26-08-2011, 22:56
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-08-2011, 00:32 przez Hobbit Kasandra.)
Zamieszczam fragment mojej twórczości. Nie jest długi, ale jeśli już piszę to piszę właśnie takie. Długo wahałam się czy poddać się waszej ocenie, ale w końcu zdecydowałam się na to ponieważ ten tekst był już sprawdzany przez jedną osobę i naniosłam poprawki, ale nie bardzo mogę ponownie wysłać go tej osobie.
Proszę o wyrozumiałość. Nie piszę za dużo. Wiem że mam niedojrzały styl i że opowiadanie jest naiwne, choć akurat takie miało być.
„Półerotyk”
- Powiedz, powiedz, co to za niespodzianka!
- Nie mogę. Wtedy nie byłaby już niespodzianką. – Zaśmiał się chłopak.
- Cholera, to powiedz przynajmniej, dokąd idziemy tymi krecimi korytarzami!
- Zaraz zobaczysz. – Uśmiechnął się tajemniczo.
Szli chwilę w ciszy. Jednak atmosfera narastającej ciekawości i podniecenia nie opuszczała ich nawet na chwilę.
Skręcili z wąskiej osiedlowej uliczki w główną. Przeszli nią jeszcze kawałek i oto znaleźli się przed dużym wypłowiałym i odrapanym budynkiem.
- Przecież to twój akademik, byłam tu nie raz. To ma być ta „niespodzianka”!?
- Nieee. – Na twarzy chłopaka pojawił się grymas zniesmaczenia. – Niespodzianka czeka w środku.
- Co? Jeszcze bardziej mnie zaciekawiłeś!
Weszli do budynku. Minęli recepcje i schody, przeszli przez korytarz zatopiony w półmroku i stanęli przed drzwiami jego pokoju. Wyjął klucz i otworzył.
- A gdzie twój współlokator? Przecież zawsze już był o tej porze.
Nie odpowiedział.
Gdy przekroczyli próg pokoju, oniemiała.
- Boże, jak pięknie. – Wyszeptała po chwili. – Dziękuję.
Podeszła i pocałowała go w usta. Wzięła go za rękę i podprowadziła do zastawionego stołu stojącego pośrodku pokoju. Stały na nim świece a dookoła były porozrzucane płatki kwiatów. Również na podłodze, na szafkach, na łóżku… No właśnie, na łóżku. Było tylko jedno.
- A gdzie Grzesiek? Wyeksmitowałeś go? – Spytała zniecierpliwiona.
- Powiedzmy… czasowo. Siadaj. – Wskazał dłonią na krzesło.
- Sam to zrobiłeś? Nie, nie mogłeś, byłeś na zajęciach. – Nie odpowiedział. – Nie byłeś? Znowu!? Prosiłam, żebyś nie opuszczał!
- Już nie będę, obiecuję.
- Obiecywałeś już cztery razy!
- No to przysięgam. No już, nie gniewaj się, siadaj.
Przytulił ją i pocałował delikatnie w usta.
- No dobrze.
Usiadła przy stole wciąż nie mogąc nadziwić się wystrojowi pokoju.
Zjedli, rozmawiając i śmiejąc się.
Kiedy skończyli spoważniał nagle i jednym zdecydowanym ruchem ręki włączył muzykę. Podszedł do niej i wyciągnął dłoń, zapraszając ją do tańca. Tańczyli chwilę przytuleni w takt spokojnej muzyki. Jego ciało było tak cudownie ciepłe, tak kochane…
Tańczyli dłuższą chwilę. Potem, wciąż przytuleni, usiedli na łóżku. Jedną ręką zsunął wszystkie świeczki z łóżka, drugą jeszcze mocniej ją przytulił. Trwało to może kilka minut, jednak dla nich – całe wieki i mogłoby trwać do końca świata.
Jedną ręką zaczął rozpinać guziki jej bluzki. Jego dłonie były tak delikatne, a jednocześnie tak męskie, stanowcze. Nie myślała nad tym, do czego zmierza, było jej tak przyjemnie. Rozpinał delikatnie i powoli guzik po guziku. Kiedy skończył rozpiął pasek, potem guzik od spodni. Miał tak delikatne i miękkie dłonie. Kiedy wsunął dłoń pod rozpięte jeansy, na biodro, próbując zsunąć delikatnie, po jej plecach przebiegł dreszcz podniecenia. Jednak po chwili uwolniła usta z pocałunku i nachyliła się do jego ucha.
- Nie. – Szepnęła ledwie słyszalnie.
Kolejny krok należał do niego.
Wykonał go, paradoksalnie nie robiąc nic. Jedynie przesunął dłoń z jej biodra z powrotem na plecy, muskając delikatnie palcami jej skórę. Po jej plecach znów przebiegł dreszcz podniecenia.
Nie chciał zepsuć tej chwili. Nie tego dnia. Nie dzisiaj.
Uwolniła się z uścisku i odsunęła go.
- W porządku? – Zapytała cicho.
- Jasne – Uśmiechnął się.
- Rozmawialiśmy o tym milion razy, myślałam…
- Tak. Wiem. Przepraszam.
Nagle rozległo się pukanie. Drzwi otworzyły się, pojawiła się w nich rozczochrana ruda czupryna.
- Przyniosłem film, o który pro… ops, chyba nie w porę, wpadnę później.
- Nie, zaczekaj. – Krzyknął i zeskoczył jak oparzony z łóżka. – Przepraszam cię na chwilę.
Wyskoczył na korytarz i dogonił kolegę. Gdy z nim rozmawiał dziewczyna, podeszła do drzwi i przyglądała im się przez chwilę. Spojrzeli w jej kierunku. Dopiero teraz, po ich minach, zorientowała się jak wygląda. Miała, przecież, rozpięte spodnie i koszulę. Natychmiast uciekła speszona.
Chłopak wszedł po chwili. Patrzyli na siebie przez chwilę w zakłopotaniu.
- Przepraszam. – Wypalili oboje jednocześnie.
Uśmiechnęli się i znów pocałowali.
- Ale ten film – zaczął, podnosząc z podłogi pudełko, które przed chwilą wypadło mu z ręki. – jest naprawdę dobry.
Uwolnił ją z uścisku i podszedł do szafki by wyjąć laptopa. Ona dopiero teraz zapięła bluzkę i spodnie. Usiadła na łóżku. Przesunął stół pod ścianę, w nogi łóżka. Włączył komputer i oparł się o ścianę, a ona oparła się o niego. Film był rzeczywiście fantastyczny, ale ona już się o tym nie przekonała. Zasnęła wtulona w jego ramiona.
Proszę o wyrozumiałość. Nie piszę za dużo. Wiem że mam niedojrzały styl i że opowiadanie jest naiwne, choć akurat takie miało być.
„Półerotyk”
- Powiedz, powiedz, co to za niespodzianka!
- Nie mogę. Wtedy nie byłaby już niespodzianką. – Zaśmiał się chłopak.
- Cholera, to powiedz przynajmniej, dokąd idziemy tymi krecimi korytarzami!
- Zaraz zobaczysz. – Uśmiechnął się tajemniczo.
Szli chwilę w ciszy. Jednak atmosfera narastającej ciekawości i podniecenia nie opuszczała ich nawet na chwilę.
Skręcili z wąskiej osiedlowej uliczki w główną. Przeszli nią jeszcze kawałek i oto znaleźli się przed dużym wypłowiałym i odrapanym budynkiem.
- Przecież to twój akademik, byłam tu nie raz. To ma być ta „niespodzianka”!?
- Nieee. – Na twarzy chłopaka pojawił się grymas zniesmaczenia. – Niespodzianka czeka w środku.
- Co? Jeszcze bardziej mnie zaciekawiłeś!
Weszli do budynku. Minęli recepcje i schody, przeszli przez korytarz zatopiony w półmroku i stanęli przed drzwiami jego pokoju. Wyjął klucz i otworzył.
- A gdzie twój współlokator? Przecież zawsze już był o tej porze.
Nie odpowiedział.
Gdy przekroczyli próg pokoju, oniemiała.
- Boże, jak pięknie. – Wyszeptała po chwili. – Dziękuję.
Podeszła i pocałowała go w usta. Wzięła go za rękę i podprowadziła do zastawionego stołu stojącego pośrodku pokoju. Stały na nim świece a dookoła były porozrzucane płatki kwiatów. Również na podłodze, na szafkach, na łóżku… No właśnie, na łóżku. Było tylko jedno.
- A gdzie Grzesiek? Wyeksmitowałeś go? – Spytała zniecierpliwiona.
- Powiedzmy… czasowo. Siadaj. – Wskazał dłonią na krzesło.
- Sam to zrobiłeś? Nie, nie mogłeś, byłeś na zajęciach. – Nie odpowiedział. – Nie byłeś? Znowu!? Prosiłam, żebyś nie opuszczał!
- Już nie będę, obiecuję.
- Obiecywałeś już cztery razy!
- No to przysięgam. No już, nie gniewaj się, siadaj.
Przytulił ją i pocałował delikatnie w usta.
- No dobrze.
Usiadła przy stole wciąż nie mogąc nadziwić się wystrojowi pokoju.
Zjedli, rozmawiając i śmiejąc się.
Kiedy skończyli spoważniał nagle i jednym zdecydowanym ruchem ręki włączył muzykę. Podszedł do niej i wyciągnął dłoń, zapraszając ją do tańca. Tańczyli chwilę przytuleni w takt spokojnej muzyki. Jego ciało było tak cudownie ciepłe, tak kochane…
Tańczyli dłuższą chwilę. Potem, wciąż przytuleni, usiedli na łóżku. Jedną ręką zsunął wszystkie świeczki z łóżka, drugą jeszcze mocniej ją przytulił. Trwało to może kilka minut, jednak dla nich – całe wieki i mogłoby trwać do końca świata.
Jedną ręką zaczął rozpinać guziki jej bluzki. Jego dłonie były tak delikatne, a jednocześnie tak męskie, stanowcze. Nie myślała nad tym, do czego zmierza, było jej tak przyjemnie. Rozpinał delikatnie i powoli guzik po guziku. Kiedy skończył rozpiął pasek, potem guzik od spodni. Miał tak delikatne i miękkie dłonie. Kiedy wsunął dłoń pod rozpięte jeansy, na biodro, próbując zsunąć delikatnie, po jej plecach przebiegł dreszcz podniecenia. Jednak po chwili uwolniła usta z pocałunku i nachyliła się do jego ucha.
- Nie. – Szepnęła ledwie słyszalnie.
Kolejny krok należał do niego.
Wykonał go, paradoksalnie nie robiąc nic. Jedynie przesunął dłoń z jej biodra z powrotem na plecy, muskając delikatnie palcami jej skórę. Po jej plecach znów przebiegł dreszcz podniecenia.
Nie chciał zepsuć tej chwili. Nie tego dnia. Nie dzisiaj.
Uwolniła się z uścisku i odsunęła go.
- W porządku? – Zapytała cicho.
- Jasne – Uśmiechnął się.
- Rozmawialiśmy o tym milion razy, myślałam…
- Tak. Wiem. Przepraszam.
Nagle rozległo się pukanie. Drzwi otworzyły się, pojawiła się w nich rozczochrana ruda czupryna.
- Przyniosłem film, o który pro… ops, chyba nie w porę, wpadnę później.
- Nie, zaczekaj. – Krzyknął i zeskoczył jak oparzony z łóżka. – Przepraszam cię na chwilę.
Wyskoczył na korytarz i dogonił kolegę. Gdy z nim rozmawiał dziewczyna, podeszła do drzwi i przyglądała im się przez chwilę. Spojrzeli w jej kierunku. Dopiero teraz, po ich minach, zorientowała się jak wygląda. Miała, przecież, rozpięte spodnie i koszulę. Natychmiast uciekła speszona.
Chłopak wszedł po chwili. Patrzyli na siebie przez chwilę w zakłopotaniu.
- Przepraszam. – Wypalili oboje jednocześnie.
Uśmiechnęli się i znów pocałowali.
- Ale ten film – zaczął, podnosząc z podłogi pudełko, które przed chwilą wypadło mu z ręki. – jest naprawdę dobry.
Uwolnił ją z uścisku i podszedł do szafki by wyjąć laptopa. Ona dopiero teraz zapięła bluzkę i spodnie. Usiadła na łóżku. Przesunął stół pod ścianę, w nogi łóżka. Włączył komputer i oparł się o ścianę, a ona oparła się o niego. Film był rzeczywiście fantastyczny, ale ona już się o tym nie przekonała. Zasnęła wtulona w jego ramiona.
aortograficzna, ainterpunkcyjna estetka - to ja.
konstruktywna krytyka to podstawa, więc lubię się czepiać.
konstruktywna krytyka to podstawa, więc lubię się czepiać.