Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
komentarze
#1
Pisuję na rozmaitych forach literackich i często zdarza mi się publikować ten sam tekst. A robię to nie dlatego, by zachwycać się swoim nazwiskiem i fabrykowaniem gniotów, lecz dlatego, by czytać rozmaitego kalibru komentarze i komenciki: ciekawi mnie odbiór mojego gryzdania. Niekiedy zauważam brak komentarzy i to też jest swoista reakcja. Zniechęcająca, ale taki los piszącego. W każdym jednak wypadku głos czytelnika jest pouczający i ważny.

Z uporem tetryka nawykłego do wszystkiego logicznego stwierdzam arbitralnie, ostatecznie i po wieki wieków, że CZYTELNIK, to dla autora – grunt. Podstawa jego bytu i niebytu. Uzasadnienie literackiej egzystencji.

Jako nałogowy socjolog – amator, bardzo lubię sobie wyciągać wnioski na ten temat i cichcem sobie stwierdzam, że ten sam tekst na jednym portalu został uznany za taki sobie, na innym natomiast oceniony został jako śliczności. A znowuż na innym przeszedł bez komentarzy. Na jednym czytelnicy uważają mnie za grafomana i proponują, bym zamknął pysk, na innych namawiają na opublikowanie książki. Lecz na szczęście nie jestem bufonem i zamiast saturatora mam w głowie kapkę oleju. Tenże mózgowy olej pozwala mi na zachowanie zdrowego rozsądku.

Z uporem naiwnego maniaka zadaję sobie ciągle aktualne pytanie: czy mając zasób wiedzy i doświadczeń porównywalny z wiedzą i doświadczeniami wyniesionymi z przedszkola lub żłobka, mam wystarczające powody do zadzierania nosa i mogę czuć się pyszałkiem, wiedząc o istnieniu Saroyana, Dostojewskiego, Bunina, Czechowa, Maupassanta?

Kiedy czytam Białoszewskiego, Faulknera, Joyce‘a, Updike‘a, Leśmiana, Balzaka, Baudelaire‘a, Słowackiego, Różewicza, Twardowskiego lub Herberta, jak mogę, z aroganckim czołem, przeciwstawiać tym ludziom niezdawkowej myśli, swoją mizerotę? Jak mam pouczać kogokolwiek, skoro nie potrafię napisać lepiej?

*

Tak sobie miarkuję, że jakość komentarzy zależy od związanych z nimi – oczekiwań. Jeżeli wklejam tekst na forum grupujące ludzi usiłujących nauczyć się pisania, to nie powinienem wściekać się, że wytykają mi bezmiar niezasadnych przecinków, literówek, nieużywanych słów, przeterminowanych imiesłowów i tego typu przydatków lub naddatków.

Lecz jeśli wpisuję swoje bzdety na forum służącym do prezentacji procesu myślowego, świadomie narażam się na opinię ludzi piszących nie od dziś, na ocenę tych, którzy na literaturze zjedli zęby, niejedną książkę przeczytali, wiedzą więc, na czym polega twórczość, dlaczego niektóre teksty zasługują na merytoryczną dyskusję, a niektóre - na lekceważące machnięcie ręki.

Mogą zatem osądzać, czy idea zawarta w utworze jest wyrażona sensownie i klarownie, a mogą, ponieważ zamiast legitymacji w postaci wirtualnego dyplomu, zaprezentowali czytelnikom wiele swoich utworów świadczących o tym, że znają się na rzeczy, są profesjonalistami, że nie zamierzają bawić się we wnikliwe rozważania o tym, czy w trzecim zdaniu opowiadania ma być wielokropek; ryzyko publikowania na określonym forum wiąże się zatem z określonymi konsekwencjami i nie ma powodu popadać w estetyczne konwulsje.

ps. zjawiska tego nie zawężam do literatury wyłącznie; literatura stanowi tylko jedno z pól coraz szybszego rozprzestrzeniania się zarozumiałości, pychy, a także – ignorancji, coraz gwałtowniejszego atakowania świata opowiedzianego i dookreślonego mi językiem znanym, bogatym, nieszczekliwym i bezinwektywowym.

Odpowiedz
#2
Drogi Panie Owsianko,

zastanawiam się na ile poważnie można dyskutować na temat komentarzy z osobą, która napisała do tej pory 283 posty i to wszystkie tylko i wyłącznie w swoich własnych wątkach, a więc nigdy na tym forum nie skomentowała nawet jednego utworu.
Oczywiście nie ma zapisu w regulaminie zabraniającego pisania wyłącznie pod swoimi tekstami, ale tak czysto i po ludzku jest to cokolwiek zdumiewające.
Jak zauważył Stanisław Soyka, życie nie tylko po to jest by brać Tongue
Przyjemnie jest dostać komentarz, prawda? Zobaczyć, że ktoś skomentował tekst. Niektóre komentarze są lepsze albo gorsze, ale zawsze trzeba docenić to, że ktoś się zebrał w sobie i postanowił przeczytać i skomentować czyjś tekst. Dlaczego ludzie to robią? Może każdy powinien tylko i wyłącznie pisać i czekać na oklaski tudzież krytykę? Ale wtedy jaki sens miałoby to forum?
Zostawiam tą kwestię pod refleksję i po raz pierwszy, odkąd jestem recenzentem prozy, nie zostawiam gwiazdek.
Nie dlatego, że tekst mi się nie podobał. Chociaż w sumie jako publicystyka jest taki sobie. Ale tym razem nie oceniamy tekstu, tylko zawarty w nim problem.
A problemu trzeba czasem poszukać w samym sobie.
Jestem ciekawy jakie komentarze pisałby Pan pod innymi tekstami, Panie Owsianko. Bo widzę, że oczekiwania wobec innych ma Pan wysokie. Ja zawsze piszę tak, jak sam bym chciał, żeby ktoś moje teksty komentował. To nie znaczy pozytywnie, ale merytorycznie i wieloaspektowo.
Jeśli Pan ma podobne podejście, to z pewnością byłby Pan geniuszem komentarzy. Królem analiz literackich.
Może warto spróbować? I pokazać innym jak to się powinno robić. Chyba czas najwyższy, nieprawdaż?
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Laj
Coś nie bardzo przyłożył się Pan do zrozumienia mojego tekstu, bo przecież wyraźnie napisałem: „Jak mam pouczać kogokolwiek, skoro nie potrafię napisać lepiej?”
Ograniczam się tylko do odpowiadania na komentarze, bo, jak Pan słusznie zauważył, nie ma rozporządzenia, by się wymądrzać.
pozdrawiam
Odpowiedz
#4
Czy, żeby skrytykować spalonego kotleta lub przesoloną zupę lub docenić soczystą pieczeń, a na deser rozpływającą się w ustach belgijską czekoladę, czy muszę być kucharzem? Każdy może być krytykiem, a pisarzem - w dzisiejszych czasach - też może być każdy, niestety. Pozdrawiam, panie Owsianko, dawno pana nie widziałem. Wink
Odpowiedz
#5
(08-12-2013, 16:16)OWSIANKO napisał(a): Laj
Coś nie bardzo przyłożył się Pan do zrozumienia mojego tekstu, bo przecież wyraźnie napisałem: „Jak mam pouczać kogokolwiek, skoro nie potrafię napisać

Wydaje mi się, że skoro można pisać o komentowaniu, to można też się wysilić i skomentować czyjś tekst. A skomentowanie czyjegoś tekstu nie jest tożsame z wymądrzaniem się.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
Laj

człowiek, który nie umie pisać, nie powinien zabierać się za pouczanie, jak pisać. Stroiciel pianina wskazujący Beethovenowi, gdzie pizdnąć jaką nutkę, to właśnie przemądrzałość i brak proporcji, Mocium Panie!
Odpowiedz
#7
Muszę zgodzić się z Lajem,
oczekiwanie zainteresowania tekstem bez wykazywania tegoż zainteresowania względem innych trąca mi pasożytnictwem. Może być też odbierane jako objaw megalomanii. To trochę jak zapraszanie gości do siebie do salonu, za każdym razem odmawiając wizyty u znajomych. Po jakimś czasie można spokojnie być pewnym, że znajomi zaczną zastanawiać się, co takiego 'nie tak' jest w ich salonach? Może też sugerować, że gospodaż ma agorafobię. Jest niepisane prawo quid pro quo, i w dobrym zwyczaju jest się do niego stosować.
To ciekawy problem, musze przyznać. Warty zatrzymania się na chwilę. Zasadność istnienia tego artykułu została przeze mnie zaznaczona.
Pozdrawiam
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#8
Skoro - jak pan stwierdził - nie ma pan pojęcia o pisaniu, dlaczego pan pisze?
Odpowiedz
#9
Panie Owsianko, kilkakrotnie zarzuciłem Panu protekcjonalizm w jego tekstach. Mam teraz problem z kwalifikacją tej publikacji, która w zasadzie wydała mi się najmniej moralizatorska i pozytywna z dotychczasowych, a tu - masz babo placek - okazała się obłudna. W aspekcie tego czego dowiedziałem się z komentarza Laja okazało się, żeś narcyz na schwał, ale z drugiej strony, tak właściwie napisałeś Pan samokrytykę i teraz sam nie wiem czy napisać a fuj czy też brawo, tak trzymać.

Pozdrawiam
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz
#10
erazmus
w porównaniu do przytoczonych mistrzów pisanego słowa czuję się
jak stylistyczna niedojda, natomiast w porównaniu z niektórymi z portalowych użytkowników zadaję sobie pytanie, dlaczego ONI piszą.
Odpowiedz
#11
Cytat:erazmus
w porównaniu do przytoczonych mistrzów pisanego słowa czuję się
jak stylistyczna niedojda, natomiast w porównaniu z niektórymi z portalowych użytkowników zadaję sobie pytanie, dlaczego ONI piszą.
To zrozumiałem, pisze pan o tym mniej lub bardziej w tekście, wbrew pozorom czytam ze zrozumieniem. Chodziło mi o to, że na sugestię Laja o komentowanie innych odpowiedział pan, że osoba niepotrafiąca pisać, nie powinna komentować innych… I proszę się nie martwić, jestem po pana stronie. Jestem egocentrycznym egoistą, który przez większość życia woli brać, niż dawać. Też uważam, że nie ma sensu komentować grafo. I zawsze sceptycznie podchodzę do komentowania pisarzy przez pisarzy, czy tam literatów przez literatów. Jesteśmy konkurencją, nawet jeśli mamy dobre chęci (Laj, nie wiem, czy Ci to już mówiłem, ale robisz dobrą robotę tutaj, jako jeden z nielicznych czytasz dogorywającą prozę na forum), podświadomie na pewno w nas to tkwi, chęć współzawodnictwa. Po prostu nie ufam, bo wyczuwam w tym delikatny dysonans i konflikt interesów. Zresztą pisał o tym już chyba Hemingway. W tym fachu najważniejszy jest dystans do siebie, do tego, co się napisało, autoironia i samoświadomość. Zwyczajnie w i e m, kiedy napiszę coś dobrego, a kiedy coś słabego. Wink

Fajna dyskusja, mało takich (jakichkolwiek) na Inku, nieco akademicka, ale bardzo środowiskowa. Dotyczy nas wszystkich, siedzących w tej piaskownicy.
Odpowiedz
#12
ja wiem, czemu piszą.
Bo mogą, bo im to sprawia przyjemność.
Myślę, jestem prawie przekonany, że głównym powodem, dla którego Erazmus pisze jest to, że sprawia mu to przyjemność.
Pamięta Pan ten ustęp w Biblii, kiedy Bóg zabiera się za tworzenie? Po każdym akcie kreacji, do znudzenia powielane jest 'i był zadowolony'. Myślę, że komuś wyraźnie chodziło, żeby do każdego dotarło, co powinno być efektem tworzenia.
Więc ja tu teraz czegoś nie rozumiem. Z kogo mamy brać przykład? Z wiecznie niezadowolonych artystów, czy z Boga? Kto ma w tym układzie większy autorytet? hmm?
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz
#13
Ja myślę, że ta samokrytyka autora jest trochę przesadzona. No bo jak z jednej strony można twierdzić, że jest się we własnym mniemaniu tak niegodnym i słabym by pisać komentarze, a jednocześnie regularnie i na wielu forach zamieszczać dziesiątki swoich publikacji (i to w zdecydowanej większości bardzo dobrych, o czym autor niejednokrotnie, między innymi ode mnie, się dowiedział)?

Komentarz to nic innego jak wyrażenie swojej opinii po przeczytaniu tekstu. Czyli wystarczy na chwilę przeobrazić się w czytelnika, a wierzę, że pan Owsianko nie raz czytelnikiem był. I wierzę również, że o każdym przeczytanym tekście miał opinię. Więc nie sądzę, by wielkim problemem było przeczytanie od czasu do czasu jakiegoś tekstu na forum i napisanie po prostu swojej opinii.
Ze zwykłej, ludzkiej życzliwości. Bo to forum działa dlatego, że są osoby, którym się chce.

Ja też wolę jeden negatywny, ale konkretny, długi komentarz dotykający każdego aspektu tego, co napisałem, niż: "podobało mi się. Pozdrawiam". Ale jest mi miło wiedząc po prostu, że ktoś przeczytał i miał pozytywne odczucia, nawet jeśli nie umiał tego pełniej wyrazić niż przy pomocy zdawkowego zdania.

Po prostu wydaje mi się trochę niemiłe/aroganckie wstawianie wyłącznie swoich tekstów i nieskomentowanie nigdy żadnego innego. Forum opiera się na niepisanej zasadzie życzliwości, a takich osób, które miałyby kilkaset postów i wszystkie tylko w swoich wątkach, chyba nie ma wiele (jakoś właściwie nie kojarzę nikogo innego...).

Zachęcam do sprawienia komuś przyjemności i pozostawienia swojej opinii pod jakimś tekstem. Domyślam się, że wie Pan ile to radości.

A jeśli nie zamierza Pan tego robić, to uważam, że pisanie oddzielnych tekstów publicystycznych o komentarzach innych jest wysoce niestosowne, nieuprawnione i niesmaczne.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#14
Laj
Fakt, że nie zaglądam cudzym tekstom w zęby i nie zaznaczam swojej obecności komentarzem, nie oznacza, że ich nie czytam. Czytam i to sporo, bo między innymi na tym polega moja rola w jednym z internetowych pism: na zapraszaniu do współpracy z redakcją internetowego czasopisma. Do tej pory udało mi się do niego ściągnąć dziesiątki nieźle piszących, lecz jeśli to robię, to tylko via „priv”.
Odpowiedz
#15
Bardzo elitarnie to zabrzmiało...
Rozumiem, że mnóstwo osób, mimo tego, że ich tekst przeczytano, nie dostało komentarza?
Szkoda...
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości