Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wrak
#1
Witajcie!
Postanowiłem podzielić się kolejnymi wypocinami. Tym razem zabieram was w podróż do świata delirium i majaków czyli chleba powszedniego alkoholików.
Zapraszam.

***

"Tak to się właśnie robi, pozwalamy minimalnym dozą ulubionej substancji spływać wolniutko w kierunku przełyku. Chłodne ścianki z rozkoszą wchłaniają każdą cząstkę mocy." - Janusz Gajos, Żółty szalik

***

Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez barierę stworzoną z bordowych zasłon, to te za nic nie chciały ustąpić.
Aaron przewracał się z boku na bok w łóżku, a raczej barłogu. Wilgotna od potu kołdra szczelnie opatulała jego ciało. Choć był to środek lata, on trząsł się niczym człowiek w pierwszym stadium malarii. Zimne poty, ból głowy, gorączka.
- To tylko kac - pomyślał. - Muszę walnąć klina, uspokoić się.
Choć jego mięśnie do tej pory skutecznie odmawiały mu posłuszeństwa, uniemożliwiając chociażby dojście do toalety. Tym razem całe jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Niczym okrzyk radości każdej komórki w jego organizmie. Idealna harmonia między ciałem a umysłem, połączona za sprawą wspólnego celu - wódki.
- Moc jest z nami - usłyszał, głośno i wyraźnie, jak gdyby to jego podświadomość zakomunikowała gotowość do działania.
I przez chwilę poczuł, że nie leży w brudnej norze ale znajduję się gdzieś w pobliżu plaży. Przed jego oczyma zamigotała zamglona marina. Jak gdyby stare, wyblakłe wspomnienie morza i piasku. Gdzieś w oddali był w stanie dostrzec nadpływający okręt. Miraż, niczym Latający Holender.
A on powolnym krokiem tam właśnie zmierzał.
- Ogarnij się - wyszeptał i spróbował wstać.
Opanował tę sztukę do perfekcji, w końcu jak sam lubił mówić w żartach "Z chlania mógłbym zrobić doktorat". Całą swoją wole skupił na tym złożonym procesie. Najpierw lewą stopą dotknął podłoża, tak by jego błędnik znalazł punkt zaczepienia. Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się, to Aaron powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej, aż udało mu się usiąść na łóżku, co skwitował stawiając prawą stopę na podłodze. Oczywiście nie obyło się bez pomocy rąk, ale nie liczy się droga, ważny jest cel, a ten był jasny. Postanowił nie pozbywać się jeszcze kołdry, narzucił ją na siebie niczym płaszcz.
- Połowa sukcesu już za nami - pomyślał.
Wstał i przez moment miał wrażenie, że zaraz upadnie. Gdyby nie pobliska ściana i lata praktyki z pewnością by do tego doszło. A tak trwał w jakkolwiek pokracznej pozycji, oparty dłonią i głową o pleśń na ścianie, walcząc z własnymi wciąż uginającymi się kolanami.
Miał wrażenie, że już nie znajduję się w swym pokoju. Stał gdzieś na plaży, czuł orzeźwiającą bryzę. Zapach morza i ryb. Jego stopy zagłębiały się w piach obmywane przez fale morza. Słońce nie wysuszało, a jedynie delikatnie muskało jego twarz. Aaron powoli zanurzał się w przyjemnie chłodnej wodzie, krok za krokiem.
- Jak tu pięknie - powiedział a jego głos brzmiał inaczej, czyściej.
Chciałby ta chwila trwała wiecznie, jednak omam zniknął a on wrócił wprost do zagrzybionego mieszkania gdzieś w śródmieściu.
Morska bryza zmieniła się na powrót w wczorajszy dym tytoniowy, a ciepły piach w kałuże moczu w której stał.
- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim. Postanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.
Powoli, sukcesywnie począł kierować się do swego celu - lodówki. Wiedział, że tam znajdzie swoje lekarstwo. Panaceum na jego bolączki, ciała i duszy.
- 10 metrów, skup się - skarcił się w myślach. Odległość dla zwykłego człowieka śmieszna, jednak dla Aarona wręcz kosmiczna. A halucynacje wcale tego nie ułatwiały. Miał wrażenie, że tylko nadzieja, trzyma go jeszcze w ryzach rzeczywistości. Lewa ręka - prawa noga, prawa ręka - lewa noga. Prosty rytm jaki narzucił sobie w myślach, byleby tylko nie odczuwać delirium.
Znów był na plaży, a właściwie już w morzu. Stał po pas w wodzie, powoli wchodząc coraz głębiej. Wydawało się, że woda odzwierciedla jego wewnętrzny spokój jaki wtedy odczuwał, z dala od bólu.
- Nie, to tylko kołdra zsunęła się z mojego tułowia - pomyślał i zadrżał czując chłodne powietrzne na odkrytej skórze.
Był już u celu, wspiął się po starej lodówce. Jego ciało stało się na powrót lekkie. Świadomość, że za tymi drzwiczkami znajduje się to czego pragnie wywołała stan wręcz euforyczny. Z drżeniem rąk otworzył ją. Jego oczy rozwarły się, tak szeroko, że niemal nieludzko.
- Pusta, lodówka jest pusta - wychrypiał zdziwiony.
Siła, która jeszcze przed momentem pozwalała mu stać natychmiast go opuściła. Osunął się na zimne kafelki, niczym ciało bez życia.
Morze z każdym przypływem powoli zalewało jego usta wypełniając je wodą, jednak on jak gdyby na to nie zważał. Zrobił krok na przód a jego głowa w pełni zanurzyła się pod wodą. Woda zaczęła wypełniać jego płuca, a on niczym statek odpływał niesiony zgubnym prądem.
Odpowiedz
#2
1. Analiza

Cytat:W pokoju panował półmrok, było to efektem zasłoniętych okien.
Jako fetyszysta mitycznego „pierwszego” zdania, przychrzanię się do „było to efektem”. Trzeszczy.
Cytat: Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez tę barierę, to bordowe zasłony za nic nie chciały ustąpić.
To właściwie powtórzenie pierwszego zdania. Pamiętaj o tym, że w każdym wypadku uwaga czytelnika jest najsilniej skupiona na lewym, górnym rogu tekstu (domyślnie strony). Dlatego błędy na początku tekstu są najbardziej widoczne. Później takie zdanie zapewne by przeszło bez echa, nawet u mnie, ale na początek... Nie tędy droga.
Cytat:Aaron z boku na bok przewracał się w łóżku, a raczej barłogu.
Przeczytaj to zdanie na głos i zastanów się, czy wszystko w nim gra i cacy.
Cytat:Zimne poty, ból głowy, gorączka.
To zestawienie przypomina mi reklamę jakiegoś lekarstwa.
Cytat:Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się. Powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej.
Nie no, ale aż tak? Gdy, gdy? Gdy już się uspokoił, to co?
Cytat:- Połowa sukcesu już za nami - pomyślał.
Raczej połowa drogi, a pół sukcesu można osiągnąć. Sugerować, że jest już za kimś brzmi niefortunnie.
Cytat:- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim. Postanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.
To taki alkoholowy Szpakowski? Zbędne te komentarze, jeśli nie ukazują natury alkoholika. Jeśli jego organizm rzeczywiście walczył całą noc z tym, że się upił, to popuszczenie w gacie skwitowałby, jak sądzę, znacznie prostszym słownikiem, niż wyrafinowany czasownik z czterema sylabami.
Cytat:Wiedział, że tam znajdzie swoje lekarstwo. Panaceum na jego bolączki, ciała i duszy. 
To taki schemat, który łatwo zauważyć. Pierwsze zdanie przedstawia fakt, prosto i wyraźnie, bez kwiatków i ozdobników. Drugie mówi o jego meritum (czyli tutaj o wódce), upiększając narracje. Znaczy starając się upiększyć...
Cytat: Miał wrażenie, że tylko nadzieja, trzyma go jeszcze w ryzach rzeczywistości.
Czy nadzieja jest dobrym określnikiem na to co go motywowało?
Cytat:Znów był na plaży, a właściwie już w morzu. Stał po pas w wodzie, powoli wchodząc coraz głębiej. Wydawało się, że woda odzwierciedla jego wewnętrzny spokój jaki wtedy odczuwał, z dala od bólu.
- Nie, to tylko kołdra zsunęła się z mojego tułowia - pomyślał i zadrżał czując chłodne powietrzne na odkrytej skórze.
Ech. Okej, co jest celem takiej narracji? Samo uporczywe wysyłanie go na plażę, tylko by uświadomić czytelnikowi, że myśl o zaspokojeniu głodu alkoholowego, jest dla niego stanem ekstazy... no średnio działa. Opis jest sam w sobie ubogi i nieprzekonujący. Teraz zaś jeszcze bohater wchodzi w dialog z obiektywnym narratorem – czyli „dobrym duszkiem”, którego tam nie ma. Narrator jedynie widzi co się dzieje, nie da się z nim porozmawiać. Nooo chyba, że to komedia albo inne dzieło mające śmieszyć. Zrozumiałbym, gdyby był w tym jakiś przekąs, może coś śmiesznego. Ale nie ma.
Cytat: Zrobił krok na przód a jego głowa w pełni zanurzyła się pod wodą. Woda zaczęła wypełniać jego płuca, a on niczym statek odpływał niesiony zgubnym prądem.
Morze nie ma „prądu” w takim znaczeniu tego słowa. Ono właściwie rzecz biorąc „stoi”, za wyjątkami, które dla ludzi są słabo widoczne z takiej perspektywy jak powyższa. Prąd, który mógłby go porwać to domena rzeki. Tutaj wynieść go na głębiny mogą najwyżej fale, ale jedno nie jest drugiemu równe.


2. Zestawienie
  • Język - Prosty, za prosty, nic nowego, nic fajnego, opis jak opis.
  • Logika – Pijak był, pijak zlazł, pijak się zdziwił, pijak upadł.
  • Interpunkcja – Sam mam z nią problemy – nie wypowiadam się.
  • Bohaterowie – W żaden sposób mnie nie przekonał.
  • Pomysł - Zdecydowanie zbyt proste.

3. Podsumowanie

W żaden sposób mnie to nie przekonało. Jest suche, skacowane, jałowe jak samochód na luzie. Nic odkrywczego, żadnego suspensu, bohater jest bo jest. Sam tekst też jest, bo jest.

4. Plusy i Minusy

Plusy:
  • Hmmm... Brak wido... Hmmm <myśli>. Bez większych wtop? Naprawdę próbuję coś tutaj napisać.

Minusy:
  • Nic odkrywczego. To jest po prostu "zimne"
  • Napisane zbyt prostym językiem → błędy są zbyt widoczne

OCENA NUMERYCZNA 1-10:
2,5/10


Ps. Jeśli chcesz, napisz do mnie na Priv i pokombinujemy jak podreperować ten tekst. Pozdro!
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#3
Nie zaczyna się zdania od "więc", a więc czas na obronę ;>

Cytat:W pokoju panował półmrok, było to efektem zasłoniętych okien.

"Jako fetyszysta mitycznego „pierwszego” zdania, przychrzanię się do „było to efektem”. Trzeszczy."

Trzeszczy, być może. Masz jakąś propozycję jak to skorygować?


Cytat: Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez tę barierę, to bordowe zasłony za nic nie chciały ustąpić.


"To właściwie powtórzenie pierwszego zdania. Pamiętaj o tym, że w każdym wypadku uwaga czytelnika jest najsilniej skupiona na lewym, górnym rogu tekstu (domyślnie strony). Dlatego błędy na początku tekstu są najbardziej widoczne. Później takie zdanie zapewne by przeszło bez echa, nawet u mnie, ale na początek... Nie tędy droga."



Cytat:Aaron z boku na bok przewracał się w łóżku, a raczej barłogu.

"Przeczytaj to zdanie na głos i zastanów się, czy wszystko w nim gra i cacy."

Zdecydowanie szyk: "Aaron przewracał się z boku na bok w łóżku, a raczej barłogu."
Brzmi chyba lepiej. Dzięki.



Cytat:Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się. Powoli, sukcesywnie Aaron począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej.

"Nie no, ale aż tak? Gdy, gdy? Gdy już się uspokoił, to co?"

To Aaron począł się podnosić, nie jego organizm.

Cytat:- Połowa sukcesu już za nami - pomyślał.

"Raczej połowa drogi, a pół sukcesu można osiągnąć. Sugerować, że jest już za kimś brzmi niefortunnie."

Nie wymagajmy by pijaczyna frasował się zagwozdkami językowymi. To jego myśl.

Cytat:- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim. Postanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.

"To taki alkoholowy Szpakowski? Zbędne te komentarze, jeśli nie ukazują natury alkoholika. Jeśli jego organizm rzeczywiście walczył całą noc z tym, że się upił, to popuszczenie w gacie skwitowałby, jak sądzę, znacznie prostszym słownikiem, niż wyrafinowany czasownik z czterema sylabami."

Żeby upodlić się aż tak nie wystarczy jedna noc picia. Cug mógł trwać znacznie dłużej.
Jeśli ktoś jest wstanie pełznąć po glebie nie zważając na urynę to myślę, że doskonale przedstawia to jego zezwierzęcenie.

Cytat:Wiedział, że tam znajdzie swoje lekarstwo. Panaceum na jego bolączki, ciała i duszy.

"To taki schemat, który łatwo zauważyć. Pierwsze zdanie przedstawia fakt, prosto i wyraźnie, bez kwiatków i ozdobników. Drugie mówi o jego meritum (czyli tutaj o wódce), upiększając narracje. Znaczy starając się upiększyć..."

Rozumiem, że to znaczący błąd? Do tej pory myślałem, że to nic złego - najpierw napisać prosto a później rozwijać myśl. Może powinienem bardziej się rozwodzić nad tym?

Cytat: Miał wrażenie, że tylko nadzieja, trzyma go jeszcze w ryzach rzeczywistości.

Czy nadzieja jest dobrym określnikiem na to co go motywowało?

A jak często alkoholicy (po za tymi w trakcie, lub po leczeniu) przyznają się do problemu?
On nazwał to nadzieją, choć motorem z pewnością było uzależnienie.

Cytat:Znów był na plaży, a właściwie już w morzu. Stał po pas w wodzie, powoli wchodząc coraz głębiej. Wydawało się, że woda odzwierciedla jego wewnętrzny spokój jaki wtedy odczuwał, z dala od bólu.
- Nie, to tylko kołdra zsunęła się z mojego tułowia - pomyślał i zadrżał czując chłodne powietrzne na odkrytej skórze.

"Ech. Okej, co jest celem takiej narracji? Samo uporczywe wysyłanie go na plażę, tylko by uświadomić czytelnikowi, że myśl o zaspokojeniu głodu alkoholowego, jest dla niego stanem ekstazy... no średnio działa. Opis jest sam w sobie ubogi i nieprzekonujący. Teraz zaś jeszcze bohater wchodzi w dialog z obiektywnym narratorem – czyli „dobrym duszkiem”, którego tam nie ma. Narrator jedynie widzi co się dzieje, nie da się z nim porozmawiać. Nooo chyba, że to komedia albo inne dzieło mające śmieszyć. Zrozumiałbym, gdyby był w tym jakiś przekąs, może coś śmiesznego. Ale nie ma."


On mówi do siebie, przekonując się, że to tylko omamy. Efekt delirium. I plaża jest omamem, majakiem przeszłości. To takie jego wewnętrzne sanktuarium, w które ucieka.

Cytat: Zrobił krok na przód a jego głowa w pełni zanurzyła się pod wodą. Woda zaczęła wypełniać jego płuca, a on niczym statek odpływał niesiony zgubnym prądem.

"Morze nie ma „prądu” w takim znaczeniu tego słowa. Ono właściwie rzecz biorąc „stoi”, za wyjątkami, które dla ludzi są słabo widoczne z takiej perspektywy jak powyższa. Prąd, który mógłby go porwać to domena rzeki. Tutaj wynieść go na głębiny mogą najwyżej fale, ale jedno nie jest drugiemu równe."

To metafora.

Dziękuję za ocenę jak i wytknięcie błędów.
Pozdrawiam!

Ps.
"Prąd morski – duże i niemal niezmienne ruchy wody w oceanach wywołane przede wszystkim występowaniem wiatrów stałych oraz różnicami temperatur, bądź zasolenia, a także ruchem obrotowym Ziemi, który modyfikuje ich kierunek."

I oczywiście jest tutaj mowa o oceanach ale morza są ich integralną częścią.
Odpowiedz
#4
Haha, okej, niechaj będzie, że nie zaczyna się zdania od więc, choć robię to często i grzechu w tym nie widzę. Co wyjaśnić też mogę.

No to kontrofensywa!

Co do okien: Zmienić? Centralnie wywalić. Zdanie nie przykuwa uwagi, od półmroku zaczęło się chyba wszystko co mogło w literaturze i bezsensu jest reanimować zombie.

Cytat:Cytat:Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się. Powoli, sukcesywnie Aaron począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej.
"Nie no, ale aż tak? Gdy, gdy? Gdy już się uspokoił, to co?"
To Aaron począł się podnosić, nie jego organizm.

Nie, nie o to chodzi. Już wyjaśniam. Zdaniu pierwszemu brakuje logicznego zakończenia, jest urąbane, bo: Gdy już cośtam, po czymś tam, coś zrobiło... TO coś tam - i tego TO coś tam brakuje. Gdy coś, to coś. Zdanie zaczynające się od Gdy, ze zdaniem wtrąconym chwilkę później, kończące się wraz z tym zdaniem nie ma najmniejszego sensu. Pojadę obrazkiem:

_1_ _1_
..2..

Gdy - organizm po całonocznej już się uspokoił - To co????

Kumasz? Nie znam zasad gramatyki by wszystkie wyrzucać z rękawa wraz z odpowiednimi nazwami. Ale nawet jeśli byłem noga z gramatyki i całego tego grajdołka dziwnych nazw, dzięki czytaniu intuicyjnie wiem, że coś nie gra. A tu nie gra. Popytaj innych, jeśli mi nie wierzysz.

Cytat:Nie wymagajmy by pijaczyna frasował się zagwozdkami językowymi. To jego myśl.

Skoro to pijaczyna, to niech trzyma poziom i jest tym "wrakiem".

Cytat:Żeby upodlić się aż tak nie wystarczy jedna noc picia. Cug mógł trwać znacznie dłużej.
Jeśli ktoś jest wstanie pełznąć po glebie nie zważając na urynę to myślę, że doskonale przedstawia to jego zezwierzęcenie.

Chodzi o to, że nie wierzę, by upodlone pijackie @!#!@%$ skomentowało zeszczanie się w gacie tak prozaicznie. Spodziewam się wyrazów na k, wyrazów na ch, wyrażeń zaczynających się od JA i wyrażających dalej pewne czynności seksualne. Ale nie przedstawienia faktu, jakby to notował w dzienniczku: dnia tego a tego zlałem się w gacie.

Cytat:Rozumiem, że to znaczący błąd? Do tej pory myślałem, że to nic złego - najpierw napisać prosto a później rozwijać myśl. Może powinienem bardziej się rozwodzić nad tym?

Raczej wnerwiająca maniera. Wiem, bo sam się z tego leczyłem długo. Człowiek napisze zdanie i WOW, ale poetycko genialne zdanie mu wpadło do głowy! no to napiszmy! PANACEUM, taaaaa, to jest to. Recepta jest taka, by wybrać jedno. Pierwsze wkomponowuje się w całość - która jest opisowo "sucha", czyli nie wywołuje żadnych emocji. Druga to tanie efekciarstwo. Znajdź panaceum na ten problem Wink Balans między jednym na drugim, by coś tknęło tego czytelnika, że o matulu, racja, to tak brzmi, no pysznie.

Cytat:On mówi do siebie, przekonując się, że to tylko omamy. Efekt delirium. I plaża jest omamem, majakiem przeszłości. To takie jego wewnętrzne sanktuarium, w które ucieka.

Ja to wszystko rozumiem. Mnie to po prostu nie przekonuje. Nie widzę ani tego delirium, nie żyję emocjami bohatera. Jednocześnie nie dostrzegam piękna tej plaży, nie widzę, że to mogłaby być ucieczka. Meritum nie jest więc przekazanie emocji bohatera w zgodzie z jego prawdą, tylko tak by zrozumiał to czytelnik, prawda? Czy się mylę?

Cytat:To metafora.

Domyślam się, że to metafora, skoro określasz go mianem statku Wink Po prostu... Ciągle mam wrażenie, jakbym te metafory i tekst wcześniej - jakbym wszystko to już czytał. Ta metafora nie jest w żaden sposób odkrywcza. Jest tam wsadzona w taki sposób, jakbyś uznał że na koniec wypada zarzucić jakąś metaforą i to było sednem całej sprawy.

Z prądem morskim zwróciłbym honor. Gdyby nie fakt, że opis wskazuje na, że ten prąd go niósł i nie robił tego latami. Dlatego napisałem, że nie sądzę by określenie prąd mogło pasować do tego typu wydarzenia, bo sam prąd morski, owszem, istnieje. Jak to trzeźwo wypunktowałeś Wink
Jeżeli myślisz, że Twój tekst jest dobry, napisz do mnie.
Wszystko da się naprawić.

Odpowiedz
#5
Nie zamierzam opuszczać gardy, więc:

Okna wywalam :>

"Kumasz? Nie znam zasad gramatyki by wszystkie wyrzucać z rękawa wraz z odpowiednimi nazwami. Ale nawet jeśli byłem noga z gramatyki i całego tego grajdołka dziwnych nazw, dzięki czytaniu intuicyjnie wiem, że coś nie gra. A tu nie gra. Popytaj innych, jeśli mi nie wierzysz."

Teraz tak, chociaż wydawało mi się, że "to" może istnieć w domyśle. Dzięki za uświadomienie. Poprawię (to).

Cytat:Nie wymagajmy by pijaczyna frasował się zagwozdkami językowymi. To jego myśl.


"Skoro to pijaczyna, to niech trzyma poziom i jest tym "wrakiem"."

Nie ma co uogólniać, nie wiemy kim kiedyś był bohater. Niektórych nawyków językowych ciężko się pozbyć jak to niżej napisałeś, być może bohater w ten czy inny sposób, podświadomie unika wulgaryzmów :>

Cytat:Żeby upodlić się aż tak nie wystarczy jedna noc picia. Cug mógł trwać znacznie dłużej.
Jeśli ktoś jest wstanie pełznąć po glebie nie zważając na urynę to myślę, że doskonale przedstawia to jego zezwierzęcenie.


"Chodzi o to, że nie wierzę, by upodlone pijackie @!#!@%$ skomentowało zeszczanie się w gacie tak prozaicznie. Spodziewam się wyrazów na k, wyrazów na ch, wyrażeń zaczynających się od JA i wyrażających dalej pewne czynności seksualne. Ale nie przedstawienia faktu, jakby to notował w dzienniczku: dnia tego a tego zlałem się w gacie."

On upadł i leży twarzą w błocie, ale w pełni pogodził się ze swoim losem. Jego charakter został przez alkohol złamany. Być może to dla niego norma, zlać się w gacie - not big deal. Choć nie twierdzę, że nie masz racji jeśli chodzi o ten wpis w dzienniczku :>

Cytat:Rozumiem, że to znaczący błąd? Do tej pory myślałem, że to nic złego - najpierw napisać prosto a później rozwijać myśl. Może powinienem bardziej się rozwodzić nad tym?


"Raczej wnerwiająca maniera. Wiem, bo sam się z tego leczyłem długo. Człowiek napisze zdanie i WOW, ale poetycko genialne zdanie mu wpadło do głowy! no to napiszmy! PANACEUM, taaaaa, to jest to. Recepta jest taka, by wybrać jedno. Pierwsze wkomponowuje się w całość - która jest opisowo "sucha", czyli nie wywołuje żadnych emocji. Druga to tanie efekciarstwo. Znajdź panaceum na ten problem Wink Balans między jednym na drugim, by coś tknęło tego czytelnika, że o matulu, racja, to tak brzmi, no pysznie."

Wydaję mi się, że nie mam tutaj z czym polemizować bo to co piszesz jest prawdą. Z jednej strony opowiadanie nie powinno być suche, z drugiej strony nie powinno też ociekać do przesady emocjami. Trzeba znaleźć balans tak by móc nie tylko przedstawiać emocje bohatera ale w pewien subtelny sposób manipulować czytelnikiem. Niestety, najwyraźniej mi się to nie udało.


Cytat:On mówi do siebie, przekonując się, że to tylko omamy. Efekt delirium. I plaża jest omamem, majakiem przeszłości. To takie jego wewnętrzne sanktuarium, w które ucieka.


"Ja to wszystko rozumiem. Mnie to po prostu nie przekonuje. Nie widzę ani tego delirium, nie żyję emocjami bohatera. Jednocześnie nie dostrzegam piękna tej plaży, nie widzę, że to mogłaby być ucieczka. Meritum nie jest więc przekazanie emocji bohatera w zgodzie z jego prawdą, tylko tak by zrozumiał to czytelnik, prawda? Czy się mylę?"

Z jednej strony chciałbym przyznać Ci racje, z drugiej, cóż. Nie twierdzę, że moje opowiadanie jest "soczyste", ale moim zdaniem jest to niemożliwe by każdy czytelnik zrozumiał bohatera. Nie mogę stworzyć Aarona "prawdziwego" a jednocześnie przekłamywać jego osobę. Choć prawdą jest, że powinienem ułatwić czytelnikowi zrozumienie go.
Wyniosę z tego taką lekcje: czytelnik musi być wstanie nawiązać kontakt z bohaterem, inaczej nie będzie wstanie zrozumieć jego pobudek, sytuacji.

Cytat:To metafora.


"Domyślam się, że to metafora, skoro określasz go mianem statku Wink Po prostu... Ciągle mam wrażenie, jakbym te metafory i tekst wcześniej - jakbym wszystko to już czytał. Ta metafora nie jest w żaden sposób odkrywcza. Jest tam wsadzona w taki sposób, jakbyś uznał że na koniec wypada zarzucić jakąś metaforą i to było sednem całej sprawy."

Co to, to nie :>
To nie miała być zapchaj dziura, chciałem pokazać za jej pomocą beznadzieje bohatera, który traci całkowicie kontrole nad swoim życiem. On odpływał niczym statek bez załogi, z perspektywą rozbicia się o brzeg, a w najlepszym wypadku opadnięcia gdzieś na mieliźnie. Ot prądem jest alkohol, a statkiem człowiek.


"Z prądem morskim zwróciłbym honor. Gdyby nie fakt, że opis wskazuje na, że ten prąd go niósł i nie robił tego latami. Dlatego napisałem, że nie sądzę by określenie prąd mogło pasować do tego typu wydarzenia, bo sam prąd morski, owszem, istnieje. Jak to trzeźwo wypunktowałeś"

Nigdy nad morzem nie byłem, ale zawsze wydawało mi się, że prąd morski to całkiem znacząca siła na morzu. Nie wydaje mi się by potrzebował zbyt wiele czasu na zabranie czegoś ze sobą. Być może za przykład może posłużyć historia tych oto gumowych kaczek:
http://www.crazynauka.pl/morskie-podroze...ch-kaczek/
:>
Pozdrawiam.
Odpowiedz
#6
Cytat:Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez barierę stworzoną z bordowych zasłon, to te nic nie chciały ustąpić.
Co nie chciało ustąpić? Promienie słońca czy zasłony? Poza tym to jest PIERWSZE zdanie. Powinno być wycyzelowane, idealne, najlepsze w całym tekście. Tak żeby zachęcić do czytania. Chyba nie muszę tego tłumaczyć. Tutaj to zdanie jest słabe.

Cytat:Aaron przewracał się z boku na bok w łóżku, a raczej barłogu.
Wiesz, czym się różni zwłaszcza od gołębia? Gołąb siada na oknie, a zwłaszcza na parapecie. Wink

Cytat:Zimne poty, ból głowy, gorączka.
Goździkowa przypomina.

Cytat:Choć jego mięśnie do tej pory skutecznie odmawiały mu posłuszeństwa, uniemożliwiając chociażby dojście do toalety. Tym razem całe jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.
Nie powinieneś tych zdań rozdzielać kropką.

Cytat:Całą swoją wole

Cytat:Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się, to Aaron powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej. Oczywiście nie obyło się bez pomocy ręki, ale nie liczy się droga, ważny jest cel, a ten był jasny. Całość zwieńczył stawiając na podłodze swoją prawą stopę. Postanowił nie pozbywać się jeszcze kołdry, narzucił ją na siebie niczym płaszcz.
Zastanowiłeś się nad tym opisem dobrze? Wynika z niego trochę, że bohater przez ¾ opisu stoi na jednej nodze…

Cytat:Chciałby ta chwila trwała wiecznie

Cytat:gdzieś w śródmieściu.
W jakim celu wprowadzasz tę informację? Pytam poważnie. Tekst jest czymś na kształt miniatury. W tego typu utworach chodzi o oszczędność. O to, by pozbywać się wszystkiego, co zbędne. Ta informacja absolutnie nic nie wnosi.

Cytat:Morska bryza zmieniła się na powrót w wczorajszy dym tytoniowy
Serio? Ten dym tytoniowy jest tam od wczoraj? Przecież to zwyczajnie niemożliwe. Pozostać może smród w ubraniach, z zasłonach i tym podobnych…

Cytat: a ciepły piach w kałuże moczu w której stał.
- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim.
To też wydaje mi się mało realne. Gdyby popuścił, to raczej zwilgotniałyby mu majtki, potem spodnie, nie tak prędko z tą kałużą.

Cytat:Postanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.
Albo jak bobas. Big Grin

Cytat:Panaceum na jego bolączki, ciała i duszy.
Znowu Goździkowa przypomina!

Cytat:A majaki wcale tego nie ułatwiały.
Majaki? Nie jestem pewien, czy wiesz, czym faktycznie jest majaczenie alkoholowe. Jest to dość specyficzny zespół objawów. Występują w nim raczej iluzje niż omamy, a omamy głównie słuchowe, które układają się w bardzo charakterystyczne urojenia. Do tego objawy nasilają się w nocy, nie rano. Na początku tekstu mówił, że ma kaca, czyli że przestał pić kilka-kilkanaście godzin temu, tak? Objawy alkoholowego zespołu abstynencyjnego rozwijają się raczej 2-3 dni po odstawieniu alkoholu. Poza tym dreszcze w malarii to pikuś w stosunku do drżenia i drgawek w majaczeniu. Wierz mi, widziałem i jedne, i drugie. Trudno w takiej sytuacji spodziewać się, by miał „majaki”, które swoją drogą nie są terminem medycznym i specjalnie poprawnym…

Cytat:Prosty rytm jaki narzucił sobie w myślach, byleby tylko nie odczuwać delirium.
Trochę mało rzeczywistych objawów i zbyt krótki okres od odstawienia alko, by mówić już o delirium…

Interpunkcja też nie jest dopracowana, ale nie chciało mi się wypisywać przecinków. No i ta kropka w tytule. Sad

Cytat:Tym razem zabieram was w podróż do świata delirium i majaków czyli chleba powszedniego alkoholików.
Tak się zastanawiam, czy wielu alkoholików w majaczeniu widziałeś? Tekst zupełnie nie oddaje, tego co się z nimi dzieje. Nie mówię o „klimacie”, bo to zwyczajnie przerażające i obrzydliwe sytuacje, które trudno opisać było Pilchowi. Żaden z niego wielki pisarz, ale on próbował stosować przeróżne chwyty „artystyczne” i narracyjne, a i tak mu to różnie wychodziło. Twoja metafora plaży i statków wydaje się być mocno naciągana i raczej zabawna, nie chcę używać słowa śmieszna. To nie są ładne sprawy. Urojenia w majaczeniu to zupełnie nie plaża i żaden statek. Metafora wraku też wydaje mi się nietrafiona. To nie są epickie rzeczy, to upodlenie i dno, jakie trudno sobie wyobrazić. To opko to trochę taka kalka, cliché, które funkcjonuje w społeczeństwie, choć nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Sam nie jestem ekspertem, bo odbywałem ledwie miesięczny staż w szpitalu psychiatrycznym, gdzie leczyliśmy też z uzależnień, ale trochę widziałem. I widzę różnicę między Twoim tekstem a „realem”.

Jestem zdecydowanie na nie.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#7
Cytat:Choć promienie słońca uparcie próbowały przebić się przez barierę stworzoną z bordowych zasłon, to te nic nie chciały ustąpić.

Cytat:Co nie chciało ustąpić? Promienie słońca czy zasłony? Poza tym to jest PIERWSZE zdanie. Powinno być wycyzelowane, idealne, najlepsze w całym tekście. Tak żeby zachęcić do czytania. Chyba nie muszę tego tłumaczyć. Tutaj to zdanie jest słabe.

To te ZA* nic nie chciały ustąpić. Poprawiałem to zdanie poprzednio i przez przegapienie zjadłem "za". Oczywiście zasłony nie chciały ustąpić, sądziłem, że jedno wynika z drugiego.


Cytat:Aaron przewracał się z boku na bok w łóżku, a raczej barłogu.

Cytat:Wiesz, czym się różni zwłaszcza od gołębia? Gołąb siada na oknie, a zwłaszcza na parapecie.

Zupełnie nie mam pojęcia jak się do tego odnieś.


Cytat:Zimne poty, ból głowy, gorączka.

Cytat:Goździkowa przypomina.
Na ból głowy Etopiryna :>

Cytat:Choć jego mięśnie do tej pory skutecznie odmawiały mu posłuszeństwa, uniemożliwiając chociażby dojście do toalety. Tym razem całe jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz.

Cytat:Nie powinieneś tych zdań rozdzielać kropką.

Nie chciałem tworzyć zbyt długich zdań, ale zamienię jak na przecinek jeśli to coś pomoże.



Cytat:Zastanowiłeś się nad tym opisem dobrze? Wynika z niego trochę, że bohater przez ¾ opisu stoi na jednej nodze…

Czy zmiana na: "Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się, to Aaron powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej, aż udało mu się usiąść na łóżku, co skwitował stawiając prawą stopę na podłodze. Oczywiście nie obyło się bez pomocy rąk, ale nie liczy się droga, ważny jest cel, a ten był jasny. Postanowił nie pozbywać się jeszcze kołdry, narzucił ją na siebie niczym płaszcz."

Wyjdzie Twoim zdaniem na lepsze?




Cytat:Chciałby ta chwila trwała wiecznie


Cytat:gdzieś w śródmieściu.

Cytat:W jakim celu wprowadzasz tę informację? Pytam poważnie. Tekst jest czymś na kształt miniatury. W tego typu utworach chodzi o oszczędność. O to, by pozbywać się wszystkiego, co zbędne. Ta informacja absolutnie nic nie wnosi.

Chciałem przez to skontrastować rzeczywistość względem tego co rozgrywa się w jego głowie.

Cytat:Morska bryza zmieniła się na powrót w wczorajszy dym tytoniowy

Cytat:Serio? Ten dym tytoniowy jest tam od wczoraj? Przecież to zwyczajnie niemożliwe. Pozostać może smród w ubraniach, z zasłonach i tym podobnych…

Wydaje mi się, że choć rozrzedzony, w dalszym ciągu potrafi się utrzymać w powietrzu. A szczególności w przypadku gdy ktoś nie wietrzy pomieszczenia.


Cytat: a ciepły piach w kałuże moczu w której stał.
- Popuściłem - osunął się na kolana, nie bacząc na plamę pod nim.

Cytat:To też wydaje mi się mało realne. Gdyby popuścił, to raczej zwilgotniałyby mu majtki, potem spodnie, nie tak prędko z tą kałużą.

Stał w tej pozycji dłuższą chwilę. Raczej nie popuściłby gdyby jego pęcherz nie był wypełniony.Stąd taka ilość uryny i prędkość z jaką się rozchodziła.


CytatTongueostanowił dalszą drogę przebyć na czworaka, jak zwierzę.

Cytat:Albo jak bobas.

Albo.


CytatTongueanaceum na jego bolączki, ciała i duszy.

Cytat:Znowu Goździkowa przypomina!
Jakoś nie chce się powtarzać

Cytat:A majaki wcale tego nie ułatwiały.

Cytat:Majaki? Nie jestem pewien, czy wiesz, czym faktycznie jest majaczenie alkoholowe. Jest to dość specyficzny zespół objawów. Występują w nim raczej iluzje niż omamy, a omamy głównie słuchowe, które układają się w bardzo charakterystyczne urojenia. Do tego objawy nasilają się w nocy, nie rano. Na początku tekstu mówił, że ma kaca, czyli że przestał pić kilka-kilkanaście godzin temu, tak? Objawy alkoholowego zespołu abstynencyjnego rozwijają się raczej 2-3 dni po odstawieniu alkoholu. Poza tym dreszcze w malarii to pikuś w stosunku do drżenia i drgawek w majaczeniu. Wierz mi, widziałem i jedne, i drugie. Trudno w takiej sytuacji spodziewać się, by miał „majaki”, które swoją drogą nie są terminem medycznym i specjalnie poprawnym…

Nie będę tutaj oponował jeśli chodzi o majaki. Być może halucynacje były by lepszym słowem.
Poprawie to.

CytatTonguerosty rytm jaki narzucił sobie w myślach, byleby tylko nie odczuwać delirium.

Cytat:Trochę mało rzeczywistych objawów i zbyt krótki okres od odstawienia alko, by mówić już o delirium…

-

Cytat:Interpunkcja też nie jest dopracowana, ale nie chciało mi się wypisywać przecinków. No i ta kropka w tytule.

Kropkę usunę ;>

Cytat:Tym razem zabieram was w podróż do świata delirium i majaków czyli chleba powszedniego alkoholików.

Cytat:Tak się zastanawiam, czy wielu alkoholików w majaczeniu widziałeś? Tekst zupełnie nie oddaje, tego co się z nimi dzieje. Nie mówię o „klimacie”, bo to zwyczajnie przerażające i obrzydliwe sytuacje, które trudno opisać było Pilchowi. Żaden z niego wielki pisarz, ale on próbował stosować przeróżne chwyty „artystyczne” i narracyjne, a i tak mu to różnie wychodziło. Twoja metafora plaży i statków wydaje się być mocno naciągana i raczej zabawna, nie chcę używać słowa śmieszna. To nie są ładne sprawy. Urojenia w majaczeniu to zupełnie nie plaża i żaden statek. Metafora wraku też wydaje mi się nietrafiona. To nie są epickie rzeczy, to upodlenie i dno, jakie trudno sobie wyobrazić. To opko to trochę taka kalka, cliché, które funkcjonuje w społeczeństwie, choć nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Sam nie jestem ekspertem, bo odbywałem ledwie miesięczny staż w szpitalu psychiatrycznym, gdzie leczyliśmy też z uzależnień, ale trochę widziałem. I widzę różnicę między Twoim tekstem a „realem”.

Widziałem jednego, to mi wystarczy. Chciałem w ten sposób przedstawić ten problem. Wiem, że to co się dzieje z człowiekiem nie jest wcale epickie. Utraty przytomności, drgawki i konwulsje na podłodze z cała pewnością nie są epickie. Ale czy jest jakiś odgórny nakaz o którym ja nie wiem, mówiący, że opowiadania zawsze muszą być w stu procentach realne?

Cytat:Jestem zdecydowanie na nie.

Pozdrawiam.

Dziękuje za komentarz, również pozdrawiam Cię.
Odpowiedz
#8
Serio, bronisz tego tekstu aż tak?

Cytat:Czy zmiana na: "Gdy już jego wycieńczony organizm, po całonocnej walce z toksyną uspokoił się, to Aaron powoli, sukcesywnie począł podnosić resztę ciała do pozycji pionowej, aż udało mu się usiąść na łóżku, co skwitował stawiając prawą stopę na podłodze. Oczywiście nie obyło się bez pomocy rąk, ale nie liczy się droga, ważny jest cel, a ten był jasny. Postanowił nie pozbywać się jeszcze kołdry, narzucił ją na siebie niczym płaszcz."
Ten opis wciąż jest koślawy, moim zdaniem. Nie oddaje w ogóle walki o pozycję, a chyba o to chodziło.

Cytat:Chciałem przez to skontrastować rzeczywistość względem tego co rozgrywa się w jego głowie.
Absolutnie nie udało Ci się osiągnąć zamierzonego efektu.

Cytat:Nie będę tutaj oponował jeśli chodzi o majaki. Być może halucynacje były by lepszym słowem.
Poprawie to.
Halucynacje też nie są najtrafniejszym wyborem, moim zdaniem. Pasowałyby może urojenia. Ale tylko gdy nagniemy trochę naturalny przebieg majaczenia.

Cytat:Widziałem jednego, to mi wystarczy. Chciałem w ten sposób przedstawić ten problem. Wiem, że to co się dzieje z człowiekiem nie jest wcale epickie. Utraty przytomności, drgawki i konwulsje na podłodze z cała pewnością nie są epickie. Ale czy jest jakiś odgórny nakaz o którym ja nie wiem, mówiący, że opowiadania zawsze muszą być w stu procentach realne?
Nie ma takiego nakazu. Ja Ci też nic nie każę, całe szczęście. Równie dobrze możesz sobie mój komentarz zignorować, podetrzeć się, wsadzić… Twoja sprawa. Równie dobrze mógłbyś ten tekst umieścić w dziale fantastyka. Albo w: „nastawionym na rozczulenie czytelnika zgranymi efektami i kalkami społecznymi”. Mnie chodzi tylko o rzetelność, na tym zawsze bazowała dobra literatura. Zwłaszcza po takim wstępie, w którym postawiłeś się trochę w roli „eksperta” w dziedzinie delirium.

Nie ma za co. Smile
Odpowiedz
#9
Cytat:Serio, bronisz tego tekstu aż tak?

Tu nie chodzi o obronę, zdaje sobie sprawę z tego, że tekst jest słaby. Traktuję to po prostu jako dyskusję nad tym co zrobiłem źle, liczę, że dzięki temu w przyszłości nie popełnię tych samych błędów.

Cytat:Absolutnie nie udało Ci się osiągnąć zamierzonego efektu.
Sad


Cytat:Halucynacje też nie są najtrafniejszym wyborem, moim zdaniem. Pasowałyby może urojenia. Ale tylko gdy nagniemy trochę naturalny przebieg majaczenia.

Myślę,że zostawię już te halucynacje. Nie ma co za bardzo kombinować.


Cytat:Nie ma takiego nakazu. Ja Ci też nic nie każę, całe szczęście. Równie dobrze możesz sobie mój komentarz zignorować, podetrzeć się, wsadzić… Twoja sprawa. Równie dobrze mógłbyś ten tekst umieścić w dziale fantastyka. Albo w: „nastawionym na rozczulenie czytelnika zgranymi efektami i kalkami społecznymi”. Mnie chodzi tylko o rzetelność, na tym zawsze bazowała dobra literatura. Zwłaszcza po takim wstępie, w którym postawiłeś się trochę w roli „eksperta” w dziedzinie delirium.

Nie zamierzam robić czegoś takiego z Twoim komentarzem, są dla mnie cenne jak każda inna krytyka.
Nie jestem też ekspertem, choć rzeczywiście mogłem tak zabrzmieć przez wstęp, co oczywiście nie było moim celem. Myślę, że w literaturze jest miejsce na uproszczenia. Rzecz jasna nie do przesady. Należy mieć pewne zaplecze by móc o czymś pisać. Z drugiej strony nie wymagajmy by pisarze sci-fi zdobywali tytuły naukowe z zakresu fizyki, by rozprawiać o podróżach międzygwiezdnych. Myślę, że potrzebna jest tutaj równowaga między jednym, a drugim. Miejsce na rzetelność, jak sam powiedziałeś.

Pozdrawiam :>
Odpowiedz
#10
Tekst stanowczo nie porywa. Nie jest jakoś specjalnie krytycznie, ale wczuć w to się raczej nie daje. Trudno mi powiedzieć, o czym może myśleć człowiek w ciężkiej delirce, bo sam nawet już nie pamiętam ile lat temu miałem choćby zwykłego kaca (pijam rzadko i minimalne ilości). Natomiast z różnych opowieści słyszałem już o szatanie który pijanemu się pojawiał, koniu wyżerającym twarz, jakimś robactwie i takich tam. Wszystkie te opowieści, które usłyszałem od alkoholików były raczej mocno dramatyczne. Twoje opowiadanie jest co najmniej "bezpłciowe".
Czemu wizja plaży i morza miałaby straszyć i na ile jest związana z Saharą w gardle i wszystkimi tymi objawami, związanymi z przepiciem? Kac u człowieka uzależnionego i będącego w ciągu alkoholowym to (z tego co wiem) totalny dół nastroju, graniczący niemal z deprechą totalną, okraszoną omamami słuchowymi, wzrokowymi itd... A u Ciebie jest grzecznie, łagodnie, elegancko..... Morze też raczej jakieś takie rajskie.....
Innymi słowy, opowiadanie do napisania od nowa.
Pozdrawiam serdecznie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości