Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Z pamiętnika małego podludzia
#1



Mam na imię Kasia i pięć lat. 
Umiem pisać i czytać, bo mój kochany tatuś powiedział kiedyś, że skoro nie ma syna, to musi zrobić jakąś namiastkę człowieka z baby. Co to jest namiastka? Jakieś ciastka? 
Niech choć mądrzejsza będzie – powiedział tatko i linijką tłukł za mną elementarz Falskiego. Oczywiście nie książkę tłukł. 
Nie wiem, czy jakiś związek z tymi lekcjami miała stojąca zawsze przed nim butelka z czymś okropnym. Kiedyś spróbowałam, ale bardzo piekła ta woda. Zakrztusiłam się i plułam, a tato śmiał się i strugnął mi tak, że nauczyłam się od razu trzech liter i czytanki o Asie. 
Na pamięć. 
Będę więc na pewno ludziem, choć to dziwne stworzenia. Robią rzeczy, których nie rozumiem. Wczoraj mama zdjęła majtki, sąsiad Szczekalski swoje też i coś jej robił od tyłu. Po co zdejmować majtki w kuchni? Siku albo kupkę robi się przecież w łazience. No, ale Szczekalski jest lekarzem. Nie umiem powiedzieć od czego. Prota… propto… prokto…, no, w każdym razie jakimś logiem. 
Tak mnie uczył tata, stukając linijką w dłoń. Czasem w moją pupę. 
Bawię się z rudym Gienkiem spod czwórki, w piaskownicy. W Szczekalskiego też, ale boli, bo Gienek nie wytarł palców i piasek boleśnie trze we mnie. Gienek nie powinien zostać medykiem. Przynajmniej nie prędko, skoro nie myje rąk przed badaniem. Tak robi zawsze doktor w naszej przychodni. 
A tu nagle wyskakuje z klatki schodowej stary Życki i pędzi do śmietnika. Łomocze w kubłach i brzydko krzyczy: 
- Kurwa, gdzie moje winogrona? 
Robaczkowej, która akurat wracała z mszy dopołudniowej, aż fioletowy, moherowy berecik spadł z głowy. Prosto na kupę Azorka, Siemiczów. On zawsze robi to na chodnik przed domem. Pewnie też go uczyli linijką. 
- Panie Życki coś pan! Winogrona w śmietniku? I nie przeklinaj pan. Dzieci się tu bawią. 
- Kurwa, gdzie to opakowanie? 
- Jakie opakowanie, panie Życki? Znowuś pan klej wąchał? A fe, w tym wieku… 
- No, pani kochana, patrz pani. Jadłem wczoraj winogrona. Niestety, pestkowe. I te właśnie pestki wchodziły mi pod protezę. Więc ją wyjąłem i włożyłem do tej foremki od winogron. Kurwa, wyrzuciłem foremkę! A dziś zebranie kółka różańcowego i będzie tam Grzeszczakowa! Jaka ona piękna w kwiecie wieku! Siedemdziesiątka to pełny rozkwit urody kobiecej, a ona ostatnio puszczała do mnie oko. I krygowała się, że to brak magnezu i taki skurcz, kokietka jedna. – Zapluł się bez tej szczęki. Ślina sączyła mu się strużką z boku brody. – Gdzie te zęby, do chuja pana?! 
Łomot przewracanych pojemników zepsuł nam trochę zabawę. 
Przyjechała karetka. To tacy panowie w białych fartuchach, którzy leczą chorych. Teraz wyprowadzają pana Kowalika. Mieszka sam w malutkim mieszkanku na drugim piętrze. Ma fajne obrazki na ścianach (panów z gołymi siusiakami) i daje dzieciom cukierki. 
Jest organistą w naszym kościele. Ma ładne, falujące włosy i buzię aniołka. Tego, co stoi w kapliczce na wyjeździe z osiedla. 
Podobno pan Kowalik jest najlepszy. Sama to słyszałam, kiedy raz wlazłam przez dziurę w ogrodzeniu do księżowskiego sadu. 
Proboszcz stał z Kowalikiem pod gruszą, całował go w usta i tak właśnie mówił: Jesteś najlepszy i nikt ci nie dorówna. 
Pięknie gra na mszy. Panie płaczą, a panowie zgrzytają zębami. Myślę, że zazdroszczą organiście jak ładnie gra. 
A teraz lekarze w białych fartuszkach prowadzą go do samochodu, ubranego w dziwny płaszcz z za długimi rękawami. To pewnie nie jego płaszcz. Żeby się te rękawy nie wlokły po ziemi, to zawiązali je na plecach pana Kowalika. Śmiesznie to wygląda. Tym bardziej, że panowie – lekarze, mają na głowach reklamówki z wyciętymi dziurami. 
Ta z Biedronki jest najfajniejsza. 
Pan Kowalik pluje na te reklamówki. Podobno biegał po wszystkich sąsiadach, pluł na telewizory i krzyczał: Tusek pierdolony! 
Nie wiem co to znaczy, ale wszyscy się złościli. Nikt nie lubi wycierać ciągle telewizora. Nawet ja nie lubię, kiedy mama prosi o sprzątanie. 
To zabrali go, a on pluł na nich i ciągle krzyczał: Tusek pierdolony, wybrali go znowu, a my, Polacy nie chcemy Tuseka pierdolonego!. 
Strasznie brzydko. Tata szybko by go nauczył linijką, że nie można tak nieładnie mówić. 
My się bawimy z Gienkiem w naszej piaskownicy, a na ławce usiadł Mirek, syn Buraczkowej. Tej spod szesnastki. Jest duży, łysy i pryszczaty. Chodzi w dresie i strasznie śmierdzi. Pali papierosa, a za chwilę pstryka niedopałkiem w moją stronę. Oparzył mi ramię i się rozpłakałam. 
Obok przechodził pan Zasławski. Bardzo miły nauczyciel z osiedlowej szkoły. Zawsze nosił pod szyją taką śmieszną rzecz, którą nazywają muchą. Nie wiem dlaczego, bo to nie lata, ani nie brzęczy. Tata mówi, że to jest ludź mądry i wykształcony. Mama, że jest bardzo kulturalny i też zna się na leczeniu. 
Więc pan Zasławski złapał pryszczatego Mirka za fraki i mówi: 
- Gdzie chuju pstrykasz? Dzieci się tu bawią. 
Tamten patrzy na Zasławskiego. Tak jakoś dziwnie. 
- Jestem gejem. 
- Pierdolę kim jesteś. Pstrykasz petem do piaskownicy. Jak się tu mają bawić dzieci i Azorek Siemiczów? 
A ten swoje: 
- Jestem gejem. 
To mu pan Zasławski tak walnął, że się pryszczak nogami nakrył. Zebrał z ziemi parę zębów, otarł krew z buzi i złapał za telefon. 
Przyjechała policja i zabrała pana Zasławskiego. Powiedzieli, że jest nietore… nietole…cyjny i atakuje mniejszość. Jak to mniejszość, skoro on był jeden i pan Zasławski, jeden? 
To jest chwila spokoju i bawię się z rudym Gienkiem. On mnie bada, a ja go zakopuję. Bo postanowiłam, że jak będę duża to zostanę grabarzem. Ożenię się z lekarzem Gienkiem i założymy biznes. To fajne słowo i umiem je wypowiedzieć. 
Mama i tata chwalą mój pomysł. Tata mówi, że jednak będzie ze mnie ludź, a mama, że jestem wyzwolona, pio.. nie…rska i będę pierwszą grabarką. Tu mam kłopot. Podoba mi się „Grabarz”. Tak groźnie słychać i wszyscy by się mnie bali. 
Lubię nasze osiedle i mój blok. Chciałabym tu zawsze mieszkać. 
Z mamą, tatą i rudym Gienkiem.

Odpowiedz
#2
Czekaj czekaj Mirku zdaje mi się, że to już u nas publikowałeś. Sprawdź proszę, czy się gdzieś nie powtarza.

A tak poza tym to fajny ten tekst, nawet jeśli już gdzieś go widziałem. Ech... i niestety taki prawdziwy Wink

No i witam z powrotem po długiej u nas nieobecności.

Pozdrawiam serdecznie Wink
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Cześć Gorzki.
Kurczę, wydawało mi się, że sprawdzałem w profilu...
To go trzeba wyrzezać, jeśli powtórzony. Sad
Odpowiedz
#4
Jest jeszcze w tym miejscu : http://www.via-appia.pl/forum/showthread...+podludzia, Czyli w dziale obyczajowe. Jest dosyć głęboko. Ale że fajne, to nie będę wywalał. Tyle, że na drugi raz dokładniej sprawdzaj Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości