17-09-2018, 05:24
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17-09-2018, 05:26 przez Miranda Calle.)
Rozpad. Rozpad połowiczny. Częściowy, symptomatyczny. Mentalny, duchowy, fizyczny. Namnażanie i umieranie. Ty i ja. Poranne wstawanie, mycie się, rzyganie, defekacja, ubieranie, wychodzenie. Drzwi, klucz, klamka. Dokąd?
Od 0 do 7 ponumerowane dni. Kalka, sztanca, taśma. Znikąd ratunku. Serce, płuca, nerki, wątroba, jelita nie odrosną, czy można bez nich żyć jak bez siebie? Ty beze mnie, ja bez ciebie? Nie płacz. To nam się przy-darza. Darzy się. Mój Boże, kto kieruje tą lokomotywą?
Co robić, gdzie iść? Krok po kroku, ty i ja. Powoli, nigdzie się nie spieszyć. Powoli, bo nie starczy sił. Bo przyjdzie Zdzicho i da nam w pycho. Uciekaj, uciekaj, moje serce, zmysły precz. Chaos. Zapadanie się w siebie, choroba, nogi ugrzęzły na amen, a głowa jeszcze w chmurach.
Co będzie, to ma być.
nie kochać
czy tak nie łatwiej żyć w niegłośnej ciszy? może do snu ukoi nas to niekochanie
albo rozjuszy niespodziewanie?
byle nie być biernym
wobec nieoczekiwanego
paść się kolędą
świerkiem w wiaderku
żłóbkiem z Dziecięciem...