Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tekst Amandy
#1
- Nie pal przy dziecku! - ofuknęła mnie. Słusznie zresztą, chociaż nasza córeczka była w oddzielnym pomieszczeniu. Najzwyczajniej w świecie się zamyśliłem i, co tu dużo ukrywać, byłem nad wyraz przejęty. Za zamkniętymi drzwiami w pokoju Amandy działa się rzecz epokowa, przełomowa. Eksperyment, w którym zgodziliśmy się uczestniczyć pięć i pół roku temu prowadził nas drobnymi kroczkami do tego właśnie momentu. Po mojej żonie też było znać to samo napięcie, którego doświadczałem, a można z niej było czytać jak z kartki. Jej krótkie czarne włosy nieustannie przywodziły mi na myśl Demi Moore z filmu "Striptiz". Tylko oczy miała większe. Większa pojemność dla smutku, który często wylewał się z niej w postaci łez. Znałem na pamięć każdy jej grymas twarzy, każdy gest zapowiadający nadejście kryzysu. Wszystko zaczęło się wraz z narodzinami Amandy. A właściwie przy rozpoczęciu eksperymentu.
Pewnie myślicie o mnie najgorzej, jak tylko się da. Brutal, bezduszny, cyniczny ojciec ryzykujący życie swojej córki, prowadząc jakieś nieetyczny eksperyment w podziemnym laboratorium, przy pomocy obłąkanego, nader ambitnego naukowca, grzebiącego w genach małej, niewinnej dziewczynki.
Nic z tych rzeczy. Oglądacie za dużo filmów. I to tych niewłaściwych.
Nie ma w tym żadnych wątpliwości natury moralnej. Jestem pewny, że równolegle w podobnych eksperymentach uczestniczą tysiące dzieci w samych Stanach Zjednoczonych. Gdyby tylko więcej rodziców wiedziało o samej MOŻLIWOŚCI przeprowadzenia takich badań, to najprawdopodobniej by się na nie zgodzili. Ale sęk w tym, że nie wszyscy się nadają.
Zerknąłem jeszcze raz na moją żonę, Betty. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, bo brała się za sprzątanie coraz to innych powierzchni naszego mieszkania. Walczyła z niewidzialnym kurzem, plamami, z plamami, których już dawno nie było, a przede wszystkim z samą sobą. Była swoim największym wrogiem.
- Co się stało? - zapytałem w końcu, bo irytowało mnie jej zachowanie. A jeszcze bardziej irytowało mnie, że powie, jak zwykle zresztą, "nic".
- Nic.
Zdobyłem się na głęboki wydech i sięgnąłem po leżącą pod stołem gazetę.
Najgorsze było to, że wciąż pamiętałem nasze wspólne chwile, radość. A teraz żyłem ja i jej cień. I nasza długo wyczekiwana córka, która nas rozdzieliła.
Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj...

- Nie pal przy dziecku - ofuknęła mnie. Zresztą słusznie. Ale nie mogłem powstrzymać emocji. Mała, pomarszczona główka wystawała z białego jak śnieg becika. Mój Boże, ależ byliśmy szczęśliwi. Nie mogliśmy się doczekać powrotu do domu. Pokój dla Amandy był już gotowy od trzech miesięcy. Zaplanowaliśmy jej właściwie niemal całe życie.
- Zostanie lekarzem - proponowałem.
- Prawnikiem - sugerowała żona.
- Profesorem chemii - planowałem.
- Archeologiem - marzyła Betty.
Ale w gruncie rzeczy pragnąłem, żeby zrealizowała moje ukryte pragnienia i niespełnione ambicje. Z całego serca chciałem, żeby została pisarzem. Wielokrotnie podejmowałem próby pisania. Czasu miałem sporo. Pracowałem w nieruchomościach, a więc nie obowiązywały mnie normowane godziny pracy. Często siedząc w biurze zapełniałem swoimi pomysłami kolejne kartki. I tylko kosz na śmieci odnosił z tego korzyści, zakładając oczywiście, że szczęśliwy kosz to pełny kosz.
Dwa razy moje opowiadania były drukowane w magazynach literackich, publikowałem też na forach internetowych. Niestety, byłem beznadziejny.
Jeszcze kilka lat temu nie dopuściłbym tej możliwości do siebie. Ale taka jest prawda. Każda kolejna próba pisarska coraz bardziej mnie zniechęcała, chociaż liczyłem, że z wiekiem przyjdzie doświadczenie i większy warsztat. Drzwi mojego gabinetu odwiedzała jedynie frustracja, a na fora przestałem wchodzić z uwagi na miażdżącą krytykę. Chciałem napisać książkę, chociaż jedną. Nigdy nie byłem nawet blisko.
Dopiero Amanda wlała we mnie nadzieję. A gdy dowiedziałem się z popularnonaukowego miesięcznika o eksperymencie doktora Shawna, zrozumiałem, że jeszcze nic straconego. Że to nie muszę być ja. Amanda to przecież część mnie. Przelałem na nią całą miłość, zapewniłem jej wszelkie możliwości rozwoju i obserwowałem.
Betty traktowała moje pisarskie ambicje z przymrużeniem oka, co tylko potęgowało moją irytację. Na początku, gdy podpisaliśmy umowę z doktorem Shawnem, często kłóciłem się z żoną. Nie muszę chyba dodawać, że to ja byłem głównym zwolennikiem uczestnictwa Amandy w projekcie.
- Nie powinniśmy, to przecież tylko małe dziecko - oponowała.
- No i właśnie o to chodzi - przekonywałem - albo teraz albo nigdy.
Kontakt z doktorem Shawnem okazał się łatwiejszy niż się spodziewałem. Wpisałem do wyszukiwarki internetowej jego imię i nazwisko i już po minucie w słuchawce rozległ się niski i flegmatyczny głos doktora.
Eksperyment. Szybsze dorastanie emocjonalne. Specjalny program wychowawczy. Rekompensata finansowa.
Betty miała wątpliwości, ale pieniądze ją przekonały. A ja z lubością obserwowałem rozwój naszej małej córeczki. Im bliżej się z nią wiązałem, tym większy dystans czuła do niej Betty. Starałem się tym nie przejmować i towarzyszyć córce w rozwoju. Nagrywałem wszystkie jej postępy.
Pierwsze słowo, pierwszy krok, pierwszy rysunek...
I rzeczywiście rozwijała się dużo szybciej niż zwykłe dzieci. Ja najbardziej czekałem na pierwsze słowo pisane. Motywowałem ją jak tylko umiałem. W jej pokoju było mało zabawek, a czas na zabawę miała ograniczony. Nic nie powinno jej rozpraszać, jeśli miała się stać najlepszą pisarką. W tym celu czytała dużo książek. Zaczynała oczywiście od tych najprostszych, ale od kilku miesięcy zapoznawała się z dziełami wielkich myślicieli. Wychodziłem z założenia, ze im więcej czyta, tym lepiej będzie pisać.
Pomyślcie tylko. Sześcioletni brzdąc piszący książkę. Bestseller, wywiady, sława, wyjazdy, stypendia. Że o pieniądzach nie wspomnę...
Ludzie uwielbiają "cudowne dzieci". Było ich trochę w historii, ciągle pojawiają się nowe, które można obejrzeć w internecie. Społeczeństwo klepało je po plecach, śledziło ich postępy... A potem zostawiało, bo dzieci dorastały i w ich umiejętnościach nie było
juz nic niezwykłego. Bo przecież to już dorośli, prawda?
Z Amandą miało być inaczej. Planowałem, że nigdy nie zniknie z panteonu gwiazd.
Umowa z doktorem stanowiła, że będzie na bieżąco i jako pierwszy informowany o wszystkich jej postępach i tworzonych pracach. Gdy Amanda była młodsza, łatwo można było to obejść, ale od roku sama tego pilnowała i dbała o to, by "wujek Shawn" otrzymywał jej rysunki i inne wytwory osobiście.
Test wykazał, że jej IQ wynosi 168, czyli było o ponad trzydzieści wyższe od mojego i Betty. A warunkiem do uczestnictwa w eksperymencie było IQ obu rodziców wyższe niż 130.
Każde dzieło, jakie tworzyła Amanda przechodziło szczegółową analizę pod okiem zespołu doktora Shawna, na podstawie której określali jej stopień rozwoju i ewentualnie korygowali kolejne etapy systemu wychowawczego. Wszystko było na dobrej drodze.

Tego ranka nasza córka obwieściła, że jest gotowa do napisania swojego pierwszego opowiadania. Nie mogłem usiedzieć z niecierpliwości, odkąd nam to powiedziała. Betty, chociaż w jej wielkich oczach od niemal sześciu lat widziałem niemy sprzeciw wobec
eksperymentu, także była ciekawa efektów jej pracy. Nawet jeśli starała się to nieumiejętnie ukryć.
Rzuciłem wzrokiem na nasze mieszkanie, do widoku którego tak bardzo przywykłem. Białe ściany i czerwone elementy w meblach miały nadać efekt przejrzystości i nowoczesności, a także tętniącego życia. Jednak nasze małżeństwo przygasało. Tylko nasza kanapa była tak samo czerwona jak kiedyś.
Po czterech godzinach Amanda wreszcie wyszła z pokoju, w lewym ręku trzymając kopertę z rękopisem. Miałem ochotę wyrwać ją z ręki i zaszyć się gdzieś w łazience, żeby zaspokoić swoje oczy i ciekawość. Chciałem potwierdzenia, że moje życie ma sens, a Amanda jest moją ostatnią deską ratunku. Już byłem z niej dumny, ale teraz ten tekst umieszczony w niepozornej kopercie miał sprawić, że jej ojciec będzie mógł rozpłakać się ze szczęścia. Zawsze mnie ciekawiło czy zdaje sobie sprawę ile dla niej poświęciłem.
Pragnąłem mieć zapewnione takie warunki, jakie sam jej stworzyłem. Ja niestety pochodziłem z biednej rodziny, gdzie książka była jakimś czczym wymysłem. Wcześnie musiałem iść do pracy.
Marzyłem, żeby Amanda, kiedyś u zmierzchu mego życia, gdy będzie już podziwianą na całym świecie pisarką, przyszła do mnie, objęła z całych sił i wyszeptała czule: "Dziękuję, tato. Dziękuję za to, co dla mnie zrobiłeś".
Amanda podeszła do telefonu w przedpokoju i wykręciła numer do doktora Shawna, żeby go poinformować o napisanej przez siebie pracy. Pół godziny później doktor już był u nas. Wziął kopertę i po wymienieniu krótkich uprzejmości ze mną i z Betty, odjechał w stronę swojego ośrodka. Liczyłem, jak zwykle, że wkrótce doktor skontaktuje się z nami i da tekst Amandy do wglądu. Kilka razy próbowałem wypytywać się jej, o czym napisała, ale nie chciała o tym mówić. Właściwie to nie mogłem się dziwić. W końcu mieliśmy do czynienia z czymś absolutnie przełomowym.
Największe wydawnictwa będą się zabijać o "pierwsze opowiadanie cudownego dziecka". Byłem szalenie ciekawy jej przemyśleń, teorii, poglądów, stylu pisania. Przecież ten tekst stanowił jakby podsumowanie całego procesu. Będzie można wysnuć bardzo ważne wnioski, które staną się bazą dla raportu, wybijającego naszą córkę na pierwsze strony gazet.
Byłem tego pewien.
Pięć godzin później, tuż przed siódmą wieczór usłyszałem wreszcie dzwonek do drzwi.
Co prawda spodziewałem się telefonu, ale już kilka razy doktor Shawn wolał spotkać się ze mną osobiście, żeby poinformować o kolejnych przełomach w rozwoju Amandy. Kątem oka spojrzałem na swoją córkę, która na dźwięk dzwonka wyszła z pokoju. Była ubrana bardzo elegancko.
Też musiała zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Zresztą na stoliku w salonie przygotowałem już szampana dla uczczenia sytuacji.
Otworzyłem drzwi i od razu od nich odskoczyłem.
Stali w nich dwaj funkcjonariusze policji.
- To jakaś pomyłka - wymamrotałem zdumiony, chociaż oni jeszcze nie zdążyli nic powiedzieć.
- Czy to dom państwa Paula i Betty Maxwellów?
Przytaknąłem pośpiesznie, a z kuchni podeszła do drzwi wyjściowych również moja żona. Początkowo myślałem, że może ona coś przeskrobała, a może w sąsiedztwie doszło do jakiegoś przestępstwa i szukali świadków.
Jednak wszystkie moje podejrzenia okazały się bezpodstawne w momencie, gdy z tyłu, za plecami barczystych policjantów, zauważyłem znajomą sylwetkę doktora Shawna. Targnęły mną najgorsze obawy.
- Jest pan oskarżony o psychiczne znęcanie się nad córką, Amandą Maxwell. Został złożony wniosek o odebranie panu praw rodzicielskich. Pójdzie pan teraz z nami na komisariat. Ma pan prawo...
Monolog policjanta wydawał się ginąć w odmętach jakiegoś absurdu. Przestałem go słuchać. Poczułem tylko chłód żelaznych kajdanek krępujących mi ręce. Odkręciłem głowę i po raz spojrzałem na Amandę z niedowierzaniem w oczach. Ale momentalnie zrozumiałem, co się stało. Przejrzałem na oczy. Chociaż było już za późno. Zwarłem całe siły, by zadać jej pytanie, zachowując resztki spokoju i godności, ale mimo to nie umiałem opanować drżenia głosu.
- Tytuł… kochanie, jaki nadałaś tytuł temu opowiadaniu?
Spojrzała na mnie. Mój Boże, miała oczy po matce. Piękne, duże i smutne. Nie potrafiłem odczytać z nich żadnych emocji.
- Moje dzieciństwo – szepnęła.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#2
Bardzo dobry tekst, aktualne, szczególnie w dzisiejszych czasach, przesłanie, ciekawe ujęcie i sprawnie zrealizowana forma.Bardzo podobało mi się poprowadzenie tematu, sprawiało, że nie byłam znudzona ani przez moment aż do mistrzowsko wysnutej pointy pięknie, gładko wtopionej w tekst. Pozwolę sobie wyciągnąć wniosek, że Autor potrafi nie tylko pisać. Potrafi też myśleć, a to wartościowa kombinacja.
Pozdrawiam serdecznie. Życzę weny.
...Więc kimże w końcu jesteś?
- Jam częścią tej siły,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro.

J. W. Goethe "Faust"
Odpowiedz
#3
Dziękuję za poświęcenie kilku minut i pochylenie się nad tekstemSmile Nie można całe życie pisać satyry i parodii - czasem, choćby dla wprawy coś w tym stylu muszę napisać. Mam nadzieję, że nie zawiodłemSmile
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#4
No i wreszcie. Serio już straciłem nadzieję, że znajdę w psychologicznych coś wartego przeczytania. Podobało się, aczkolwiek to nie znaczy, że było idealnie.

Cytat:Słusznie zresztą, chociaż nasza córeczka była w oddzielnym pomieszczeniu.
Zastanowiłbym się, czy akurat ten spójnik pasuje tutaj najlepiej?;>

Cytat:Po mojej żonie też było znać to samo napięcie, którego doświadczałem, a można z niej było czytać jak z kartki.
Średnio przekonuje mnie ta składnia. Wyszło trochę, jakby z napięcia albo z doświadczenia można było czytać jak z kartki.

Cytat:Demi Moore z filmu "Striptiz".
Niezły wybór, aczkolwiek cycki ma zrobione…

Cytat:Tylko oczy miała większe. Większa pojemność dla smutku,
Jednakowoż zastanowiłbym się również, czy nie jest to może przypadkiem choroba Gravesa-Basedowa. Chwiejność nastroju, wytrzeszcz… objawy się zgadzają. Wink

Moim zdaniem czasami za bardzo skaczesz po tematach, zdarza się, że obok siebie funkcjonują zdania zupełnie (pozornie?) niepowiązane. Nie wiem, może taki masz styl, mnie to aż tak bardzo nie denerwowało (bo mam ADHD), ale komuś może wprowadzać chaos w odbiorze. Już choćby w pierwszym „akapicie”.

Cytat:Brutal, bezduszny, cyniczny ojciec ryzykujący życie swojej córki, prowadząc jakieś nieetyczny eksperyment w podziemnym laboratorium, przy pomocy obłąkanego, nader ambitnego naukowca, grzebiącego w genach małej, niewinnej dziewczynki.
To niby jest długie zdanie!? Pff. Uważam, że dałoby się złożyć jeszcze dłuższe…

Cytat:Nic z tych rzeczy. Oglądacie za dużo filmów. I to tych niewłaściwych.
Generalnie odnoszę wrażenie, że mógłbyś jeszcze raz przejrzeć tekst pod kątem zaimków i ich niezbędności/zbędności.

Cytat:Jestem pewny, że równolegle w podobnych eksperymentach uczestniczą tysiące dzieci w samych Stanach Zjednoczonych.
Tutaj też niby pierdoła, ale znów zastanowiłbym się nad składnią i poprzestawiał trochę. Np.: Jestem pewny, że tylko w samych Stanach…

Cytat:Gdyby tylko więcej rodziców wiedziało o samej MOŻLIWOŚCI przeprowadzenia takich badań, to najprawdopodobniej by się na nie zgodzili. Ale sęk w tym, że nie wszyscy się nadają.
Nadają? Ok, ale w sensie, że kto – rodzice, czy dzieci?

Cytat:Nie wiedziała co ze sobą zrobić, bo brała się za sprzątanie coraz to innych powierzchni naszego mieszkania.
Niefortunnie poprzedziłeś przyczynę skutkiem. Może chodziło o to: Brała się za sprzątanie, bo nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Niefortunnie również imho brzmią coraz to inne powierzchnie mieszkania.

Cytat:Zaplanowaliśmy jej właściwie niemal całe życie.
O jedno słowo za dużo. Sam zdecyduj które.

Cytat:- Zostanie lekarzem - proponowałem.
Serio nie radzę. Wink

Cytat:I tylko kosz na śmieci odnosił z tego korzyści, zakładając oczywiście, że szczęśliwy kosz to pełny kosz.
A to naprawdę ładne! Smile

Cytat:Dwa razy moje opowiadania były drukowane w magazynach literackich
Czad!

Cytat:publikowałem też na forach internetowych.
Chciałem powiedzieć coś głupiego, ale stwierdziłem, że dostanę bana…

Cytat:- Nie powinniśmy, to przecież tylko małe dziecko - oponowała.
- No i właśnie o to chodzi - przekonywałem - albo teraz albo nigdy.
Kijowy dialog. Ludzie tak nie mówią. Zwłaszcza w emocjach, gdy chodzi o przyszłość ich dziecka! Jakbym mógł, sam wyrzuciłbym to czym prędzej i zapomniał, że popełniłeś takie faux pas.

Cytat:Wychodziłem z założenia, ze im więcej czyta, tym lepiej będzie pisać.
Jeden z moich ulubionych „mitów pisarskich”. Wink

Cytat:analizę pod okiem zespołu doktora Shawna
Wiem, że to związek frazeologiczny. Ale mnie kłuje w o k o.

Cytat:Odkręciłem głowę i po raz spojrzałem
Po raz który? Wiem, wiem! Po raz pierwszy jak na małego diabła! Big Grin No i zaintrygowałeś mnie tym „odkręcaniem” głowy. Długo zastanawiałem się JAK!? I powiedz mi, nada się do tego zwykły śrubokręt, czy muszę użyć jednak wiertarki…Huh

W pewnym momencie chciałem zacząć narzekać, że trochę przynudzasz. Ale w ostatniej z odpowiednich chwil rozpędziłaś akcję i dramatyzm. Puenta spada nagle, jest pierdolnięcie, choć może odrobinę można się jej spodziewać. Ale to tylko pod koniec. Uważam, że opowiadanie jest naprawdę udane. Wszystko jest na swoim miejscu, fajnie się rozwija, przedstawione jest tło i motywacje. Owszem, nie obyło się bez pewnych niezgrabność, gdzieś jakieś brakujące przecinki, ale to naprawdę tylko kosmetyka (także to, co wyżej wypisałem).

Osobiście bardzo nie lubię tekstów moralizatorskich, dydaktycznych, zwłaszcza o dzieciach i ich wychowaniu. Ale Twój tekst jest miłym wyjątkiem. Może właśnie dlatego, że jest antytezą takich bajek. Mówisz, pokazujesz, jak koncertowo wszystko spieprzyć i dobrymi chęciami wybrukować… Bez zbędnego przestrzegania i gadania.

Gratuluję udanego tekstu i pozdrawiam.
Odpowiedz
#5
Zawsze cenię ludzi, którym się chce bardzo szczegółowo zagłębić się w tekst do tego stopnia, żeby wyłapać wszystkie drobiażdżkiSmile
Dziękuję więc za wnikliwą analizę.
I dziękuję za wyróżnienie zdaniem, że przywróciłem Ci nadzieję, że są w tym dziale teksty warte przeczytaniaWink
Pierwotnie końcówka była inna, ale wklejając tutaj ten tekst postanowiłem ją nieco wzmocnić, co jak widzę się udało, bo używasz słowa "pie*dolnięcie" Big Grin
I dobrze, bo o to chodziło.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Cytat:- Nie pal przy dziecku!
Powtórzone;] świetne. Mała, prosta rzecz a cieszy.

Cytat:I tylko kosz na śmieci odnosił z tego korzyści, zakładając oczywiście, że szczęśliwy kosz to pełny kosz.
Znowu małe rzeczy, które świadczą o dobrym smaku autora.

Cytat:Dwa razy moje opowiadania były drukowane w magazynach literackich
Wiec nie mógł być beznadziejny;] No bo co? Dawał w łapę redaktorowi?? Big Grin

Świetna końcówka. Robisz świetne suspensy typu: Mój boże, miała oczy po matce;]
Wiesz jakiego końca się spodziewałem? (też coś tam sobie tworze od czasu do czasu więc mam takie natręctwo, że jak czytam/oglądam coś to nie tyle zgaduje, co będzie dalej, ale wręcz sam sobie DOPISUJE/domyślam coś WŁASNEGO. Wiesz – jak JA bym to zrobił;] Na pewno nie tylko ja tak robie;p)? A takiego, że twoje opowiadanie „Tekst Amandy” – będzie właśnie opowiadaniem Amandy;] Okazałaby się Amanda wręcz metageniuszem, parageniuszem, nie wiem, jak to nazwać Big Grin ewentualnie po prostu to byłby jej tekst, wcale nie zgodny z faktem, tylko fikcja, ale musiałoby o tym coś zaświadczać, nie? Żeby czytelnik się skumał. Może podpis na dole? Albo właśnie ten tytuł? Jeszcze sam nie wiem, jak należałoby to zrobić, bo to świeżyna pomysł;]

Wysoka nota ode mnie. Dobrze napisane. Niebanalne. Ładnie otwarte, rozwinięte i zamknięte;] Po prostu. Jeśli coś mi nie pasowało, to te wzmianki o pisarskiej pasji bohatera, ale wkrótce okazało się, że były konieczne, więc..;]
Odpowiedz
#7
Po lekturze Twoich ostatnich tekstów spodziewałam się czegoś dobrego, i nie zawiodłam się. Po raz kolejny pokazałeś, że potrafisz pisać interesujące opowiadania. Tym ciekawiej jest, że potrafisz zawrzeć w nich jakąś szczególną mądrość, co nie każdemu autorowi się udaje. "Tekst Amandy" faktycznie ma warunki, by zostać umieszczony właśnie w tym dziale.
Jedynej rzeczy jakiej mi brakuje, to głębszego zarysu bohaterów. Ojca Amandy poznajemy wystarczająco, by wczuć się w jego sytuację i rolę, natomiast jeśli chodzi o samą Amandę, to brakuje mi tutaj opisu postaci. Czyli czegoś, co pozwoliłby mi głębiej zespolić się z bohaterką (jakkolwiek by to brzmiało). Wiadomo, że utwór musiałby się stać o wiele dłuższy, być może bardziej rozwinięty, ale to chyba by nie zaszkodziło.
Sam fakt, że oczekiwania głównego bohatera nie zostały spełnione nie zaskoczył mnie, a nawet spodziewałam się podobnego rozwiązania. Szczerze powiedziawszy zaskoczona bym była, gdyby stało się inaczej(Amanda napisała by rewelacyjne opowiadanie itd.)Jednak nie ujmuje to nic tekstowi. Jest naprawdę dobrze.
Pewne aspekty są bardzo życiowe, niemalże wplatają się w codzienność.
Cytat:- Nie pal przy dziecku - ofuknęła mnie. Zresztą słusznie. Ale nie mogłem powstrzymać emocji. Mała, pomarszczona główka wystawała z białego jak śnieg becika. Mój Boże, ależ byliśmy szczęśliwi. Nie mogliśmy się doczekać powrotu do domu. Pokój dla Amandy był już gotowy od trzech miesięcy. Zaplanowaliśmy jej właściwie niemal całe życie.
- Zostanie lekarzem - proponowałem.
- Prawnikiem - sugerowała żona.
- Profesorem chemii - planowałem.
- Archeologiem - marzyła Betty.

o to jeden z takich, który mnie uśmiechnął

No, urzekła mnie ta historia mimo pewnych oczywistości. Pozostaje mi teraz czekać na następny utwór, a ten zaopatrzyć w 4/5 gwiazdek.

[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#8
Podobało mi się Smile
Ciekawy pomysł z tym eksperymentem i masz plusa za takie przedstawienie głównego bohatera, że nie irytuje on mimo popełniania oczywistych, karygodnych błędów wychowawczych. Wręcz przeciwnie poczułem sympatię do tego kogoś, a nawet mu współczułem, kiedy wyprowadzała go policja.
Końcowa puenta oryginalna, udało ci się mnie zaskoczyć Wink
Odpowiedz
#9
No tak, co tu mogę napisać, kiedy piania jest już nadto. Przyłożę jednak swoją obecność. Świetnie Ci to wyszło i uważam, że poszerzanie horyzontów gatunkowych wyjdzie Ci tylko na dobre. I czytelnikom. Do przodu, przyjacielu.

Jedyne, do czego chcę się odnieść, to metodologia opisanego eksperymentu, która do mnie nie przemawia. Oczywiście teoretycznie można wysnuć wniosek, że przy odpowiednim poziomie IQ rodziców i określonym procesie wychowawczym osiągnie się małego geniusza. Ale jak dla mnie to zbyt naiwny koncept. Niejeden reżim próbował, zaś cudowne dzieci pojawiają się często bezwarunkowo, tzn. bez względu na rodziców. Ja bym się jednak pokusił o jakieś babranie w genach, coby wzbudziło silniejszą kontrowersję i byłoby całkiem na czasie. Ale to pikuś. Takie marudzenie. Winszuję tekstu i patrzeć tylko, jak zgarniesz kolejny miesiąc. Pozdrawiam i czekam na dalsze owoce twórczości.
[Obrazek: Piecz1.jpg]
"Z ludźmi żyj, jakby widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakby słyszany przez ludzi".
Lucjusz Anneusz Seneka
Odpowiedz
#10
Cytat:Też musiała zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Zresztą na stoliku w salonie przygotowałem już szampana dla uczczenia sytuacji.
Cytat:Odkręciłem głowę i po raz spojrzałem na Amandę
Chyba jedyne błędy jakie znalazłam.
Bardzo dobry tekst. Skłaniający do przemyśleń, z mocną pointą i dobrze nakreślonymi sylwetkami bohaterów. Ciekawa, nietuzinkowa fabuła, niestety wcale nie tak bardzo odrealniona jak byśmy chcieli, bo mam wrażenie, że nasza cywilizacja zmierza ku czemuś takiemu. Więc to trochę opowiadanie ku przestrodze.
Genialne, jak wszystkie Twoje teksty, które czytałam Smile
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#11
Wink A to mi się.
Bardzo a bardzo podoba.
Teraz już wiem skąd się wziąłeś. Skłoniłbym się do sugestii Maćka, można by trochę zaczarować, wymieszać w tych procesach było by ciekawiej.
Czy ten tekst jest ku przestrodze jak pisze Katnis, myślę że nie.
Nie tak dano bo dzisiaj nagrodę nobla otrzymali dwaj naukowcy którzy mają chęć produkować części zamienne dla człowieka.
Dobrze?
No bardzo dobrze.
Wtedy napiszesz zamówienie dla swojego dziecka na mózg i masz w domu ideał który nie bedzie wiedział co to wojna czy narkotyki.
Pozdrawiam Smile i 5 przesyłam.
[Obrazek: 51882617.jpg]


http://www.youtube.com/watch?v=F09QrI6L44I
Ilustracje do tomików, opowieści, okładki. [/b] [b]Grafika. Ilustracje do bajek.
Odpowiedz
#12
Pomysł, żeby zrobić metaopowiadnie, gdzie okazałoby się, że tekstem Amandy jest... to opowiadanie, nie jest wcale taki zły ;P Ale nie planowałem tego nawet przez chwilę, więc można tylko pogdybać.
Postać ojca to bardziej skomplikowana sprawa. Chciałem przedstawić go jako osobę robiącą niezbyt dobrą rzecz, ale jednocześnie usprawiedliwioną. Żeby czytelnik go nie potępiał, tylko w pewnym sensie rozumiał targające nim rozterki, a może nawet trochę kibicował.
Nie ma ludzi, którzy są źli bez motywu. Nie lubię postaci białych albo czarnych. Operuję w różnych odcieniach szarości Wink

Bardzo serdecznie dziękuję za moc pozytywnych komentarzySmile Aż 5 gwiazdek dostałem... Ho ho ho Big Grin
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości