27-01-2014, 23:01
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 27-01-2014, 23:16 przez chmurnoryjny.)
już na wstępie należałoby zaznaczyć koniec
(bez skreśleń) bo spotkanie z nią przekreśla
wszystko i jest po ptokach ale skoro od przyrodzenia
myślę ptokiem nie ma wyjścia trza się wgłębić w to
myślą póki co póki puka nim
ciało ucieknie i dojdzie odpowiednią
formą części zdania albo uściślając (by brzmiało bardziej
stylowo) rzec należałoby należy wniknąć w to póki kołacze
myśl zanim prawda przyjdzie nago bo tak jak się przed nią
ukryć nie da tak nie ma co ukrywać narządu rzeczywistego
myślenia nawet gdy sama myśl o niej przyprawia o dreszcze
wynik i tak jeden śmierć jest chyba kobietą ani chybi
tą jedyną której szuka ptok mój ptok co się zarzeka
że się nie da ścisnąć dygresyjności nawiasu wstydliwych warg
a palce niech uważają i nawet
nie próbują bo musi im starczyć
powołanie do wskazywania
i grożenia
dotyk nie dotyczy śmierci to tylko macnięcie
jak widzenie bo znam ją tylko z podejrzeń
u innych przez dziurkę klucząc stosunki
albo odwrotnie (tak jakoś)
tylko z widzenia (zwidzeniem) jak kobietę o której chętnie śnię
i marzę by mnie wchłonęła nawet chwilą prostaczego ptoka co to do
reszty zdyszany wrzeszczy tak tak bez namysłu bez romantyzmu bez
patosu bo nie ma i siły i czasu i jest po ptoku i po chuju bo jakby
nie było nie ma się co czarować pięknym słowem tylko tego tego
czeka się od przyrodzenia aby swoje zrobiła dobrze nie opuszczając
aż do śmierci po randce jak piękna żona wierna wszystkim
których znam tylko z widzenia (niczym ją samą) w każdej ułudzie
do czasu urwania
(i po ptokach) no to idę
bo w końcu będę i tak kochał się
z nią w finale raz a dobrze ale teraz
lecę szukać jej bo cóż tu po mnie
to póki co jeszcze gra wstępna końca
nie widać (za tłumnie) póki co (od bioder i warg
wstydliwych) tchu aż brak (serca do tego
nie mieszam żal dupę ściska żyć z tym
nie da się) a trzeba przestać kiedyś
pieprzyć bo sama myśl że śmierć nosi imię żeńskie
(dla zmyłki) ptoka przyprawia o lęki i wniosek
że w takim wypadku nie można mieć jej w dupie (bo
to nie będzie przyjemne) i mógłbym w-ów-czas nie przeżyć
gównianej puenty
(bez skreśleń) bo spotkanie z nią przekreśla
wszystko i jest po ptokach ale skoro od przyrodzenia
myślę ptokiem nie ma wyjścia trza się wgłębić w to
myślą póki co póki puka nim
ciało ucieknie i dojdzie odpowiednią
formą części zdania albo uściślając (by brzmiało bardziej
stylowo) rzec należałoby należy wniknąć w to póki kołacze
myśl zanim prawda przyjdzie nago bo tak jak się przed nią
ukryć nie da tak nie ma co ukrywać narządu rzeczywistego
myślenia nawet gdy sama myśl o niej przyprawia o dreszcze
wynik i tak jeden śmierć jest chyba kobietą ani chybi
tą jedyną której szuka ptok mój ptok co się zarzeka
że się nie da ścisnąć dygresyjności nawiasu wstydliwych warg
a palce niech uważają i nawet
nie próbują bo musi im starczyć
powołanie do wskazywania
i grożenia
dotyk nie dotyczy śmierci to tylko macnięcie
jak widzenie bo znam ją tylko z podejrzeń
u innych przez dziurkę klucząc stosunki
albo odwrotnie (tak jakoś)
tylko z widzenia (zwidzeniem) jak kobietę o której chętnie śnię
i marzę by mnie wchłonęła nawet chwilą prostaczego ptoka co to do
reszty zdyszany wrzeszczy tak tak bez namysłu bez romantyzmu bez
patosu bo nie ma i siły i czasu i jest po ptoku i po chuju bo jakby
nie było nie ma się co czarować pięknym słowem tylko tego tego
czeka się od przyrodzenia aby swoje zrobiła dobrze nie opuszczając
aż do śmierci po randce jak piękna żona wierna wszystkim
których znam tylko z widzenia (niczym ją samą) w każdej ułudzie
do czasu urwania
(i po ptokach) no to idę
bo w końcu będę i tak kochał się
z nią w finale raz a dobrze ale teraz
lecę szukać jej bo cóż tu po mnie
to póki co jeszcze gra wstępna końca
nie widać (za tłumnie) póki co (od bioder i warg
wstydliwych) tchu aż brak (serca do tego
nie mieszam żal dupę ściska żyć z tym
nie da się) a trzeba przestać kiedyś
pieprzyć bo sama myśl że śmierć nosi imię żeńskie
(dla zmyłki) ptoka przyprawia o lęki i wniosek
że w takim wypadku nie można mieć jej w dupie (bo
to nie będzie przyjemne) i mógłbym w-ów-czas nie przeżyć
gównianej puenty