Theodor Adorno powiedział, że po Oświęcimiu poezja jest niemożliwa.
Mnie to nie dotyczy.
Już pierwszego dnia wyleciałbym przez komin,
a żyję już ponad osiem lat, bezproduktywny inwalida.
A humaniści ratują dym po spalonych ciałach,
nadstawiając lepszy, poprawiony profil.
A ja nie jestem jak każde zdanie. Te ułożone
obok ubrania, w kostkę na noc.
Mogę obciążyć tylko samego siebie,
choćby za niespełnioną obietnicę,
pokazania żonie Wzgórza Róż w Budapeszcie.
Wykluwające się wnuki, nieświadome ciekawości życia, przysiadają na mnie.
Mam to szczęście, że bliskich nie muszę, a niespowinowaconych nie przepraszam
za to, że drapak w bezlistnych brzozach, nie wymiótł mnie z wczorajszym śniegiem.
Mnie to nie dotyczy.
Już pierwszego dnia wyleciałbym przez komin,
a żyję już ponad osiem lat, bezproduktywny inwalida.
A humaniści ratują dym po spalonych ciałach,
nadstawiając lepszy, poprawiony profil.
A ja nie jestem jak każde zdanie. Te ułożone
obok ubrania, w kostkę na noc.
Mogę obciążyć tylko samego siebie,
choćby za niespełnioną obietnicę,
pokazania żonie Wzgórza Róż w Budapeszcie.
Wykluwające się wnuki, nieświadome ciekawości życia, przysiadają na mnie.
Mam to szczęście, że bliskich nie muszę, a niespowinowaconych nie przepraszam
za to, że drapak w bezlistnych brzozach, nie wymiótł mnie z wczorajszym śniegiem.