Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
wspomnienia... o samotnosci
#1
....o samotności, polska alchemia

Schizofrenia to choroba samotnych ludzi. Częstym objawem tej choroby jest wycofanie. Człowiek zamyka się w pokoju i jedynym przyjacielem w samotnej wędrówce jest choroba. Omamy, paranoje, glosy. To cos co jako jedyne towarzyszy nam cały czas. Tu rodzi się pytanie dlaczego się tak odosobniamy, z poczucia wstydu? Czujemy się winni swojej choroby, boimy się niezrozumienia. Czy może czujemy się gorsi. A może sama choroba nie pozwala nam na podjecie jakiegokolwiek kontaktu. Strach przed ludźmi, częsty objaw choroby zmusza nas do izolacji. Tak przebywamy w swoim własnym świecie miesiące, czasem i lata. Sam w prawie pustym pokoju spędziłem dwa lata, nie wychodziłem do sklepu, Kościoła itp. Budziłem się rano i chodziłem po pokoju do samego wieczora, to i tak jest wyczyn bo w porównaniu z innymi, nie gapiłem się w sufit kilkanaście godzin dziennie. Ale mimo to byłem samotny, krótkie rozmowy z rodzicami niczego nie rozwiązywały. Czułem że musze cos zmienić. I zmieniłem. znalazłem sobie prace, ale i to do końca nie pomogło. Przebywałem z ludźmi ale z nimi nie rozmawiałem, krylem się za praca. Wykonywałem perfekcyjnie wydawane mi polecenia. Mimo częstych i mocnych paranoji pracowałem. Ludzie o mnie gadali, szpiegowali, knuli cos za moimi plecami (tak mi się wydawało), ale pracowałem. Zarabiałem. Tak z pustego pokoju, mieszkanie dzięki zarobionym pieniądzom stało się przytulnym kontem. Czy cos zmieniłem? Nie. Dalej byłem samotny nie pomogła w tym praca. Może i przesadzam z swoja samotnością, ale krótkie rozmowy z pracownikami nie pomogły mi w moim życiu. Ale miałem pieniądze, uparcie próbowałem zmienić cos dalej. Wiem ze najprostszym rozwiązaniem byłoby zatelefonowanie do byłych znajomych, ale wstydziłem się to zrobić, balem się jak wytłumaczę swoja chorobę. Zamiast tego kupiłem aparat fotograficzny, zacząłem wychodzić z domu, pierwsze do sklepu, później do różnych muzeów, aż na końcu wylądowałem w Pradze. Cały czas w tych podróżach towarzyszyły mi ostre objawy. Zwiedziłem trochę Polski, byłem w czechach, nauczyłem się fotografować, ale czy to pomogło mi w tym żebym nie był samotny? Tez nie. nauczyłem się wypełniać czas, gospodarować go dobrze. Mimo wszystkich tych czynności jakie wykonywałem (praca, fotografia) czułem się nie spełniony, czegoś mi brakowało. Zacząłem biegać, dziennie wolnym tempem przebiegałem jakieś 10km, ale odkryłem ze długodystansowiec jest najbardziej samotnym człowiekiem jakiego znam. Nie pomaga nawet mp3. czułem się jak alchemik, przemierzałem świat własnych paranoji, aż w końcu nie wytrzymałem i trafiłem do szpitala. Mogło by się wydawać ze jest to miejsce w którym chory nie powinien czuć się samotny, jest tu tylu ludzi z podobnymi objawami, ale wcale tak nie było. Jak wspomniałem schizofrenia jest choroba samotnych ludzi. Każdy z chorych ma podobne objawy, glosy paranoje, omamy ale są one zrozumiale tylko dla chorego. To on wybudował wokół siebie świat, znany i rozumiany tylko dla niego. W szpitalu poznałem pewną dziewczynę, ale nasza znajomość jakoś się urwała. Mimo tego uparcie próbowałem sobie kogoś znaleźć, wypełniałem hurtowo profile na takich forach jak sympatia, Edarling. Przychodziły nawet odpowiedzi, spotykałem się z dziewczynami ale niestety niczego sobie nie znalazłem. Sytuacje zmienił post na schizofrenii, napisałem ze szukam chorej koło trzydziestki. Odpisała pierwsza osoba. Okazała się bardzo mila. Postanowiłem się z nią spotkać, ale pierwsze spotkanie nie wypadło najlepiej, prawie nie rozmawialiśmy ze sobą. Ale znajomość kontynuowałem dalej. Codziennie przez komunikator pisaliśmy po 2 godziny, trochę się poznaliśmy. Dowiedziałem się ze jest wtedy chyba najbardziej samotna osoba jaka znam. Przez chorobę w domu spędziła blisko piec lat. Później były kolejne spotkania i kolejne godziny na GG. Wszystko poszło w takim kierunku, ze teraz planujemy wspólne zamieszkanie razem. Znalazłem sobie dziewczynę. Czy przestałem być samotny? Znalazłem sobie przecież druha w swojej chorobie, o dziwo czegoś brakowało.
Kilka dni później znalazłem stara kartę od telefonu, włożyłem ja do nowego i znalazłem kilka numerów znajomych. Większość była już nieaktualna. Ale jeden numer odbierał połączenia. Był to jeden z moich najbliższych przyjaciół sprzed lat. Umówiłem się z nim na piwo. Wszystko wypadło dobrze, dużo gadaliśmy, śmialiśmy się. Później umówiłem się z nim jeszcze kolejny raz. Tym razem u mnie, było to tuz po moich urodzinach. Otworzyłem wiec wódkę, która przywiozłem z Pragi. Wypiliśmy pół litra, było naprawdę milo.
Teraz zastanawiam się czy w tej schizofrenicznej samotności trochę nie przesadzamy, spędzamy godziny gapiąc się w sufit, narzekając, a do rozwiązania problemu wystarczy nam czasem telefon i butelka wódki.
Odpowiedz
#2
Cytat:To cos, co jako jedyne towarzyszy nam cały czas.
Cytat:Tu rodzi się pytanie, dlaczego się tak odosobniamy, z poczucia wstydu?
Cytat:Czułem, że musze cos zmienić.

Rozumiem emocje, ale o przecinkach i polskich znakach jednak można pomyśleć. To nie są wszystkie tego typu błędy, jest ich dużo więcej.
Cytat:To on wybudował wokół siebie świat, znany i rozumiany tylko dla niego.
rozumiany przez niego, zrozumiały dla niego.
Cytat:Budziłem się rano i chodziłem po pokoju do samego wieczora, to i tak jest wyczyn bo w porównaniu z innymi, nie gapiłem się w sufit kilkanaście godzin dziennie.
z tego mozna zrobić dwa zdania
Cytat:Tak z pustego pokoju, mieszkanie dzięki zarobionym pieniądzom stało się przytulnym kontem.
że trzymał tam kasę? kątem
Przede wszystkim interpunkcja i brak polskich znaków, niekiedy nie do końca prawidłowo sformułowane zdania, przydałoby się pomyśleć o czymś takim, jak akapity.
Osobiście wolę teksty nieco innego typu, ale można pisać i tak. Dobre podsumowanie, chociaż skądinąd oczywiste. "polska alchemia" - dobry tytuł.
Jak dopracujesz, może coś z tego być.
Odpowiedz
#3
dzieki za uwagi, pisze dopiero od tygodniaSmile naprawde ciesze sie ze ktos to przeczytal.... jeszcze raz dzieki za konstruktywna krytyke
Odpowiedz
#4
Jeśli piszesz od tygodnia to całkiem nieźle ci idzie. Mam koleżankę, która leczy się na schizofrenię i wiem jak to jest. Choroba całkowicie ją zmieniła i leki...

Ocena:

4/10
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#5
Pomimo szwankującej interpunkcji text wydaje się przemyślany i dojrzały.
Czyta się z zaciekawieniem.
Walorem także jest szczerość autora, która dodaje utworowi wiarygodności.
Sam mam przyjaciela chorego na schizofrenię paranoidalną, więc wiem, o czym przed chwilą czytałem.
Pozdrawiam i życzę literackiego szczęściaSmile
Odpowiedz
#6
dzieki wszystkimSmile
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości