przemilczałam to
bo żadne słowo nie odda tego co już raz zabrało
lepiej milczeć niż pluć lepiej nie zawracać
choć zgubiło się po drodze dzień albo gest
i podobno dobrze jest usiąść na chwilę przed podróżą
świta
nie muszę ale odruchowo sprawdzam godzinę
to już chyba ten czas
kiedy wszystko znaczy mniej niż wczoraj
choć nawet wtedy nie było ważne na tyle
by rozpaczać z powodu utraty
nauczyłam się nie wybiegać myślą dalej niż do kolejnego wiersza
od wielkiego święta na rozpalone ulice
sparzyć się życiem jak pokrzywą
i mieć do niego żal
krótkotrwały jak ból w muśniętej liściem łydce
więc jednak coś czuję
margines błędu z bliżej nieokreśloną granicą
dopuszcza drobne niedoskonałości
porównywalne z tymi na skórze
gdy opalenizna schodzi ze mnie
zmęczenie upałem mija z pierwszą myślą o zimie
po drugiej stronie słuchawki śnieg i cisza
głęboka jak zaspy pod którymi jesteś naga Igo
wiosna obnaży twój wstyd
i zadrwi jeszcze nie raz może Bóg
może gusło
bo żadne słowo nie odda tego co już raz zabrało
lepiej milczeć niż pluć lepiej nie zawracać
choć zgubiło się po drodze dzień albo gest
i podobno dobrze jest usiąść na chwilę przed podróżą
świta
nie muszę ale odruchowo sprawdzam godzinę
to już chyba ten czas
kiedy wszystko znaczy mniej niż wczoraj
choć nawet wtedy nie było ważne na tyle
by rozpaczać z powodu utraty
nauczyłam się nie wybiegać myślą dalej niż do kolejnego wiersza
od wielkiego święta na rozpalone ulice
sparzyć się życiem jak pokrzywą
i mieć do niego żal
krótkotrwały jak ból w muśniętej liściem łydce
więc jednak coś czuję
margines błędu z bliżej nieokreśloną granicą
dopuszcza drobne niedoskonałości
porównywalne z tymi na skórze
gdy opalenizna schodzi ze mnie
zmęczenie upałem mija z pierwszą myślą o zimie
po drugiej stronie słuchawki śnieg i cisza
głęboka jak zaspy pod którymi jesteś naga Igo
wiosna obnaży twój wstyd
i zadrwi jeszcze nie raz może Bóg
może gusło