17-11-2010, 23:02
W KAWIARNI
Kobieta seksualizuje świat.
Stefan Napierski
Piłem kawę w kawiarni – lubię wypić kawę, gdy wszystko jest w porządku. A tak było istotnie. Ostatnie, siódme opowiadanie skończone. Inaczej mówiąc – tom miniatur ukończony. Jutro podpisuję umowę z Wydawnictwem – zarazem będzie to randka z Moniką P. – można wyjechać na urlop. Kawa niech będzie intermedium, przerwą między kolejnymi scenami mego życia literackiego. Pachnąca, gorąca Mocca, no, dodajmy do tego ciastko - co powiesz, Wiktorze na bajaderkę? A co? Czy jest jakaś umowa między literatem a wydawnictwem, która zabrania konsumpcji ciastka? Prawda, że nie ma takiego prawa?
Weszły, gdy połykałem jeden z ostatnich kęsów bajaderki. Blondynka i ruda – młode, chyba studentki: przez okna kawiarni widziałem akanty bramy Uniwersytetu Warszawskiego. Przeszły koło mojego stolika, usłyszałem strzępek rozmowy.
-Ty, Aśka – no mów, mów – ruda gestykulowała zawzięcie.
-Uspokój się, Maryśka – zaraz ci wszystko wymoszczę - tylko coś zamówimy – uspakajała blondynka.
Ruda nie dawała za wygraną:
-Tyle rozmów, tyle obietnic nam dała – byłaś u niej wczoraj – i co? – co powiedziała? Co?
-Ciiicho ! – syknęła blondynka.
Ruda zamachała rękoma, stęknęła – wiem, wiem: jestem w miejscu publicznym. Westchnęła, zapytała:
- Co zamawiamy?
Usiadły przy stoliku;ruda tyłem, blondynka bokiem do mnie. Blondynka zaproponowała:
-Dwie kawusie, i pączowe.
Ruda kiwnęła głową, zgadza się na ten zestaw , prawdopodobnie zgodziłaby się na każdą kompozycję menu– do kawiarni przyszła przede wszystkim, aby Aśka opowiedziała wreszcie co z tą Kingą. Wypowiedziała te słowa dość ostro i dość głośno – słyszałem każde słowo, każdy głębszy oddech.
-No, co tam – byłaś u niej – i co?
Blondynka była bardziej stonowana, bardziej odpowiedzialna za słowa:
-Byłam, rozmawiałam, i chyba coś jest.
Ruda zapytała:
-I co? I co – co?
Aśka wzruszyła ramionami:
-No, mówię – chyba coś jest. Zgodziła się …
Pochyliłem się nad filiżanką - o czym one rozmawiają? Chyba swatają koleżankę. Bo oto Ruda ogłosiła wszem i wobec:
-Kinga jest the beściara, nareszcie coś się dzieje w jej życiu! Już wyszła ze spodni, nareszcie! Już nie mogłam patrzeć na te rozciągnięte wory ...
Blondynka porawiła koleżankę:
-Dopiero napomknęła, spódnicy jeszcze nie założyła.
Ruda parsknęła:
-Ty, Aśka - nie kumasz? Zrobiłyśmy pierwszy krok. Najtrudniejszy. Jak załóży spódnicę ... - zrobiła wymowny gest kciukiem.
Czy rzeczywiście chcą wyswatać tą Aśkę? - żeby kogokolwiek wyswatać nie potrzebujemy spodni - moja żona na pierwszą randkę przyszła w tak zwanych rurkach - i to mi się równie spodobało jakby była ubrana w spódnicy. Była seksi - pleksi, jak to mówi piosenka, chociaż ukrywała to i owo.
O co tu chodzi? Co one kombinują? O co w tym wszystkim chodzi? Nic - chyba trzeba słuchać ( podsłuchiwać?) dalej. Może się wyjaśni sprawa.
Ruda zacierała ręce:
- Jak założy spódnicę, tak będzie ... - teraz zrobiła gest przedramieniem.
Aśka tonowała:
-Na razie tylko mówi ....
-Oj, tam, mówi, mówi - nie pamiętasz? - Na początku było Słowo, wszystko zaczęło się od Słowa.
Blondynka westchnęła:
- Gdybyśmy mieli taką władzę jak Bóg, to Kinga już dawno by chodziła na własnych nogach.
Ruda przyznała rację koleżance:
-Pstryk - i już zdrowa jak ta lala. - Po chwili dodała: - E, marudzisz - obie marudzimy: pół roku temu nie chciała nawet słyszeć o jakimkolwiek spotkaniu ...
Aśka przytaknęła:
- A teraz chce odsłonić nogi dla faceta ...
A jednak randka! Tylko mam pytanie: po co aż dwie koleżanki zatrudniać, aby przekonać tę trzecią do zmiany sposobu ubierania się. Miała jakiegoś doła? - blondynka powiedziała coś o stawaniu na własnych nogach? - tylko z jakiego powodu młoda dziewczyna może mieć depresję? Wakacje spędziłam w polskim grajdole - a nie na Ibizie czy w Maroko? Nie zaliczyłam poprzedniego egzaminu na piątkę, tylko na trzy z plusem? Jest za gorąco, spózniłam się na pociąg do miasta Łodzi? Było wiele możliwości, podobnych do tych, które wymieniłem - podobnie absurdalne, podobnie groteskowe. Ech, życie- prawda, że jest nieobliczalne? I koszmarnie nieobliczalne.
Ruda kiwała głową:
- Ile to mnie kosztowało, żeby znależć lekarza-kobietę, wiesz jako studentka nie miałam tyle znajomości.
Lekarz-kobieta? To ta Kinga jest biseksualistką? I lekarz? Kinga gustuje tylko w paniach doktórkach? A co mają z tym wszystkim wpólnego studia? Studenci mają zniżkę na seks? O co tu chodzi? - pytałem kolejny raz.
Blondynka skwitowała komentarz rudej:
-Lata praktyki, lata praktyki, lata praktyki ...
Kawa wystygła, już nie parowała ostrym zapachem - straciłem czarny napój bezpowrotnie, nieudane było to moje intermedium.
Ruda dopowiedziała:
- ... której jeszcze nie mamy ...
Bajaderka dawno przetrawiona, co ja tu robię? Niech panienki dyskutują nad koleżanką, co mnie to obchodzi? Przejdę się Marszałkowską, z mostu popatrzę na Wisłę, jak podpowiada piosenka, być może tam coś znajdę dla siebie? Albo na przystanku autobusowym, co?
Nie do wiary, ale kobitki milczały. Po raz pierwszy odkąd weszły do kawiarni - zamilkły. Ech, koniec? Można wyłączyć światło i wyjść? Przed chwilą biadoliłem, że nic się nie dzieje - a gdy nic się nie dzieje - też narzekam? A co ma się dziać? Jakaś tam Kinga spotka się z facetem, jedna z wielu King ma spotkanie z facetem jakich wielu. A koleżanki cieszą się z tego. I co w tym dziwnego? Nic - to chyba zdrowy, normalny objaw - cieszyć się z ranfki koleżanki? Jedno mnie zastanawiało - skąd ten lekarz? Tyle jest pięknych zawodów, tylu pięknych ludzi. Ot, literat, na przykład, prawda panienki? Dlaczego akurat lekarz?
- ... ech, taki los - wyrwało się rudej.
Blondyna kiwała głową:
-Znamy ją od pierwszej klasy klasy podstawówki. Wypadek był pięć lat temu, od operacji minęło trzy lata ...
- ... duże dziury po metalowych wkrętach, sine kolana, łydki o połowę mniejsze - dokończyła ruda.
Blondynka uśmiechnęła się lekko:
-I teraz następny etap: wizyta u lekarza - faceta. Jest najlepszy w mieście.
Pochyliłem się nad blatem stołu, kawę przecież już wypiłem. Dlaczego nie chciałem patrzeć w jasne, młode twarze kobiet? Kobiet, które z pewnością seksualizują świat. A Kinga? - jaką ma twarz? Jakie nogi - już wiem. Może mi stół pomoże, odbicie blatu?
Kobieta seksualizuje świat.
Stefan Napierski
Piłem kawę w kawiarni – lubię wypić kawę, gdy wszystko jest w porządku. A tak było istotnie. Ostatnie, siódme opowiadanie skończone. Inaczej mówiąc – tom miniatur ukończony. Jutro podpisuję umowę z Wydawnictwem – zarazem będzie to randka z Moniką P. – można wyjechać na urlop. Kawa niech będzie intermedium, przerwą między kolejnymi scenami mego życia literackiego. Pachnąca, gorąca Mocca, no, dodajmy do tego ciastko - co powiesz, Wiktorze na bajaderkę? A co? Czy jest jakaś umowa między literatem a wydawnictwem, która zabrania konsumpcji ciastka? Prawda, że nie ma takiego prawa?
Weszły, gdy połykałem jeden z ostatnich kęsów bajaderki. Blondynka i ruda – młode, chyba studentki: przez okna kawiarni widziałem akanty bramy Uniwersytetu Warszawskiego. Przeszły koło mojego stolika, usłyszałem strzępek rozmowy.
-Ty, Aśka – no mów, mów – ruda gestykulowała zawzięcie.
-Uspokój się, Maryśka – zaraz ci wszystko wymoszczę - tylko coś zamówimy – uspakajała blondynka.
Ruda nie dawała za wygraną:
-Tyle rozmów, tyle obietnic nam dała – byłaś u niej wczoraj – i co? – co powiedziała? Co?
-Ciiicho ! – syknęła blondynka.
Ruda zamachała rękoma, stęknęła – wiem, wiem: jestem w miejscu publicznym. Westchnęła, zapytała:
- Co zamawiamy?
Usiadły przy stoliku;ruda tyłem, blondynka bokiem do mnie. Blondynka zaproponowała:
-Dwie kawusie, i pączowe.
Ruda kiwnęła głową, zgadza się na ten zestaw , prawdopodobnie zgodziłaby się na każdą kompozycję menu– do kawiarni przyszła przede wszystkim, aby Aśka opowiedziała wreszcie co z tą Kingą. Wypowiedziała te słowa dość ostro i dość głośno – słyszałem każde słowo, każdy głębszy oddech.
-No, co tam – byłaś u niej – i co?
Blondynka była bardziej stonowana, bardziej odpowiedzialna za słowa:
-Byłam, rozmawiałam, i chyba coś jest.
Ruda zapytała:
-I co? I co – co?
Aśka wzruszyła ramionami:
-No, mówię – chyba coś jest. Zgodziła się …
Pochyliłem się nad filiżanką - o czym one rozmawiają? Chyba swatają koleżankę. Bo oto Ruda ogłosiła wszem i wobec:
-Kinga jest the beściara, nareszcie coś się dzieje w jej życiu! Już wyszła ze spodni, nareszcie! Już nie mogłam patrzeć na te rozciągnięte wory ...
Blondynka porawiła koleżankę:
-Dopiero napomknęła, spódnicy jeszcze nie założyła.
Ruda parsknęła:
-Ty, Aśka - nie kumasz? Zrobiłyśmy pierwszy krok. Najtrudniejszy. Jak załóży spódnicę ... - zrobiła wymowny gest kciukiem.
Czy rzeczywiście chcą wyswatać tą Aśkę? - żeby kogokolwiek wyswatać nie potrzebujemy spodni - moja żona na pierwszą randkę przyszła w tak zwanych rurkach - i to mi się równie spodobało jakby była ubrana w spódnicy. Była seksi - pleksi, jak to mówi piosenka, chociaż ukrywała to i owo.
O co tu chodzi? Co one kombinują? O co w tym wszystkim chodzi? Nic - chyba trzeba słuchać ( podsłuchiwać?) dalej. Może się wyjaśni sprawa.
Ruda zacierała ręce:
- Jak założy spódnicę, tak będzie ... - teraz zrobiła gest przedramieniem.
Aśka tonowała:
-Na razie tylko mówi ....
-Oj, tam, mówi, mówi - nie pamiętasz? - Na początku było Słowo, wszystko zaczęło się od Słowa.
Blondynka westchnęła:
- Gdybyśmy mieli taką władzę jak Bóg, to Kinga już dawno by chodziła na własnych nogach.
Ruda przyznała rację koleżance:
-Pstryk - i już zdrowa jak ta lala. - Po chwili dodała: - E, marudzisz - obie marudzimy: pół roku temu nie chciała nawet słyszeć o jakimkolwiek spotkaniu ...
Aśka przytaknęła:
- A teraz chce odsłonić nogi dla faceta ...
A jednak randka! Tylko mam pytanie: po co aż dwie koleżanki zatrudniać, aby przekonać tę trzecią do zmiany sposobu ubierania się. Miała jakiegoś doła? - blondynka powiedziała coś o stawaniu na własnych nogach? - tylko z jakiego powodu młoda dziewczyna może mieć depresję? Wakacje spędziłam w polskim grajdole - a nie na Ibizie czy w Maroko? Nie zaliczyłam poprzedniego egzaminu na piątkę, tylko na trzy z plusem? Jest za gorąco, spózniłam się na pociąg do miasta Łodzi? Było wiele możliwości, podobnych do tych, które wymieniłem - podobnie absurdalne, podobnie groteskowe. Ech, życie- prawda, że jest nieobliczalne? I koszmarnie nieobliczalne.
Ruda kiwała głową:
- Ile to mnie kosztowało, żeby znależć lekarza-kobietę, wiesz jako studentka nie miałam tyle znajomości.
Lekarz-kobieta? To ta Kinga jest biseksualistką? I lekarz? Kinga gustuje tylko w paniach doktórkach? A co mają z tym wszystkim wpólnego studia? Studenci mają zniżkę na seks? O co tu chodzi? - pytałem kolejny raz.
Blondynka skwitowała komentarz rudej:
-Lata praktyki, lata praktyki, lata praktyki ...
Kawa wystygła, już nie parowała ostrym zapachem - straciłem czarny napój bezpowrotnie, nieudane było to moje intermedium.
Ruda dopowiedziała:
- ... której jeszcze nie mamy ...
Bajaderka dawno przetrawiona, co ja tu robię? Niech panienki dyskutują nad koleżanką, co mnie to obchodzi? Przejdę się Marszałkowską, z mostu popatrzę na Wisłę, jak podpowiada piosenka, być może tam coś znajdę dla siebie? Albo na przystanku autobusowym, co?
Nie do wiary, ale kobitki milczały. Po raz pierwszy odkąd weszły do kawiarni - zamilkły. Ech, koniec? Można wyłączyć światło i wyjść? Przed chwilą biadoliłem, że nic się nie dzieje - a gdy nic się nie dzieje - też narzekam? A co ma się dziać? Jakaś tam Kinga spotka się z facetem, jedna z wielu King ma spotkanie z facetem jakich wielu. A koleżanki cieszą się z tego. I co w tym dziwnego? Nic - to chyba zdrowy, normalny objaw - cieszyć się z ranfki koleżanki? Jedno mnie zastanawiało - skąd ten lekarz? Tyle jest pięknych zawodów, tylu pięknych ludzi. Ot, literat, na przykład, prawda panienki? Dlaczego akurat lekarz?
- ... ech, taki los - wyrwało się rudej.
Blondyna kiwała głową:
-Znamy ją od pierwszej klasy klasy podstawówki. Wypadek był pięć lat temu, od operacji minęło trzy lata ...
- ... duże dziury po metalowych wkrętach, sine kolana, łydki o połowę mniejsze - dokończyła ruda.
Blondynka uśmiechnęła się lekko:
-I teraz następny etap: wizyta u lekarza - faceta. Jest najlepszy w mieście.
Pochyliłem się nad blatem stołu, kawę przecież już wypiłem. Dlaczego nie chciałem patrzeć w jasne, młode twarze kobiet? Kobiet, które z pewnością seksualizują świat. A Kinga? - jaką ma twarz? Jakie nogi - już wiem. Może mi stół pomoże, odbicie blatu?
Czasami jesteśmy panami świata, częściej jego cieniem.