Ocena wątku:
  • 4 głosów - średnia: 4.75
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wspomnienie z dzieciństwa
#1
Witam wszystkich. Oddaję Wam do czytania tekst, który jest chyba moim najbardziej osobistym zbiorem literek od... od zawsze Big Grin. Tak więc życzę miłej lektury.

Pozdrawiam.

_______________________________________________________

Wspomnienie z dzieciństwa


Od Dziadka - dla Dziadka.
Wspomnienia ujęte w moje słowa.

- Powiedz mi, dziadziu, jak to jest, że jedni ludzie rodzą się bogaci, a drudzy od samego początku są biedni? - spytał dwunastoletni Piotruś, siedząc naprzeciwko starszego mężczyzny i wpatrując się prosto w jego mądre oczy osadzone głęboko w oczodołach, wokół których rozchodziła się sieć bruzd i zmarszczek. - Dlaczego Pan Bóg na to pozwala? To nie jest tak, że On kocha wszystkich ludzi i powinien pozwolić im żyć tak samo?
- Widzisz, mój drogi... Bóg dla każdego człowieka przygotowuje próbę. Próbę życia. Oj, tak. Każdy z nas przechodzi coś takiego. Każdy z nas musi udowodnić Bogu, że jest godny tego, co dostał. Godny życia - oznajmił Dziadek; Piotruś słuchał go jak urzeczony, nawet przy tym nie mrugając. - Wszystko zależy od uczynków. To jest właśnie ta próba.
- Wiem, że przez dobre uczynki człowiek może pójść do nieba. Ale żeby coś udowadniać...
- Właśnie poprzez takie udowadnianie pokazujemy, że jesteśmy gotowi, aby pójść tam - staruszek wskazał palcem ku górze - a nie do piekła.
- A co, jak nie będzie nam się udawać?
- Wówczas możemy być pewni, że gdzieś popełniliśmy błąd. Wcześniej, kiedyś. Widzisz, Piotruniu, wszystko to, co przeżyłem od swoich narodzin ukształtowało mnie takim, jakim jestem dzisiaj. Wszystko, co widziałem, pozwoliło mi patrzeć na dzisiejszy świat z pewnej perspektywy.
- Czyli jak?
- Jakby ci to wyjaśnić... Chodzi o to, że jednym okiem widzę przeszłość, drugim to, co jest dzisiaj. Potem to porównuję. Dzięki temu potrafię mieć swoje zdanie, co, tak myślę, robi ze mnie ogromnego szczęściarza.
Każde słowo, które Piotruś usłyszał podczas tamtej rozmowy, wbiło się w jego pamięć na tyle mocno, aby stać się dla chłopca (a potem dorosłego mężczyzny) swojego rodzaju „ostatnią deską ratunku”; za każdym razem, gdy chłopak nie wiedział co robić, słowa Dziadka pomagały mu ujrzeć światełko w tunelu.
Można odnieść wrażenie, że Dziadek rozmawiał z Piotrusiem tak, jakby nie pamiętał o jego wieku; nie zwracał uwagi na to, że chłopiec mógł nie zrozumieć niektórych używanych przez niego słów. Szczerze mówiąc, nie musiał się tym martwić, bo wiedział, że nawet gdyby zaczął mówić w innym języku, to wnuczek i tak by go zrozumiał. Dlaczego? Cóż... Tutaj chyba wystarczą dwa słowa: silna więź.
W ciągu całego swojego życia Dziadek opowiedział Piotrusiowi niezliczoną ilość historii, a większość z nich była oparta na faktach. Jedne były radosne, inne mniej; chłopiec pamiętał każdą, ale tylko jedną był w stanie niemalże wyrecytować, używając dokładnie tych samych słów, jakich używał staruszek.
Może dlatego, że Dziadzio, gdy zaczynał opowiadać ową historię, dodał na początku jedno dość znaczące zdanie...?

***

Gdyby nie to wydarzenie, prawdopodobnie dziś nie byłbyś moim wnukiem, a moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej... Ale, jak widać, to właśnie było nam Wszystkim potrzebne.

Szesnasty lipca tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku zapowiadał się wyjątkowo upalnie. Już od samego rana gorące promienie słońca wdzierały się do sypialni trojga braci, przyjemnie muskając ich policzki.
- Jasiek, otwórz okno... - nie otwierając oczu, z rozmarzoną miną bąknął Staszek, pryszczaty nastolatek z kasztanową grzywką i zadartym nosem.
W łóżku obok leżał niemalże identyczny chłopak, różnił się od bliźniaka jedynie podłużną blizną na skroni; pamiątka po tacie, jak zwykła mawiać babka dzieciaków.
Jasiek, niski piętnastolatek o przystojnej twarzy, która poznaczona już była pierwszym zarostem, zrzucił z siebie koc i z miną straceńca wstał z łóżka i zbliżył się do okna, otwierając je.
- Czemu zawsze robię to, co chcecie? - wycedził prawie że szeptem Janek.
- Najmłodszy jesteś, masz pecha - parsknął śmiechem Józek, drugi z bliźniąt. - Poza tym napierdziałeś strasznie, to teraz musisz otworzyć okno. Tak to już jest. - Chłopak odwrócił się w stronę brata i zauważywszy, że ten się w niego wpatruje, puścił do niego oko.
- Jasne... Napierdziałem. Bo za was to krasnoludki wynoszą...
- Chłopcy, chodźcie, mleko na stole! - Do uszu chłopców dobiegł ciepły matczyny głos.
Jasiek spojrzał na braci i nieco się skrzywiwszy, zapytał:
- A co, jak dzisiaj po nas przyjdą?
- Nie tchórz! - rzucił Staszek, wstając z łóżka i nieśpiesznie się ubierając. - Nikt nie przyjdzie. A nawet gdyby, to mama nie da nas zabrać - dodał pełnym pewności siebie głosem.
- Właśnie - wtrącił się Józek. - Nie da...
- Idziecie?! - ponownie rozległ się głos matki.
- Tak, tak. Już idziemy! - odparli bliźniacy w tym samym momencie; Janek nigdy nie mógł się nadziwić idealnemu zgraniu rodzeństwa. Byli jak papużki-nierozłączki.
Jedna z tajemnic świata, która nigdy nie zostanie wyjaśniona.
Niecały kwadrans później cała trójka siedziała już przy drewnianym stole, popijając z glinianych kubków ciepłe mleko i zagryzając sucharami. Rarytas.
Chłopcy wraz z matką mieszkali w starej lubelskiej kamieniczce. Jako że zajmowali mieszkanie na parterze, z kuchennego okna można było bez problemu wyskoczyć na brukowany rynek, zaś aby znaleźć się w niewielkim ogródku na tyłach, zamiast iść naokoło, wystarczyło przedostać się przez okienko w pokoju braci; matka nigdy nie pochwalała takiego sposobu wychodzenia, ale pogodziła się już z tym, że chłopcom zawsze było gdzieś śpieszno, toteż zazwyczaj kończyło się jedynie na żartobliwej reprymendzie.
- Jasiek, pójdziesz ze mną w południe do handlarki? - spytała kobieta, podgrzewając na piecyku kolejną porcję mleka; leżący na podłodze kot, czując zapach napoju, kilkukrotnie się oblizał, mrucząc przy tym przeciągle.
- Ma się rozumieć - ochoczo zgodził się chłopak.
- A my? - odezwał się Józek, wskazując na brata.
- A wy zostaniecie w domu i wysprzątacie piwnicę.
- Piwnicę? - Staszek spojrzał na matkę błagalnym wzrokiem. - Teraz kolej Jaśka.
- Jasiek idzie ze mną, bez gadania. Brat ci pomoże.
Bliźniak więcej się już nie odezwał. Zamiast tego burczał pod nosem, co przy popijaniu mleka dawało nieco śmieszny efekt.
Nie minęło wiele czasu, gdy chłopcy skończyli śniadanie i sprzątali puste naczynia ze stołu. Matka krzątała się po kuchni, raz po raz ścierając z piecyka jakąś drobną plamkę; wyglądała na zupełnie spokojną, jednak w głębi serca czuła, że nadchodzi coś, czego nikt by nie chciał. Nie potrafiła tego wyjaśnić, toteż postanowiła nie zawracać sobie tym głowy. Pamiętała słowa swojego ojca, który zwykł mawiać, że nie warto przejmować się jakimikolwiek przeczuciami. Bo i po co?
Idąc śladem ojczulka, zignorowała niepokój. I z biegiem czasu pewnie w ogóle by o nim zapomniała, gdyby nie wydarzenia, które rozegrały się w ciągu następnych dwóch minut.
Z zewnątrz całą czwórkę dobiegł hałas wystrzałów. Kilkusekundowy odstęp między każdym kolejnym dawał do zrozumienia, że gdzieś na rynku znowu rozpoczęła się „ostrzegawcza bójka” (nic groźnego - mówiła babka Jaśka, Staszka i Józka - ale nie warto wchodzić kulom w drogę. Przeczekać).
- Zamknij okno, Jasiu - kobieta zwróciła się do najmłodszego z synów. - Handlarka chyba jednak chwilę na nas zaczeka.
Jasiek bez słowa sprzeciwu podbiegł do okna i chwycił za oszklone skrzydła; nie wiedzieć czemu, jego dłonie drżały jak nigdy wcześniej.
Mogłoby się wydawać, że to, co stało się później, trwało kilka godzin. Naprawdę długich godzin. W rzeczywistości jednak wszystko zaczęło się i zakończyło jeszcze w tej samej minucie.
Moment po tym, jak Jasiek chwycił okienne skrzydła, do lewego ucha chłopca wdarł się niewyobrażalny świst, który wwiercając się w czaszkę, sprawił ogromny ból. Jakby coś rozsadzało głowę nastolatka od środka.
Pocisk. Pocisk, który minął głowę chłopaka zaledwie o milimetr, może dwa.
Kilka sekund minęło, zanim Janek nieco się otrząsnął. Spojrzał za siebie i w tym momencie na całym jego ciele wykwitła gęsia skórka. Dłonie zaczęły mu drżeć jeszcze bardziej, wargi zacisnęły się niczym szczęki imadła, a gardło wyschło na wiór.
- Jasiek, szybko! - wołał Staszek, dławiąc się łzami. - Jasi...
Ale chłopak już go nie słyszał. Świat wokół niego zaczął się rozmywać. Wszystkie kolory zlały się w jedną, szarą barwę, zaś dźwięki zamieniły się w niezrozumiały jazgot.
Pozostał tylko Jasiek i jego matka. Matka leżąca na podłodze, z rozrzuconymi rękami i nogami. Matka, której czaszka została rozłupana; szkarłat broczący z ust kobiety powoli spływał w stronę jej piersi, zaś resztki mózgu, które gęstym strumieniem wylewały się z głowy (makabryczny widok, który Janek starał się wyrzucić z pamięci), niknęły pod jej ramionami.
Zupełna pustka w głowie chłopca co chwilę zamieniała się w gonitwę myśli. Łzy cisnęły się pod powieki Jasia, jednak ten czuł, że jego oczy nie są w stanie wydusić z siebie ani kropelki.
Pustka.
Co się stało? O Boże... Jak to. Przecież. To. Sen. Ona. To. Sen. Przecież...
Pustka.
Mamo! Mamusiu! Nie żartuj sobie! Mamusiu proszę... Nie. Żartuj.
Pustka.
- ...stąd! - do uszu Jaśka znowu dotarł głos brata. - Idź stąd i zabierz Józka!
Ale nastolatek nie mógł się ruszyć. Wpatrując się w ciało matki, bezwładnie opadł na podłogę.
Dopiero kiedy zemdlał, w kącikach jego oczu pojawiły się łzy.

Nigdy nie dowiedziałem się, kto tak naprawdę zabił mamę. Wiem, że to był wypadek. Chociaż nie do końca. To stało się tak szybko. Ale... To mogło się zdarzyć wszędzie. Kula mogła wpaść do okna kogokolwiek. A wpadła akurat do naszego. Nie uważasz, że tak się po prostu musiało stać?

***

02.08.2009

Tamtego dnia spotkałem się z Dziadkiem po raz ostatni. Chociaż... czasem tak sobie myślę, czy to nie było jedynie ostatnie spotkanie Ciał. Bo duchowo widzimy się i rozmawiamy do dziś.
Gdy wtedy usiadłem na rogu jego łóżka i spojrzałem na tę wyniszczoną, ale i zmęczoną rakiem twarz, uzmysłowiłem sobie, jakim przykładem był zawsze dla mnie Jan G. Jaki szacunek zawsze mu się należał, a na którego brak zbyt często cierpiał... choć nigdy się nie skarżył.
Właśnie wtedy, podczas naszej ostatniej rozmowy, doszedłem do wniosku, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Że każda, nawet najdrobniejsza rzecz, ma w życiu człowieka ogromne znaczenie.
- Wnusiu - powiedział dziadek, starając się uśmiechnąć. - Chciałbym się z tobą pożegnać.
- Dziadku, prze... - wycedziłem, starając się powstrzymać łzy.
- Obaj dobrze wiemy, że niewiele mi zostało czasu - wszedł mi w zdanie Dziadzio.
- Nie boisz się? - Za to pytanie karałem się w myślach jeszcze przez długi czas. Do momentu, w którym zrozumiałem, że Dziadek chciał, abym je zadał.
- Nie. Ani trochę - odparł. - Wiesz... Wreszcie zobaczę się ze swoją mamusią.
Dwa dni później rzeczywiście się z nią zobaczył.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#2
Piotrze, jedyne, co mogę powiedzieć, że to piękny i wzruszający tekst, który zasługuje na kontynuację, zarówno przed i po. Myślę, że gdybyś zechciał zebrać wszystkie dziadkowe wspominki, powstałoby cudowne dzieło. Uwielbiam opowieści starszych, mądrych ludzi. Szkoda, że możemy je docenić najczęściej wtedy, gdy ci, którzy nam je opowiadali, nie mogą już usłyszeć podziękowania za ciepło i wiedzę...
Marks BorderPrincess napisał(a):Kto tam był sędzią, bo czegoś nie czaje. Skoro Laik zaledwie kopnął w udo, a Andrzej trafił z pięści w twarz, to czemu Laik wygrał turniej?

Odpowiedz
#3
Wzruszające. Nie ma co się rozwodzić... Piątka.
Odpowiedz
#4
Kapadocjo - dziękuję ślicznie za komentarz. Cóż, do opisania tego jedynego wspomnienia zbierałem się dość długo... Tak więc nie obiecuję, że przeniosę na 'papier' też inne, chociaż może... Jeszcze raz dziękuję za opinię Smile.

Hillwalker - bardzo dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#5
Zarówno fabuła bardzo interesująca, jak i techniczna strona tekstu dla mnie rewelacyjna.
Piękny, liryczny początek, wprowadzający czytelnika w atmosferę rodzinnego ukladu, potem w nastrój, aby z czasem przy narastaniu tempa przebiegu wątku wzburzyć i zwiększyć emocje, nawet do łez.
Pięknie to Waćpan uczyniłeś. Czapki z głów. Dialogi dla mnie bez zarzutu. Tekst bez żadnych wątpliwości kwalifikujący się do druku i umieszczenia na księgarskiej półce. Mam nadzieję, że wkleisz dalszy ciąg, bo pobudziłeś mój apetyt.
Błędów nie widziałam, ale gdybym nawet zauważyła to i tak nie chce mi się wprowadzać do mojej oceny żadnych dysonansów w postaci uwag o interpunkcji, czy składni. Po prostu jest O.K.
Pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedz
#6
Bardzo mi miło, dziękuję ślicznie za ciepłe słowa Smile.

Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#7
No cóż. Bardzo dobry, niosący duży ładunek emocjonalny tekst. Głos w dyskusji na temat przeznaczenia. Ceni się, że nie popadłeś w żadne moralizatorskie, czy mentorskie ciągotki, ale opowiedziałeś mądrą, pouczającą historię, wysnucie wniosków pozostawiając czytelnikowi. Opowieść jest wiarygodna mimo lekkiej fabularyzacji. Nomen - omen, podobne zdarzenie miało miejsce w moim stary (nieistniejącym już bo rozebranym w 2009 roku) domu podczas wojny. Pocisk karabinowy wpadł robiąc dziurę w oknie i utkwił w piecu, który stał pod przeciwległą ścianą kuchni. Na szczęście nikogo nie było na linii jego lotu.
Miłe jest też to, że w twoim opowiadaniu przewija się motyw szacunku dla starszych i ich życiowej mądrości.

Co zaś do strony technicznej. Błędów nijakich nie znalazłem. Tekst skonstruowany jest prawidłowo, jest interesujący i na szczęście nie przegadany. Opisujesz tylko tyle świata, ile potrzebne jest by poprowadzić wyobraźnię słuchacza. To bardzo cenna umiejętność.
Ale żeby nie było że kadzę, nawet w bardzo dobrym dziele, można znaleźć szczegóły które da się dopieścić. Oczywiście to co znajdziesz poniżej to tylko moje sugestie. To czy się z nimi zgodzisz pozostawiam Tobie. Oczywiście to nie są błędy jako takie, tylko małe nierówności tekstu.


"wpatrując się prosto w jego mądre oczy osadzone głęboko w oczodołach, wokół których rozchodziła się sieć" - sugeruję zmianę na "jego mądre oczy otoczone siecią zmarszczek" Nadmiernie "Medyczny" wydźwięk słowa "oczodoły" psuje nieco poetykę zdania (ale broń Boże nie jest błędem)

"- Widzisz, mój drogi... Bóg dla każdego człowieka przygotowuje próbę" - tu można pominąć słowo "Człowieka". Myślę że wpłynie to pozytywnie na rytm wypowiedzi.

"- Właśnie poprzez takie udowadnianie pokazujemy, że jesteśmy gotowi, aby pójść tam - staruszek wskazał palcem ku górze - a nie do piekła." - myślę że "a nie do piekła" również stanowi informację nadmiarową.

"- A co, jak nie będzie nam się udawać?" - proponuję troszkę wygładzić przez zastosowanie słowa "jeśli" zamiast "jak"

"w głębi serca czuła, że nadchodzi coś, czego nikt by nie chciał." - coś, czego nikt by nie chciał, ten zwrot zastąpiłbym czymś mrocznym takim jak mrok, burza, chmury - rozumiesz o co mi chodzi?

"Wszystkie kolory zlały się w jedną, szarą barwę, zaś dźwięki zamieniły się w niezrozumiały jazgot." -Pierwszą część zdania warto by przemyśleć, szczególnie ta "szara barwa" choć poprawna, brzmi nieco chropowato.

"Jaki szacunek zawsze mu się należał," - Może lepiej zabrzmi "Jak wielki szacunek zawsze mu się należał"

"- Dziadku, prze... - wycedziłem, starając się powstrzymać łzy." - "wycedziłem" raczej znamionuje zdenerwowanie, gniew, złość. Może w tej scenie użyć "wyszeptałem" lub czegoś równie delikatnego?

"- Nie. Ani trochę - odparł. - Wiesz... Wreszcie zobaczę się ze swoją mamusią.
Dwa dni później rzeczywiście się z nią zobaczył." - może aby uniknąć powtórzenia (dopuszczalnego bo w drugim zdaniu) lepiej dać - "Dwa dni później rzeczywiście ją spotkał.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#8
Gorzki, bardzo dziękuję za wyczerpujący komentarz Smile. Jeśli chodzi o sugestie, przemyślę każdą Wink.

Jeszcze raz ogromne dzięki!

Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#9
Poryczałam się. Wrócę jak ostygnę.

Okej. <smark>
Powiem szczerze tak - nigdy nie odpowiadał mi Twój styl, ale zawsze staram się patrzeć również i na inne elementy, nie chcę być stronnicza. Fabuła jak fabuła - prawdziwa historia z wojny, jakich wiele. Ale Ty coś takiego zrobiłeś, że miałam łzy w oczach. Osiągnąłeś efekt.

Cytat:szkarłat broczący z ust kobiety powoli spływał w stronę jej piersi, zaś resztki mózgu, które gęstym strumieniem wylewały się z głowy (makabryczny widok, który Janek starał się wyrzucić z pamięci), niknęły pod jej ramionami.
Tym nawiasem popsułeś cały nastrój. Nie rób tak. Lepiej, jakbyś napisał osobne zdanie pod spodem, albo jakbyś to umieścił między myślnikami.

Natomiast dwie ostatnie linijki tekstu dopełniają efektu. Pięknie.
Myślę, że to wszystko, co chciałam przekazać. Jak mi coś przyjdzie, doskrobię pazurem.
Pozdrawiam Cię.
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#10
Dziękuję za wizytę i odpowiedź. To cenne Smile.

Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#11
Cześć! Smile


Cytat:Powiedz mi, dziadziu, jak to jest, że jedni ludzie rodzą się bogaci, a drudzy od samego początku są biedni?

Rodzimy się równi dostając dokładnie tyle samo. Bogaci my w życie i nieśmiertelną duszę. I tylko bogaci nasi rodziciele w dobra doczesne Smile

Cytat:- Widzisz, mój drogi... Bóg dla każdego człowieka przygotowuje próbę. Próbę życia. Oj, tak. Każdy z nas przechodzi coś takiego. Każdy z nas musi udowodnić Bogu, że jest godny tego, co dostał. Godny życia -

Fragmenty a taki mądry jednak nie dla nas wychowanych zgodnie z wiarą Chrześcijańską która wyzbyła się niemal wszelkich swych zasad. Mądry on daleko na wschodzie gdzie pola dziewic czekają na mężnych synów. Nie nie chodzi mi o terroryzm a o prawdziwość.

Cytat:W ciągu całego swojego życia Dziadek opowiedział Piotrusiowi niezliczoną ilość historii, a większość z nich była oparta na faktach.

Czytając Twój tekst człowieka odwiedzają wspomnienia dobre chwile z przeszłości o których na co dzień nie rozmyśla. Jest to wielki plus. Nawet gdyby tekst okazał się słaby (jakim nie jest) to warstwa emocjonalna która udziela się czytelnikowi jest niezwykle potężnym i dobrze ujętym narzędziem.

Cytat:tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku

Lubię ten okres nie tylko ze względu na wydarzenia w Polsce ale także na świecie. Zawsze trochę melancholijnie? wydaje mi się że kiedyś czasy przedstawiały sobą więcej wartości. Jednak młody jestem i nic na pewno rzec nie mogę.

Cytat:- A co, jak dzisiaj po nas przyjdą?
W samą porę czas na zdanie o podobnym znaczeniu. Od samego roku nie pasowała mi sielankowa atmosfera a gdy już chciałem się przyczepić bah ratujesz sytuację Smile

Cytat:Jedna z tajemnic świata, która nigdy nie zostanie wyjaśniona.

Nie wiem czy to z racji iż nie pierwszy raz czytam ten tekst czy może zbiera mi się na filozofię po weekendzie ale kolejne zdanie któremu niemal monument by stawiać. Jak to jest z rodzeństwem zwłaszcza bliźniaczym że łączy ich tak silna więź nawet pomimo dzielących ich kilometrów.

Cytat:Mogłoby się wydawać, że to, co stało się później, trwało kilka godzin.

Okiennice oraz naziści na ulicach wróżyć mogą tylko źle - zabłąkany pocisk? Ale to nie tego typu opowiadanie.

Cytat:Pozostał tylko Jasiek i jego matka. Matka leżąca na podłodze, z rozrzuconymi rękami i nogami. Matka, której czaszka została rozłupana; szkarłat broczący z ust kobiety powoli spływał w stronę jej piersi, zaś resztki mózgu, które gęstym strumieniem wylewały się z głowy (makabryczny widok, który Janek starał się wyrzucić z pamięci), niknęły pod jej ramionami.

W jednym z poprzednich komentarzy czytamy o zepsuciu klimatu kawałkiem powyższego fragmentu. Makabryczny opis i tragedia ludzka to nieopisane zło. Jednak jako osoby dorosłe jesteśmy przygotowani na zło dużo mniejsze ale jednak zło.

Cytat:Wiem, że to był wypadek.

Raczej nie mówi się o wypadkach podczas wojny jest to troszkę nietaktowe. Polegli żołnierze nie ulegali wpadką bronili oni ojczyzny. Natomiast żołnierze wroga w tym przypadku naziści nie popełniali-niebyli twórcami wypadków ich ręce były brudne i brudne pozostaną nawet po śmierci.

Cytat:- Nie boisz się?

Mój dziadek kiedyś zapytał swojego brata czy ten się boi (brat dziadka walczył podczas IIWŚ - nacierał między innymi na berlin podczas niemieckiego odwrotu) ten odparł że teraz nie ma już się czego bać. Będzie już tylko lepiej...

przytaczając te słowa myślę o twoich poprzednich słowach. Kiedyś ludzie nasi dziadkowie ich rodzicie dojrzewali dużo szybciej. Nie było czasu na "pajacowanie" jakie ma miejsce u obecnej młodzieży. Podejmowali decyzje jakich my nie uświadczymy.


Tekst bardzo życiowy tym samym niezwykle trudny w odbiorze i ocenie. Przyznam się bez bicia że chciałem uciec nie pozostawiając po sobie śladu. Trudno mi odnieść się do prawdy kiedy pełna takich emocji. Zwyczajnie nawet gdybym chciał nie jestem wstanie negować tego czym nas uraczyłeś.

Piotrze napisze wprost i proszę nie odbierz tego źle. Nieważne w jakim stylu ale opowiedziałeś mistrzowską historię za co należą Ci się ogromne brawa.


Pozdrawiam
Patryk.
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#12
Magiczny, dziękuję Ci za tak wyczerpujący komentarz. To naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy Wink.

Pozdrawiam.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz
#13
Temat jest mi bliski. Dzieciństwo mojego dziadka także przypadło na II wojnę. Gdy zmarł (niestety również na raka) czułem smutek i pustkę, bo zawsze był dla mnie autorytetem i kimś ważnym w moim życiu.

Pozdrawiam Smile

PS
Tylko wnioski mamy inne, bo ja nie wierzę w przeznaczenie, ani w to, że nasz los jest gdzieś zapisany
Odpowiedz
#14
To jeden z tekstów, który czyta się jednym ciągiem, i po prostu wciąga na całego. Bardzo zgrabnie napisane, i poruszające zarazem. W dodatku dzieje się w czasach, w których podobnych zdarzeń mogło być kilka, a co za tym idzie, tekst robi się wiarygodny.
Podoba mi się, że pomimo ciężkiego okresu, w którym dzieje się to opowiadanie, wyziera z niego swoiste ciepło. Chyba nie muszę dodawać, że to głównie za sprawą dziadkaSmile
Również żałuję, że utwór nie jest poszerzony o jego wspomnienia, z tego samego powodu co kapadocja - także cenie sobie mądrości starszych(mądrych) osób.
Nie pozostawia wątpliwości, że tekst zasługuje na swoją ocenę. Trafia do mnie, i trafia w dziesiątkę!
[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#15
Szaden, Piramida88, dziękuję Wam za komentarze Smile.
Bujaj w obłokach, bo tylko w ten sposób możesz wznieść się na wyżyny swoich możliwości.
...warto pamiętać.



Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości