Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
w zoo
#1
Mały chłopiec podszedł z wahaniem do największej klatki, w której mieszkał Lew. Grube pręty oddzielały dziecko od krwiożerczej bestii, która tylko czekała by dostać młode mięsko w swoje łapy. Tak przynajmniej mówił tato, a przecież tato nie zwykł się mylić. W przekonaniu o złym usposobieniu Lwa utrzymywały chłopca również tabliczki z wielką dbałością przyczepione do krat: „Nie podchodzić blisko, może ugryźć”, i druga: „Nie karmić, może zjeść też ciebie”. Niemniej jednak malec w swoim buntowniczym nastawieniu krzyknął:
- Lwie, wyjdź z pieczary, wyjdź szybko!
Wewnątrz klatki była skała, a za nią ściana z dziurą, gdzie w ciemnym pomieszczeniu swoje posłanie miało zwierzę. Gdy tylko dotarł tam dźwięk głosu chłopca, stęchły powiew wydobył się z jamy, tak silny, że nawet go poczuł, choć stał całkiem daleko.
- Czego chcesz, mały bandyto? – ozwał się głos dziwny, zachrypły, ale mocny, brzmiał zupełnie jak głos Lwa. Dziecko bez zdziwienia odpowiedziało:
- Chodź no tu Lwie, chcę cię ja zobaczyć. Stoję blisko twojej klatki, ale uprzedzam – nie dasz rady mnie zjeść, bo twoje kły są zbyt krótkie.
Nastała chwila ciszy. Czuć było, że Lew w swojej jaskini głęboko nad czymś rozmyśla.
- Przepraszam bardzo, skąd pomysł że chciałbym cię zjeść? – zdziwiony ton pytania wprawił chłopca w zakłopotanie.
- Przecież to prawda ogólnie znana, że lwy zjadają dzieci, a nawet dorosłych! – krzyknął malec pewny siebie.
- Ależ skąd! Jadam tylko wieprzowinę i tylko starannie przyrządzoną przez kucharza – Lew czuł się wyraźnie urażony.
- Czyli mięso. Nie wierzę, że nie skusiłbyś się na dziecięcinę.
- Uwierz, jeśli tylko chcesz mogę to udowodnić!
- Tak, pewnie chciałbyś abym wszedł do twojej klatki – malec uśmiechnął się pod nosem.
- Ależ skąd, wystarczy że skłonisz do tego kogoś innego. On wejdzie, ja go nie tknę, a ty uwierzysz w moją rację i może wtedy poznamy się bliżej. A jak zjem, to dobrowolnie oddam się w ręce policji – powiedział Lew.
- Przecież policja nie zajmuje się sprawami lwów! – chłopiec wyczuł pewną niezgodność w ostatnim zdaniu.
- Oczywiście, że się zajmuje.
- Aha, nie wiedziałem. Żeby się upewnić spytam tatę, on wie wszystko – chłopiec głęboko się zamyślił.
W tym momencie ziemia zadrżała – to Lew wstał ze swojego posłania i ruszył w kierunku wyjścia z jaskini. Przed oczami chłopca pojawił się lew typowy, lew duży, żółty, dostojny. A jednak wyjątkowy, bo to przecież TEN lew, ten który mieszka w zoo, miastowy. Na pewno bardziej wykształcony od tych dzikich. Może rzeczywiście nie je mięsa z dzieci?
- Oto jestem ja, król wszystkich zwierząt – wymruczał poważnie, potrząsając grzywą.
- No, rzeczywiście.
- Czy wyglądam strasznie?
- Z pewnością.
- Więc?
- Więc co?
- Boisz się mnie?
- Dlaczego miałbym się ciebie bać, Lwie, skoro sam powiedziałeś że nie masz w zwyczaju zjadać ludzi? – zaciekawił się malec.
- Ale mogę ich gryźć, miażdżyć, rozczłonkowywać i wyrywać kłami wnętrzności! Zobacz, jaki jestem potężny. – Stanął na tylnych łapach, pokazując swe wielkie ciało w całej okazałości i kontynuował: - Ale wiesz, tak naprawdę to tego nie robię, jestem spokojnym lwem, powiedziałbym nawet: lwem salonowym. Interesuję się filozofią, metafizyką. Tu, w mieście, jest tyle możliwości… - rozmarzył się.
- To prawda, ale czy nie uważasz że lwy powinny żyć w Afryce?
- Och, nie wgłębiajmy się w te kwestie. Jest jak jest, nie bardzo interesują mnie inne osobniki mego gatunku, jestem tu sam i sam muszę przejść przez życie.
- Jesteś szczęśliwy? – spytał chłopiec. – Przecież mieszkasz w klatce.
- Nie mam porównania, ale jest całkiem w porządku. Mam nawet lampkę nocną w mojej jaskini. Chodź, pokażę ci – łapą wykonał zapraszający gest.
Chłopiec zupełnie już zbity z tropu wdrapał się na pręty ignorując zakazy, podciągnął się i przeskoczył na drugą stronę. Stanął twarzą w pysk ze zwierzęciem
- Czy zapomniałeś o strachu, chłopcze? – spytał Lew.
- Nie, po prostu zdałem sobie sprawę, że jesteś wrażliwym zwierzęciem. Na zewnątrz może i straszny, w duszy jednak jesteś mi bratem – oznajmił uroczyście chłopiec.
- Tak bardzo się cieszę, że wreszcie ktoś poznał się na mnie… - Lew wyraźnie się wzruszył. – Chodźmy więc, pokażę ci moją kolekcję książek.
W tym momencie usłyszeli krzyki dobiegające z zza krat, a już po kilku sekundach ich oczom ukazał się dozorca w swoim zwyczajowym uniformie, niesamowicie jednak czerwony na twarzy.
- Ty gówniarzu, ty cholerny kretynie! – zawołał – Jak mogłeś wejść do klatki lwa, cholerny debilu!? Nie czytałeś, że to niebezpieczne? Już ja ci kurwa dam!!!
Rzucił się na pręty, wdrapał się na sam szczyt płotu, przeskoczył i wylądował przed osłupiałym Lwem i chłopcem. Porwał malca za fraki, otworzył szczękę i z nieziemskim rykiem pożarł, dosłownie jednym kęsem.
- Interpretuj to jak chcesz, pierdolona bestio! – warknął lwu prosto w twarz.
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#2
jest coś bardzo fajnego w tym opku, daje słowoBig Grin pod koniec szczerze sie uśmiałem. kilka odzywek też było sympatycznych (dziecięcinaSmile), parę zdań ciekawiej, z wyczuciem wykonanych (lew typowy...), parę intrygujących momentów, obiecujących (gdy lew kazał namówić KOGOŚ na wejscie do klatki; co najmniej parę pomysłów juz mi przyszło do głowy w tym momencie i diabolicznie mnie ubawiłySmile). ale i sporo niedociągnięć, obraz wydaje się zaniedbany, albo ledwie w stanie szkicu. głooowę daję, że nie odleżał dwu dni i nie przeszedł dwu korekt. no i, siłą rzeczy, potencjał zmarnotrawiony.
ale tak jak mowilem - coś w tym jest. niewątpliwie. nie żaluje ani przeczytania ani komentarza.
Odpowiedz
#3
dzięki, fakt faktem to była krótka myśl, lubię czasem przlewać na "papier" takie abstrakcje Wink
"By człowiek był człowieka bratem, trzeba go wpierw przećwiczyć batem"
Odpowiedz
#4
Niezła miniatura, tylko trochę niedopracowana pod względem warsztatowym. Dialogi wydają się być suche, chociaż znalazła się w śród nich taka perełka jak "dziecięcina". Myślę, że gdyby tekst wydłużyć i dopracować, to można by z tego zrobić z tego fajną bajkę z morałemSmile Ogólnie pomysł dobry, ale całość jeszcze do szlifu. Wink
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#5
Ładna opowiastka Tongue Trochę taki diss na ludzi.
"Starałem się tak żyć, abym w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać." rtm. Witold Pilecki
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości