Liczba postów: 1 178
Liczba wątków: 288
Dołączył: Jan 2012
03-09-2012, 17:01
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 03-09-2012, 20:52 przez Lyssa.)
mały człowiek stoi na ulicy głodny
butelki dzwonią
płuca domagają się dymu
serce aż dudni
a w portfelu dwadzieścia trzy grosze
buddyści mówią duhkha
stoi w miejscu
zaszczuty przez rzeczywistość
powoli nabiera kształtu gnijącej masy
smród zewsząd małe zaszczute śmierdziele
odwracasz głowę
zamykasz okno
a mały człowiek
już wraca w odpływające granice
swojego innego świata
zamkniętego w znanych kształtach
wypełnione spienioną cieczą ciało
w ciągłym ruchu albo w bezwładzie
staje się nieregularne
gorączką słów niekontrolowanych
i własnym pocałunkiem
wciąż zapala sobie znicz
Nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy.
Liczba postów: 1 914
Liczba wątków: 352
Dołączył: Aug 2011
mały człowiek stoi na ulicy głodny
butelki dzwonią
płuca domagają się dymu
serce dudni
a w portfelu dwadzieścia trzy grosze
buddyści mówią duhkha
stoi w miejscu
zaszczuty przez rzeczywistość
powoli nabiera kształtu gnijącej masy
smród zewsząd małe zaszczute śmierdzi
odwracasz głowę
zamykasz okno
Jeżeli tu jest bobrze to poniżej, co widzisz.
a mały człowiek
wraca w swoje odpływające granice
innego świata
zamkniętego w znanych kształtach
wypełnione spienioną cieczą ciało
jest nieregularne
w ciągłym ruchu albo bezwładne
gorączką słów niekontrolowanych
i własnym pocałunkiem
wciąż zapala sobie znicz
Tu jest bardzo zagmatwane, czy czasami nie wdziałaś płaszcz.
Uważam że trzecia strofa w ogóle jest nie potrzebna. A reszta do storno.
Uporządkuj Lysso, może nie mam racji ale w tej formie ja tego jakoś nie widzę.
Liczba postów: 1 178
Liczba wątków: 288
Dołączył: Jan 2012
Może masz rację ale jeszcze poczekam, może będzie więcej podpowiedzi, troszkę już zmieniłam.Dziękuję za komentarz.
Nie umiem pisać konstruktywnych komentarzy.
Liczba postów: 540
Liczba wątków: 81
Dołączył: Oct 2011
13-12-2013, 18:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 13-12-2013, 19:00 przez viosenna.)
Lysso, Bardzo dobry wiersz, idealnie oddaje nałóg. Choć wydaje mi się, że tak naprawdę jest jeszcze gorzej. Piekło ma tysiące twarzy zagrymaszonych, posiniaczonych, wrzeszczących - zabijcie.
Tytuł powalił mnie na kolana.
Przeogromne słowa uznania
"Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości."
Liczba postów: 1 839
Liczba wątków: 81
Dołączył: Dec 2010
Rzeczywiście tytuł jest genialny, ale jest też puentą dla całego utworu. Ja zrobiłabym to właśnie tak, że nim uwieńczyłabym utwór, a tytuł bym zmieniła, ale ja to ja.
Całkiem okej.
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Liczba postów: 1 255
Liczba wątków: 142
Dołączył: Jul 2013
Lysso, nie należy w poruszaniu tego tematu, gdy niejako z boku obserwujemy, niczego zmieniać. Tu mi się nieźle płynie. Jakbym widział to odpływanie "bohatera" z boku, z brzegu. Ot, takie dosłowne widzenie, ale przekształconego Heraklita, że wszystko (w) płynie. Spoko, to akurat, przyznaję, moja NADinterpratacja.
Wiersz czytałem w pierwszej części pewnym znużeniem- tu: formą także, ale i powiedzmy faktem, że "deja vu", że "znam to", "widuję", aż prawie obojętnieję. I to znużenie uważam za atut.
Potem już wchodzi narracja w rodzaj empatii. Tak, nie trzeba się w butlę, w "ścieżkę", "w żyłę" ("kanał") nabijać tak rzeczywiście w praktyce, aby poczuć, także na sobie. Człowiek ma w sobie naturalną cechę: współodczuwanie, czasem zwane empatią (choć jakoś nie lubię od jakiegoś czasu tego słowa, bo nazbyt w babo-tygodnikach nadużywane, NIERAZ ZUPEŁNIE BEZ ZROZUMIENIA PODSTAWY. A używane i powtarzane CHYBA TYLKO DLATEGO, ZE ŁADNIE BRZMI-???. Empatię tak często się używa jako pojęcia, że aż się... zdewaluowało IMHO).
To, że się z tym utworem identyfikuję, i jako trzeźwy alkoholik, i jako ten, który po latach abstynencji jest - niby!- tym, którego rzecz czynnego bycia na fazie- pozornie- "nie dotyczy"
(choć na zawsze zapamiętam to, że od opisywanego przez Ciebie "bohatera"- nie-lirycznego, ale liRYCZĄCEGO- DZIELI MNIE W SUMIE JENO JEDEN KIELONEK JAKIEJKOLWIEK POSTACI ETANOLU!- SIC! by popłynąć. Nawet, jeśli proces zapoczątkowany źródłem w naczyniu szklanym musi jeszcze się rozlać mocniej, ale to naprawdę trwa szybciej niż się wydaje. To jak wodospad, a tu: "wódo-spad')
Uładzanie w całości tego utworu doprowadzi do pewnego zakłamania zreczywistości. Tak, uładzi, uestetyzuje, ale też sprowadzi na manowce, bo owszem Czytelnikowi będziełatwiej pomyśleć, że Jego to nie dotyczy, nie musi się identyfikować z przedstawicielem tego samego gatunku, a ewentualnie będzie mu ("bohaterowi" utworu):
A) współczuć
B) czuć litość
C) życzyć "by jak najszybciej szczezł, bo skoro się upoił, niech wyschnie na amen i lament--- u nie będzie" (zasłyszane- przyp. ArS)
Ten bezład formy, gdy z pewnego jakby nie-do-formowania idziesz w klarowność, to fajny wybieg. Jakby z obserwacji, takiej z boku, w owo: współodczuwanie, w którym jednak nie stajesz się tylko obserwowanym osobnikiem (to chwilowe!), nadal czujesz ludzkie pokrewieństwo, tylko będąc sobą z krwi i ducha i ciała. Dlatego potem stopniowo idąc w lekkie dygresje, jakby stanowiące rodzaj przerwy między aktami tego spektaklu lirycznego, później już uładzasz opis, trzymając się współczującego ubocza. Może stylistyka poniekąd para-nad-wzniosła (???) momentami, ale ... podoba mi się umiejętne przejście z bezładu w rodzaj ładu. Takie jednak subtelne. Pewnie Budda pomógł?
Hm, z oceną mam problem. Powiem więc tak, że będę się kierował prywatnym gustem. Miałaś kilka utworów bardzo dobrych, więc nie mogę tego powyżej postawić z nimi na równi, dlatego tylko 4/5 (choć z plusem, ale takim tylko w prywatnym odniesieniu! oficjalnie go nie ma.)
Pozdrawiam. Arek
|