Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
nadal rozłażę się mała barokiem to lepsze niż strach
#1
1.
humanitarny kat choćby taki jak pierrepoint ten ostatni
ze sprawnych i ludzkich albo jedyny któremu zależało
na jak najszybszym wykonaniu i dokonaniu pętli
na szyi miał podobno talent muzyczny można rzec

że śpiewająco wygrywał ulgę na kręgach zbrodniarza
ponoć prawie bez bólu by błyskawiczny spadek tonacji
i palpitacja epileptycznego rytmu sama sama z siebie
wyciszała ulgą i wbijała tuż nad ziemię grawitaktem

w skazanego albo najbardziej przewidywalnym
ze skojarzeń ciągnąc wątek z powyżej przeciągała
w niż między niebem i ziemią właściwie pomiędzy

na chwilę wygrywając
środek u wagi

2.
widownię usadzała dla widoku i świadectwa melodyjności
jednostajnie szeleszcząc po wstępnym stuku aż do ustania
wahadła kołysanki na sznurze jak to jest nie wiem nie wiem
nigdy nie wisiałem tak chociaż gdyby przesadną pętlą nawiązać

do trzepaka albo drążka w wojsku gdzie należało wyskoczyć podciągnąć się
dla haustu z braku podłoża dla pleców w niebo wymykiem w sufit to
w okolicach między łopatkami odczuwać dało się jedność z chrystusem

tylko bezmyślnie bez znaczenia cierpiąc wiadomo wysiłek ponad
granicami możliwości prowokuje do porównań ponad miarę

a pierrepoint
angielską flegmą

3.
wyliczał wyobliczał sznur i pętlę adekwatną do wzrostu przyszłego
wisielca a trzepak i drążek to nie krzyż tylko różne formy młodzieńczego
wysilania wewnątrz czworoboku niech tam że ku niebu by zaburzyć
przyciąganie ot przeciąganie przez nieznane zapętlenie mam w głowie

chłodne ślady twoich palców

gdy mi zarzucałaś
ręce na szyję kto by pomyślał
że dotąd zaciskając i luzując
krawat będę miał w głowie pamięć

4.
oczy zamykać nadal mi się udaje i rozpoznaję różnice dotyków
co rzeźwią jednak nadal po latach tu nic nie pozostaje tylko banalne
podsumowanie że nadal nadal nadal żadna nie ma takiego chłodu
na opuszkach jak ty nic prostszego nie mam w głowie między liną

i poczuciem linii palca dłoni w ustach nadal papieros standardowy
w oddaleniu miazgę jak echo od słyszących mój monolog że było już
było już mówili pisali śpiewali i na murach wiem bełkot tak nadal bełkot
jak beknięcie po bełcie siarczanym oddechem i cokolwiek wiem

i sam wyciągnę z kieszeni dziurawych dla puenty będzie tylko
niepotrzebnym niebotrzebnym nie-bo-tak-tem nadal wstępem
występem występkiem przedłużaniem bo jakby nie było

puentelką

5.
dyndam

nadal zamknięty nadużyciem nadal w prostokącie
i w puencie wysilonej jak oddech u kresu mówią
należy być klarownym i nie wysilać się myślami
mówią i milczą a mnie boli świadomość że krawat

od ciebie z londynu trzymam
w lodówce dla ochłody
i niech mi zarzucą

że rzadko noszę i się zanoszę i że
dopowiadam i nie daję miejsca jest
moje jak trzeci krąg szyi

albo zapiekłe nieeleganckie zapotrzebowanie na kalkę
choćby i kaleką dniję dniję nocuję się i wyglądam jutrem
wytrzępię dywan bordo z tadż mahal a potem spróbuję być

przekątną

nie wiem po co może dla wyprostu albo aby
w końcu skończyć aby nadal mieli się z czego
natrząsać i czego czepiać wyliczając wszystkie
prawie moje wykuśtykane grzechy

poetyckie choć przecież akurat
akurat tutaj

6.
wiersza nie ma nadal
a jedynie ugniatanie
uciskanie gardła

skrawkami brudnopisów
nie patrz i nie płacz
bądż we mnie wreszcie

cicho
Odpowiedz
#2
Sorry :-D nie ma tu chyba maszyn, czasem tylko internetowe boty wpadaja. Jeden wiersz na dzien.

Wysłane przez Tapatalk


Odpowiedz
#3
to jest jeden utwór.... albo jak zwał tak zwał... bezzasadną byłaby publikacja częściami. inna rzecz, że to pewna drobina rzeczy większej, ale mniejsza

z tym;-)
Odpowiedz
#4
W takim razie może większy sens miałoby najpierw opublikowanie tej większej rzeczy. Coby choćby kontekst mieć, bo pewnie go przedstawia. Swoją drogą, możesz wrzucać wiersze do jednego tematu i wciąż nie będzie miał nikt ci tego za złe.

Część opatrzona numerkiem jeden bardzo mi się spodobała. Nie śmiałbym zaproponować innej formy, bo w takiej wersy niby również mi się podoba, ale wiem, że można to zrobić lepiej. Na tablecie nie mam za bardzo możliwości pocięci i zasugerowania własnego układu, ale pewnie ktoś to jeszcze zrobi.
Urzeka mnie fragment o wygrywaniu ulgi na kręgach zbrodniarza, podoba mi się końcówka 3. i cały 4. wers. Świetnie dobierasz słowa. Dałbym cztery gwiazdki, bo forma dla mnie kuleje i kropa.
By the way - nie wiem czy ta paradoksalna "palpitacja epileptycznego rytmu" ma rację bytu. Rytm i palpitacja to już przeciwstawne sobie słowa, a epilepsja robi tu dodatkowo, i to za masło maślane.

Wysłane przez Tapatalk

Odpowiedz
#5
Po przeczytaniu mam bardzo pozytywne wrażenia. Wiersz budzi wiele odczuć i obrazów.
Jedynka jako pierwsza część całości bardzo urzekająca. Szczególnie tutaj trafia do mnie: "wyciszała ulgą i wbijała tuż nad ziemię grawitaktem" - dla mnie perełka. Świetnie zbudowane . W dwójce urzeka mnie część wersu: "wahadła kołysanki na sznurze" - tworzy niesamowite odczucie. Trzecia część jest cała dobra i łatwiejsza w odbiorze od wcześniejszych - ok. Czwarta i piąta przybliża, podtrzymuje klimat, a szósta jest świetnym zakończeniem tej smutnawej całości. Robi niesamowite wrażenie, jako zakończenie.

Utwór bardzo mi się spodobał. Był ciężkawy momentami, ale syty po przeczytaniuSmile
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#6
Mam z tym problem - jest bardzo mocno przepoetyzowane, chaotyczne, męczące i boli - ale jednocześnie ma w sobie ogrom potencjału. Forma ohydna, zapis drażniący - ale jednocześnie coś w tym jest.
Podobnie jak Zyga mam poczucie wyrwania z kontekstu i nie jestem w stanie się określić.

Jestem przesycona. Nie dla mnie to.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#7
Biorąc pod uwagę, że z założenia patrzę w tekst (bardzo często) Teatrem (nazywając se/sobie moje pisanie Teatrem Liter. niech będzie, że to pewne prowokacyjne, z prz-e-y-mrużeniem oka kontraodniesienie do wszelakich -izmów, albo itp. itd. etc;-P) to i na warstwie tekstowej pewne elementy, nazwijmy to Confusedcenografii i rekwizytów zapisu..., jako perfidne zastosowanie tzw.: błędów poe-liter-akcyjnych, albo i literackich;-P??? ma swoją rolę. Zawsze patrzę w papier, arkusz produktów z drzewa, jak w scenę. Zerkam pewną perspektywą szerszą, juz z założeniem pozycji książkowej (multi-aktówki), zdając sobie sprawę, że nie zadowolę wszystkich, bo na tyle kondycji i zdrowia nie posiadam. Np.;: powyżej - grzechów przeca niemało, o czym nawet peel pieprzy;-)- choćby wspomniana przez Zygę masłomaślanowośc wypłynęła z potrzeby przeakcentowania i z chęci nadużycia-nie czarujmy się- wielkich przewin przeca w pisaniu- dopełniaczówek.Jeśli sytuacja ma w jakimś sensie wymową być uprawdopodobniona, to niekoniecznie mamy do czynienia z poprawnym sposobem artykulacji, niech będzie, że autora poniosło przebarokowanie i inklinacje ekspresyjne na temat presji, która go wgrała w zapis;-P;-). Zwracam w moich pisówkach uwagę na ewentualny podział na kolejne strony, choćby i dlatego, że dla mnie tak prosta czynność jak przewracanie kartki w książce, to też element wspomnianego teatru Liter;-), co w mojej chęci ma być (czy bywa- nie wiem- wiadomo!) czynnością, która naturalnymi emocjami czytającego (niech i wkur...nego z użyciem odrzucenia egz., albo jednak przewracającego stronę/kartkę!) czyni z niego statystę. Tak duch improwizacji mam mam mam mam ... ciałem, tak mnie-mam.
Idealizując, nieco, mam w założeniu, może i dziecinny (wszak pisałem : idealizując!) zamysł (bezmysł), aby w sytuacjach nagłego przeskoku, niepociągnięcia motywu, urwania (itd) w treści, formie jakby wiersz spoza tekstu (spoza wypowiedzi) rozegrał się w Czytającym, nawet jeśli to tylko przewidywalny zestaw słów uznawanych powszechnie za ... konieczne do wypikania, nawet gdy się kończy machaniem ręką (mniej na zasadzie pozdrowień, a z przewidywalną rezygnacją, niechęcią)... dobra, bez roztrząsania...(jaja na boki i zbuki...)

Załóżmy; przerzutnie- dość istotny dla mnie element- w tekście lubie nie tyle jak wielu użyć je jako swoisty znak przestankowy, zwłaszcza jak widać przy nieużyciu klasycznych znaków, ale i do sprowadzenia człeka na manowce... lubię wersy zapisane jako intro-wiersze, a raczej aforystyczne, osobne z pozoru zdania, bo to czasem jest czymś w rodzaju wielogłosu, multikomunikatu we łbie. Powyżej akurat nie bawiłem się specjalnie w dopieszczanie, gdy mowa o enklawie komunikatów w wersach, bo nie byłoby to prawdopodobne, ów perfekcjonizm, w całości sytuacji emocjonalnej peela. Powiedzmy, że bliższa życia jest przesada i nie zawsze przemyślane niedopowiedzenia/urwanie raczej, niż... dorzeźbienie w ideał, którego i tak nie ma (jak mniemam). Utwór zapisany wiadomo, jest już trwały kształtem, a utwór improwizowany w Tobie czytaczu, gdy gra, albo z nagła przełacza się na inny kanał, jest już Twoim prywatnym ... , do którego z racji faktu, że od osobowości boskiej daleki'm, nie zostaję dopuszczony, bo daru wszechwidzenia nie dostałem, choć lubię gdy mi się wydaje...
Tak, lubię używać rzeczy określane jako zagrywki grafo (częstochowskiego rymu nie unikam, jak i wspomnianych dopełniaczówek itd), choćby i z tego prostackiego powodu, że gdy już ewentualny krytyk skupi się na jawnych (o)błędach do granic potu, to zacznie czytać, albo sobie pójdzie żyć... na zdrowie. Bo- życie to życie, a wiersz to wiersz. Od zwierszeń zawsze trzeba znormalnieć, aby się jeno tylko czasami odwierszyć od normalności. Czemu? Bo NFZ kuleje, a przy takiej ilości potencjalnie zwierszonych pacjentów krach systemu nastąpiłby szybciej, a póki co niech Apokalipsa zostanie jako dzieło literackie/Poetycke (sic!)
i już bez domieszki żartów, bez nadmgnienia zmrużeń... dzięki za komentarze.... świadczące o uważnej lekturze, co w necie coraz rzadsze (czyli np.: komentarze, jak słowa klucze w egzaminach gimnazjalnych i "kopiuj/wklej" i ... tamtaramtam... z góry wiadomo, co będzie w odpisie)

Zygo;-) Czy ty sobie wyobrażasz wklejenie pełnego ewentualnego tomu, któremu ostateczny kształt nadaje papier (zaznaczam od razu, że mam dystans do netowych publikacji u mła- do innych tego nie stosuję, bo byłoby to niegrzeczne- stąd, dopóki na zwartym druku nie stały się litery i detale zamkniętą większą społecznością, póty mówię o jeszcze niegotowcu...;-P ) Wyobrażasz to sobie? Ja nie... Wklej cały projekt książki w formę publikacji... w necie;-P upssss, tego nawet moje poczucie absurdu i robienie jaj nie byłoby w stanie... zbuczyć....

Oki, raczej tutaj nastawiam się na czytanie, bo praktycznie całość osobnych utworów jak i cykle mam raczej zakończoną/e, ale ... może się zdarzyć, że na zasadzie badawczej coś wkleję... z różnych parafii, niekoniecznie z powiązanego z omawianym powyżej tekstem dopieszczanego projektu knigi...

pRacuję sobie nad kilkoma rzeczami równolegle (bitwa na kilku a-frontach) stąd ... wiadomo,... comprenez-vous?

p.s. nie lubię angielskich wtrętów w mowie, stąd francużę na złośliwostkę, bo obie nacje się nie lubią (taki se stereotypik . o!). poniali;-P no, to możecie czynić wtręty nadal, bo skoro ja męczę i sadyszczę, to musi być rewanż;-P

aha, a wpomniany szerszy kontekst... całości powiązanej z "postem' to po prostu rwane fragmenty monodrmatu w formie listu... czasem przerywana innymi peelami...;-P

a nawiasem? (ale ich tu się na-nawiasiło! BlushShy) polecam znakomity film "Pierepoint. Ostatni kat"
Odpowiedz
#8
Och, pan mówi po francusku. C'est magnifique. Wyćwiczony ma pan język?
Proszę we mnie wierzyć.
Odpowiedz
#9
O francuskim z pierwszego znaczenia jeśli mowa, to nie ma źle u mła-moi (chociaż pmamłany-m), co do innehc znaczeń... na zasadzie francji-elegancji przemilczę Madame (ou Mademoiselle?)
Odpowiedz
#10
(05-07-2013, 23:17)chmurnoryjny napisał(a): 1.
humanitarny kat choćby taki jak pierrepoint ten ostatni
ze sprawnych i ludzkich albo jedyny któremu zależało
na jak najszybszym wykonaniu i dokonaniu pętli
na szyi miał podobno talent muzyczny można rzec

że śpiewająco wygrywał ulgę na kręgach zbrodniarza
ponoć prawie bez bólu by błyskawiczny spadek tonacji
i palpitacja epileptycznego rytmu sama sama z siebie
wyciszała ulgą i wbijała tuż nad ziemię grawitaktem

w skazanego albo najbardziej przewidywalnym
ze skojarzeń ciągnąc wątek z powyżej przeciągała
w niż między niebem i ziemią właściwie pomiędzy

na chwilę wygrywając
środek u wagi

2.
widownię usadzała dla widoku i świadectwa melodyjności
jednostajnie szeleszcząc po wstępnym stuku aż do ustania
wahadła kołysanki na sznurze jak to jest nie wiem nie wiem
nigdy nie wisiałem tak chociaż gdyby przesadną pętlą nawiązać

do trzepaka albo drążka w wojsku gdzie należało wyskoczyć podciągnąć się
dla haustu z braku podłoża dla pleców w niebo wymykiem w sufit to
w okolicach między łopatkami odczuwać dało się jedność z chrystusem

tylko bezmyślnie bez znaczenia cierpiąc wiadomo wysiłek ponad
granicami możliwości prowokuje do porównań ponad miarę

a pierrepoint
angielską flegmą

3.
wyliczał wyobliczał sznur i pętlę adekwatną do wzrostu przyszłego
wisielca a trzepak i drążek to nie krzyż tylko różne formy młodzieńczego
wysilania wewnątrz czworoboku niech tam że ku niebu by zaburzyć
przyciąganie ot przeciąganie przez nieznane zapętlenie mam w głowie

chłodne ślady twoich palców

gdy mi zarzucałaś
ręce na szyję kto by pomyślał
że dotąd zaciskając i luzując
krawat będę miał w głowie pamięć

4.
oczy zamykać nadal mi się udaje i rozpoznaję różnice dotyków
co rzeźwią jednak nadal po latach tu nic nie pozostaje tylko banalne
podsumowanie że nadal nadal nadal żadna nie ma takiego chłodu
na opuszkach jak ty nic prostszego nie mam w głowie między liną

i poczuciem linii palca dłoni w ustach nadal papieros standardowy
w oddaleniu miazgę jak echo od słyszących mój monolog że było już
było już mówili pisali śpiewali i na murach wiem bełkot tak nadal bełkot
jak beknięcie po bełcie siarczanym oddechem i cokolwiek wiem

i sam wyciągnę z kieszeni dziurawych dla puenty będzie tylko
niepotrzebnym niebotrzebnym nie-bo-tak-tem nadal wstępem
występem występkiem przedłużaniem bo jakby nie było

puentelką

5.
dyndam

nadal zamknięty nadużyciem nadal w prostokącie
i w puencie wysilonej jak oddech u kresu mówią
należy być klarownym i nie wysilać się myślami
mówią i milczą a mnie boli świadomość że krawat

od ciebie z londynu trzymam
w lodówce dla ochłody
i niech mi zarzucą

że rzadko noszę i się zanoszę i że
dopowiadam i nie daję miejsca jest
moje jak trzeci krąg szyi

albo zapiekłe nieeleganckie zapotrzebowanie na kalkę
choćby i kaleką dniję dniję nocuję się i wyglądam jutrem
wytrzępię dywan bordo z tadż mahal a potem spróbuję być

przekątną

nie wiem po co może dla wyprostu albo aby
w końcu skończyć aby nadal mieli się z czego
natrząsać i czego czepiać wyliczając wszystkie
prawie moje wykuśtykane grzechy

poetyckie choć przecież akurat
akurat tutaj

6.
wiersza nie ma nadal
a jedynie ugniatanie
uciskanie gardła

skrawkami brudnopisów
nie patrz i nie płacz
bądż we mnie wreszcie

cicho

To jest wiersz?
Ludzie!
Co wyście zrobili z poezji?
To jest dno!

Jeśli decydujesz się komentować utwór, to rób to konstruktywnie. Odsyłam do lektury regulaminu// P88
Pozdrawiam

Hatsze
Odpowiedz
#11
Droga Hatszeput;-)

Nie jestem bogiem, choć próbuję w siebie wierzyć, ale wyznawców nie szukam .... hm...

Ludzie? Nie ja ich stworzyłem. Ja jestem sobie jeden, choć lubię wcielenia. Żartem czasem podam, że z dwunastnicą tworzymy feralną liczbę, a leżąć na wątrobie i innych organach, może sobie nawet jakoś sklecimy drużynę futbolową z ławką rezerwowych pełną....

Poważnie mówiąc nie lubię dyskursów, które do niczego nie prowadzą, co nie znaczy, że nie są urocze rozmowy o niczym, ale te przynajmniej mają skutek... w nastroju (uśmiech choćby wynikający ze wspomnianego uroku).

Powyżej go nie ma? Owszem... jest ciężko? ano...

niemniej wydaje mi się, że wystarczył komentarz, z którego wynikał brak aprobaty, bez kopiowania całości utworu...
Naprawdę wystarcza mówić to, co się obudziło, nawet bez ewentualnego przyznawania się, do zmiany zdań (bywają). Wybacz szczerość, może się mylę, wtedy cofam pierwszą myśl,ale jeśli cała lektura, a tak mi się wydaje, skończyła się na kopiuj/wklej, to ... ech... szkoda fatygi (naprawdę wiele rozumiem i wyczuwam, również po badaniu rozmaitych tekstów na ludziach w rozmaitej formie przekazu!. Czasem lepiej powiedzieć wkurw..ś mnie gościu, niż pytać cały żyjący lud co zrobili ze światem...

Nie pytaj mnie o poezję, o to- co ja zrobiłem, albo tym bardziej ludzie. Jestem Zwierszoklecony Bard chmurnoRYJny. Nie jestem adwokatem żyjących, czy nieżyjących, tudzież gatunków żywych i zapomnianych. Wkurzyłem, zirytowałem... przeszło obojętnie? Wtedy powiedz, nawet że nie było sił na doczytanie, bo To uczciwsze i szersze niż olabogowanie. Chyba, że mamy się nie traktować poważnie... wtedy oki.... Powtórzę, naprawdę wystarczyłaby wypowiedź bez kopiuj/wklej tekstu. Wówczas odebrałbym jako czystą emocję i niekoniecznie powiązaną z treścią, a po prostu naturalny odruch na widok np.: czegoś obszernego...itd, itp... to też emocja, stan, który ma wpływ na ... no, na wiele...

Sorry jeszcze raz za sczerość i być może pewien rodzaj zdecydowania, stawiania na swoim... Przeklnij, wtedy będzie bliżej szacunku, Bo bezpośrednio do człeka/autora/do mnie. Będzie ukierunkowane, mimo że w brzemieniu radykalnie. Ave
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości