Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mrówka i słoń
#1
U nas w Polsce wystarczy być eunuchem, żeby mieć dobrą prasę.
Tadeusz Boy-Żeleński

Przez dosyć długi czas byłem przekonany, że pomiędzy artystami istnieje rodzinna więź, porozumienie dusz i serc, że są połączeni wzajemną życzliwością wynikającą z posiadania talentu. Jednak gdy te naiwne przeświadczenia odkształciły się pod wpływem czytania utworów podobnych do Beniaminka, zastanowiło mnie, czy zawiść i gryzienie po kostkach nie są aby cechami powszechniejszymi, niż przypuszczałem.

Lubię Irzykowskiego, ale tylko z tego powodu, że jest częścią literatury, a literaturę trzeba lubić w całości. Nie podziwiam go za Beniaminka. W tym paszkwilanckim utworze, niczym w zbiorniku nieczystości, nagromadził wszystkie swoje pretensje, kompleksy i jadowite zarzuty wobec rosnącej sławy Boya. Zbitki cytatów wyrwanych z kontekstu, pomyje niegodne mistrza, za jakiego chciał uchodzić.

Co było niekwestionowanym plusem na boyowskim koncie, pod piórem Irzykowskiego przekształciło się w minus, zarzut, kpinę, szyderstwo. A że tłumaczył niepotrzebnie, za dużo i źle, a że kto to czyta, a po co Balzak, Stendhal, Molier, całe to zamieszanie z obsceniczną literaturą francuską i kiepściutkim przekładem Prousta. Z czego wysnuł wniosek, że co najmniej połowę tych spolszczeń i przybliżeń należałoby zlikwidować.

Przyczepił się również do aktywności Boya na polu społecznych absurdów, do jego Fundacji Kropla mleka, do wydawanej Biblioteki, obrony kobiet i dzieci; pomówienie za pomówieniem.

Biedny Żeleński! Trafił na autora Pałuby; mrówka zabrała się za gwałcenie słonia.

Błyskotliwy felietonista o niekościelnych poglądach, zawołany dziennikarz, autor Słówek, filar kabaretu Zielony Balonik, społecznik piszący o doli kobiet, aborcji, seksualnej edukacji, poruszający problemy aktualne do dziś, lekarz o niewygodnych przekonaniach, wróg koturnowości i literackiej egzaltacji, odbrązawiacz pisarskich sław, krytyk teatralny i obyczajowy obserwator, wydawca i zarazem tłumacz o osiągnięciach rozsadzających ludzkie wyobrażenia, publicystyczny drapieżnik nie pozwalający sobie dmuchać w nos, groźny adwersarz o języku wyparzonym w niejednej polemice, Boy - o którym Stanisław Mackiewicz wyraził się, że jest to pierwszy polski pisarz po Żeromskim i Sienkiewiczu - mawiał w swoich prowokacyjno-zaczepnych felietonach, że jak go nikt nie napada, czuje się niekomfortowo, tak że z radością powitał autora Pałuby w gronie oszczerców.

Irzykowski miał talent drugiej kategorii, Boy - pierwszej, łączył ich więc kompletny brak poczucia więzi, a podzieliło spojrzenie na literaturę. Oraz odmienne temperamenty: one to zadecydowały o niemożliwości porozumienia obydwu tak różnych pisarzy.

Irzykowski, to klerk zanurzony w ekskluzywnym przeżywaniu, odległy od rzeczywistych problemów, typowy mól książkowy, teoretyk prawdziwego życia, a praktyk – abstrakcyjnego. W odróżnieniu od Boya, człowieka czynu i zwolennika twardego stąpania po ziemi, okazał się człowiekiem z gatunku tych, o jakich napisał Lec: mszczą się ludzie mali, bo nie powyrastali.

Insynuatorów nie brakowało nigdy. Zawsze można było liczyć na to, że jak który pisarz, publicysta czy poeta wyrośnie ponad zwykłą miarę, znajdzie się ktoś, kto obije mu pyski i da po łapkach, kto jak ogrodnik z sekatorem, przystrzyże mu to i owo, a sprowadzając go do swojego poziomu, sfastryguje mu osiągnięcia pod swój kołtuński gust.

Dokąd przyszli wielcy trzymają się przyjętych konwencji i nie walczą ze stereotypami, są traktowani lekceważąco przez resztę twórców, bo nie stanowią zagrożenia. Ale jeśli zaczyna być o nich głośno, kiedy gołym okiem widać, co sobą reprezentują i dokąd zmierzają, prócz świty rzetelnych entuzjastów ich artystycznych dokonań, z nieistnienia podnoszą się odpychające skrzaty starające się oberwać bodaj cętkę z gronostajowego płaszcza. Pojawia się sfora paszkwilanckich śledzienników gotowych jątrzyć, wybrzydzać i rozdmuchiwać, umniejszać i poddawać w wątpliwość to wszystko, czego sami nie są w stanie pojąć.
Odpowiedz
#2
pomijając zasadność takiego artykułu (jeremiady, swarliwe w szczególności, mnie dziwnie zniesmaczają; szkoda twojego talentu... a zarazem - piękna okazja, aby go prezentować tudzież podziwiać) mogę bez żartów powiedzieć: czapka z głowy i brawa. zasób słów a panowanie nad ich kompozycjami masz na poziomie nietuzinkowym, skromnie mówiąc.
Odpowiedz
#3
Bardzo błyskotliwy i przemyślany artykuł. Ja z chęcią bym przeczytała taki felietonik w gazetce. Niestety, teraz to same szmatławce się drukuje... Nic godnego uwagi.

Kompozycja tekstu i słownictwo to dwie najmocniejsze strony Twojej pracy. Reszta także jest na wysokim poziome, ale tak rozwinięty język zasługuje na niemałe pochwały. Podoba mi się też to, w jaki sposób została wyłożona problematyka tego artykułu. Jestem totalnie pod wrażeniem.

I czapki z głów. Tym bardziej, że wiem, jak czasem bywa ciężko napisać dobry felieton.
Brawa.
Mogę się mylić, bo mylić się, to rzecz ludzka. Próbuję tylko pokazać moje sugestie, co jest moim zdaniem nie tak. Nie biorę odpowiedzialności za złe ich zrozumienie i poprawienie.

Tylko biel jest naprawdę czysta...
Heart
Odpowiedz
#4
Zazwyczaj, gdy czytam Twoją publicystykę, jestem po prostu pełny podziwu dla sprawności językowej, bogatego słownictwa i trafnych spostrzeżeń.
Teraz było tak samo. A jednak trochę inaczej. Bo pojawiło się coś jeszcze. Emocje. Uczucia. Ten tekst wywołał we mnie... nienawiść. Do tej pory żyłem sobie spokojnie i do pewnych ludzi czułem co najwyżej niechęć lub pogardę. Albo oczywiście cały bukiet pozytywnych uczuć.
Tymczasem przeczytałem ten felieton i okazało się, że darzę nienawiścią Karola Irzykowskiego, którego nazwisko być może tylko otarło się niegdyś o moje uszy. Myślę jak najgorzej i nienawidzę faceta, który zmarł 69 lat temu. A to wszystko dzięki Tobie Smile
Mam nadzieję, że za jakiś czas wygrzebiesz z cmentarzyska zapomnienia polskiej literatury, kolejnego gościa, którego warto nienawidzić. Bo mi się spodobało Wink
Niestety zabrakło mi tylko jednej rzeczy. Wyrazistej końcówki i tekst sprawia wrażenie lekko niedokończonego.
Dlatego 4/5

P.S. Irzykowski to przeklęty łajdak. Mam nadzieję, że trafił do piekła i codziennie dostaje łopatą w łeb od Iwana Groźnego.
Life is what happens to you when you're busy making other plans ~ J. Lennon
[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#5
Cytat:P.S. Irzykowski to przeklęty łajdak. Mam nadzieję, że trafił do piekła i codziennie dostaje łopatą w łeb od Iwana Groźnego.
Iwan Groźny ma lepszą zabaweczkę - podkutą srebrem laskę, którą kiedyś zdzielił swojego synusia po ojcowsku w łeb.

Bardzo ciekawy felieton, panie Owsianko I jak zwykle, świetnie się czyta. Gratuluję!


"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości