05-09-2013, 19:38
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 05-09-2013, 20:37 przez chmurnoryjny.)
***
schizjum pour AG
której inicjały nie są (niestety)
wbrew pozorom i ozorom wymowną
symboliką srebra na języcznym
czubku i pocałunku
(ozory mylą i mielą)
schizjum pour AG
której inicjały nie są (niestety)
wbrew pozorom i ozorom wymowną
symboliką srebra na języcznym
czubku i pocałunku
(ozory mylą i mielą)
mgnieniem albo pleonazmem
tak czuję że umieram strachem
przed liczbami które mi czkawką
po głowie numery wykręcają zezem
zbieżnych dat reinkarnacją genów schizem
po wyczucie absurdu przytupem butów
na grubej po-też-wie prze-
-niesieniem ze strachu w śmiesz-
-nos-tkę chwili-kwili-siąku która potem i tak
kapie na potem tak czuję że się potwierdza
pot trzeba umierania czasem łypiąc z brzytwy
konającego boga ra albo zużytego kiczem
feniksa dymię sobie dumam sobie i czuję
póki mogę śmierdzieć i drapać po skutkach
łuszczycy mogę (kurwa) choćby i dziwkę
do płaczu doprowadzić jak boga na ołtarz
choć wiem że to nieopłacalne gdy go nie ma
akurat wtedy gdy podszedł mnie strach wizje
zawsze się rozmywają przesłyszeniem więc
zejdź
albo spierdalaj
apiać-
à pied
ku i ku rykom na trzy forte
pianą z pyska na zaparcie
merde-daj
na psie uroczyska
--------------------------------
W Książce Twarzy
7 marca 2012 o 23:26
----------------------
żeby nie było, znalazłem stary zapisek i go zostawiam tutaj, bo mi się nie chce go poprawiać. Widzę w nim wiele do zadziałania, ale niech pozostanie jako freestyle i pewien rodzaj chwilowego odsłonięcia maski. Wiersza z tego robić nie zamierzam, bo nie mieszam aż tak bardzo privu z poezją. Niemniej niektóre zabiegi i całe frazy wykorzystałem w innych miejscach. Ot taki sobie schizo-wulgar. Po dacie widzę, że był to dośc trudny dla mnie czas. ;-0 Co widać po utworze;-P