22-05-2016, 06:05
na skórze napiętej
jak werbel dobosza
wygrywałem rytm marszu przez
osobistą czasoprzestrzeń
potem
ze wzgórz spuchniętych jarzmowo
okiem czasami
bez czerwonych rzek
omiatałem wschodzące słońca
najczęściej zimne
w końcu jest epoka lodowcowa
to musi wystarczyć wewnętrzny ogień
wygasły już
czerwone karły i błękitne olbrzymy
a kosmiczny pył krąży niezmiennie
zawsze
jutro też
jak werbel dobosza
wygrywałem rytm marszu przez
osobistą czasoprzestrzeń
potem
ze wzgórz spuchniętych jarzmowo
okiem czasami
bez czerwonych rzek
omiatałem wschodzące słońca
najczęściej zimne
w końcu jest epoka lodowcowa
to musi wystarczyć wewnętrzny ogień
wygasły już
czerwone karły i błękitne olbrzymy
a kosmiczny pył krąży niezmiennie
zawsze
jutro też