Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
wspomniania... o motywacji
#1
[b]... o motywacji[/b]


Od pewnego momentu mojego pisania mam małe problemy z pozyskiwaniem nowych treści. Zaczynam pisać i po kilku wersach kasuje to co wypociłem. Wcześniej nie było z tym problemu, ale teraz nic mi się nie podoba. Może dlatego, że uparcie czytam posty krytykujące moje pisanie. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby wspomnienia nie trafiły pod oko krytyki. Ale nie chce pisać do szuflady.
Mówiąc szczerze do tej pory nie przeglądałem moich dotychczasowych wspomnień. To co napisałem zapisywane było na dysku i publikowane na forach. Nie mam ochoty na korekty. Jednak wiem, że moje pisanie nie jest żadnym wielkim dziełem. Niestety nie piszę jak Eco czy choćby Jacek Żakowski. Ale ciągnę to dalej. Piszę. Wczoraj miałem doły. Nie były to jednak objawy choroby. A uzasadnione lęki. Dotyczyły mojego pisania. Bałem się, że się wypaliłem. Ale dzisiaj rano znów podszedłem do klawiatury i zacząłem się wylewać. Plan jest wielki, ale wciąż wierzę, że mogę go zrealizować. System pracy według OSTR zaczyna owocować, wyrabiam sto procent planu. Prawie jak za czasów komuny. Wszystko idzie po mojej myśli. Jak wspomniałem wcześniej wczoraj miałem atak niepozytywnych, natrętnych myśli. Prócz pisania dotyczyły one także choroby. Mam przeczucie, ze schizofrenia w niedalekiej przyszłości znów przypomni o sobie. Ale się nie boje. Wiem, że dam sobie radę z objawami. Pewnie będę zmuszony przerwać moje pisanie. Bo nie wierzę, że z omami sklecę choćby jedno zdanie.
Dzisiaj przy kawie przeglądałem twórczość wielkich schizofreników. Motywuje się do pisania. Poza Nikiforem, który nie był chory na schizofrenie moim ulubionym malarzem jest Vincent van Gogh. Nie znam się na sztuce, bardziej co wpływa na mnie jest historia życia tych dwóch malarzy. Pierwszy uznawany za upośledzonego wśród społeczeństwa malował po kilka obrazów dziennie. Pasja z jaką tworzył Nikifor moim zdaniem jest piękniejsza od samej twórczości malarza. Z kolei van Gogh, tworzył borykając się z chorobą. Ten impresjonista stał się jednym z najważniejszych malarzem XX wieku. Najbardziej z jego obrazów lubię „Autoportret z obciętym uchem”. Który namalował w zakładzie psychiatrycznym, gdzie trafił po napadzie szału po którym obciął sobie ucho.
Kolejnym wielkim artystą, który motywuje mnie do działania i o którym miałem dzisiaj okazje przeczytać jest pisarz Philip Kindred Dick. Podejrzewa się, że fantasta ten cierpiał na schizofrenie paranoidalną. Zamykał się w domu ze strachu (skąd my to znamy), nieuzasadnienie napadał na swoją żonę. Ale najciekawszym wywodem pisarza jest treść dotycząca Stanisława Lema. Dick twierdził, że polski pisarz jest prowokacją komunistów, która chcę przejąć władzę nad opinią publiczną. Całkiem ładna paranoja. Na podstawie twórczości artysty nakręcona wiele filmów m. in „Łowcę androidów”.
Pisząc o schizofrenikach na pierwszy plan wysuwa mi się postać Johna Nasha Jr. Historia zekranizowana w 2001 r. „Piękny umysł” ukazuje nam genialnego matematyka i ekonomistę, którego choroba wyłącza z życia naukowego. Sam przebieg schizofrenii jest podobno nie co inny niż ten ukazany w filmie. Noblista cierpiał na głosy, nie halucynacje. Ale mimo to film jest jednym z najlepszych obrazów o schizofrenii jakie kiedykolwiek widziałem. Podobnie jak życie samego Nasha.
Przeglądając kolejną stronę zauważyłem, że spekuluje się nad stanem psychicznym dwóch innych wielkich ludzi. O Newtonie mogę napisać tylko tyle, że był angielskim matematykiem i fizykiem, podobno chorym na schizofrenie. Natomiast o Magikowi mógłbym poświęcić osobny wpis do wspomnień. Ale chcę się zająć samą, kondycją psychiczną rapera. Choroba, nie została rozpoznana przez żadnego z lekarzy. Jedynym punktem w rozważaniach jest tylko tekst z „Jestem bogiem”. Obawa wyrażona przez autora może być jednak oznaką choroby. Sam byłem pewien , że choruje i to dużo wcześniej zanim zostałem skierowany do placówki.
Zanim zachorowałem pobudki moich działań były różne. Motywowałem się głównie pieniędzmi. To one pchnęły mnie do działania. Dzisiaj jest inaczej. To co kieruje moim życiem to głównie historię ludzi, o których mogę usłyszeć lub przeczytać. Podoba mi się życiorys np. van Gogha, który mimo swojej choroby ciągle tworzył.
Odpowiedz
#2
Pisanie dla pisania, poniekąd dla terapii, owszem, ale trzeba się liczyć z tym, że nie zawsze, żeby nie powiedzieć, rzadko, jest to coś naprawdę dobrego literacko - do tego przeważnie trzeba szlifu, żeby takie teksty można było nazwać chociażby niezłymi. I można by sądzić, że właśnie po to pojawiasz się na forum literackim, dla samego pisania można przecież założyć bloga, albo coś podobnego, prawda?
Cytat:Od pewnego momentu mojego pisania mam małe problemy z pozyskiwaniem nowych treści. Zaczynam pisać i po kilku wersach kasuje to, co wypociłem. Wcześniej nie było z tym problemu, ale teraz nic mi się nie podoba. Może dlatego, że uparcie czytam posty krytykujące moje pisanie. Pewnie byłoby mi łatwiej, gdyby wspomnienia nie trafiły pod oko krytyki. Ale nie chce pisać do szuflady.
Mówiąc szczerze, do tej pory nie przeglądałem moich dotychczasowych wspomnień. To, co napisałem, zapisywane było na dysku i publikowane na forach. Nie mam ochoty na korekty aha, to po cholerę ja się męczę? dzięki za info, na tym kończę wytykanie błędów.

cóż, na tym właściwie można skończyć. Twoje teksty wymagają solidnej korekty pod względem interpunkcji i literówek, to powtarzam pod każdym twoim tekstem, a nic sobie z tego nie robisz i nie zadajesz sobie trudu przeczytania i poprawienia przynajmniej z grubsza, a szkoda, bo to przeszkadza w czytaniu i zniechęca. Pozdrawiam i... owocnej pracy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości