Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 3.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
balans
#1
nie odchodź
ogień wsiąka w głąb
trawy drżą pieszczone oddechem

nim kolejny świt rozbije sny
zostań
tam gdzie przysnął czas
na gałęziach szeleszczą nasze słowa

wiem

powidoki ciągną w dół
a jedyny pewnik to lęk wpisany
w każdy życiorys

reszta jest splotem
przypadków
podskórnych wylewów
gdy ściany nachodzą na siebie
przyprawiając o jeszcze jedną fobię

nie ma lepszych dat
miejsc
tylko bezradnie zaciśnięte usta
i przyszłe matki
wygięte w łuk budują mosty
na swoich łonach
Odpowiedz
#2
A nie można napisać: "przyprawiają o jeszcze jedną fobię"? Jedna literka więcej sprawia, że zaleciało taką gimnazjalną poezją... czy ci, którzy zamierzają zlikwidować gimnazja, szukali natchnienia w wierszach? Smile

To bardzo, bardzo dobry wiersz. Najlepiej brzmi szeptany przedświtem, prawda?

PS.
Ten wers, o którym napisałem na początku bardziej bym przerobił. Cały wiersz czyta się lekko, ten jakoś nie wchodzi i odczuwam klasyczne Leśmianowe Słońce co rzewnie płacząc źdźbli się w łzach deszczarni Smile
Odpowiedz
#3
Nie mogę przemóc niechęci do takich urywanych wersów. Po prostu nie potrafię, zbyt szarpie to rytm mojego wewnętrznego lektora i daje koszmarny niesmak, bo nawet się nie mogę rozpędzić. Jakoś przyzwyczaiłam się, że nowy wers bardzo często służy przedstawieniu nowych obrazów, więc tym bardziej kiedy jeden obraz jest rozciągnięty na parę wersów, a do tego opisuje go raptem parę słów, to jakoś tak to do mnie nie trafia. Są oczywiście wielbiciele takich zabiegów i wielu osobom coś takiego się spodoba. Mi niezbyt.
Ale nie mogę odmówić całkiem zgrabnej metaforyki, chociaż większa część już mi się przejadła, bo "powidoki ciągnące w dół" i "lęk wpisany w życiorys" przypomina mi wiele wierszy na tym forum - w podobnej tonacji i całkiem podobnym języku.
Co natomiast niewątpliwie wyróżnia utwór i bardzo bardzo mnie się podobuje to:
Cytat:przyszłe matki
wygięte w łuk budują mosty
na swoich łonach

Chociaż też wrzuciłabym to w jeden wers albo dwa z przerzutnią, to bardzo mi się ten obraz podoba.
Zostawiam 3/5, twierdza mi się bardziej podobała. Może dlatego, że wydawała się bardziej dopracowana w swojej (jak dla mnie drobnej) hermetyczności. Nie wiem nawet, po prostu mam takie wrażenie. Czasem patrzy się na obrazy dwóch różnych malarzy, przedstawiających ten sam fragment natury i jeden obraz podoba się bardziej, drugi mniej. A powinny być identyczne. No w każdym razie (jeżyku, ależ mnie dziś wzięło na paplanie), taki ło mam odbiór. Smile

Pozdrówka! Angel
Odpowiedz
#4
Szczepanie - przyprawiając/przyprawiają...
Się pomyśli Wink Dziękuję.

BEL6 - wiem, wiem... Nic odkrywczego, a i zapis nie pod Twoje upodobania.
Ja to wszystko rozumiem i szanuje. Staram się pracować nad sobą. Słowo.
Fajnie, że chociaż końcówka się podobuje. Powiem Ci, że mnie też Smile

Dziękuję i pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#5
Dobrze reagujesz na krytykę, cieszę się, że wyciągasz obiektywne wnioski i mimo wszystko piszesz po swojemu. O to chodzi. Smile
Powtórzę się jeszcze, bo zrobiła na mnie mega wrażenie: naprawdę świetna ta końcówka. Wink
Odpowiedz
#6
Nie będę się tutaj silił na szczegółowe analizowanie. Jakkolwiek jest powyżej ogromna możliwość obrazowania wersyfikacją dłuższą, nawet na granicach palpitacji zaskakującymi przerzutniami- gdzie pierwotnie ma się wrażenie przypadkowości, a przy tym racją jest i to, że nieraz wers jest obrazowaniem pewnym (albo iluzją, niejako "demoniczno-demagogiczną Tongue ), to powyżej widzę bardzo proste wyjście do czytania. Jeśli czytasz na głos- to automatycznie czynisz wdech i wydech. Tak? No, a w takim razie im więcej wersów 'krótszych" tym więcej czynisz wdechów i wydechów, zwiększa się tempo--- a stąd bliżej do szybszego bicia serca, stąd może też wynikać więc palpitacja i ... emocjonalny odbiór formy TongueBig Grin

Powyższej drogi wyjaśniania wobec zaciemnień szaleństwa przerzutniowego nie będę kontynuował, bo.... po***edzmy, że... nie będę ujawniał sekretów prywatnej fabryki hybryd i poe-zombie, coby se ktoś zęby tępił, albo uciekał na sam widok pierwszego wyszczerzu, z powodu, bo ponieważ (se lubię być tajniakiem, cichaczem wypuszczonym w ariergardzie ciała. Co nie jest tożsame z bąkiem).

Ok, se musiałem dygresją westchnąć autonomicznie i auto-mimicznie w poprzednim akapicie. A teraz? Ad rem:
pour moi (tylko francuski nadaje się do mówieniu o sztuce, anie jakieś dżemojadzkie ten-teges, zwłaszcza po breixicie- aluzja poza powyższą rozmową, tak po prostu- jeszcze skutki akapitu powyżej, żeby ad rem miało bukiet niedorzeczności).
Toya chyba w tym utworze (nie wnikam w kontekst dalszy- czyli powiązanie jakiekolwiek z pozostałym zestawem utworów) jakoś nie wystrzeliła się na wyżyny. Wersyfikacja pozwala domniemywać u piszącego pewien rodzaj skrupulatności i jakiś cień "dokładności", a przynajmniej poszukiwanie celowości rozwiązań. Problem zachodzi w użytych "farbach' i być może w całej treści zaśpiewanej estetyką, którą na pewnym portalu (gdzie wbrew pozorom jest wielu rzeczywistych profesjonalistów, ale sposób rozmów i komentarzy sprawia, ze określa się go najdelikatniej "ściekiem---- nazwy oficjalnej nie podam aby nie robić reklamy "antyreklamą i odwrotnie!) chyba scharakteryzowano by powyższe najdelikatniej mniej więcej jako: wyrażone przez inteligentną rękę autora post-emo maskowane mrokiem nastoletnio-gotyckim, świeżo po pobycie na Castel Party" . Sorry, poniosła mnie kreacja, więc.. stop...

Ja sam bardzo lubię chodzenie po powierzchni pozorem, by prowokować czytelnika rozmaitością sposobów do skoku wgłąb, albo... odejścia na płyciznę, bo dobrze być bezpiecznym.
Tu mam wrażenie jednak, że macasz, nie nie płytko, ale macasz. paradoksalnie tonacja brzmiąca jak pozór wysilonego utworu nie jest wysilona i siląca się na cokolwiek.
Pewnie gdybym się nie zdecydował na rezygnację z bycia "krytykiem" oceniłbym na 4- mimo, że mój gust nie czułby się dokarmiony, ale nie lubię ocen pod gust. To jest dobrze napisane, ale ... jest brak... czegoś. czegoś, kogoś, jednego detalu, który w tym utworze - mimo wersyfikacji wywołującej szybsze oddechy--- nagle - że się tak wyrażę- będzie pier***dyknięciem. Walnięciem nie szokującym koniecznie, bo po prostu wynikającym z kompozycji, ale ... przykuwającym mocniej, na dłużej.... gdzie oddechy, nie tylko naturalne, związane z formą, wersyfikacją (przy usypiającej rekwizytami opowieści), dostaną coś co spowoduje rozszerzenie gałek ocznych, potrzepanie głową i ... ponowną lekturę. Choćby po to, by przepisowo niejako wymusić co najmniej trzykrotne czytanie wiersza, by go właściwie odebrać. 'Kawo-naławizm' to skutek socrealistycznego nacisku- dla tzw. klasy przodującej 'prostych ludzi'---- przez co np. cierpiał Gałczyński u powojennej krytyki, której błogosławieństwo umożliwiało i druk i ... co tu ukrywać- możliwości zdobycia finansów na życie. Księżyc, i kwiatuszki i liryczność nie pasowała "decydentom" O gęsi zzieleniałej nie wspomnę. Ok, nieważne.... rozgadałem się, a tu inna estetyka.
Pozwolę sobie zakończyć pokazaniem powyższego wiersza metodą "tak mi się przeczytało". Czy to już będzie wersja zakończona- nawet wedle mojego myślenia? Nie, raczej pewien kierunek, który warto rozważyć, nawet po to, aby ... utwardzić się we własnym Toya-wowym widzeniu.


balans
nie odchodź
ogień wsiąka
trawy drżą pieszczone oddechem

nim kolejny świt rozbije sny
zostań
przysnął czas
na gałęziach nasze słowa

wiem

powidoki ciągną w dół
a jedyny pewnik to lęk wpisany
w życiorys

reszta jest splotem
przypadków
podskórnych
gdy ściany nachodzą na siebie
przyprawiając o jeszcze jedną fobię

nie ma lepszych dat
miejsc
tylko zaciśnięte usta
i przyszłe matki
wygięte w łuk budują mosty
na łonach
-----------------------

Swoją drogą najlepiej - nawet pod kątem tego, o czym pisałem wyżej całość oddaje tytuł. On chyba jest tu najbardziej przemyślanym zabiegiem oddechem. I to- wbrew pozorom- atut (sic!). Jak sie da zauważyć dokonałem paru odrzuceń, ale jest jeszcze kilka innych sposobów. Odrzucenia wydawały mi się o tyle sensowne, że nie zakłocają kompozycji, a i chyba w pewnym sensie nie rażą--- swoistą zbędnością. Ave

P.S.
pewne wyjaśnienia odrzutów, czyli wg mnie zbędności. albo po prostu/ skoro metodą diabelską "jak mi się przeczytało" poburzyłem oryginał, to się teraz bawię w adwokata diaboliczusia TongueTongueTongue bo nit inny by się nie chciał tego podjąć (buuuuuuuuuuuuuu) (chlip)

1. ogień wsiąka w głąb- w głąb to niepotrzebne dookreślenie przy wsiąkaniu. Wsiąkanie w górę to już byłaby inna bajka. Szok, bo ... odwrócenie rzeczywistości (proszę mi tu tylko nie przywoływać casusu gąbki, co to leży na ... no... nieważne)
2. trawy drżą pieszczone oddechem- nie usunąłem, ale... przepraszam trochę to zaciąga i zawodzi--- estetyką piosenek popowych z nachalnie nadawanej non stop kolejnej play-listy. Niemniej przyjmuję to jako rodzaj--- celowej przesady balansowania na przepoetyzowaniu. To- wbrew pozorom- może być dobre jako rodzaj kamuflażu, gdy ma się zamiar "zaskoczyć" czymś właściwszym...
3.na gałęziach szeleszczą nasze słowa- odrzuciłem słowo "szeleszczą'- bo cała ta częściunia, nie tylko zdanie, ale owa zwrotunia- szeleści. To słychać gdy się czyta na głos. Ot, po co więc dopowiadać szumowi i szelestowi to, co czyni. Niech poniesie się Czytelnik szelestem sam z siebie. I niech sam nazwie... co w tej strofie się dzieje z jego językiem i głową itp. (jeśli da radę - to tak a propos wdechów/wydechów)

4. w każdy życiorys- myślę, że po odrzuceniu słowa 'każdy" samo wspomnienie życiorysu i tak pozwoli na domniemanie tego, że chodzi o coś więcej niż jeden. Poza tym... krótszy wers, a więc... wdech i wydech szybciej następuje.


5. podskórnych wylewów- dość pretensjonalny ciut zwrot; przynajmniej w tym obrazowaniu strofy. bez wylewów nagle podskórność, a właściwie 'podskórnych"--- dotyczyć może-- jakby zaskakującym odniesieniem --- podskórnych przypadków. Niby też pretensjonalnie może być postrzegane, ale....
dwa takie jednosłowne wersy (nie tylko z powodu--- oddechów) mogą być jak cedzenie wypowiedzi (tytuł Balans! nie?!!!). To bez dookreślenia wylewami mocniej może wprowadzać w dwa następne wersy (ściany nachodzą na siebie/ przyprawiając o jeszcze jedną fobię - swoją drogą niezły obraz--- logiczność i ... hm, prawda uczucia, trudnego do opisania, ale pomocna w przybliżeniu "doświadczenia" u Czytacza)

6. tylko bezradnie zaciśnięte usta- 'bezradność' została usunięta- jak się można domyślić i z niektórych powyżej podanych "powodów', ale też dlatego, że cały obraz tej strofy jest też wizerunkiem "bezradności'. zaciśnięte usta, nie dookreślone ściśle są po prostu detalem, który się nie wychyla, ale jest podporządkowany strofie---

7.na swoich łonach- z kontekstu wynikało do kogo łona należą i w sumie nawet podkreślenie "dzierżawczym' identyfikatorusiem Tongue nie jest problemem, ale logika wypowiedzi i tak nakierowuje do kogo łono należy, ale też pozwala... nie rozstrzygać. I znów ostatni wers - mniej sylab- wymiana oddechów szybsza--- co po poprzednich różnych czasach trwania... chyba jest elementem wzmacniającym puentę... Po której może nastąpić dłuższa przerwa... zanim zahipnotyzowana publika oprzytomnieje (autoruś może se zapalić, albo pójść... a spóźniona- bo przewidziana po autorsku reakcja walnie burzą--- daj Bóg braw, czego życżę. A jak polecą szklanki, to też... reakcja. Przeca w poezji potrzeba mocnych przeżyć (podobno???!). N'est-ce pas?CoolCoolCoolBig GrinTongue I tym sposobem se perfidnie, albo tylko celowo potwierdzamy tytuł. Ot, manipulacja ludem, którym se balansujemy Tongue

AngelAve ArS :angellecę już i lecem. (o kur...de Ikar nade mną znowu się bawi w Merda d'artista Manzoniego, bo wyszedł z objęć, którymi jak w puszce go więziła kochanka-gołębicy i ... balejaż mam na włosach. Takie przeakcentowane pokazanie ptaka w pewnych sytuacjach jest niesympatyczne. To faul. Merda! D'artista! Kurde, a niech mu pies po mordzie wymerda, albo co! Tongue Dobra idę )
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz
#7
Fajny i ciekawy ten nowy zapis, ale cała reszta...
Chyba dobrze, że zrezygnowałeś. Poezja to zapis emocji, a nie techniki. Tej uczą na polibudzie, a sztuki oddychania w szkole nurkowania swobodnego.HuhSad
Odpowiedz
#8
chmurnoryjny - chyba pierwszy raz, w swoim przydługim już życiu, nie wiem co powiedzieć Big Grin
Dziękuję, że chciało Ci się poświęcić tyle czasu i wysiłku, żeby skomentokwać fachowo moje "dzieło".

Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#9
Moim zdaniem to dobry wiersz.
Wcale nie porwany, a zapis tylko uwypukla pewne emocje.

Upływ czasu mierzony zmianami, obawami i nadziejami.
Również odpowiedzialność i obawy przed nią.
Kobiece tworzenie, najważniejsze, te które rodzi nowych poetów, świętych, wojowników i morderców. Nie przewidzisz w łonach wygiętych w łuk kobiet, kto się zrodzi.
A balans to utrzymywanie równowagi.
Wszelkiej. I tej emocjonalnej i egzystencjalnej, równowagi moralnej, kiedy wybierasz między dobrem a złem.

Nieźle, Ewa.

Jurek
Kłamstwo wymaga wiary, aby zaistnieć. Uwierzę w każde pod warunkiem, że mi się spodoba.
J.E.S.

***
Jak być mądrym.. .?
Ukrywać swoją głupotę!
G.B. Shaw
Lub okazywać ją w niewielkich dawkach, kiedy się tego po tobie spodziewają.
J.E.S.

[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#10
Dziękuję, Jurku. Myślę, że spośród wszystkich komentujących (tutaj i na innych portalach),
to właśnie Ty najlepiej odczytałeś myśli autorki.

Pozdrawiam - Ewa.
Odpowiedz
#11
Po takich analizach jak wyżej to ja mogę tylko napisać, że pozytywne na mnie uczynił wrażenie Smile
Odpowiedz
#12
wróciłem z uprawnieniami, więc oceniam 4/5
[Obrazek: Piecz2.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości