nie byłaś nigdy taka zimna
serce nie było lodem skute
poprószyłaś nadzieją choć raz
mówisz że znajdę dobry lek
na tę nieudaną naszą miłość
bo przecież kocham farmację
jak mgła jesteś dziś dziwna
taka nieuchwytna i ulotna
oczy pajęczyną zasnute
patrzą dzisiaj w inną stronę
bo tu wszystko skończone
w parku stoi ławka samotna
znów odliczam kolejny czas
tak mi brak jednego telefonu
stopniałaś już cała w dłoniach
jak ostatni wiosenny śnieg
zamiast jasnoszarego szronu
pierwsza siwizna na skroniach
nucisz cicho to se ne vrati
i masz rację
serce nie było lodem skute
poprószyłaś nadzieją choć raz
mówisz że znajdę dobry lek
na tę nieudaną naszą miłość
bo przecież kocham farmację
jak mgła jesteś dziś dziwna
taka nieuchwytna i ulotna
oczy pajęczyną zasnute
patrzą dzisiaj w inną stronę
bo tu wszystko skończone
w parku stoi ławka samotna
znów odliczam kolejny czas
tak mi brak jednego telefonu
stopniałaś już cała w dłoniach
jak ostatni wiosenny śnieg
zamiast jasnoszarego szronu
pierwsza siwizna na skroniach
nucisz cicho to se ne vrati
i masz rację