Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wojna Nieśmiertelnych - Dziedziczka Czarownicy
#1
No dobra, no to wrzuciłam fragment jednego ze swoich opowiadań Tongue
A teraz idę sie schować pod łóżko Tongue

Proszę was o szczere opinie :>
Pierwsze rozdziały zwykle są najgorsze i najnudniejsze Tongue Mam nadzieję, że wytrwacie do końca Wink

A tutaj macie taki krótki opis:

Od wieków toczy się wojna między czarownicami i wampirami. Rzeź pochłonęła setki ofiar, walka staje się coraz bardziej zacięta i okrutna. Ktoś musi to wszystko przerwać. Ale kto?
Dziedziczka Czarownicy.
Wszyscy oczekują jej nadejścia. To Ona ma wyzwolić Czarownice i pokonać Wampiry. To Ona ma wygrać.
Ale czy jej się uda? Czy sprosta zadaniu? I czy odważy się zmierzyć z samą sobą?
Nawet jeśli Dziedziczka to tylko zwykła, śmiertelna dziewczyna?


[Obrazek: 7]

PROLOG


Anna ruszyła do ataku, nie zastanawiając się dłużej. Tego samego oczekiwała od reszty. Znajdowała się w klubie wampirów, na ich terenie. Shadow. Było to miejsce niebezpieczne dla ludzi. Tym bardziej dla czarownic.
Była jedną z nich. Najstarszą z obecnych. Dlatego, to ona im przewodziła.
W kręgu, oprócz niej, znajdowała się jej młodsza siostra, Monika, oraz dwie najlepsze przyjaciółki, Angela i Julka. Wszystkie znały się od dzieciństwa, a teraz…
Teraz walczyły z wampirami. Jak ich rodzice. Tak trwało od pokoleń.
Anna miała coraz większą nadzieję, że Dziedziczka rzeczywiście istnieje. Chciała, żeby je ocaliła, pragnęła walczyć u jej boku, marzyła o tym, żeby to ona im przewodziła. Anna nie chciała już dłużej ponosić konsekwencji swoich czynów.
Zawsze chciała być zwykłym człowiekiem, mieć normalną rodzinę i przyjaciół, a tymczasem musiała walczyć z krwiożerczymi bestiami w nocnym klubie.
Shadow. Wszystko tu przywodziło na myśl wampiry, wystrój, muzyka, serwowane jedzenie.
To tutaj większość miała swoją kryjówkę.
Została ona odnowiona po pożarze. Spowodowała go pewna czarownica, jedna z Wielkich Przywódczyń, Karolina Losille, ale potem słono za to zapłaciła.
Została spalona żywcem przez wampiry, którym udało się uciec z pożaru. Była to jedna z czarownic, która zabiła najwięcej wampirów w historii.
Anna przestała już dłużej rozmyślać i skupiła się na walce.
Widziała, że ktoś zaszedł ją od tyłu, więc szybko się odwróciła i zaatakowała przeciwnika kołkiem. Wampir zaczął przeraźliwie wrzeszczeć, kiedy jego skórę przebiło drewno.
Drewno. Była to jedna z niewielu rzeczy, które szkodziły wampirom.
Anna usłyszała za sobą krzyk Moniki.
Była ona najmłodsza i jeszcze nie skończyła kursu walki.
Obejrzała się poszukując siostry, a gdy ją dostrzegła, ruszyła jej na pomoc.
Monikę zaatakował wampir, oczywiście. Złapał ją za rękę i zaczął łapczywie pić jej krew. Tyle widziała Anna.
Wbiła kreaturze kołek od tyłu. Wampir zatoczył się, ale puścił Monikę.
- Dzięki – szepnęła jej siostra i chciała już odejść, ale Anna ją powstrzymała.
- Nie będę cię ratowała za każdym razem, kiedy masz kłopoty. Nie mogę się rozdwoić – powiedziała Anna i po chwili dodała. – Idź do samochodu, uciekaj stąd.
- Nie – odpowiedziała uparcie Monika i rzuciła kołkiem.
Wbił się on w serce jednego wampira.
- Umiem sobie radzić. Widzisz? – oznajmiła Monika i wymknęła się z uścisku siostry.
Anna westchnęła patrząc za Moniką.
Przecież to jeszcze dziecko… Powinna teraz oglądać głupie filmy z przystojnymi aktorami, a nie uganiać się z kołkiem za wampirami.
Anna raz jeszcze westchnęła i ruszyła do ataku, ale nie była wystarczająco szybka.
Wampir uchylił się i złapał ją za nadgarstek. Podniósł z łatwością do góry, a potem rzucił o ścianę. Anna poczuła ogromny ból, gdy jej głowa walnęła o gładką powierzchnię ściany. Nie miała siły nawet krzyknąć. Wampir w mgnieniu oka zjawił się obok niej. Znów złapał ją za nadgarstek. Tym razem jej kość nie wytrzymała kolejnego. Usłyszała jak pęka.
Ból przeszył całą jej rękę. Anna zacisnęła zęby.
Wampir najwidoczniej nic nie zauważył, bo znów rzucił ją na ścianę. Anna odbiła się od niej i opadła na podłogę zwinnie jak kot.
Nie miała już siły walczyć. Była zmęczona.
Próbowała się podnieść, ale złamana ręka jej to uniemożliwiała.
Nagle poczuła ostry ból w plecach. Dostała nożem. Wampiry lubią się czasem posłużyć jakąś bronią. Wiedzą, że czarownice może zabić to, co zwykłych ludzi.
Na przykład nóż. Ból był tak nieznośny, że nic więcej nie miało znaczenia. Zacisnęła zęby i starała się go stłumić.
Wiedziała, że nie zdąży dojechać do domu, gdzie wyleczy ją Sensel. Było już dla niej za późno.
Umierała.
Powoli zaczęła pogrążać się w ciemności. Ból już ustał.
Ciemność zaczęło rozjaśniać światło, a Anna do niego szła.

Rozdział 1


Klara szła chodnikiem w stronę domu, w którym miała zamieszkać. Ciemne włosy wpadały jej w oczy. Szła właśnie ulicą Świtu, a z niej skręciła w prawo do jeszcze bardziej zaciemnionej alejki niż ta, którą szła przed chwilą. Ulica Kręgu 1. To jej nowy adres.
Rashacam nie był wcale taki mały jak jej się zdawało. Fakt, że nie ma go na żadnej mapie dodawał mu uroku. Klara spodziewała się jakiejś małej wioski, a tu zastaje całkiem spore miasteczko.
Niestety pozostały jej tylko dwa dni, żeby się zadomowić i zwiedzić miasto. Potem pójdzie do szkoły…
Była bardzo zaskoczona, gdy dostała propozycję wstąpienia do tej szkoły. Nie składała do niej żadnych papierów, ani nawet o niej nie słyszała. Chociaż musi przyznać, że bardzo się ucieszyła, bo program tej szkoły był dobry, a poziom wysoki. Była to najlepsza propozycja, jaką dostała, a na nic lepszego nie mogła liczyć- w ostatnim roku nie szło jej najlepiej.
Koniec tych rozmyślań o szkole, skarciła się w myślach, przecież to i tak nie ma znaczenia! Ważne, że nie musi już mieszkać z rodzicami- i to w takim wieku! Przecież ma tylko szesnaście lat- prawie siedemnaście, ściśle rzecz ujmując.
Klara stała na werandzie domu już od dobrych kilku minut, a nawet mu się nie przyjrzała.
Był stary, ale piękny. Ogromny. Nie mogła uwierzyć, że tu zamieszka. Dom wyglądał jak z bajek, które oglądała, kiedy była mała. Stanęła przy drzwiach. Były z ciemnego drewna. Miały liczne drewniane zdobienia, ale w równie licznej ilości pokrywały je nadpalenia i rysy. Można pomyśleć, że pod najlżejszym dotykiem można je popsuć.
Klara nawet bała się zapukać, w obawie, że może je popsuć. Okazało się, że nie musiała. Gdy drzwi się otworzyły, stanęła w nich jakaś dziewczyna.
Wysoka blondynka. Jej cera była kremowa, a rysy klasyczne. Swoimi błękitnymi oczami przyglądała się nowoprzybyłej. Spojrzenie miała pewne, ale łagodne. Zmierzyła Klarę wzrokiem od stóp do głów, a potem się uśmiechnęła.
- Ty musisz być Klara – przywitała się. – Ja jestem Monika. Proszę, wchodź do środka. Na dworze zaraz zrobi się zimniej.
To powiedziawszy Monika szerzej otworzyła drzwi.
- Cześć – odpowiedziała Klara, poczym weszła do środka.
Już od progu uderzył ją silny zapach ziół. W holu, w którym się znalazła było troje drzwi, a jedne były otwarte na całą szerokość. Dochodził stamtąd szmer rozmowy.
- Twoje rzeczy przywieźli wczoraj. Zaniosłyśmy je na górę, do twojego pokoju – powiedziała po chwili ciszy Monika.
- Zaniosłyście?
- Tak. Oczywi… a o to pytasz. Bo widzisz mieszkają tu jeszcze dwie osoby, oprócz mnie i ciebie. Chodź. Przedstawię cię – powiedziawszy to, wyszła przez pierwsze drzwi od lewej- te otwarte- nawet nie oglądawszy się, czy Klara za nią idzie. Poszła.
W pokoju, w którym się znalazła, albo raczej salonie, który był wprost ogromny, na dwóch fotelach przy stoliku do kawy siedziały dwie dziewczyny mniej więcej w jej wieku. Gdy weszła, obie podniosły na nią wzrok.
Pierwsza była brunetką. Jej czarne włosy okalały jej szyję i ramiona. Silnie kontrastowała z nimi blada cera i zielone oczy, które w nią wlepiła. Ubrana była w czarną sukienkę, która podkreślała jej bladą cerę.
Druga dziewczyna miała włosy koloru ognia, które płynnymi falami opadały jej na ramiona. Ona również była blada. Patrzyła na nią zielonymi oczami, których głębię podkreślała bluzka na ramiączkach, w tym samym kolorze.
- To Klara – przedstawiła ją Monika.
- Cześć – powiedziały obydwie naraz.
- Hej – odpowiedziała, uśmiechając się do nowych koleżanek.
- Jestem Angelika – przedstawiła się brunetka. – A to Julia – wskazała na dziewczynę z rudymi lokami.
- Miło mi was poznać – odpowiedziała mechanicznie Klara.
Po jej słowach zapadła niezręczna cisza. Przełamała ją po jakiejś minucie Monika:
- Na pewno jesteś zmęczona po podróży. Z daleka przyjechałaś?
- Z Warszawy.
- To spory kawałek stąd – przyznała Julia. – Jak tu dotarłaś? Pociągiem? Autobusem?
- Ktoś z rodziny cię przywiózł? – dodała Angelika.
- Nie. Przyjechałam taksówką. Moi rodzice nie mieli pojęcia, gdzie w ogóle jest Rashacam. Zresztą taksówkarz też miał problem ze znalezieniem drogi.
- Fakt, ciężko tu trafić – przyznała Monika.
- Napijesz się czegoś? Może herbaty? – zapytała Julia.
- Nie dziękuję – odpowiedziała Klara. – Chyba rzeczywiście jestem zmęczona. Poszłabym spać…
- Oczywiście – odpowiedziała Julia. – Monika zaprowadzi cię do pokoju.
- No to… dobranoc – powiedziała Klara.
- Dobranoc. Miłych snów, Klaro – odpowiedziała Angelika.
Monika, która wydawała się Klarze najnormalniejsza, poprowadziła ją schodami na piętro. W holu znajdowało się pięcioro drzwi. Monika skierowała się do ostatnich i tam przystanęła.
- To twój pokój – powiedziała, uśmiechając się przy tym promiennie.
Stały tak jeszcze chwilę w milczeniu, po czym Klara głęboko odetchnęła i otworzyła drzwi.
W pokoju było ciemno, toteż poszukała na ścianie włącznika światła, ale
go tam nie znalazła. Zmrużyła oczy, gdy pokój zalał oślepiający blask.
- Jak chcesz zapalić światło, musisz klasnąć. Jak chcesz zgasić, robisz to samo – wytłumaczyła Monika. – Spróbuj.
Klara posłusznie klasnęła w dłonie, a w tym samym momencie światło zgasło. Klasnęła drugi raz. Światło ponownie wypełniło pokój.
- Wow. Nie wiedziałam, że macie tu taką technologię.
- Masz rację. Wow – podzieliła jej zdanie Monika. – To jest dużo praktyczniejsze niż zwykłe włączniki światła.
- No – przytaknęła Klara.
- No dobra. Nie będę już ci przeszkadzać. Ja też chyba pójdę spać – ziewnęła, po czym dodała. – Dobranoc.
- Dobranoc – odpowiedziała jej Klara.
Monika ruszyła w stronę wyjścia, po czym przystanęła i odwróciła się.
- Jakby co, łazienka to środkowe drzwi. Mój pokój jest obok twojego. Pierwsze drzwi prowadzą do pokoju Julii, drugie do Angeliki. No to dobrej nocy.
Dziwna jest, pomyślała Klara, jak drzwi się zatrzasnęły. Wszystkie są dziwne, poprawiła się w myślach.

Rozdział 2


Klara obudziła się, gdy padły na nią promienie słońca. Próbowała jeszcze chwilę pospać, ale nie mogła, więc tylko przeciągnęła się w łóżku i wstała.
Wczoraj nie zwróciła na to uwagi, ale jej pokój był piękny- podobnie jak reszta domu- i co najmniej dwa razy większy od jej pokoju w domu rodziców. A tamten był naprawdę duży.
Na środku pokoju, przy oknie, stało wielkie łóżko z ciemno drewnianymi ozdobami po bokach. W sumie w pokoju były trzy okna. Jedno rozciągało się na całej szerokości łóżka. Drugie było tam, gdzie biurko, a trzecie w najbardziej oddalonym kącie pokoju, niedaleko komody i wiszącego nad nią lustra w ciemnej ramie.
To okno zamiast parapetu miało wyściełaną materiałem ławeczkę. Klara podeszła do niego i usiadła. Wygodne. Świeże powietrze. Brakuje mi tu świeżego powietrza, pomyślała.
Odciągnęła na bok zasłony i otworzyła okno. Było jeszcze wcześnie. Zegar stojący na nocnej szafce wskazywał siódmą piętnaście. Nigdy nie była rannym ptaszkiem, ale teraz chciała zobaczyć resztę domu i miasta.
Wzięła czyste ciuchy na przebranie i wyszła do łazienki. Mam nadzieję, że będzie wolna, błagała w duchu.
Gdy dotarła do odpowiednich drzwi, przystanęła przy nich i lekko zapukała.
Nic.
Ponownie zapukała. Głośniej.
Znów nic. Cisza.
To dobrze, pomyślała, na razie nie mam ochoty się z nimi spotykać. Chociaż wiedziała, że to nieuniknione. W końcu były współlokatorkami…
Bez dłuższego zwlekania otworzyła drzwi łazienki. Była pusta i… czysta.
I to jeszcze jak czysta! Wszystko w niej lśniło: podłoga, lustro, ściany, szafki, wanna, prysznic, umywalka, po prostu wszystko.
Jej mama szorując godzinami lustro, nie zdobyłaby takiego efektu.
Klara wzięła prysznic i założyła czyste ciuchy- czerwony top z rysunkiem jakiegoś dziwnego zwierzaka i czarne dżinsy sięgające za kolana.


***


- Mówimy jej od razu – sprzeciwiła się Angelika.
Ona i Julia sprzeczały się o to, co mają zrobić w kwestii Klary, dziewczyny o włosach brązowych i brązowo czarnych oczach. Czy powiedzieć jej od razu o sekrecie, czy pozwolić, żeby sama go odkryła?
- Nie. Niech sama go odkryje. Taka jest tradycja – obstawała przy swoim Julia.
- Tradycje są po to, żeby je zmieniać – odparła mądrze Angela, ale z nutą zniecierpliwienia w głosie.
Monika słuchała tego wszystkiego w ciszy. Przyglądała się ptakom na drzewach orzecha włoskiego, stojącego niedaleko tarasu, na którym siedziały.
Te dwie zawsze się sprzeczają, pomyślała nagle. Jako najmłodsza- miała tylko niecałe siedemnaście lat, a Angelika i Julia osiemnaście.
Obydwie wiecznie się sprzeczają, bo urodziły się tego samego dnia, tego samego miesiąca i roku, a nawet o tej samej godzinie. Ich matki były bliźniaczkami.
Gdyby była tu Anna, ona by wszystko ustaliła, pomyślała nagle. Nie myśl teraz o Annie, nakazała sobie. Tyle, że nie mogła o niej nie myśleć. Gdy raz już pomyślała, nie mogła przestać.
Anna. Jej włosy w kolorze jaśniejszym o dwa tony od koloru jej włosów. Jej uparte, zielone oczy, mogące przeszyć człowieka na wylot. Jej uśmiechnięte stale usta, głupie miny, jakie potrafiła zrobić. Jej zgrabna sylwetka, zwinnie się poruszająca podczas walki.
Jej głos, wypowiadający słowa zaklęć.
Anna. Jej siostra. W tym roku kończyłaby dziewiętnaście lat.
Dlaczego to ona umarła? Dlaczego musiałam się pomylić? To wszystko moja wina!
Anna nie zasłużyła na taki los.
Była mądrą, rozważną przywódczynią. Nikomu specjalnie nie uczyniłaby krzywdy.
Niebezpieczny nasz los, zacytowała słowa jednej z Wielkich Przywódczyń.
Z rozmyślań wyrwał ją donośny głos Julii:
- Co o tym myślisz, Moniko? Mówimy jej czy sama ma odkryć prawdę?
Anna lubiła zmieniać tradycje, ulepszać je, pomyślała tępo, wciąż wpółświadoma tego, co się wokół niej dzieje.
- Możemy pozwolić, żeby coś odkryła, a potem nagle się zjawić i powiedzieć jej prawdę – zadecydowała.
- Świetnie – ucieszyła się Angela.
- O, witaj Klaro! Jak się spało? – zapytała Julia.
- Dzień Dobry. Świetnie. Jest tu może gdzieś kawa? Nie chciałam wam grzebać po szafkach – odpowiedziała trochę zaspana dziewczyna.
- Och, daj spokój! Przecież to teraz również twój dom! – zaprotestowała Julia. – Monika przynieś jej naszą specjalność! Cappuccino de La Rashacam!
Świetnie. I to są minusy bycia najmłodszą. Wszyscy starsi mówią ci, co masz robić. Ale nie chciała im robić awantury przy nowej, więc posłusznie, bez słowa poszła zrobić cappuccino.


***


Angelikę smuciło trochę to, że Julia tak Moniką pomiata i jej ciągle rozkazuje. Czy ona zapomniała, że Monika straciła siostrę?
Śmierć Anny wstrząsnęła całą naszą trójką.
Anna była przecież nieustraszona, najodważniejsza, żyła pełnią życia. Tak samo jak Monika, dopóki jej siostra nie została zabita przez wampira. Drugą rękę Shale.
Na dźwięk tego imienia ogarniała ją czysta furia. Chciała zemsty. Ale nie czas teraz na to, upomniała siebie, Dziedziczka ją pomści.
Niestety teraz Angela coraz mniej w to wierzyła.
- To, co zamierzasz robić? – jej myśli przerwał głos Julii.
- Zwiedzić miasto, zobaczyć resztę domu… no i chyba jeszcze lepiej się z wami zapoznać… – odpowiedziała Klara, uśmiechając się.
- No to możemy zacząć już teraz – zaproponowała Julia. – Zaczniemy ode mnie. Nazywam się Julia Makisa. Mam osiemnaście lat i od urodzenia mieszkam w Rashacam. Moi rodzice zginęli w wypadku, gdy miałam czternaście lat. Nie przejmuj się tym. Było, minęło – powiedziała, gdy Klara już chciała coś powiedzieć, a najprawdopodobniej „Bardzo mi przykro”. – Teraz twoja kolej Angela.
Angelika niechętnie zaczęła o sobie opowiadać:
- Nazywam się Angelika Kornwalia. Ja też mam osiemnaście lat i też się tu urodziłam. Moi rodzice również zmarli w wypadku, gdy miałam czternaście lat – powiedziała.
- Przykro mi – powiedziała Klara.
- O, Monika! Dobrze, że jesteś! – zawołała Julia na widok Moniki wchodzącej z cappuccino w ręku. – Teraz twoja kolej.
- Kolej? Na co? – zapytała zmieszana Monika, jednocześnie podając Klarze jej cappuccino.
- Żebyś opowiedziała swoją historię.
- Ach! No dobrze. Nazywam się Monika Aprodithe. Moja rodzina wywodzi się z Ameryki, ale urodziłam się tutaj. Miałam siostrę starszą o dwa lata. Nazywała się Anna. To ona się mną opiekowała, gdy nasi rodzice zmarli. Miałam wtedy trzynaście lat. Niestety ona też zginęła w wypadku, miesiąc temu. Od tamtej pory twierdzę, że jestem przeklęta.
To była historia Moniki, która chyba zrobiła największe wrażenie na Klarze.
-Bardzo mi przykro – powiedziała tylko smutnym głosem nowa.
Zapanowała bardzo niezręczna cisza, którą przerwała Monika:
- No to teraz twoja kolej. Opowiedz nam o sobie – powiedziała trochę za bardzo radosnym głosem, zupełnie jakby wcześniejszy incydent w ogóle nie miał miejsca.
- No dobrze. Nazywam się Klara Kupczak. Mam prawie siedemnaście lat. Urodziłam się w Warszawie. Mam młodszego o dwa lata brata, Karola. Teraz przeprowadziłam się tu, żeby się uczyć. Dostałam taką propozycję…
- Propozycję? – zapytała zdziwiona Angela. – Od kogo?
- Z liceum.
- Przecież oni nigdy nie wysyłają takich propozycji – zaprzeczyła Monika.
- Ale ja taką dostałam. Dostałam też propozycje zamieszkania u was… – ciągnęła Klara.
Monika zaklęła.
Popatrzyła przerażona na Angelikę i Julkę. Obie odpowiedziały jej takimi samymi spojrzeniami.
- Coś tu jest nie tak – powiedziała Julka za wszystkie.

Rozdział 3


Shale stała przy oknie i wyglądała na zewnątrz. Od razu rozpoznała wampira, który szedł w stronę budynku. Gdy usłyszała za sobą kroki, zapytała nie odwracając się:
- Załatwiłeś sprawę? – wiedziała, że jej głos jest zimny jak lód i równie twardy jak skała.
- Tak. Dziewczyna przyjechała. Widziałem jak wchodzi do domu za jakąś blondynką – odpowiedział wampir o imieniu Samuel.
- Ach, nasza droga Monika.
- Monika? – zapytał zdezorientowany wampir.
- Tak. Siostra tej, która je zdradziła, a do nas dołączyła. Siostra Anny – odpowiedziała z dumą Shale.
- Aaa… W czym jeszcze mogę pomóc, Shale? – zapytał w końcu.
- Możesz wysłać jakiegoś, nieznanego im wampira w ich wieku, do szkoły. Niech pozna Klarę i zdobędzie jej zaufanie. Ma sprawiać wrażenie człowieka. Musi też udawać, że nie jest ze wszystkiego najlepszy. Niech zdobędzie zaufanie ich wszystkich, jeśli się da. Chcę mieć je wszystkie w garści. Muszę pokazać mojej głupiej siostrzyczce, że się pomyliła i mnie nie doceniała. Przegra kolejny raz, a wtedy jej dusza znajdzie się w piekle – opowiadała swoje plany Shale. – Samuelu?
- Tak?
- Czy znasz kogoś takiego?
- Tak.
- To świetnie – odpowiedziała zadowolona Shale. – Jak się nazywa?
- Alex Mort.


***


Choć wszystkie cztery straciły humor po porannej rozmowie, wybrały się by oprowadzić Klarę po mieście.
Szybko jednak humor im wrócił, gdy poszły na zakupy do nowego centrum handlowego, znajdującego się niedaleko Rynku Czterech.
- Klara! Świetnie w tym wyglądasz! – powiedziała szczerze Julka.- Koniecznie musisz to kupić! – doradzała.
Dziewczyna właśnie przymierzała różowy T-shirt z nadrukiem czerwonego serca przebitego strzałą.
Chociaż były czarownicami, tak jak wszystkie dziewczyny uwielbiały zakupy.
- Dobra, ale ty też musisz wybrać coś dla siebie! – zgodziła się i jednocześnie zażądała Klara.
Zostały tylko we dwie. Monika i Angela poszły poszukać czegoś dla siebie.
- Wiesz co? – zapytała Klara i nie czekając na odpowiedź powiedziała. – Już mi się zaczyna podobać w tym mieście. Co proponujesz na popołudnie?
Jeszcze zmienisz zdanie, gdy się dowiesz, co cię czeka, pomyślała smutno Julka. A jednak będziesz godną zastępczynią Anny.
- Proponowałabym – wróciła do rozmowy kończąc swe rozmyślania. – pójście na pizzę do „Rajskiego Wzgórza”, tam jest najlepsza.
- Ok. – zgodziła się Klara.
Julia zawsze starała się być miła dla nowych, niezależnie od sytuacji. Monikę traktowała tak, jak traktowała, żeby przypomnieć jej motto wszystkich czarownic: „Było, minęło. Trzeba żyć dalej”. Chciała, żeby koleżanka wreszcie pogodziła się z tym, co się stało, żeby przestała się obwiniać.
Miała nadzieję, że Monika o tym wie. O to poprosiła Julię Anna. Przynajmniej tak napisała w swoim pamiętniku, który można przeczytać dopiero po śmierci czarownicy. Słowa Anny utknęły jej w głowie: „Jeśli nie wrócę, z tej wyprawy, proszę ciebie Julio, żebyś zaopiekowała się moją siostrą…”
- Wiesz może czy jest tu gdzieś jakiś sklep plastyczny? – zapytała ją Klara.
- Co? A, sklep plastyczny – odparła nieprzytomnie Julka.- Jasne, że jest. I to nawet w tym centrum. Ale po co ci sklep plastyczny?
- Żebym miała, gdzie uzupełniać zapasy przyrządów – odpowiedziała nieśmiało Klara.
- Przyrządów?
- Tak – odpowiedziała Klara. – Bo widzisz, ja… hm… lubię rysować.
- A, rysować. Fajnie! Narysujesz coś dla mnie? – zapytała Julka.
- Jasne. Powiedz tylko co – zgodziła się natychmiast Klara.
- Julka! Klara! Chodźcie! Musimy już iść! – zawołała je Monika.
- Iść? – zapytała ze zdumieniem Klara. – Ale dlaczego? Przecież dopiero…
- Cicho – ucięła jej Julka. – Chodź.


***


Klara była trochę zdumiona i smutna z powodu zakończenia zakupów.
Ciekawe, dlaczego musimy już iść, zastanawiała się w myślach. I dlaczego one ciągną mnie ze sobą? Przecież nie jestem już dzieckiem!
Gdy dotarły z Julką do Angeli i Moniki, Klara zobaczyła, co mają w torbach na zakupy.
Kocie żarcie.
- Po co wam to? – zapytała. – Przecież nie macie kota.
- Mamy – odpowiedziała z uśmiechem Monika.
- Świetnie – odparła ponuro Klara.
- Coś nie tak? – zapytała ze śmiechem Monia.
- Nie – odparła szczerze Klara. – Mogłyście mnie uprzedzić. Przywiozłabym też swoje koty.
- Mamy jednego. I to nam wystarczy. On nas po prostu dobija! – zażartowała Angelika.
- No, jest okropny! – dodała Julka. – Ale przyzwyczaisz się do niego.
- Mam nadzieję.

CDN Tongue
[...] niech nie ślubuje przebrnąć przez ciemności nocy, kto nie widział jeszcze zmroku.
— John Ronald Reuel Tolkien
Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia


Lizz <3
Odpowiedz
#2
Droga Autorko,

tekst który zamieściłaś, który napisałaś z pewnością wkładając w to wiele sił jest dopiero początkiem drogi, na pewno nie szczytem twoich możliwości. Przyznam się szczerze, że nie jestem w stanie go skomentować bo musiałbym, aby odrobić pracę z czystym sumieniem i jak najwięcej Ci rzeczy podpowiedzieć, pisać o każdym zdaniu. Dam Ci jednak kilka wskazówek i dodam, że nie są to wskazówki profesjonalisty, jedynie pasjonata i człowieka po którym już tak różne osoby jechały, że mam wprawę w przyjmowaniu krytyki i wypracowałem już kilka rzeczy.

1. Czytaj dużo i pisz dużo. Czytaj różnego rodzaju literaturę.
2. Gdy napiszesz obszerniejszy fragment tekstu zostaw go na dwa trzy dni, potem przeczytaj i przeoraj poprawkami. Czytaj na głos to co napisałaś.
3. Czytaj nie tylko o rzeczach które ciebie, osobę młodą interesują. Zdobywaj wiedzę ogólną, z różnych dziedzin. Bo wiedzy Ci, droga Autorko brak i to widać w tekście. Brak ci również oczytania.
4. Nie bój się krytyki, nie obruszaj się w sobie gdy ktoś Ci napisze: "Ło Bosz co Ty tu Mosz!" lub inną nieprzychylną rzecz Wink Nie chowaj się pod łóżko. Tolkien, Mickiewicz, Szymborska, Tołstoj, Puszkin, Poe też kiedyś mieli kilkanaście lat. Staw temu czoło, przyda ci się taka odporność gdy kiedyś, co mam nadzieje nastąpi, opublikujesz coś i spotkasz się z bezwzględną opinią czytelników.
5. Nie bój się kasować. Wiem że czasami ciężko skasować cały, pisany żmudnie akapit na pół strony, ale czasami trzeba po prostu zacząć od nowa.
6. Nie pisz na siłę.

Mam nadzieję, że moja pisanina na coś Ci się przyda. Pozdrowienia.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#3
Dzięki za komentarz Smile I rady Smile Przydadzą się Tongue
Jest to pierwsze moje opowiadanie, które powstało, jak miałam 13 lat, więc...
To, z którego jestem dumna, jest na razie na konkursie, więc nie mogę go opublikować, ale jak już przegram (co jest pewne) to je wrzucę Wink
[...] niech nie ślubuje przebrnąć przez ciemności nocy, kto nie widział jeszcze zmroku.
— John Ronald Reuel Tolkien
Władca Pierścieni. Drużyna Pierścienia


Lizz <3
Odpowiedz
#4
Ta, tak samo jak moje, które jest na konkursie, a paranormal nie ma ochoty odpowiedzieć kiedy mniej więcej wyniki =.=

Sorry, że nie na temat, ja opowiadanie przeczytam, jak znajdę chwilę, pomiędzy czytaniem innych.
-M.
Jest nas trzy, dlatego gdy komentujemy podpisujemy się swoim nickiem :]

Nasz pierwszy, wspólnie napisany tekst:
Siostry Krwi
Odpowiedz
#5
Tego samego oczekiwała od reszty. Znajdowała się w klubie wampirów,
Dziwna ta narracja jakaś… Spieszyłaś się gdzieś?

Anna miała coraz większą nadzieję, że Dziedziczka rzeczywiście istnieje
Ojojoj… Jeśli zakładasz, że każdy przed przeczytaniem Twojego opowiadania powinien przeczytać synopsis, to OK. Tyle, że to dziwne takie, gdy ktoś mi mówi o czym będę czytał. Jeśli natomiast nie zakładasz tego, to wyskoczyłaś z tą dziedziczką o wiele za wcześnie. Dopiero zacząłem czytać i nie wiem kto to jest, i dlaczego ktoś mógłby chcieć, aby ta osoba tutaj była. Znów odniosłem wrażenie, że gdzieś się spieszysz.

Została ona odnowiona po pożarze
Został. Bo to klub, został odnowiony a nie kryjówka. Bo przecież samej kryjówki nie odnowili, prawda? Przede wszystkim (przynajmniej dla oczu zwykłych śmiertelników) był to klub.


Spowodowała go pewna czarownica
Raczej wywołała. Pożar może zostać spowodowany przez jakąś akcję, a wywołany przez osobę. Tak mi się jakoś wydaje.

Była to jedna z czarownic, która zabiła najwięcej wampirów w historii.
Jeżeli zabiła najwięcej, to była jedna. Kilka czarownic nie może zabić najwięcej

Anna usłyszała za sobą krzyk Moniki. Była ona najmłodsza i jeszcze nie skończyła kursu walki.
Anna była najstarsza i najbardziej doświadczona, a Monika najmłodsza i najmniej doświadczona… Hmm… No dobra, możliwe…

Wampir zatoczył się, ale puścił Monikę
„ale”? A nie „i”? nie widzę tutaj sprzeczności.

Dzięki – szepnęła jej siostra i chciała już odejść
jak odejść, przecież były w trakcie walki…

Nie będę cię ratowała za każdym razem, kiedy masz kłopoty
Nie rozumiem. Przyszły przecież walczyć, to jakie ona robi siostrze wyrzuty co do „kłopotów”. Miała wejść i rozwalić wszystkich nie pocąc się przy tym? Poza tym była najmłodsza i nie skończyła kursu walki, więc o co foch. Jak ktoś jest młody i niedoświadczony, to się go nie bierze na poważną akcję

Nie mogę się rozdwoić – powiedziała Anna i po chwili dodała. – Idź do samochodu
No i znowu. Albo walczyły na poważnie, albo przyszły połapać żaby nad rzeką.

Nie – odpowiedziała uparcie Monika i rzuciła kołkiem. Wbił się on w serce jednego wampira.
Po pierwsze, zrób z tego jedno zdanie. Po drugie – jednego z wampirów, a nie jednego wampira.

Anna raz jeszcze westchnęła i ruszyła do ataku, ale nie była wystarczająco szybka.
Nie była, bo zamiast patrzeć co się dzieje, gada z siostrą, a potem stoi i sapie.

Znów złapał ją za nadgarstek. Tym razem jej kość nie wytrzymała kolejnego.
Kolejnego czego? Nadgarstka?

Próbowała się podnieść, ale złamana ręka jej to uniemożliwiała.
Dziwna ta Twoja narracja. Skondensowana jakaś

Umierała.
Strasznie frajersko dała się załatwić, biorąc pod uwagę to, że była najstarsza i najbardziej doświadczona.

PO CO TE WSZYSTKIE MOJE UWAGI? Ano po to, że opowiadanie jest dobre, jeśli mogę w nie uwierzyć. Jeśli siedzę sobie w fotelu, zaczytany, a fabuła układa się w mojej głowie. Jeśli, natomiast, co linijkę, myślę sobie – to nie ma sensu - albo logika podpowiada mi że tak być nie może/nie powinno być, cały czar pryska.

Fakt, że nie ma go na żadnej mapie dodawał mu uroku.
Niestety pozostały jej tylko dwa dni, żeby się zadomowić i zwiedzić miasto. Potem pójdzie do szkoły…
Była bardzo zaskoczona, gdy dostała propozycję wstąpienia do tej szkoły. Nie składała do niej żadnych papierów, ani nawet o niej nie słyszała.
W pokoju, w którym się znalazła, albo raczej salonie, który był wprost ogromny, na dwóch fotelach przy stoliku do kawy siedziały dwie dziewczyny mniej więcej w jej wieku.
Druga dziewczyna miała włosy koloru ognia, które płynnymi falami opadały jej na ramiona.
Wszystkie powyższe można skwitować dwoma słowami: HARRY POTTER

Rashacam
Taka nazwa w Polsce… I nikt nie jest zdziwiony

Anna. Jej siostra. W tym roku kończyłaby dziewiętnaście lat.
Co rozumiesz przez słowo „najstarsza”?


Tak samo jak Monika, dopóki jej siostra nie została zabita przez wampira. Drugą rękę Shale.
Ni cholery nie rozumiem…

Tak. Siostra tej, która je zdradziła, a do nas dołączyła.
I nawet nie czuję jak rymuję. Popracuj nad stylem.

Przegra kolejny raz, a wtedy jej dusza znajdzie się w piekle – opowiadała swoje plany Shale.
Czy już mówiłem, że twoja narracja jest dziwna?

Podsumowując. Niestety, bardzo naiwnie prowadzone opowiadanie. Musisz poważnie popracować nad stylem, zwłaszcza przy narracji, oraz nad oryginalnością.
One sick puppy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości