Przyznam, że przy użyciu wersalików, które sugerują konkretne, następne zdanie, a jednocześnie zachowują interesujące układy wersu i przerzutnie (lubię tu określenie- liryczne chaszcze i chaszczyko-haczyki) z reguły lubię zasugerować odpuszczenie sobie interpunkcji, a ewentualnie zachowanie jej jako szczypty- niczym przyprawa- sól, pieprz, albo--- te i inne takie. To dość już zakorzeniony w poezji sposób. W polskiej, jak wiadomo, co najmniej od dobrych kilkudziesięciu lat, a w ostatnim trzydziestoleciu co najmniej. Przykładów trochę jest, ale nie idzie o wymienianie.
Autor pokazuje pewną sprawność, orientację. Ok, nie jest zielony. Nie można zarzucić, że robi pokazówkę.
Nie mówię, że interpunkcja tu przeszkadza, bo tak nie jest, a i wspomniane "odkilkudziesięcioletnie" sposoby lirycznego pokazu również tego nie odrzucają. Po prostu jakoś mi wygodniej tu bez interpunkcji, gdy wersaliki swoje robią. Ba, na pewno dają sie zauważyć sprawne przerzutnie.
Słowotwórczy tytuł w gruncie rzeczy nie jest specjalnie wyszukany, ale też... wiosna raczej ma to do siebie
Tak, prywatnie szukałbym tu zabawy, igrania z wy-osobnieniem przeczącego "nie" (apostriof, myślnik,dywiz etc), aby za chwilę mieć wątpliwości, a nawet temu przeczyć...
Ok, ale zostawmy tytuł.
w wersie
dla wierszy i z tym też nie mam już nic wspólnego.
sugeruję odpuszczenie spójnikowi (jest niewinny, ale ... jak mówią;
dajcie mi spójnika, znaczy człowieka, a zespoimy go z paragrafem,
albo przykazaniem... - no, może
jakoś, tak, podobnie to brzmiało? ), a i przekształcenie - by nie tracić koncepcji podziału na zdania- w postać poniższą:
dla wierszy Z tym też nie mam już nic wspólnego
Tak, usunąłem też kropkę, aby--- narzucić!
nieco inne 'przyprawianie, albo pozbawienie przypraw, czyli interpunkcji.
Poniekąd mam podobne odczucia jak Mirek, a i podobnie mam pewien dystans do klasyfikowania w kierunku- proza piocięta na wersy. prioza poetycka. Wtedy mam czasami ochotę - bywało- zaproponować szperanie w bibliotekach i lekturę poezji z ostatniego, wspomnianego wyżej- co najmniej trzydziestolecia. A potem? Zrewidować- niejako zawirusowane 'hasłem dyżurnym zportali"- wcześniejsze "opiniowanie. Nie mówię, że ono nie ma w sobie racji, zasadności, ale w sytuacji, gdy powszechnie jest rzucane, aż się prosi zastanowienie--- czy aby czasami deilkwenci wyściubili nos z portali w grzebanie w bibliotekach, a nawet czytanie. Oki, tu nie mam komu tych zarzutów czynić, więc... psyt...
Mirek zwrócił słusznie uwagę na dwie drogi, w których ów tekst mógłby się spokojnie wydarzyć. I poezja i proza i pomiędzy itp.
Myślę, że tu, po prostu, w tym, co dałeś nam, całkiem sprawną prezentacją, Autorze, jest pewien brak.
Jakiegoś, w finale,- wydzieloną, osobną choćby jednosłowną do-puentą, dop***lem krótkim----???----- wykończenia.
Tak, jedno, dwusłowne. Coś, co odwraca kota ogonem, albo całą iuwagę itd itp, albo--- już poukładaną w sobie budowlę interpretacyjną...
Tak, ja mam wrażenie niedokończenia w tym wierszu. Jeden, ale konkretny strzał, aby uniknąć przegadania, aż tu się prosi. To jak w piłce, w czasie ogloądania niezłego meczu. Całkiem niezła akcja, w sumie dopracowana, jakby zagrana z przyzwyczajenia, ale nie wolna od niezłych zagrań, na granicy- jeśli nie finezji, to niezłego poziomu wyszkolenia technicznego---ale gol, kitórego się spodziewa człek, któy aż się prosi- nie pada... bo... - akurat przerwa w transmisji...
To póki co tyle. Witam na portalu