchłań. Płynął coraz głębiej, podziwiając miliony różnokolorowych ryb, i porastającą wyższe miejsca dna oceanicznego rafę koralową.
- Raj - Pomyślał. Nagle zobaczył tajemnicze światło, wychodzące zza sąsiedniej skały. - Ja tego nie zrobiłem - Powiedział i postanowił zbadać dziwne zjawisko. Za skałą, na dnie oceanu zobaczył dziwną, rozpościerającą się na około 5 metrów plamę światła. Podpłynął bliżej. To co zobaczył w środku plamy wprawiło go w osłupienie. Był tam portal prowadzący do jego szpitalnej sali. Widział dokładnie swoje ciało z góry i siedząca obok na krześle pielęgniarkę.
- Co to ma być, do jasnej cholery - Powiedział. W tym samym momencie pielęgniarka spojrzała w górę. Patrzyła wprost na Jacka.
- Czyżby mnie widziała? - Tym razem już powiedział do siebie w myślach.
- Chyba mi się zdawało - Powiedziała pielęgniarka. W tym momencie, wszystko nagle zniknęło. Jack widział tylko czerń.
- Niech to szlak, to był taki piękny sen... - pomyślał zdając sobie sprawę że właśnie się obudził. Mimo to nie chciał jeszcze otwierać oczu, chciał z powrotem do raju. Poddał się. Zobaczył po raz kolejny szary szpitalny sufit.
- Wreszcie pan się obudził. Nieźle pan nabroił, Panie Sames. - Powiedziała pielęgniarka. Jack nagle zdał sobie sprawę że do jego głowy przyczepione są dziwne antenki.
- Co to ma być? - Odrzekł, łapiąc się zdrową ręką za głowę.
- Niech Pan nie dotyka! Po zaistniałym incydencie, doktor postanowił zrobić kilka dodatkowych badan mózgu. tak na wszelki wypadek.
- Zapewniam siostrę, to był tylko krótkotrwały szok pourazowy - Zakpił. Naglę drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich zdyszany chirurg, tam sam który całkiem niedawno padł ofiarą złości Jacka.
- Siostro! Proszę natychmiast wyjść! Musze pomówić z pacjentem na osobności!
- Ależ doktorze, przecież on...
- To polecenie służbowe!
- Niech będzie, ale ja już pana opatrywać nie będę - Powiedziała, po czym wyszła z pokoju.
- A więc co takiego, doktora trapi? - Powiedział Jack
Ciekawe.... Kiedyś się troche interesowałem OOBE, więc czekam na kontynuacją. Narazie z mało by ocenić.
Dokładnie. Ale zapowiada się bardzo ciekawie Smile Kontynuuj.
No, zbyt mało by oceniać, ale temat wybrałeś ciekawy .
To żart, naturalnie, ale w pewnej chwili pomyślałem, że to opowiadanie powinno nosić tytuł: Zgubne skutki picia wódki .
A teraz łap:
Cytat:Zwykły człowiek? Co ty tu robisz? - odpowiedziała.
"Zapytała", chyba?
Cytat:bez skutecznie
A to pisze się łącznie.

Poza tym, czekam na ciąg dalszy, bo temat mi się spodobał a i styl masz całkiem ciekawy.
Ciężko cokolwiek powiedzieć o tym opowiadaniu. Teraz wydarzyć się może wszystko, bo ten skrawek tekstu (jak już wspomniano wyżej) jest za krótki, żeby go oceniać. Zobaczymy, jak przyślesz więcej.

Spiący

Dokończyłem właśnie prolog. Już niedługo ukaże się pierwszy rozdział zatytułowany... właściwie nie wiem jeszcze jakSmile
Ciekawe, ciekawe... no kontynuuj. Szykuję się naprawdę ciekawe... tylko spróbuj nie skończyć przed Bestsellerami bo jeszcze mój Incydent przegra

Spiący

Rozdział 1 : Świadomy sen

Jack otworzył oczy. Ogarnęło go zdumienie. Znajdował się w dokładnie tej samej, białej próżni w której znajdował się zaraz po wypadku.
- Bardzo dziwne... - Powiedział do siebie. - Może jest tu także tajemnicza Zen? Musimy omówić kilka spraw. - pomyślał, po czym zaczął ją wołać. Z marnym skutkiem. Próżnia była tak samo sterylna jak kilka sekund wcześniej.
- Cholera... Jeśli nie jestem w Jej głowie, to gdzie w takim razie - pomyślał w tym samym momencie olśniło go.
- Przecież siostrzyczka dopiero co podała mi środki nasenne! Jestem w swojej własnej głowie, w swoim śnie! - Powiedział podekscytowany. Jack czytał kiedyś o tym zjawisku, trenował nawet jego osiągnięcie. Był w świadomym śnie.
- A więc wreszcie udało mi się go osiągnąć! Kto by pomyślał że wystarczyło tylko o mało co nie zginąć - rzekł z wyczuwalną nutką sarkazmu w głosie.
- A więc w tym świecie jestem bogiem i ogranicza mnie tylko moja wyobraźnia. To wspaniale! - zaśmiał się i jednocześnie zamknął oczy. - Czas się trochę odstresować. - Powiedział, po czym otworzył oczy. Nie dryfował już bezwładnie w próżni. Zamiast niej stał na gorącym piasku. Stworzył wielką tropikalną wyspę, z otaczającą ja aż po horyzont, lazurową wodą. Wyspę okalał czysty, gorący piasek a wewnątrz rozciągała się bujna, tropikalna roślinność.
- Nareszcie sam! Tylko ja, moja wyspa i... - Nagle pojawiły się przed nim dwie kokosowe palmy i przypięty do nich hamak - ...mój hamak! Bez idiotów i ignorantów których spotykam na każdym kroku! - Krzyknął przepełniony od bardzo dawna, nie widzianym, wręcz obcym dla niego uczuciem. Szczęściem.
Po kliku godzinach leniuchowania w cieniu palm, postanowił ponurkować w krystalicznie czystej wodzie.
- Akwalung mi nie potrzebny - pomyślał i skoczył w niebieską otchłań. Płynął coraz głębiej, podziwiając miliony różnokolorowych ryb, i porastającą wyższe miejsca dna oceanicznego rafę koralową.
- Raj - Pomyślał. Nagle zobaczył tajemnicze światło, wychodzące zza sąsiedniej skały. - Ja tego nie zrobiłem - Powiedział i postanowił zbadać dziwne zjawisko. Za skałą, na dnie oceanu zobaczył dziwną, rozpościerającą się na około 5 metrów plamę światła. Podpłynął bliżej. To co zobaczył w środku plamy wprawiło go w osłupienie. Był tam portal prowadzący do jego szpitalnej sali. Widział dokładnie swoje ciało z góry i siedząca obok na krześle pielęgniarkę.
- Co to ma być, do jasnej cholery - Powiedział. W tym samym momencie pielęgniarka spojrzała w górę. Patrzyła wprost na Jacka.
- Czyżby mnie widziała? - Tym razem już powiedział do siebie w myślach.
- Chyba mi się zdawało - Powiedziała pielęgniarka. W tym momencie, wszystko nagle zniknęło. Jack widział tylko czerń.
- Niech to szlak, to był taki piękny sen... - pomyślał zdając sobie sprawę że właśnie się obudził. Mimo to nie chciał jeszcze otwierać oczu, chciał z powrotem do raju. Poddał się. Zobaczył po raz kolejny szary szpitalny sufit.
- Wreszcie pan się obudził. Nieźle pan nabroił, Panie Sames. - Powiedziała pielęgniarka. Jack nagle zdał sobie sprawę że do jego głowy przyczepione są dziwne antenki.
- Co to ma być? - Odrzekł, łapiąc się zdrową ręką za głowę.
- Niech Pan nie dotyka! Po zaistniałym incydencie, doktor postanowił zrobić kilka dodatkowych badan mózgu. tak na wszelki wypadek.
- Zapewniam siostrę, to był tylko krótkotrwały szok pourazowy - Zakpił. Naglę drzwi do pokoju otworzyły się z hukiem. Stał w nich zdyszany chirurg, tam sam który całkiem niedawno padł ofiarą złości Jacka.
- Siostro! Proszę natychmiast wyjść! Musze pomówić z pacjentem na osobności!
- Ależ doktorze, przecież on...
- To polecenie służbowe!
- Niech będzie, ale ja już pana opatrywać nie będę - Powiedziała, po czym wyszła z pokoju.
- A więc co takiego, doktora trapi? - Powiedział Jack
Powiem że ci zazdroszczę bo ja tak ułożyć tekstu bym nie umiał jestem pełen podziwu oczywiście 10/10 .
Ciekawe, ciekawe. Błędów nie zauważyłem, co rzadko mi się zdarza. Może to ta późna pora?
W każdym razie zaintrygowało mnie Twoje opowiadanie. Powiem, że nie bez ciekawości czekam na dalszą część. Co mnie jednak zastanawia to przejście z LD do OOBE. Kiedyś udało mi się sprowokować u siebie świadomy sen, ale czułem się tak jakbym myślał w trakcie dnia. Może widziałem tylko trochę wyraźniej, lecz poza tym nie było żadnej różnicy i to mnie trochę rozczarowało. Jak sądzę trenujesz tą technikę prawda? Czy może jednak się mylę?
W każdym razie ciekawie się zapowiada. Czekamy na dalsze części
Jak na pierwsze opowiadanie to jest bardzo dobre. Jedyne co jest źle moim zdaniem to trochę zbyt krótki rozdział, ale nadrobiłeś to świetnym tekstem. 9/10.
Powiem tak: Temat dobry, dobrze potraktowany. Miejscami zdarza się doza takiego specyficznego, humoru. Jak na początek całkiem dobrze. Błędów się także nie dopatrzyłem. Kwestię interpunkcji zostawiam Prawdziwym specjalistom. Bowiem ja w tej kwestii jestem tylko dyletantem.
Witaj,

Mój komentarz dotyczy Twojego pierwszego posta.
Zbyt często powtarzasz słowo - powiedział. Masz spory problem z interpunkcją. Przed - że, których, a - stawia się zawsze przecinek. Znalazło się też parę literówek(patrz niżej) Sam pomysł ciekawy, ale wykonanie kuleje. Popracuj nad tym tekstem. Następny komentarz wystawię, kiedy ustosunkujesz się do mojego komentarza lub poprawisz błędy.
Jeśli martwi Cię ilość komentarzy pod tekstem - zaangażuj się w życie forum. Komentuj, a zostaniesz skomentowany.

MOJE SUGESTIE:

Jack otworzył oczy. A to(,) co zobaczył sprawiło(,) że poczuł wielkie zdziwienie, może nawet strach. - połącz te dwa zdania w jedno.
ciało dryfowało bezwładnie, w wielkim - wytnij przecinek
Jesteś aniołem(?) – spytał
przypominając sobie(,) że jest
rzekł, lekko już poirytowany. - wytnij przecinek
Nagle przed obliczem bohatera pojawiła się piękna, - <Nagle pojawiła się przed nim>
Mów mi Zen. A skoro jesteś w tym - połącz te dwa zdania w jedno
w mojej głowie(,) a tutaj zmarli
nagle Zen zniknęła. Cała pustka nagle - powtórzenie : nagle/nagle
wsiadającego po pijanemu do samochodu. - <wsiadającego do samochodu pod wpływem alkoholu>
Ostatnią rzeczą(,) którą zobaczył
Wtem spostrzegł(,) że
wydobywające się z jego ciała. Próbował się - powtórzenie : się/się
Proszę wstrzyknąć 10 g dopaminy. - liczby piszemy słownie i bez skrótów typu : kg/g/sec
Proszę podać skalpel - wytnij > proszę, on wg mnie nie ma czasu na zwroty grzecznościowe
sprawę(,) że leży na
za chwilę jakiś chirurg wbije mu skalpel w brzuch. - wytnij> jakiś, jeśli ma rozcinać klatkę piersiową to, co ma brzuch do tego?
rozmyślenia(,) bo oto poczuł
przeszywający wszystkie nerwy w jego ciele ból. - wytnij > w jego ciele
przerwać tę katusze... - <te>
Narkoza przestała dziać! - <działać>
natychmiast druga dawkę - <drugą>
na dodatek...- - brak spacji
gapiąc się w biały, i jak chwilę później dowiedział się, szpitalny sufit. - powtórzenie: się/się, < i jak się chwilę później dowiedział >
to nie sen(,) a pan miał bardzo
zdał sobie sprawę(,) że całe jego ciało, z wyjątkiem prawej ręki jest pokryte gruba warstwą gipsu. - <grubą>
sobie rudowłosą Zen, i zdając sobie - wytnij przecinek
pomyślał(,) czując właśnie ostry ból - wytnij > właśnie
szczęście(,) że byłem
dawno leżał by pan - <leżałby>
Nie wie pan(,) że nie
Jest coś(,) co chce panu - <chcę>
spytał posłusznie(,) wykonując
Ciało doktora(,) nie posiadające prawie wcale tężyzny fizycznej(,) upadło
Wiesz(,) co ja przez ciebie przeszedłem!(?)
Tak cię urządzę(,) że nawet
Wyładował już całą swoją złość - wytnij > swoją
do wniosku(,) że drzemka
Znajdował się w dokładnie tej samej, białej próżni(,) w której znajdował się - powtórzenie : znajdował się/znajdował się
Jeśli nie jestem w Jej głowie, to gdzie w takim razie - <jej>
Jestem w swojej własnej głowie, w swoim śnie! - powtórzenie: swojej/swoim
Kto by pomyślał(,) że wystarczyło
o mało co nie zginąć - brzydkie określenie, zmień
jednocześnie zamknął oczy./ otworzył oczy. - powtórzenie : oczy/oczy
otaczającą ja - <ją>
piasek(,) a wewnątrz rozciągała
ignorantów(,) których spotykam
Po kliku godzinach - <kilku>
tajemnicze światło, wychodzące - wytnij przecinek
na około 5 metrów - liczby piszemy słownie
To(,) co zobaczył
Widział dokładnie swoje ciało z góry i siedząca obok - <Z góry widział swoje ciało i siedzącą obok>
Tym razem już powiedział do siebie w myślach. - nie wystarczy po prostu : pomyślał ?
Niech to szlak, - <szlag>
pomyślał(,) zdając sobie sprawę(,) że właśnie
sobie sprawę(,) że do
Odrzekł, łapiąc się zdrową ręką za głowę. - <mruknął> słowo <odrzekł> nie pasuje
Niech Pan nie dotyka! - <pan>
dodatkowych badan mózgu. tak na wszelki wypadek. - <badań>, zamiast kropki daj przecinek
Naglę drzwi do pokoju - <nagle>
chirurg, tam sam(,) który - <ten>
Musze pomówić - <muszę>
A więc co takiego, doktora trapi? - Powiedział Jack - wytnij przecinek, <powiedział>
nie będę - Powiedziała, - <powiedziała>

Dużo weny życzę, pozdrawiam,
Lilith
Cytat:- Bardzo dziwne... - Powiedział do siebie.
Powiedział, z małej.

Cytat:...mój hamak! Bez idiotów i ignorantów(,) których spotykam na każdym kroku! - Krzyknął przepełniony od bardzo dawna, nie widzianym, wręcz obcym dla niego uczuciem. Szczęściem.
Krzyknął, z małej.


Cytat:- Raj - Pomyślał.
Z małej.

Cytat:- Co to ma być, do jasnej cholery - Powiedział.

- Chyba mi się zdawało - Powiedziała pielęgniarka.

- Wreszcie pan się obudził. Nieźle pan nabroił, Panie Sames. - Powiedziała pielęgniarka.

- Co to ma być? - Odrzekł, łapiąc się zdrową ręką za głowę.

- Zapewniam siostrę, to był tylko krótkotrwały szok pourazowy - Zakpił.
Z małej.

Tak poza tym.
Cytat:Gdy już schylił głowę na odpowiednią wysokość, Jack niewiele myśląc, z całym impetem na jaką mogła sobie pozwolić jego osłabiona, prawa ręka, walnął lekarza w nos. Ciało doktora nie posiadające prawie wcale tężyzny fizycznej upadło niczym szmaciana kukła na podłogę. Szmaciana kukła z rozwalonym nosem...
Człowieku! Po takiej operacji, nie miałbyś siły dobrze utrzymać szklanki, a co dopiero powalić człowieka... mało to wiarygodne. Tym bardziej, że po kilku dniowym śnie mięśnie nie działają jak powinny.

Wciągnęło mnie, nie powiem, ale wydaje mi się, że trochę zbyt wielka fascynacja tematem. Za dużo podniecania się LD czy OOBE.

Pozdrawiam.

Przeczytałem teks i zawiodłem się, że postanowiłeś nie umieszczać przynajmniej w miarę zamkniętej sytuacji. Akcja urywa się w połowie rozmowy i nic z niej zasadniczo nie wynika. Ot wpada zdyszany chirurg, i co? Bardzo ciężko mi ocenić cokolwiek, nawet nie zdążył mi się ten tekst podobać lub nie podobać Smile

Kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy. Nie piszę tego aby z tobą polemizować. Wskazuję na to co mogłoby być moim zdaniem lepsze. Niektóre fragmenty są naprawdę bardzo dobre i wskazują, że jak chcesz to potrafisz. Brak Ci jednak wiedzy i to widać na każdym kroku twojego tekstu. Nie będę też wskazywał na błędy interpunkcyjne i stylistyczne bo widać, że tekst nie był jeszcze przez ciebie poprawiany.

Sytuacja w szpitalu wydaje się być mało dopracowana. Ten szpital jakiś tani musiał być, pewnie finansowany z NFZ...
Człowiek miał wypadek, otwierają mu klatkę piersiową, nie wiemy po co. Wcześniej wstrzyknęli 10 gram! dopaminy, która ma właściwości zwiększające ciśnienie krwi i siłę skurczu serca. Nawet wklepałem w google. Stosuje się ją przy chorobach związanych z niewydolnością serca aby pobudzić serce do pracy. Raczej w trakcie operacji nie chcemy aby serducho waliło naszemu pacjentowi jak dzwon, no chyba ze przestaje bić. Myślę, że taką ilością mogli by go nawet zabić (lekarzem nie jestem więc jeśli ktoś ma większą w tym wiedzę, prosze o wypowiedź).
Nie zadałeś sobie autorze trudu żeby poczytać i zapożyczyć nieco słownictwa medycznego, no i lekarze zazwyczaj wyrażają się o swoich pacjentach określeniem „pacjent”. Za słaba narkoza... chirurg nie decyduje o narkozie tylko anestezjolog. Po kilku dniach twardego snu? Co oni mu podali narkozę dla konia? Chirurdzy nie siedzą przy swoich pacjentach. W salach pooperacyjnych monitorują ich (pacjentów nie chirurgów) aparaty nadzorowane przez uprawnione osoby. Tam się pacjenci wybudzają, a jeśli się nie wybudzają to znaczy że chirurdzy coś spartolili, może zaszyli w nim rękawiczkę? Albo skalpel? Pielęgniarka sama nie poda pacjentowi leku uspokajającego, bo to lekarz musi wyznaczyć dawkę, fakt ten, podobnie jak wiele podobnych pominąłeś. Wszystko to do kupy sprawia, że tekst jest niewiarygodny i nie wciąga w klimat.

Podejmowanie tematów specjalistycznych jest cholernie trudne, drogi autorze i wymaga posiedzenia nieco nad książkami lub znajomego w branży. Zanim skrobnąłem choćby jeden opis s-f złapałem za ksiązki z zakresu fizyki i przemaglowałem moją żonę – panią fizyk, która śmiała się do rozpuku z mojej niewiedzy. Lepiej ona niż czytelnik, no nie? A gdy pokazałem jej opisy stworzonych przeze mnie futurystycznych technologii, łapała się za głowę. Lepiej ona niż... Wink

Tematy parapsychologiczne też są trudne i złożone, choćby dlatego, że mało jest jednoznacznych materiałów na ten temat. Zagłębiasz się w tematykę niezbadaną i w zasadzie niemożliwą do systematycznego badania, dlatego to ty będziesz tutaj twórcą. Poczytaj sobie wywiady z osobami, które twierdzą, że „wyszły z siebie” i stanęły obok (przygotuj się na w większości wierutne bzdury). Bez tego ani rusz. Używaj specyficznej dla branży terminologii. Pisz opisy. Czytaj, czytaj, czytaj.

Niby fantastyka, a tak trzeba się namęczyć, no nie? Boś się za s-f wziął! Ale prawda jest taka, że nawet fantasy wymaga sporej wiedzy ogólnej, bez której dobrego tekstu nigdy nie napiszesz, a przecież gatunek daje niemal nieograniczone pole do popisu. No właśnie, niemal.

No to co, do roboty waszmość! Mam nadzieję, że moja pisanina coś ci pomoże. Pozdrowienia!
Stron: 1 2