Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
grill
#1
Patyczak moja pierwsza squaw jest jak chrust na srogą zimę
do podtrzymywania i podrzucenia w
lichy ogień
kiedy przyjeżdża któraś z jej sióstr na powitanie całują się
tak że wiedźmy już nie muszą zamawiać deszczu

szwagroszczak mówi że Szoszoni w rytualnych śniegowcach
zamierzają wybić wszystkie psy i dziwki które wolą z Lachami
także pod stołem uprawiać politykę

przechodzący w odległości rzutu siekierą spolszczony Grek
przypomniał jak kiedyś samojeden w Panonii
wybrał mnie do wspólnego odtańczenia sylwestrowej Zorby w listopadzie

spragniony jak po roku w Dolinie Śmierci przeszedłem na wspólne narzecze

wypylybymy

później poczuliśmy coś więcej niż w czasie komercyjnej inscenizacji Tańca Słońca
przez autochonów z Krainy Wielkich Jezior znanych jako Michiganie

https://www.youtube.com/watch?v=ql_OD7tU68c
Odpowiedz
#2
Kiedy byłam mała, bardzo lubiłam indiańskie historie. I to te najbardziej krwawe, gdzie indiańscy wojownicy ściągali skalpy z czerepów swoich prześladowców. W dzisiejszych czasach wojna przestała być domeną mężczyzn. I nawet zwykła squaw może oskalpować padalca Wink
No, ale nie o tym przecież jest ten wiersz.
Ja tu widzę historię rodzinną z ukochaną squaw, pilnującą domowego ogniska. A dookoła współczesny, pomieszany świat. Świat, w którym Wszyscy jesteśmy Cyganami...

Cóż można powiedzieć o formie? Rozpieszczasz wyszukaną metaforyką, ironicznym dowcipem i zręczną słowną żonglerką...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#3
Co można powiedzieć - jedynie Houg i rzut tomahawkiem oczywiście...
Odpowiedz
#4
Kiedy byłem jeszcze mała indiańska dziewczynką o czarnej karnacji i z żydowskimi korzeniami to moje dwie matki opowiadały mi takie historyje Smile

zarcik - bardzo na tak
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości