Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zaginiona królowa.
#1
Prolog.
Idę przed siebie, a świat obok mnie. Idę pod prąd, choć on chce mnie wciągnąć w swą bystrą toń. Nie chcę być przewidywalna, podatna na opinie, zdanie innych… W głowie jednak wciąż szumi mi głosów sto, a każdy zdaje się być mój.
Moje życie w dwóch słowach to ciało i dusza.
Moje serce wypełnione jest czyjąś krwią. Ktoś oddał mi coś z siebie, w zamian żąda ode mnie wszystkiego, czego oddać nie sposób. Szczęście, wolność, możliwość wyboru, popełniania błędów, te rzeczy dla mnie nie istnieją. Nie istnieją one dla nikogo spośród mych Współbraci. Jak jednak można żądać od kogoś, kto myśli i czuje, by wyrzekł się wszystkiego co dla serca i umysłu wydaje się ważne?
Powstałam z defektem i tylko ja czuję, że coś jest nie tak. Wszyscy mnie odpychają, traktują jak obcą.
Poza mną i we mnie jest tylko pustka. Przeciwko mnie buntuje się moje ciało, żywa istota, która chce dołączyć do Niego. To nie wybór, to potrzeba, która mnie zabija. Dla mnie nie ma innego życia, innego końca, jak tylko połączyć się z Nim. To od Niego dostałam ciało, schronienie, dla mej nieśmiertelnej duszy. Ona jest wszystkim co mam, jest mną. To ona jednak każe mi walczyć, biec przed siebie po omacku, choć śmiercią grozi każdy krok.On jest zawsze nade mną. Ze mną nadzieja, że odkryję miejsce, gdzie będę mogła żyć… Mój umysł zaczyna mnie zwodzić, już nie wiem które myśli są moje, a które jej. Nasze jestestwa splatają się ze sobą, nasze przeciwieństwa nas scalają. Ja utrzymuję jej cień, w ciele, które jej zabrano, ona ciągnie mnie w kierunku śmierci. Spadam w dół, pogrążam się w otchłani piekła, jestem słaba, wspomnienia Naidai są nie do zniesienia. Jad jej miłości i mojej nienawiści do Niego, zatruwa moje serce. Ale, gdybym w końcu zdołała uciec, czy mogłabym opuścić moich poddanych? Już czuję, jakby byli częścią mnie. I oni, pomimo tego, że mnie nienawidzą, stali się ode mnie zależni. Ja utrzymuję ich przy życiu, gdy odejdę zginą. Wszystko przez Niego, to on stworzył mnie na nowo, w ciele ich dawnej królowej. Jednak jak go nie kochać, lub jak nienawidzić, skoro dał mi nowe życie. Oddał mi część swej nieśmiertelności,bym stała się tym kim jestem, królową Safarian.
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#2
Hmm... cóż mogę powiedzieć. Błędów nie wyłapałam. Prolog wg. mnie trochę krótki i dziwny. Mówię tutaj o "dziwności" w pozytywnym sensie. Wink Muszę powiedzieć, że mnie zaciekawiłaś. Tekst utrzymany w tajemniczym klimacie. I zaraz po przeczytaniu, nasuwa się pytanie kim jest ON? Mogę powiedzieć tylko tyle, że czekam na ciąg dalszy. Smile
"Mężczyźni kłamią, ale nikt tak nie przytuli kobiety jak mężczyzna."

Piszę:
Skrzydlaci
Odpowiedz
#3
Mhm, prolog jak się patrzy. Ale na coś innego.

Tenże fragment to kawałek tekstu wyrwany z pamiętnika. Chociaż jednak raczej bloga. I to bloga nieszczęśliwej nastolatki, której matka odmówiła nowego iPhone'a. Ten okres życia służy dramatyzowaniu.

Na dodatek, ta fantastyka (dział) odnosi się do Boga, jak rozumiem. Cóż, można i tak interpretować religię.

Sam tekst napisany bardzo słabo, parę linijek bełkotliwej, dziewiczej modlitwy.
Odpowiedz
#4
Cytat:Szczęście, wolność, możliwość wyboru, popełnianie błędów, te rzeczy dla mnie nie istnieją.

Napisałbym "popełnianiA" błędów, a przecinek można zamienić w "i".

Cytat:Powstałam z defektem, tylko ja czuję, że coś jest nie tak. Wszyscy mnie odpychają, traktują jak obcą.

Zamieniłbym na "i".

Cytat:To od niego dostałam ciało, schronienie, dla mej nieśmiertelnej duszy.

Sądzę, że przecinek niepotrzebny, chyba że chciałaś uzyskać coś takiego:
To od niego dostałam ciało, które jest schronieniem dla mej (...).

W tekście było jeszcze kilka rzeczy nie do końca mi grających, ale generalnie więcej błędów nie wyłapałem.

W porównaniu do Twojego poprzedniego opowiadania zauważam postęp "estetyczny", to znaczy tekst jest zapisany o wiele ładniej i staranniej - może to nie ma zbyt wielkiego znaczenia, ale pierwsze spojrzenie na "telenowelę fantasy" nie dawało wielkich nadziei, przyznam szczerze, że byłem zdziwiony, gdy zobaczyłem autora tego opowiadania. Za to plus.

Niestety, to co MI najbardziej się nie podobało w poprzednim opowiadaniu, czyli poetycki styl zostało zaadaptowane, przez co tekstu nie czyta się lekko, zdarzało mi się, że musiałem wracać do wcześniejszych zdań, żeby zrozumieć.

Jednak powyższe to kwestia bardzo subiektywna i pewnie to samo bym powiedział o arcydziele literackim Wink. Jestem pewien, że będzie wiele osób, do których taki styl przemówi, choć "niedzielnego" czytelnika nie przekonasz.

Powstrzymuję się od oceny z racji "długości" fragmentu i tego, co napisałem wyżej. Zauważam jednak pewien postęp, na ten tekst przeszedłem z pełnego błędów ortograficznych i interpunkcyjnych "dzieła" i różnica była... no spora.

Pozdrawiam i raz jeszcze zapraszam do mojego tekstu.
Odpowiedz
#5
Dziękuję za komentarzeSmile Hmmm Blur, to nie jest modlitwa do Boga, a na pewno nie do naszego Boga. To jest prolog, który rozpoczyna historie krainy, którą rządzi król. To on jest tym Nim. Zamieszkują ją Safarianie, istoty podobne do ludzi z wyglądu i na pozór z charakteru. A to nie jest fragment z pamiętnika i na pewno nie zakompleksionej nastolatki. To historia dziewczyny, która została wbrew woli ich królową. O bogu tu nic nie ma. Następnym razem radzę, żebyś spróbowała nie brać wszystkiego tak dosłownie.
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#6
Kotek. Koledzy napisali co widzą w twoim tekście. Jeśli to miało być o królowej, która ma trudności z utrzymaniem ciężaru władzy to należało tak nakierować ten monolog aby można było się tego domyślić. A tak ten tekst na prawdę wygląda jak kawał wyznania nastolatki nierozumianej przez otoczenie. Mi osobiście jakieś rymy nie przeszkadzają. Tylko popracuj nad tym aby wiadomo było, że chodzi o jakąś królową a nie rozpieszczoną smarkulę.
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#7
Dzięki Siloe, zrobiłam, jak mi doradziłaś. Mam nadzieję, że teraz wszyscy zrozumieją, o czym będę pisać.
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#8
O popatrz, a mnie już w podstawówce nauczyli, że wielką literą, to tylko do kogoś i tylko w listach (teraz to już w postach). A jak inaczej, znaczy: Bóg. Fascynujące, że ktoś może mieć jednak inne zdanie od mojej nauczycielki, na dodatek całkowicie niezgodne z normami gramatycznymi.

Poza tym, jak nie napisać, jak wołu na kołu, to ni w ząb. Fantastyki w tym tekście nie ma za grosz. I o to mi chodziło w tamtym zdaniu. (To, że dodałaś jakąś obcą brzmiącą nazwę, fantastyki nie czyni. To wciąż tylko dziwne słowo, mogące być literówką Rastafarian. Co by mnie wcale nie zdziwiło, a nawet miałoby większy sens).

Ale ci poddani co ją wybrali, to mocno okaleczeni umysłowo niesłyszący? Bo nie dość, że wybrali kogoś, kogo nienawidzą, to jeszcze nie słyszą jej nawiedzonej gadki... (na królowe wariatki to był zawsze jeden dobry sposób - znaleźć szybko frajera, niech spłodzi bachora i niech jej do łba nie przyjdzie nosa wyściubić poza sypialnię - to tak, jakby potrzeba Ci było jakiegoś sensownego "plotu").
Odpowiedz
#9
Tekst do mnie nie przemawia, nie dość że krótki to i trudne do zrozumienia. Potrafię zrozumieć najmniej zrozumiały tekst pisany staropolszczyzną, a co mnie przeraża twoje opowiadanie rozumiałam z trudem. Cały ten tekst to istny terror może z mienie zdanie jak wrzucisz dalszy ciąg. Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu Tongue
Odpowiedz
#10
Rozdział I Koło - początek i koniec
- Maluję paznokcie, każdy na inny kolor, powoli, powoli, nie mam się do czego spieszyć. Żółty, czerwony, zielony, fioletowy, czarny. Każdy paznokieć po kolei, najpierw jedna potem druga ręka. Długie paznokcie… mam długie paznokcie, muszę je długo, dokładnie malować. Hm zabawne nieprawdaż? Właśnie teraz mam zadbane paznokcie, ale muszę uważać, bo ten lakier wolno schnie, przez przypadek mogłabym wszystko zepsuć… Musiałabym zacząć od nowa, no nie, jednak to jest naprawdę zabawne, musiałabym zacząć od nowa, a ja nie lubię malować paznokci. Nigdy tego nie robiłam, bo i po co? I tak nikt by tego nie zauważył. O nie przepraszam, jemu zależało na tym, żebym malowała paznokcie. Zależało mu na mnie, tylko tak jakoś, nie wiedział jak, nie mógł, to nie jego wina, on chciał dobrze, a jak nie jego, to logicznie rzecz ujmując moja wina. Oczywiście. No a co to, skąd się wzięła ta pieprzona kropla, ta pieprzona malutka kropelka? Nie, nie nic z tego, pieprzona mieszanka soli, moczu i wody nic nie zmieni. Kurna, ale ze mnie debil ha, ha, ha to nie to, mocz jest w pocie, a w tej pieprzonej kropli, jest, jest… Nie już nic nie ma, nie ma i nie było, nic. Teraz tylko wezmę wacik i zmywacz i zmyję ten pieprzony paznokieć, który sam, sam się rozmazał. Szlag, szlag, szlag! No po prostu super, musiałam wylać ten pieprzony lakier, tę kurewską, pieprzoną fioletową maź na niebieską sukienkę, tę od niego. Nie żeby to było ważne, dał mi dużo sukienek, ale to miał być symbol, pieprzony symbol koła. Wszystko przez tę pieprzoną kropelkę, której nie było, mój czerwony nos, którego nie ma i tę pieprzoną wilgoć na twarzy, której również nie ma! Jego nigdy nie było, a był, rodziców nie było, a byli, moje dziecko było, ale… Nie, nie, nie, teraz nic nie będzie, było wszystko, czyli nie było nic. Na tym to wszystko polega i ja jestem na tyle mądra albo na tyle mało debilna, że to wiem, już wiem. Cholera, jednak rozmazałam ten pieprzony lakier, więc nie zrobię dla niego nawet tyle, na koniec. Cholera. Łubudu! Oooo! Walnął czymś w ścianę. Chyba się niecierpliwi. Ale to nie jego głowa. Albo chociaż…? Hm, jest związany, wisi na linie, do góry nogami, blisko ściany. Hm ręce ma skute kajdankami, za plecami… Wiem, wiem, mało pomysłowe, ale nie miałam pod ręką siekiery, żeby mu je uciąć. Hmmm… No cóż nic straconego. Teraz to nawet i siekiera się znalazła- dziewczyna wstała z podłogi, przewracając przy tym resztę niezakręconych lakierów, które zbryzgały jej czarne rajstopy i buty. Popatrzyła na nie wkurzonym spojrzeniem, ale po chwili wzruszyła ramionami.– Co tam, będą teraz pasować do sukienki- I drugi raz wzruszyła ramionami, by podkreślić, że to jej nie rusza, nic a nic. Wzięła do ręki siekierę, również zbryzganą purpurowym, chińskim upiększaczem i znowu wzruszyła ramionami, przecież to jej nic a nic nie rusza. Popatrzyła na kamerkę ustawioną na stoliku naprzeciwko niej. Świeciła się na niej zielona lampka. Dziewczyna przybrała wzgardliwą minę i powiedziała- Dlaczego ludzie mówią, że to co z Chin jest niezdrowe, niebezpieczne, że to taniocha? Przecież temu delikatnemu ostrzu tępego topora nie stała się krzywda. Nie ucierpiał, a kolor pięknie lśni w półmroku. Zaraz rozbłyśniesz kochany w pełni- Wymruczała pieszczotliwie, wzięła kamerkę do ręki i wkroczyła do jasno oświetlonego, otwartego pokoju obok-Cześć.
- Cześć-odpowiedział. A ona położyła urządzenie na kolejnym stoliku, ustawionym naprzeciwko niego.
- Co tam u ciebie, jak ci… leci?- uśmiechnęła się, siląc się na ironię, ale to nie był prawdziwy uśmiech ani dobra ironia.
- Dobrze. No chociaż, w dół, no i nie mogę powiedzieć, żebym miał głowę w chmurach, ale leci.
- Acha, no to się cieszę.
- Ja też mała.
- Popatrz. Widzisz? Pomalowałam sobie paznokcie- powiedziała, niemal z uśmiechem i wyciągnęła swoją rękę, tę bez siekiery, przed jego nos. Popatrzył na nie czerwonymi oczami, od nabiegłej krwi i wysiłku. Uśmiechnął się, szczerze, siląc się z samym sobą, z własną słabością- nienawidził być słaby, ale dla niej, tylko dla niej, mógł być słaby- i w końcu udało mu się unieść wiszącą w dół głowę i ujrzeć ją. Piękną, choć zniekształconą przez krew spływającą mu do oczu.
- Widzę dziecinko, cieszę się. W końcu ci się udało, już nie obgryzasz paznokci. Widzisz jakie masz teraz śliczne dłonie, takie…
- Godne królowej… Wiem, ale chrzanić to, zrobiłam to dla ciebie.
- Wiem-odpowiedział cicho. Miał minę, która mówiła, że wiedział nie tylko to, ale też parę innych rzeczy, ale to niczego nie zmienia. Miał minę, która mówiła, że jest mu przykro, ale to też niczego nie zmieni. Dziewczyna popatrzyła w ciemne okno, była noc.
- Niestety rozmazałam lakier, no i zniszczyłam tę sukienkę, którą dałeś mi pierwszego dnia, jej sukienkę…
- To twoja sukienka…- nie dała mu jednak dokończyć, uniosła rękę zniecierpliwiona i powiedziała.
- Nieważne- umilkła, odetchnęła głęboko, zacisnęła wolną, drżącą dłoń w pięść i po chwili odezwała się cicho, spokojnie, ale pewnie.
- Wiesz po co przyszłam?
- Wiem.
-Wiesz dlaczego musiałam to zrobić?
- Wiem- popatrzyła na niego z uwagą, i namysłem. Patrzyła w te ciemne, głębokie jak zamknięte tunele metra oczy, wilgotne i obrzeżone - niczym mokry asfalt w lecie, mokrą trawą - kurzymi łapkami, na trochę krzywy, trochę za duży nos, na ciemne włosy przetykane siwizną, wijące się, zawieszone w pustce nad podłogą. Tak bardzo chciała go nienawidzić, ale nie potrafiła. Tak bardzo chciał go kochać, ale nie mogła. Przeklęty niech będzie świat, ona i on.
- Dlaczego, dlaczego to musiało tak być, dlaczego tak jest?- z jej piersi wyrwał się ten dziecinny, zaprawiony szlochem i bólem głos- dlaczego?
- Nie mogłem inaczej, nie potrafiłem, nie miałem wyboru… Zrobiłem to dla królestwa, dla poddanych, dla ciebie, dla siebie. Nie miałem wyboru, inaczej nie dało się wszystkiego uratować. Chciałem, załatwić to jak najlepiej, zrobiłem to najlepiej. Teraz zrobiłbym to samo- powiedział to twardym, mocnym głosem. Był pewny tego co mówił, był pewny, że zrobił dobrze, lub tak dobrze jak się dało. Przecież to żadna różnica. Tak?
- Ty draniu!- Krzyknęła z wściekłością i grzmotnęła go pięścią w już i tak krwistą twarz.
- Zrobiłem to dla ciebie- grzmotnęła go drugi raz i odpowiedziała sycząco i przeciągle- Zrobiłeś to dla siebie!
- Tak dla mnie też, ale nie tylko- ona roześmiała się szyderczo i przeraźliwie, gdyż była na skraju szaleństwa.
- No oczywiście, że nie tylko, bo to też dla królestwa, dla twoich poddanych. Jesteś dobrym królem, musiałeś uratować tych ludzi, tych wszystkich ludzi… Nie twoja wina, że ją szlag trafił, biedaczka nie dawała sobie rady, chciała odpocząć. Miała tego wszystkiego dość. Miała dość tego, że najważniejsze było to, by twój lud przetrwał, by nie umarli, by byli zdrowi, by mieli dzieci. I o bogowie, niestety pewnego dnia, już miała to wszystko w dupie, miała dość bycia cudownym lekiem, chodzącą bombą zdrowia i życia, katalizatorem, który pozwalał się im parzyć i tworzyć malutkie, słodziutkie Safariątka. Co tam, że ona była człowiekiem, że ona też miała prawo żyć, być zdrową i mieć dziecko, dziecko…- dziewczyna przerwała i zaskowyczała, krzyczała i rozpaczliwie płakała na przemian, trwało to chwilę.
- Ja ją kochałem, robiłem wszystko, by była szczęśliwa, nie chciałem jej skrzywdzić. Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiałem, jak było mi przy…- mówił niewyraźnie, jąkając się i dławiąc łzami.
- Tylko nie mów, że było ci przykro, bo przysięgam, że cię zabiję. Tą siekierą. A jesteś mi jeszcze potrzebny, jeszcze nie czas…
- To co miałem według ciebie innego zrobić? -Teraz to on jej przerwał i po raz pierwszy wyglądał na wściekłego- miałem pozwolić im umrzeć, tym wszystkim niewinnym ludziom. Tego byś chciała? Żeby oni wszyscy, malutkie dzieci, żeby oni umarli? A Naidai przecież nic takiego się nie stało. Nie wiem czemu ona… To nie było łatwe, nie, ale…
- Tak jasne, zrobiłeś z niej wybryk natury, chciałeś się zabawić w Boga tak? Ratować, życie, stworzyć cudowny lek, zbawiciela, który wszystkich ocali. Ona była zwykłą kobietą, która chciała normalnie żyć, kochała cię. Ja cię kocham,
- Ja też cię kocham, tak jak kochałem ją.
- Ty nie wiesz co to miłość. Może i ją kochałeś tą swoją chorą miłością, ale mnie nie zniszczysz tak jak zniszczyłeś ją. Nie pozwolę ci. Odzyskam swoje dawne życie, a ty mi pomożesz, inaczej cię zabiję. Inaczej zabiję potem też siebie i to ciało przestanie podtrzymywać przy życiu to królestwo, tych ludzi, wszyscy zginą.
- Jeśli ci pomogą wrócić na Ziemię, to też wszyscy zginą-powiedział spokojnie, nie dawał jej cienia nadziei na to, że da jej wolność.
- Nie, nie umrą, możesz swoimi czarami marami spróbować przywrócić do tego ciała Naidai, to jest jej ciało i jej misja, albo możesz włożyć do niego duszę jakiejś innej dziewczyny. Nie obchodzi mnie to. Ja chcę żyć, chcę wrócić do domu, nie będziesz już ze mnie robił cholernej matki kosmitów. Raz zabawiłeś się w Boga, to zabaw się drugi raz. Oddaj mi moje ciało i moje życie! Pozwól mi wrócić, pozwól mi wrócić do mojego dziecka, ono mnie potrzebuje!
- A co z twoimi rodzicami? Oni też cię potrzebują. Sama tak mówiłaś, to dlatego sprowadziłem ich tu, na Gościniec- patrzył jej w oczy, a on widziała, że on nie chce jej zranić, że troszczy się o nią, że naprawdę martwi się o jej rodziców. Ale to nie są jej rodzice, już nie. Tego jest za wiele, za wiele. Nie może już dłużej, nie wytrzyma już niczego więcej. Popatrzyła na niego i chciała przywołać na swoją twarz nienawiść, tak bardzo chciała.
- Ich tu nie ma, moi rodzice nie żyją. Ty więzisz tu tylko ich cienie, ja im już nie mogę pomóc- Tak bardzo starała się w to wierzyć, tak by było prościej.
- To są twoi rodzice i są szczęśliwi. Na Ziemi, gdy jeszcze żyli obwiniałaś się, że to przez ciebie są nieszczęśliwi, że to przez ciebie ojciec bije i poniża matkę, że oni się nie kochali, że musieli się pobrać bo pojawiłaś się ty. Chciałaś to naprawić i tutaj ci się udało, chociaż to nie była twoja wina. Życie jest trudne, praca, stresy, liczne zawody życiowe, utracone marzenia, smutek, depresja, ciężka praca, cierpienia, to wszystko zmienia ludzi, zazwyczaj na gorsze. Niestety nie wszystkim udaje się na nowo dostrzec sens życia, nie wszyscy zdążą przeprosić, wybaczyć i żyć szczęśliwie. Twoi rodzice się kochali, zawsze. Kochali ciebie, nawet nie wiesz jak bardzo. Teraz możecie być razem, możecie być szczęśliwi. Przecież tego chciałaś.
- Przestań, przestań mi mącić w głowie. Ja tego wcale nie chciałam. Moi rodzice nie żyją, a ja nie chciałam odejść, nie chciałam zostawić mojego dziecka samego. On mnie potrzebuje!
- On ma teraz piętnaście lat, opiekuje się nim twoja siostra i jej mąż. Dla niego to oni są prawdziwymi rodzicami. Wie, że ma mamę i ta mama jest w śpiączce od piętnastu lat, odwiedza twoje stare ciało co tydzień w szpitalu. Nigdy cię nie poznał, widział tylko jak leżysz bez życia na szpitalnym łóżku, niezmiennie przez te wszystkie lata. Nie tęskni za tobą. Traktuje cię jak zmarłą- nie chciał jej ranić, mówił prawdę.
- Przestań, przestań- upadła bezsilnie na podłogę i płakała rozdzierająco, choć cichutko. Trzęsła się cała, pochylała głowę i rwała swoje włosy.
- Przepraszam kochanie nie chciałem cię zranić. Proszę cię przestań płakać. Proszę zrozum, po tym jak moja królowa Naidai z rozpaczy, celowo, pogrążyła się w śpiączce, uśpiła swoją duszę nie miałem wyboru. Choć tak bardzo ją kochałem, czuwałem nad jej ciałem, błagałem, by do niego wróciła, by wróciła do mnie, ona nie przebaczyła mi. Nie, nie, źle to ująłem nie o to chodzi, że mi nie przebaczyła, zgodziła się, gdy odkryłem, że za jej pomocą mogę uratować nasz lud przed śmiercią, na to bym ją zaczarował. Ona po prostu nie miała już dłużej sił, popadła w depresję. Nie byłem w stanie jej uleczyć. Musiałem jednak ratować moje królestwo, dlatego udałem się na Ziemię, by znaleźć duszę dziewczyny, która mogła by zastąpić Naidai. Wiedziałem, że na całej Ziemi, jest może ze trzy dziewczyny, które przeżyłyby przeszczepienie ich duszy do ciała mojej królowej i które mogłyby ją zastąpić. Byłaś jedną z nich i właśnie umierałaś na stole operacyjnym. Widziałem twoją duszę, wiedziałem, że jesteś silna i że nie chcesz umrzeć, widziałem twoje przeszłe życie, twoje marzenia. Wiedziałem, że cię pokocham i że zrobię wszystko by spełnić twoje pragnienia, wszystko byś była szczęśliwa. Uśpioną duszę Naidai zostawiłem w twoim ciele.
- Nie jestem szczęśliwa- szepnęła cicho, bez wyrzutu.
- Ale byłaś?
- Byłam. Zabrałeś moje wspomnienia. Okłamałeś mnie. Cieszyłam się, że przywróciłeś mi rodziców, że sprawiłeś, że moja mam była szczęśliwa, że nie czułam już się winna. Ale to nie prawda, oni tak naprawdę nie wrócili, Gościniec, to tylko przystanek dla zagubionych dusz, te pałace, ta dolina, to miasto nie jest prawdziwe. Moi rodzice też nie, przynależą do świata umarłych i powinni już pójść dalej, tu źle się czują.
- Aniteo, oni są tu szczęśliwi, naprawdę.
-Dlaczego kłamiesz, nie kłam, to niczego nie zmieni. Sprawiłeś, że zapomniałam o swoim dziecku, ale już pamiętam. Proszę pomóż mi go odzyskać, to ci wszystko przebaczę. Proszę nie każ mi cię nienawidzić.
- Dziecinko, kocham cię, ale nie mogę tego zrobić. Przepraszam- mówiąc to, bez żadnego wysiłku uwolnił się z kajdanek i ściskających go łańcuchów, które jak wierzyła zaczarowała tak, by pozbawić go nadludzkiej siły. Jak mogła być taka naiwna, by uwierzyć, że ona, dopiero ucząca się wykorzystywać swoją moc może go więzić, może czegoś od niego żądać. On patrzył na nią z troską, czuła, że on wie o czym ona myśli.
- Choć wiedziałaś, że to nie możliwe, chciałaś mieć chociaż złudną nadzieję, albo nawet pomimo jej braku, chciałaś zrobić wszystko co możliwe dla swojego dziecka. Choć nie mogłaś zrobić nic. Za to cię kocham. Za odwagę, za to, że potrafisz przezwyciężyć swój strach i walczyć do końca za to co kochasz. Tak bardzo cierpię gdy widzę, że znowu zaczynasz sobie wszystko przypominać, jak patrzę jak walczysz, by odzyskać syna, jak bardzo cię ranię, straszne jest to, że nie mogę ci pomóc. Chciałbym wszystko ci dać, a nie pozwalam ci kochać twojego własnego dziecka. Najgorsze jest jednak to, że za każdym razem muszę sprawiać byś znowu zapomniała, przestała cierpieć wiedząc, że za chwilę wszystko zacznie się od nowa- Anazar, ten wysoki, wspaniały, odwieczny trzydziestolatek patrzył na nią jak na coś bardzo cennego, jak na najwspanialszą rzecz na świecie, jak na osobę którą od zawsze bezgranicznie kochał. A ona czuła się jakby zabrakło jej powietrza, nie mogła oddychać, w piersi czuła potworny ból rozdzieranego serca. Przerażenie ją pochłaniało, wiedziała już, że jest w pułapce bez wyjścia.
- Nie- powiedziała ledwo słyszalnie- nie, nie, nie to nie możliwe. To się nie mogło już zdarzyć- na chwilę się uspokoiła i spytała- to się już wydarzyło, ciągle się wydarza? A ja za każdym razem nie zdołałam uciec i nic nie pamiętałam. Teraz też nic nie będę pamiętać?- spytała, on skinął głową, po jej policzku cichutko spłynęła łza.
- Aniteo?
- Jestem Ana. Ana Lizaar- on potaknął głową na znak, że rozumie i powoli kucnął przy niej i delikatnie starł łzę z jej policzka.
- Analiziu jesteś silna, poradzisz sobie. Jesteś silniejsza od Naidai, to dlatego cię wybrałem i pokochałem, zaufaj mi.
- Anazarze proszę- dziewczyna zaczęła czuć się senna, obraz rozmywał jej się przed oczami-Proszę pozwól mi pamiętać.
- Zaufaj mi.
*
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#11
Cytat:Idę pod prąd, choć on chce mnie wciągnąć w swą bystrą toń.
Dałabym raczej porwać.

Cytat:W głowie jednak wciąż szumi mi głosów sto, a każdy zdaje się być mój.
Yodowa skladnia. Rozumiem, że to narracja 1os. ale Yoda był jeden, więc się tego trzymajmy Tongue

Cytat:Jak jednak można żądać od kogoś, kto myśli i czuje, by wyrzekł się wszystkiego[,] co dla serca i umysłu wydaje się ważne?
IMO

Cytat:To ona jednak każe mi walczyć, biec przed siebie po omacku, choć śmiercią grozi każdy krok.On jest zawsze nade mną.
Zabrakło spacji.

Cytat:Mój umysł zaczyna mnie zwodzić, już nie wiem[,] które myśli są moje, a które jej.

Cytat:Oddał mi część swej nieśmiertelności,bym stała się tym kim jestem, królową Safarian.
Znów zjedzona spacja.

Cytat:Rozdział I Koło- początek i koniec.
Tytuły zapisujemy bez kropki Wink O braku spacji nawet nie wspomnę.

Cytat:-Maluję paznokcie, każdy na inny kolor, powoli, powoli, nie mam się do czego spieszyć.
Znów brak spacji. Widzę, że dalej takich błędów jest sporo. Wskazuję to tylko raz. Resztę znajdź i popraw sama.

Cytat:Każdy paznokieć po kolei, najpierw jedna potem druga ręka, kolory idą po kolei.
Tak, już wiadomo, że po kolei, więc nie trzeba tego az tak podkreślać.

Cytat:Nie , nie nic z tego, pieprzona mieszanka soli, moczu i wody nic nie zmieni.
Tu dla odmiany spacja za dużo Tongue

Cytat:Kurna, ale ze mnie debil ha, ha, ha to nie to, mocz jest w pocie, a w tej pieprzonej kropli, jest, jest…

Cytat:No po prostu super, musiałam wylać ten pieprzony lakier, tę kurewską, pieprzoną fioletową maź na niebieska sukienkę, tę od niego.
Niebieską

Cytat:Nie, nie, nie, teraz nic nie będzie, było wszystko , czyli nie było nic.
Niepotrzebna spacja.

Cytat:Na tym to wszystko polega i ja jestem na tyle mądra, albo na tyle mało debilna, że to wiem, już wiem.

Świeciła się na niej zielona lampka.
Cytat:Wydaje mi się, że na niej nie jest zbyt fortunnym określeniem.

Cytat:Zaraz rozbłyśniesz kochany w pełni- Wymruczała pieszczotliwie, wzięła kamerkę do ręki i wkroczyła do jasno oświetlonego, otwartego pokoju obok-Cześć.
Zły zapis dialogu.

Cytat:-Co tam u ciebie, jak ci… leci?- uśmiechnęła się[,] siląc się na ironię, ale to nie był prawdziwy uśmiech, ani dobra ironia.

Cytat:-Dobrze. No chociaż, w dół, no.i nie mogę powiedzieć, żebym miał głowę w chmurach, ale leci.

[Obrazek: znak+zapytania.jpg]

Cytat:Piękną, choć zniekształconą przez czerwoną wilgoć na oczach, jego oczach.
Tego z lekka nie rozumiem.

Cytat:-godne królowej… Wiem, ale chrzanić to, zrobiłam to dla ciebie.
To raczej powinno być z wielkiej litery.

Cytat:-Wiem- popatrzyła na niego z uwagą, z namysłem.
1. Oczywiście zły zapis dialogu.
2. Za dużo tych z - dałabym i zamiast drugiego.


Cytat:-Ty draniu!- Krzyknęła z wściekłością i grzmotła go pięścią w już i tak krwistą twarz.
1. Zły zapis dialogu
2. Chyba grzmotnęła.

Cytat:-Ja ją kochałem, robiłem wszystko, by była szczęśliwa, nie chciałem jej skrzywdzić. Nawet nie wiesz jak bardzo cierpiałem, jak było mi przy…- mówił niewyraźnie, jąkając się i dławiąc się łzami.

Cytat:A co z twoimi rodzicami? Oni też cię potrzebują. Sama tak mówiłaś, to dlatego sprowadziłem ich tu, na Gościniec- patrzył jej w oczy, a on widziała, że on nie chce jej zranić, że troszczy się o nią, że naprawdę martwi się o jej rodziców.
Zły zapis dialogu.

Cytat:-Ich tu nie ma, moi rodzice nie żyją. Ty więzisz tu tylko ich cienie, ja im już nie mogę pomóc.- Tak bardzo starała się w to wierzyć, tak by było prościej.

Cytat:-Przestań, przestań- upadła bezsilnie na podłogę i płakała rozdzierająco, choć cichutko. Trzęsła się całą, pochylała głowę i rwała swoje włosy.
Dialog...
Literówka...

Cytat:Wiedziałem, że na całej Ziemi, jest może ze trzy dziewczyny, które przeżyłyby przeszczepienie ich duszy do ciała mojej królowej i które mogłyby ją zastąpić.


Cytat:Najgorsze jest jednak to, że za każdym razem muszę sprawiać byś znowu zapomniała i przestała cierpieć[,] wiedząc, że za chwilę wszystko zacznie się od nowa.- Artur, ten wysoki, wspaniały, górujący nad nią odwieczny trzydziestolatek patrzył na nią jak na coś bardzo cennego, jak na najwspanialszą rzecz na świecie, jak na osobę którą od zawsze bezgranicznie kochał. A ona czuła się, jakby zabrakło jej powietrza, nie mogła oddychać, w piersi czuła potworny ból rozdzieranego serca.

Cytat:-Nie-powiedziała ledwo słyszalnie- nie, nie, nie to nie możliwe. To się nie mogło już zdarzyć- na chwilę się uspokoiła i spytała-to się już wydarzyło, ciągle się wydarza? A ja za każdym razem nie zdołałam uciec i nic nie pamiętałam.

-Jestem Ana. Ana Lizaar- on potaknął głową na znak, że rozumie i powoli kucnął przy niej i delikatnie starł łzę z jej policzka.

-Artur proszę- dziewczyna zaczęła czuć się senna, obraz rozmywał jej się przed oczami-Proszę pozwól mi pamiętać.
Zły zapis dialogu.

Ufffff tekst długi nie był, ale za to bardzo męczący.

  • Styl - tu mam chyba największe zastrzeżenia. Będę delikatna, więc powiem, że nie jest najlepszy. W tym, co napisałaś znalazły się błędy wszelakiego typu:
    - spacje żyją własnym życiem - nie ma ich tam gdzie być powinny i to boli, ale za to czasem zdarzają się tam, gdzie są absolutnie zbędne. To bardzo prostu do wyeliminowania błąd - wystarczyło poczytać tekst po napisaniu Wink
    - źle zapisujesz dialogi - zapraszam do kącika porad.
    Te błędy rażą najbardziej. Reszta jest niewielka i łatwa do eliminacji, więc ich się za bardzo nie czepiam.
    Dobrze, że próbujesz pisać urozmaicone zdania, wplatać uczucia bohaterów, ale na razie wychodzi Ci to topornie. Myślę, że poprawisz się z czasem, ale musisz ćwiczyć. Buduj krótsze zdania. Poza tym początkowa partia dialogowa w pierwszym rozdziale jest za długa, przez to z początku miała wrażenie, że całość będzie pisana narracją 1os. i potem przeżyłam mały szok Wink
  • Fabuła - Za wiele nie mogę o niej powiedzieć, ale nie jest rewolucyjna. Stawiam na rozwinięcie w dalszej części wątku romantycznego i słodziakowego happy endu - obym się myliła.
  • Bohaterowie - w całej partii dialogowej było moim zdaniem za dużo nużącego patosu i górnolotności. Wiem, że to pewnie element konwencji, jaką założyłaś, ale trochę mi to zgrzyta. Poza tym główna bohaterka zachowywała się na początku faktycznie niczym jakaś rozwydrzona nastolatka. Ok rozumiem, że to jej sposób na radzenie sobie z sytuacją, w której się znalazła, ale moim zdaniem mogłaś wymyślić do tego lepszą "ilustrację".
    Poza tym dziwi mnie logika nadawania przez Ciebie imion. Kobiece są wyszukane i nagle wyskakuje Artur ???

Tyle ode mnie na razie.
Tekst jest do gruntownej poprawy, ale nie zrażaj się tym i pracuj, bo warto Wink

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#12
Dzięki Kassandro, że chciało ci się wyszukać te wszystkie błędy Wink Starałam się je jak najlepiej poprawić. Co do dialogów, to rzeczywiście się przy nich gubię i będę musiała z tym poćwiczyć. Co do fabuły, to sama jeszcze nie wiem co się wydarzy, ten tekst napisałam wczoraj, a o dalszym ciągu pomyślę, gdy znowu będę miała chwilę wolnego. Teraz najważniejsza jest matura Wink
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz
#13
Tak. Zgadzam się z Kas. Musisz popracować nad warsztatem, ale pracuj. Nie zrażaj się i nie poddawaj. Dobrze, że masz swoje koncepcje i starasz się je odpowiednio przekazać. Poprawiaj błędy i staraj się ich unikać w dalszym tworzeniu. Teksty na tym zyskają. Wink

Ocena:

1/10
Nie wszyscy mogą być aniołami, ale każdy może być człowiekiem.

Odpowiedz
#14
(20-09-2011, 15:30)Mika napisał(a): Tekst do mnie nie przemawia, nie dość że krótki to i trudne do zrozumienia. Potrafię zrozumieć najmniej zrozumiały tekst pisany staropolszczyzną, a co mnie przeraża twoje opowiadanie rozumiałam z trudem. Cały ten tekst to istny terror może z mienie zdanie jak wrzucisz dalszy ciąg. Życzę weny i powodzenia w dalszym pisaniu Tongue

Mika jestem teraz na polonistyce i zrozumienie tekstów pisanych staropolszczyzną nie nastręcza zbyt wielu trudności Wink
Wyciśnij życie, jak słodko - gorzką czekoladkę.
Nie żałuj błędów, tylko niespełnionych marzeń.
Zrób coś, dla siebie, lecz nie od jutra.
[Obrazek: malarskie-dziela-sztuki6_s.jpg]

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości