Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
wspomnienia... o filmach, płytach DVD i tekturkach
#1
...o filmach, płytach DVD i tekturkach



Co napisać o filmie jeśli nie jest się krytykiem, ani nie ma się jakiegoś specjalnie wyrobionego smaku. Ogląda się wszystko co tylko w łapy wpadnie. Nie ukrywam chciałbym napisać coś o wielkich dziełach, które zmieniły obraz kinematografii, które wniosły coś w życie. Niestety kicz jaki oglądam i o którym jestem wstanie cos napisać się do tego nie kwalifikuje. Film jest dla mnie wszystkim, po amfetaminie i marihuanie wraz z grami zajmuje moje najważniejsze miejsce wśród uzależnień. Oglądam cos ciągle, nie zasnę jeśli nie przyswoję jakiegoś nowego obrazu. Płyty nabywam w sklepie,. kolekcjonuje je. Kupuję wszystkie płyty poniżej 20pln, czasem można znaleźć tam takie unikaty jak „Nienawiść”, „Czarny kot, biały kot” czy kilka filmów Jermuscha, ale niestety nie jest to co chciałbym położyć na swoja półkę. Jest to zakup kompromisowy. W sumie, ile place tyle mam, ale nie stać, albo nie mogę się przełamać do zakupu filmu powyżej 50pln. Raz zrobiłem taki zakup i jestem z niego szczerze niezadowolony. Nabyłem „Wojnę polsko-ruska”, tak by wesprzeć polską kinematografie, ale film jak dla mnie okazał się kompletnym kiczem... Uwielbiam stać w stoisku z płytami i wybierać perełki. Mogę robić to godzinami. Zazwyczaj kupuje filmy które już widziałem, tak łatwiej dokonać mi wyboru. Przy zakupie wtedy decyduje rodzaj okładki i forma zapisu. Kupuje tylko płyty DVD, VCD jakoś mi nie odpowiada. Zazwyczaj zamiast jednej płyty DVD są dwie VCD, co zmusza mnie później do biegania w środku filmu i zmieniania nośnika w odtwarzaczu. Reasumując przy wyborze zakupu uwzględniam tylko płyty DVD w plastikowym boxie, rarytasem jest płyta dodatkowo opakowana w tekturkę. Ale nie jest to jedyne źródło nabywania płyt. Jak wiemy nośniki z filmami można znaleźć wszędzie. Dodaje się je do czasopism lub zwykłych czytadeł jakie można znaleźć w kiosku. Patrzę na to dwojako. Super! Kupując „Panią domu” można czasem znaleźć jakiś dobry obraz, lub kupując codzienną gazetę otrzymać w prezencie jakieś arcydzieło kina. Ma to swoje plusy. Ale czasem dziwnie patrzę jak do czasopism do których zazwyczaj dodaje się parę kolczyków dodawany jest film pokroju „Obywatela Kane”. Nie wiem jak to określić lub do czego to przyrównać. ale dodatek znacznie przewyższa produkt do którego jest dodawany. Cały ten proceder zmusza mnie do jeszcze jednego, do uważnego przeglądania prasy. Poruszając temat czasopism musze poruszyć formę w jakiej dodawany jest film. Obrazy te dodawane są w zwykłej tekturowej kopercie.. Możesz powiedzieć drogi prosiaczku, ze liczy się treść nie okładka, ale jak dla mnie jest to zwykła profanacja. Tak jestem szczęśliwym posiadaczem „tekturek” takich filmów jak „Obywatel Kane”, „Słodkie życie” Felliniego, czy choćby „Nocy żywych trupów”. Rozumiałbym, gdyby „tekturki” były dodawane do czasopism typu „Pani domu”’. Logicznie myśląc obniżają koszt produktu. Ale płyty pakowane w tekturę dodaje się nawet do „Filmu”, chyba jedynego miesięcznika o filmie w Polsce. Dziwne. Kupiłbym to czasopismo nawet, gdyby kosztowało 2pln więcej, a film byłby pakowany w plastykowy box. kolejnym sposobem na oglądniecie filmu może być internet. Tak w internecie można zobaczyć film i to za darmo. Np. na stronie Iplex. Wystarczy do tego komputer bodajże z 800mhz procesorem, przeglądarką i jakąś wtyczką, która można pobrać ze strony. Nie trzeba się nawet logować. Filmy te posortowane są alfabetycznie lub kategoriami np. kino czeskie, komedia Można je odtwarzać w różnych jakościach nawet HD, można dyskutować o wielkości dodawanych filmów, ale jest to tylko kwestia gustu. Znajdziesz tu takie obrazy jak: „Motyl i skafander”, „Obywatel Milk” czy „Kwiat pustyni”. Filmów jest dość sporo, jest w czym wybierać. trzecim sposobem co prawda nielegalnym jest siec p2p, albo torrenty. Po wpłaceniu kilku złotych ma się dostęp do filmów, które dopiero co są po kinowej premierze. Film zazwyczaj nagrywany jest kamera i nie ma za dobrej jakości, ale jeśli nie masz ochoty płacić za kino lub w twojej miejscowości go nie ma, pewnie chętnie zobaczysz. Tu dostęp do plików jest nie co większy. Sam jestem zalogowany na stronie, która posiada ponad dziesięć tysięcy tytułów. Nieskromnie i trochę ze wstydem przyznam się ze Bit torrent cały czas sączy kilka plików. Jedynym minusem jest tu czas, który trzeba poświecić na ściągnięcie filmu, trwa to od godziny czasem nawet do kilku dni. Ale jest świetnym i kompletnym uzupełnieniem do legalnego Iplexu. To chyba wszystko w jaki sposób nabywam i oglądam filmy, możliwości jest kilka. Nie ma co, do filmów mam dostęp. Aha! Do kina staram się chodzić raz w miesiącu... Może cos o samym filmie, co oglądam? Jak mówiłem oglądam wszystko... prawie wszystko. Nie przyswajam polskich komedii romantycznych, rzadko tez patrzę na zakładkę Bolywoodu, oglądałem bodajże tylko jeden film takiej produkcji. Nie podobał mi się.
Chciałem napisać o jakimś filmie, przynajmniej spróbować swoich sił w recenzji jednego z obrazów. Nie jestem krytykiem i jak mówiłem wcześniej nie mam smaku do filmu, oglądam wszystko. Po prostu film podoba mi się lub nie. Miałem zamiar poruszyć obraz Orsone Welles’a „Obywatel Kane” ale jest to film który zmienił kinomatografię, obraz który jest naprawdę ważny. Nie dałbym rady. Jako nastolatek uwielbiałem oglądać horrory. Może najprościej byłoby wybrać ten gatunek? Tak tez zrobię. Film o którym chciałbym napisać to „Noc żywych trupów”, jest ich kilka, były remake tego filmu. Wiec zaznaczę ze chodzi mi o obraz z 1968r w reżyserii George A. Romero... Tak wiec, po wystrzeleniu rakiety i niespodziewanej eksplozji radioaktywny pył, powstały w wyniku wybuchu dociera na ziemie, stając się przyczyną zmartwychwstania zmarłych. Film zaczyna się od podróży w rodzinne strony Barbary i Johna, którzy odwiedzają grób rodziców. Na cmentarzu Johny żartuje ze siostry, mówiąc ze mężczyzna pojawiający się na horyzoncie chce ja pożreć. O dziwo ów człowiek atakuje Barbarę, Johnny chcąc uratować siostrę ginie w walce. Przerażona kobieta ucieka do samochodu, rozbijając go kontynuuje ucieczkę pieszo, trafia do opuszczonego domu, do którego trafia także Ben, czarnoskóry mężczyzna i kilku przypadkowych ludzi. Dom, początkowo schronienie staje się pułapką, wokół której zaczynają zbierać się zombie...
Film jest z 1968 roku co za tym idzie nie jest tak efekciarski jak np. młodszy brat „Resident Evil”, jest czarno biały, dialogi w filmie momentami mogą wydawac się wręcz śmieszne, a kamera pracuje tak ze widz czuje się jak w teatrze. Film wygląda trochę tak jakby akcja działa się na twoim podwórku. Jedynie do czego można go porównać to do amatorskich produkcji. Ale prócz zadziwiającej końcówki film ma to cos w sobie, że od polowy ogląda się go z wielkim podekscytowaniem. Może robią to sceny takie: jak: kobieta pożerająca kawałek mięsa, lub genialny scenariusz z jeszcze lepszym zakończeniem filmu, którego mogą pozazdrościć inne, nowsze produkcje. Film warty obejrzenia. Polecam!










































































































Odpowiedz
#2
Najpierw mówisz, że zazwyczaj oglądasz kicz i dlatego nie jesteś w stanie nic o filmach powiedzieć, później stwierdzasz, że "Wojna polsko-ruska" nie podobała Ci się, bo była kiczowata, a wśród filmów które wymieniasz i które znasz są: "Obywatel Kane", "Motyl i skafander", "Słodkie życie", "Obywatel Milk". To co jest w końcu kiczem? Lubisz kicz? Oglądasz tylko kicz, który Ci się nie podoba? Nie rozumiem.

Sporo jest błędów. Szczególnie kuleje konstrukcja zdań, które bywają nielogiczne, albo zwyczajnie źle poskładane. Sugeruję, żebyś przeczytał sobie ten tekst jeszcze raz. Może na głos? No i "Jarmuscha", nie "Jermuscha"Tongue

No a ta recenzja... No kiepska jest no. Odbiera filmowi tajemniczość (po co mówisz skąd wzięły się zombie? W filmie nie wiemy tego od początku), są w niej zdania zupełnie niepotrzebne (jak to o dialogu między Johnym, a Barbarą), a miejscami, pewnie przez nieuwagę, brzmi głupio:
Cytat: Może robią to sceny takie: jak: kobieta pożerająca kawałek mięsa, lub genialny scenariusz z jeszcze lepszym zakończeniem filmu, którego mogą pozazdrościć inne, nowsze produkcje.
"Sceny robią" brzmi głupio.
Dwukropek się wdarł niepotrzebnie.
Uwierz, kiedy piszesz "kobieta pożerająca kawałek mięsa" wcale nie brzmi to zachęcająco i nie sugeruje, że scena jest w jakikolwiek sposób fascynująca, ot kobieta pożera kawałek mięsa.
Genialny scenariusz to też scena? Tak wynika z tekstu. Poza tym, nie chciałbyś może powiedzieć na czym jego geniusz polega?
A to o zakończeniu brzmi, jakby znalazło się ono tylko w scenariuszu.
To najgłupsze zdanie ever:p Przeczytaj je proszę i zmieńBig Grin
Do tego sprawiasz wrażenie, jakby film "spłynął" po Tobie. W recenzji powinieneś określić temat filmu. A wbrew pozorom w przypadku "Nocy żywych trupów" wcale nie jest nim "atak zombiaków". Powinieneś powiedzieć coś o tym, że film skupia się na aspektach społecznych i takie tam. Recenzent nie może opisywać filmu tak powierzchownie.
Ależ się czepiamBig Grin No ale to dlatego, że to dziedziną, którą bardzo lubię, no. Musisz mi wybaczyćBig Grin

A teraz ogólnie. Chciałbym, żeby ten tekst coś mi o Tobie, czy o narratorze, jeśli się z nim nie utożsamiasz powiedział. Tym czasem dowiaduję się zaskakująco niewiele. Dlatego tekst jest nudnawy, jest pełny niepotrzebnych zdań i powierzchowny.
No ale i tak zawsze z przyjemnością czytam o filmach:p
"I don't have to sell my soul,
he is already in me"
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości