Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wigilia cz.3
#1
Z wyrazami szacunku dla prostaków, którzy się nad tym pochylą...
-------------------------

(znałem tego gościa)

WIGILIA cz.3
Kolejna fala mdłości przesunęła się przez wymaltretowane ciało. Kwaśna treść żołądkowa podeszła pod czubek przełyku, czekając odrobiny zachęty do spotkania z mroźnym światem. Przełknąłem z trudem gęstą ślinę, przylepiającą jak „Kropelka”, szorstki język do podniebienia. Zawiedziona treść wycofała się niechętnie. Jest coraz gorzej.
Mimo zimna poczułem strużki gorącego, cuchnącego potu. Fabryka chemii organicznej, którą jestem, tworzy związki z tego, co dostarcza jej właściciel. Jak surowiec do dupy (C2H5OH plus pozieleniała pasztetówka), to mamy buble w postaci kwaśnej ,buntowniczej rzeki i śmierdzącego potu. A ci dwaj stoją i pieprzą, zamiast szybko się dogadać! Mam przestój produkcyjny z powodu braków materiałowych!
Mój przyjaciel, który ostatnio nie odstępuje mnie na krok, to bardzo w porządku gość. Niejednokrotnie ratował mnie, kiedy był dramat. Coś się w nim powoli zmieniało, ale jakie to miało znaczenie jeśli pomagał. Zniknęło dziwne wybrzuszenie na jego plecach, które skrzętnie i jakby ze wstydem maskował przyciasną flanelową koszulą. Tu i ówdzie dostrzegałem jakby pióra wystające spod ubrania. Wyglądał jak złodzieje na Dzikim Zachodzie, których przyłapano na kradzieży. Najpierw smoła, a potem wytarzanie w pierzu. Oho, chyba ten facet też je zauważył, bo pokazuje coś palcem . Ta ich konwersacja to niepotrzebna strata czasu.
-------------
Ludzie się nie zmieniają. Zmieniają się tylko okoliczności w jakich działają. Twój najlepszy przyjaciel, z którym zjadłeś beczkę soli, wychlałeś ocen wódy i wychędożyłeś naprzemiennie (bądź jednocześnie) dziesiątki panienek, na widok twojej pięknej żony i gotówki w garści, zamieni się w krwiożerczą bestię, gotową poderżnąć ci gardło śmietniczką. Seryjny morderca wpadnie podczas pościgu w łapy policji, bo zatrzyma się przy parszywym kocie, którego maltretuje skurwiały nastolatek. Sam miał w dzieciństwie takiego kota, z białą łatką na szyi, którego oblał benzyną i podpalił inny skurwiały nastolatek. Ci ludzie się nie zmienili. Zmieniły się tylko okoliczności - wyzwoliły reakcję, która nigdy by się nie ujawniła, gdyby nie... no właśnie, okoliczności.
Ja też się nie zmieniłem...
--------------------
Taki zdolny, młody człowiek! Wygrane konkursy, cóż za architektoniczne perełki ten zdolniacha tworzy! Potem nagrody, pieniądze, uznanie i ona – energetyczny wampir z buźką Kateriny Zeta Jones. Miłośniczka lokalnego celebryctwa, kosmetyczki i ciuchów z najwyższej półki. Jedni wtedy pójdą w pracoholizm, drudzy w hazard. Twardziele będą gryźć nocami poduszkę, aby w dzień nabywać uprawnienia do kierowania walcem, rozjeżdżającym konkurentów w wyścigu szczurów. Ja zdobyłem uprawnienia asfaltu przed tym walcem.
Ja się nie zmieniłem. Jestem tym samym zdolnym architektem. Zmieniły się okoliczności.
------
Dyrekcja tej fabryki chemicznej, czyli mój mózg, zamienił się w równinę Serengeti, po której gnają stada antylop Gnu. W głowie mam łomot ziemi tętniącej pod tysiącami kopyt. Po synapsach przemieszczają się roje afrykańskich mrówek, z wściekłością przegryzających się przez ekrany nerwostrad. Drży, wibruje każde włókno, każdy atom mojego ciała. Połączenie zaawansowanego stadium choroby Parkinsona z pląsawicą św. Witta. A oni gadają! No, nareszcie, facet sięga do kieszeni.
- Mam – szepnął mój przyjaciel, pochylając się nade mną. Dzięki ci, Panie!
---------------
Jego telefon obudził nas nad ranem. Grał smętny kawałek „ Unchained Melody”, Orbisona. Zawsze skrzętnie ukrywam łezkę, kiedy to słyszę . To motyw muzyczny z „Uwierz w ducha”. Moment płynącej w powietrzu, przed oczami Demi Moore, monety, w połączeniu z tym nagraniem, cholera wie czemu, wywija mi trzewia na drugą stronę.
Przyjaciel pozieleniał jak ta wczorajsza pasztetówka, patrząc na ekran wyświetlacza. Milczał, słuchając w postawie wyprostowanej.
- ...czy mam się ustawić przy bramie piekielnej? – Wzrok miał nieco mętny. To dziwne, bo choć załatwiał mi środki na przeżycie, nigdy sam nie pił.
- Że co?... Dobrze... a co z nim? – po chwili oczy zrobiły mu się dokładnie takie same jak u Demi, na widok latającej dziesięciocentówki.
-Jak to, Szefie, on też? Niemożliwe... no tak, oczywiście – powoli odsunął telefon od ucha i dziwnie mi się przyglądał, choć sprawiał wrażenie nieobecnego myślami.
- Pójdziesz ze mną – położył mi rękę na ramieniu – Robi się ciekawiej niż w piekle. Chyba warto wrócić do Szefa.

T
Odpowiedz
#2
Cytat:Z wyrazami szacunku dla prostaków, którzy się nad tym pochylą...
Serio? No to chyba nikt nie przyjdzie.

No dobrze, uznajmy, że wstępu nie widziałam. Nowy rok mamy, takie tam.

Cytat:Ocho, chyba ten facet też je zauważył, bo pokazuje coś palcem .
Wydaje mi się, że tu powinno być "h".
Poza tym nie stawiamy spacji przed znakiem interpunkcyjnym.

Cytat:Ludzie się nie zmieniają. Zmieniają się tylko okoliczności w jakich działają. Twój najlepszy przyjaciel, z którym zjadłeś beczkę soli, wychlałeś ocen wódy i wychędożyłeś naprzemiennie (bądź jednocześnie) dziesiątki panienek, na widok twojej pięknej żony i gotówki w garści, zamieni się w krwiożerczą bestię, gotową poderżnąć ci gardło śmietniczką. Seryjny morderca wpadnie podczas pościgu w łapy policji, bo zatrzyma się przy parszywym kocie, którego maltretuje skurwiały nastolatek. Sam miał w dzieciństwie takiego kota, z białą łatką na szyi, którego oblał benzyną i podpalił inny skurwiały nastolatek. Ci ludzie się nie zmieniali. Zmieniły się tylko okoliczności. , które wyzwoliły reakcję, która nigdy by się nie ujawniła, gdyby nie... no właśnie, okoliczności.
To jest ciekawe. Może banał, ale chociaż życiowy. W sumie to jedyny fragment, który przyciągnął moją uwagę.

To chyba najsłabsza część. Nic ciekawego, fikuśne opisy... właściwie nie wiem po co one. Czuję się troszkę zawiedziona.
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#3
Córko, prawie adoptowana. Wiesz dlaczego umieściłem tą dedykację. Byki poprawiłem. Tak to już jest z odbiorem. Jak sama wcześniej napisałaś, każdy ma swój gust. Ja uważam, że jest najlepsza z tych trzech. Dodanie pozornie niepotrzebnych opisów, miało przybliżyć, urealnić postać. Ale mój warsztat! Wiadomo! Dzięki za komcia, no i cierpliwość!Cool
Odpowiedz
#4
A mnie ten fragment wydaje się teraz koniecznym dopełnieniem całości.
Trochę wyjaśnia, trochę niedomówień zostawia. Bynajmniej nie gryzie sie z pozostałymi a je uzupełnia.
Pozdrawiam
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Pojawiło się z niebytu fuchowego, Samo ZUO. Witam Cię. Uważam istotnie, że całość domyka się logicznie, a konieczny pierwiastek niedopowiedzeń pozostał prawidłowy. Jakoś tak tracę serce i ochotę do tekstów zaraz po napisaniu, więc są czasami problemy merytoryczne. Ale jako normalny człowiek, cały czas dostrzegam różnicę pomiędzy silnym napięciem literackim, a chorobą wściekłych krów, i dostrzegania tej różnicy życzę niektórym uczestnikom portalu. Hej.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości