Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Z myśli krytycznych. Żenująca ironia psudo-racji narodowej.
#1
Z myśli krytycznych. Żenująca ironia pseudo-racji narodowej.

Na Krakowskim Przedmieściu zbiorowa histeria grupki sfrustrowanych solidarnych, walczących o praworządny kształt państwa. Grupki posiadającej własną, lepszą zapewne, rację, od społeczeństwa jeszcze nieoświeconego. Widząc tę zlęknioną nieco, lecz wciąż dziarsko trzymającą się watahę, zaczynam zastanawiać się, co też ci biedni ludzie mają w głowach. Ironiczna ich obecność naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego stanowi bowiem akcydentalny przypadek na skalę, jak nie światową, to europejską! Lecz nie o faktach obiektywnych chcę pisać, tymi jedynie postaram posiłkować się w miarę potrzeby. Zamierzam podzielić się refleksją, która zrodziła się w mojej głowie, głowie młodego, wrażliwego człowieka, po niedawnej wizycie w stolicy i widoku, który nie tyle mnie rozbawił, bo i to też, co zląkł i przeraził, wzbudzając żenujące uczucie litości wobec zebranych fanatyków.

Otóż przechadzając się w blasku słońca po Krakowskim Przedmieściu i podziwiając niezwykłą, jak na stosunkowo zimny kwiecień, pogodę, mijałem, nie bez zainteresowania, całkiem sławny już namiot stowarzyszenia „Solidarni 2010”, silnej grupy pod wezwaniem nie wiadomo kogo (mówi się o jakiejś reżyserce filmowej, której imienia nie pamiętam), koczującej naprzeciwko Pałacu Prezydenckiego. „Solidarni 2010”, grupa pozarządowa, nie związana (akurat…) z żadnym ugrupowaniem politycznym, obrała sobie za cel, zrealizowanie postulatów własnego autorstwa poprzez protest, co prawda nie generalny, ale równie dramatyczny! Postulaty nadzwyczaj interesujące: dymisja premiera Tuska, ekshumacja zwłok, ponowne śledztwo w sprawie smoleńskiej…a jest ich, proszę sobie wyobrazić, aż dziesięć!

Przechodząc obok wyżej wspomnianego namiotu, skądinąd śmieszącego samą swą obecnością, moim oczom ukazał się niezwykły obraz. Obraz ironiczny, o wszelkich oznakach powagi – żenującej wszelako. Mianowicie przy jednym ze słupków rzeczonego namiotu stała, trzymając go dzielnie, starsza pani – przykładowy moher, czy jak się teraz zwie konserwatywno-religijnych emerytów. Krzyżowiec w kapeluszu z torebką. Wszystko jedno. Stała uczepiona słupka, niczym Maryja przy Jezusie, wierna sprawie wagi narodowej. A nawet światowej! Przekonana o doniosłości wydarzenia, którego właśnie jest uczestniczką pełniła wartę, zadanie zesłane jej niemalże z samych niebios! Z głową dumnie wzniesioną w górę, dopełniała tragicznego obrazu walczących o słuszną sprawę krzyżowców, ścierających się z bezduszną władzą, którą niektórzy z nich przyrównują do nazistowskiego gestapo, stojącego przeciwko Prawdzie, Miłości, Prawu i Sprawiedliwości. Niewrażliwą na lud wołający o pomstę (i zaprzestanie rozmów z komunistami ze wschodu…).

Patrząc tak i nadziwić się nie mogąc komicznemu widokowi starszej buntowniczki, zacząłem się zastanawiać, co też skłania tych ludzi, jaka racja, jakie argumenty, do tego, aby przyjść tam, podnieść głos niedorzecznego sprzeciwu i wystawić własną osobę na pogardliwe i ironiczne uśmiechy przechodniów. Przywołując słowa Tuwima, moglibyśmy powiedzieć, że co niektóre środowiska: ojczyznę gwałcą deklinacją, łudzą kolorowym godłem i judzą „historyczną racją” – cierpi zaś na tym prosty człowiek, który w imię tychże ideałów, uwierzywszy w odwieczne kłamstwa demagogów, publiczną przestrzeń poczyna truć obłąkańczymi hasłami. Czyżby język brukowego nacjonalizmu był aż tak przekonujący?

Abstrahując wszelako od racji ostatecznej postaw ludzi okupujących Krakowskie Przedmieście, ich widok uprzytomnił mi przede wszystkim zgubny wpływ wszelkich ideologii pseudo-narodowych, które nie mając człowieka za mogący myśleć samodzielnie podmiot, przedkładają przed nim gotowy zestaw wartości, słusznych i jedynych. Wewnętrznie spójne i sprawiające wrażenie prawdziwych ideologie, przemieniają wszakże prostego człowieka w bezmyślną maszynę, którą można w razie czego wykorzystać do obrony własnych racji. Starsza pani okazuje się bowiem jedynie smutnym, nieświadomym własnych, groteskowych rysów, przykładem na radykalno-nacjonalistyczną postawę współczesnego Polaka. A pamiętajmy o tym, że jest ich zdecydowanie więcej niż tych kilkunastu nadgorliwych sąsiadów Pana Prezydenta.

W końcu, kiedy śledzę poczynania antysystemowych agitatorów po-smoleńskiego ładu, który miałby zapanować, ogarnia mnie niemy strach. Strach przed wizją, w której obecny bałagan nie skończy się albo w ogóle, albo skończy się za sprawą dramatycznych wydarzeń, o które sami się prosimy. Nie będę pisał i namawiał do odwrócenia uwagi od katastrofy zeszłorocznej, w celu zajęcia się sprawami gospodarczymi, wręcz proszącymi się o większą aktywność. Nie podejmę się tej syzyfowej pracy. Nie w obliczu zbliżających się wyborów. Pomnę jedynie na kilka słów, które w dzisiejszej, politycznej nomenklaturze straciły zupełnie swe znaczenie, głównie ze względu na wyjałowienie od zbyt częstego szafowania nimi na prawo i lewo. Wspomnę o „patriotyzmie”, „narodzie”, „polskości”. Czy rzeczywiście chcemy, aby urzeczywistniały się one w postaci starszej pani walczącej z wyimaginowanym wrogiem, stojącej bacznie przy słupie wymyślonych wartości? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.



Odpowiedz
#2
Abstrahując od tematu mam przed oczami dość zgrabnie napisany reportaż literacki (?), błędów technicznych jako takich nie wyłapałam (bo a) zupełnie się na tym nie znam i b) od kilkugodzinnego grzebania nad pisankami wzrok mi szwankuje), ale język i styl bardzo przystępny.
Dość zwięźle, bo nie mam nad czym się zastanawiać (to lubię!), jako ogół bardzo mi się podoba (pomijając temat - powtarzam).
nie jestem zupą pomidorową,
żeby mnie wszyscy mieli lubić
Odpowiedz
#3
Diogenes, jak zwykle w Twoim przypadku dobrze, a nawet bardzo dobrze. Temat też dobrałeś trafnie, a i sposób jego potraktowania też przypadł mi do gustu. Uchroniłeś się od wciskania wniosków czytelnikowi na siłę. A i konkluzja o tym że czas naszym rządzącym zabrać się za gospodarkę, no cóż sama prawda.

A że ludzie stoją tam broniąc idei? No cóż... W Ewangelii jest taki fragment o kamieniach które krzyczeć będą, jeśli ludzie przestaną dawać świadectwo prawdzie. Może więc dobrze że ci ludzie tam stoją. Może staną się wyrzutem dla tych którzy rządząc, miast narodowi swojemu, służą nie wiadomo komu.
Z Pozdrowieniami:
Gorzki
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#4
To felieton. Czy literacki? Może z tej strony, że napisany stosunkowo literackim językiem. Reportaż zakłada mimo wszystko pewną obiektywność w ujęciu tematu, ja ujmuję zagadnienie z subiektywnego punktu widzenia, zresztą sytuacja, którą pokrótce opisałem (miałem tę przyjemność widzenia tego na własne oczy), ma być jedynie punktem wyjścia do szerszej refleksji na temat ideologii pseudo-narodowych (konsekwentnie będę je tak nazywał), którymi, nie ukrywajmy, zatruwany jest przeciętny człowiek i które, tego też nie ukrywajmy, mieszają mu w głowie i zmieniają w bezrefleksyjną maszynę...rzecz jasna z mojej strony i jest to mój pogląd jedynie. Inni mogą twierdzić, że ideologie są potrzebne. Ja mam odmienne zdanie.

Czy obrona własnych idei (podkreślam własnych) jest słuszna? Oczywiście, że tak, zgadzam się z tym jak najbardziej. W tym jednak przypadku mam wrażenie, że jest to obrona bezrefleksyjna, nierozumna nawet. Sam stanąłbym w obronie idei, które wyznaję. Wszelako chcę podkreślić mój stosunek doń. Otóż twierdzę, za Sartrem, że człowiek powinien sam, w kółko, siebie kwestionować, w to co wierzy, to co wyznaje, pozwoli mu to bowiem zachować pewien dystans i szerszą perspektywę. Sądzę, że taka starsza pani, do której osobiście nic nie mam (którą jednak, jako przykład, wykorzystałem z premedytacją), powinna wyjść niejako poza siebie i spojrzeć z dystansu na to, w jakim położeniu się znajduje. Ja wszakże patrząc na tę gromadkę z dystansu, wcale nie widzę tam światłych krzyżowców, a jedynie watahę gardłujących i ironicznych rycerzyków. Pal licho czy ich idee są prawdziwe. Niechże i będą. Ale zastanówmy się, czy jest to odpowiedni sposób "dawania świadectwu prawdzie"? Moim zdaniem nie jest. Bo o ile wciąż pozostajemy świadomym wszystkiego i myślącym (krytycznym) podmiotem, to wszystko jest w porządku. Sądzę jednak, że Ci ludzie są raczej tym wszystkim ogłupieni i brak tam miejsca na myślenie (nie wspominając już o myśleniu krytycznym - na które są raczej zamknięci). To wszystko.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#5
Felieton napisany rzeczywiście sprawnie, do języka mam tylko jedną, jedyną uwagę - poprzez gęste nadużywanie słowa "ironia" (w różnych wariantach) traci ono swą bardzo dużą moc.
Natomiast w treści publikacji - niestety, nieodkrywczo. Niczym Hiczkok próbujesz robić suspens, robisz apetyt, piszesz:
Cytat:...moim oczom ukazał się niezwykły obraz. Obraz ironiczny, o wszelkich oznakach powagi – żenującej wszelako
- O kurde! - myśli sobie czytelnik Accattone - to będzie jakaś bomba! Jakaś apokalipsa (no bo po co coś mniejszego?)!

A tymczasem co dostajemy? Moherową babcię - rekwizyt wyświechtany, oklepany jak tyłek galerianki, coś co każdy sam widział i w każdej chwili zobaczyć może.
Jaki więc wniosek zostanie z lektury felietonu? Jaka myśl? Taka, że nacjonalizm w wydaniu radiomaryjnym jest śmieszny? Każdy to wie.
"Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób."

— Jim Morrison
Odpowiedz
#6
Ja wiem czy moherowa babcia trzymająca słupek od zwykłego namiotu jest motywem wyświechtanym, nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek o takim "zjawisku" pisał. Może się mylę - nie wiem, nie będę się wymądrzałSmile

Myśl, że nacjonalizm w wydaniu radiomaryjnym jest śmieszny, rzeczywiście nie jest odkrywcza. Niemniej, czy to jest główną treścią mojego felietonu? Każdy z treści wybiera to, co chce - mnie wszakże chodziło o te pseudo-narodowe ideologie, czy to w wydaniu radiomaryjnym, pisowskim, czy jakimkolwiek innym, ba, nawet lewicowym. Jaki to nacjonalizm, nie bardzo mnie obchodzi. I to, że taki nacjonalizm jest śmieszny, to też, moja droga, nie jest główny wniosek felietonuSmile Pośmiać mogę się z czegokolwiek, ale rzeczywistość, którą opisuję, ma dwie strony medalu i też tę drugą stronę, mam nadzieję, zidentyfikowałem. Oczywiście wciąż poruszamy się po subiektywnej przestrzeni autora.

Wracając do wyświechtanej babci (może miała wyświechtane ubranie? nie wiem), chciałbym być na twoim miejscu i w każdej chwili mieć możliwość popatrzenia na taką, w zasadzie zafundowałbym sobie niezły seans. Kto wie, mogłaby zrobić od czasu do czasu coś ciekawego, opluć kogoś, rzucić klątwę. Bez urazy oczywiście, żartuję sobie jedynieWink Nic osobistego.

Dobra uwaga natomiast w kwestii używania przeze mnie słowa "ironia", nie zwróciłem na to uwagi. Widocznie stało się równie wyjałowione rzucaniem go na prawo i lewo, co wspomniane przeze mnie "patriotyzm", "polskość", "naród"Big Grin.

Pozdrawiam,
Diogenes.
Odpowiedz
#7
Zgrabnie napisany felietonik, nie powiem. Ja nie chcę tego, żeby emerytki stały nam na straży, ale jeśli nikt nie stoi...
Starsi ludzie mają inne wartości, często jeszcze przed wojenne - na czym z kolei żerują pewni ludzię, marzący o władzy.
Pozdrawiam.
P.S. Ludzie, którzy dają sobą manipulować to po prostu Czarnogród.
Odpowiedz
#8
A skąd przekonanie, że ktokolwiek powinien stać na straży? Uwidacznia się przy tym ślepa wiara w wartości religijne, nacjonalistyczne - z przekonaniem - że ktoś chce im zagrozić, czy wręcz je zniszczyć (nie zaś tylko dać miejsca na wartości innych).
Odpowiedz
#9
(29-06-2011, 22:23)Diogenes napisał(a): z przekonaniem - że ktoś chce im zagrozić, czy wręcz je zniszczyć (nie zaś tylko dać miejsca na wartości innych).

A co jeżeli ta druga strona jasno opowiada się przeciw miejscu dla moich wartości w przestrzeni publicznej, każąc mi się z nimi ukrywać jak kryminaliście, bo może to "urazić uczucia" innych, bliżej nieokreślonych osób? Co jeżeli moje wartości są nazywane anachronicznymi i bezwartościowymi? To co? Mam potakiwać i mówić, że mają rację, a ja jestem głąb i matoł?

Noż gruzińska Stalina mać!

Jak jedni wychodzą na ulicę, paradują z gołymi tyłkami czy oskubanymi ze skóry lisami, prowokują - to jest dobrze? A jak my robimy coś niezgodnego z ich poczuciem (skrzywionym, moim zdaniem) estetyki - to jesteśmy oszołomy i wariaci?
"Problem w tym, mili moi, że za mało tu kowboi, a za dużo się wypasa świętych krów"
Z. Hołdys, Lonstar, "Countrowersja" 

Kroniki Białogórskie: tom I - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=2143 (kto szuka ten znajdzie wersję płatną Wink ); tom II - http://www.via-appia.pl/forum/showthread.php?tid=9341.

kronikibialogorskie.pl, czyli najbrzydsza strona www w internetach
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości