Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wielkanocne śniadanie
#1
Cytat:Witajcie. W odpowiedzi na temat Księżniczki oto prezentuję wam poniższy tekst. Proszę, nie wieszajcie na mnie psów za literówkę czy dwie. Tekst powstał na ostatnią chwilę przez co może być daleki od ideału z technicznego punktu widzenia. Choć może tak tylko siebie usprawiedliwiam Smile Miłej lektury!
ps. nie zapomnij zostawić po sobie śladu xD

Staring Girl*
I once knew a girl
who would just stand there and stare.
At anyone or anything,
she seemed not to care



Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – piękne, urocze dziecko, niczym z obrazka. Nawet chyba posiadam jeszcze jej zdjęcie. Długie, lśniące blond włosy miękko opadały na drobniutkie ramiona. Szczery uśmiech oraz duże, błyszczące oczęta sprawiały, że nawet najtwardsze serca kruszały. Wyglądała jak prawdziwa królewna, pochodząca wprost z najpiękniejszych bajek. Matylda jednak nigdy nie była kochana, nie zaznała rodzinnego ciepła, miłości. W całym swym życiu robiła za służącą. Okrutne wujostwo bez serca, do którego po śmierci rodziców ją odesłano, natychmiast uczyniło z niej swojego pachołka i popychadło. Sprzątała, prała, biedne dziecko. Bóg mi świadkiem, że cały dom na swojej głowie miała. Na swój los jednak nigdy nie narzekała. Z uporem Syzyfa dzień po dniu, z uśmiechem na ustach, spełniała wszystkie zachcianki opiekunów. Zdawać by się mogło, że pomimo okrucieństwa mocno ich kochała, jednak bez wzajemności ta miłość pozostawała. Doprawdy Matylda była cudownym dzieckiem, jednak niezwykle cichym jak na swój wiek. Prawie nigdy się nie odzywała. Zawsze samotnie stawała, z daleka od innych ludzi, gapiła się na wszystko, nigdy nie komentując. Wielu myślało, że jest chora, że głowa jej niedomaga.
Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – bita, poniżana, nigdy się nie odzywała. Natomiast gdy tylko próbowała, Wuj ciężkim pasem raz za razem należyte miejsce jej wskazywał. Nauczyła się przyglądać. Cierpienie odbierała jako coś zasłużonego, sposób w który jej opiekunowie wyrażali miłość. W duchu ciągle dziękowała, cieszyła się, że dziś kara łagodna. Dzień bez bata traktowała jak przestrogę i... nagrodę? Pracując wspinała się na wyżyny własnych umiejętności, zawsze starając się zrobić wszystko najlepiej jak tylko potrafiła. Nigdy nie ukrywała, lubiła te „nagrody”. Szybko jednak zrozumiała, że to właśnie ból był najprzyjemniejszym uczuciem. Uświadomiła sobie, że płacz to prawdziwe szczęście. Miała przecież lepiej od innych dzieci – tak przynajmniej wierzyła.
Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – była wspaniała kucharką. W kuchni potrafiła tworzyć niezwykłe cuda! Uwielbiała eksperymentowanie, kreowanie niezwykłych potraw. Za wszystko, czego się tam nauczyła, dziękowała Ciotce. Dziękowała ze łzami w oczach, znosząc kolejne kary za źle przygotowany sos czy zbyt słone ziemniaki. Od ponad dwóch lat Matylda przyrządzała zdecydowaną większość jedzenia podawanego w domu Wujostwa. Ból był miłością, a także surowym nauczycielem. Nastała wiosna, nieubłaganie zbliżały się święta. Matyldę, podobnie jak rok temu, obarczono obowiązkiem przygotowania wszelkich dań Wielkanocnych. Bardzo przejęta, mocno przyłożyła się do pracy. Pamiętała niezadowolone miny Wujostwa, kiedy to podczas zeszłorocznego śniadania okazało się, że jajka są niedogotowane, wtedy pierwszy raz w życiu prawdziwie zabolało ją serduszko. Obiecała sobie, że tym razem wszystko będzie idealne. Pracowała ciężko przez cały dzień aż do późnej nocy. Do sporządzenia potraw użyła najrozmaitszych ziół i warzyw, które sama sądziła i zbierała z ogródka znajdującego się nieopodal domu. Obecnie większość pochodzących z zimowych zapasów. Następnego dnia wstała wcześnie rano, by nakryć do stołu, podczas gdy Wujostwo jeszcze smacznie spało. Wyszukana zastawa, wypolerowane na błysk sztućce, wszystko było gotowe. Stała cała poddenerwowana, wiedziała, że włożyła w przygotowania całe swoje serce, przychodziła potrawy z prawdziwą miłością. Była niemal pewna, tym razem Wujostwo będzie z niej dumne. Zjawili się po kilku godzinach ubrani elegancko i od razu usiedli przy suto zastawionym stole. Matylda nadal się gapiła stojąc nieopodal, w zupełnej ciszy, tylko się przyglądając. Dobrze wiedziała, że nie będzie stołować z nimi, jej miejsce było w kuchni, przy małym, brudnym stole. Uczta się rozpoczęła, Wujostwo z nieukrywanym apetytem pochłaniało kolejne potrawy. Ciotka nawet w pewnym momencie burknęła coś o dobrej robocie. Oczy Matyldy błyszczały w blasku świec, po policzku spłynęła jej kryształowo czysta łza szczęścia.
Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – stała, gapiąc się, nie powiedziała ani słowa. Przyglądała się jak ukochany Wuj, dobra Ciotka wyciągają ku niej ręce, rzucając się paraliżowani ziołami. Ich oczy błagały, jednocześnie grożąc. Matylda jednak stała niewzruszona, jej usta milczały niczym zaklęte, lecz oczy roniły łzę za łzą. Nie było to jednak spowodowane żalem, płakała ponieważ cieszyła się, cieszyła się szczęściem Wujostwa. Dostrzegła w ich twarzach prawdziwe piękno, niekończące się zadowolenie. Pierwszy raz w życiu byli usatysfakcjonowani i to dzięki Matyldzie. W ten sposób pragnęła podziękować za trud włożony w jej wychowanie, za pot i nerwy zatracone bezpowrotnie na latach ciężkiej nauki. Przez te wszystkie lata była im niesłychanie wdzięczna, teraz miała szanse spłaty długu.
Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – wyrachowaną, pozbawioną litości bestię, ale za to prawdziwie ją pokochałem. Zioła użyte do sporządzenia potrwa Wielkanocnych, nie mogły zabić człowieka. Działały natomiast jak silny narkotyk, paraliżując ciało, wyostrzając zmysły. Matylda otarła spływające po policzku łzy, udając się do kuchni. W swoim królestwie posiadała wszelkie narzędzia potrzebne do należytego podziękowania Wujostwu. Uszykowała kilka różnej wielkości noży oraz tasaków. Wróciwszy do dorosłych, zabrała się za delikatnie okazywanie miłości. Ból, ból który odczuwali, nacinani, nakłuwani oraz szarpani przeróżnymi nożami miał być wstępem do spełnienia. Ich przerażone oczy błądziły niemo błagając o litość, szybkie dobicie. Jednak Matylda nie znała słowa litość, nikt nigdy jej nie nauczył czym jest dobro. Jedyne co poznała podczas swego życia to zło i ból. Nożem do filetowania zebrała kilka płatów mięsa z obu leżących ciał. Zaniosła je do kuchni chowając starannie do lodówki. Wróciła z małą, kuchenką turystyczną, zasilaną zaledwie dwukilogramową butlą gazową. Rozpaliła ogień pozwalając palnikowi odpowiednio się nagrzać. Nie mogła pozwolić im się wykrwawić za szybko. Bała się że umrą, a tego by nie chciała. Uporczywie z niezwykła dokładnością przyciskała gorący metal do zadanych wcześniej ran. Smród spalenizny delikatnie pieścił jej nosek, odgłos skwierczącego mięsa zdawał się współgrać z muzyką płynącą wprost z jej głowy. Przez krótką chwilkę miała wrażenie, jakby sparaliżowane ciała lekko drgały. Zdaje się, że Ciotka zemdlała jako pierwsza. Matylda momentalnie się zasmuciła. Wkładała w to wszystko całe serce, dawała z siebie dosłownie wszystko, a i tak zawiodła ukochaną Ciocię. Nie mogła sobie pozwolić na kolejne rozczarowanie. Pochwyciła widelec leżący nieopodal, kierując go w stronę oczu kobiety. Gałki z melodyjnym chlupnięciem wyskakiwały błyskawicznie z oczodołów. Pozostał jeszcze tylko Wuj. Zbliżyła się do niego zastanawiając, jak może mu pomóc. Dopiero po kilku ciągnących się niemal w nieskończoność minutach, uświadomiła sobie, że jeszcze nie używała dziś tasaka. Zdaje się, że idealnie nadał się do odrąbywania palców dłoni. Musiała co prawda kilkukrotnie uderzać, bo nie zawsze trafiała skutecznie, ale czego się nie robi z miłości. Gdy tylko skończyła, usiadła, spokojnie wybierając na klawiaturze telefonu numer pogotowia. Po skończonej rozmowie przypomniał się jej jeden malutki szkopuł o którym wcześniej zapomniała. Sięgnęła po sporej wielkości nóż pochylając się nad ciałami. W momencie, gdy do mieszkania wpadli lekarze, w asyście policjantów Matylda zabierała się do odcinania ostatniego, czwartego już ucha.
Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię – odgryzła mi nos, opowiedziawszy wpierw swą historię. Wylądowała wraz ze mną w zakładzie psychiatrycznym prosząc o spisanie tej opowieści w formie listu. Powinienem zaznaczyć, iż ma ukochana zmarła ponad dwa miesiące temu, połknęła własny język, dusząc się nim. Biedne maleństwo, miała takie dobre serduszko. Kończąc chciałbym życzyć wam wesołych, zdrowych świąt Wielkiejnocy, to już za kilka dni! Myślę, że Matylda także by tego dla was chciała. Drodzy Wuju, Ciociu Matyldy, chciałbym wam także podziękować z całego serca za wychowanie tak cudownej istoty. Uważam, iż wasza podopieczna gapi się teraz na nas z nieba, nadal stojąc w ciszy, w której ją uwięziliście.

Pozdrawiam.
Kuba R.




* http://homepage.tinet.ie/~sebulbac/burto...ggirl.html
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#2
Miałem Ci napisać, że rymy weszły w opowiadanie, no ale widzę, że celowe.Smile

Forma przekazu spodobała mi się. Lubię konsekwencję. Wbrew temu, co piszesz w zacytowanym na początku wstępie, warsztatowo jest dobrze. Coś tam mi śmignęło, ale nie łapałem. Ogólnie szybko się czytało, płynnie.

Fabularnie jest z pazurem nie ma co. Nie chcę spoilerować innym, ale zaskoczyłeś mnie. Myślałem, że potoczy się to trochę inaczej. Że ona naprawdę jest masochistką i się cieszy z tego wszystkiego, a tu taki psikus. Masz ci los, hehe. Podobają mi się takie ostre opowiastki.

Całkiem klimatycznie, człowiek czuje ducha Wielkiej Nocy xD.

Również życzę Wesołych Świąt, mokrego poniedziałku, wiele jajek itdSmile
Pozdrawiam!

PS. Niezła ta historyjka obrazkowa w linku pod opkiem.Smile
PPS. Przypomniała mi się nasza rozmowa na SB odnośnie obcinania palców.Big Grin
Odpowiedz
#3
Oj masz ty wyobraźnię Big Grin Najlepsze są takie potworki, świecąc słodko oczymka przy kaźni. Blond włoski, drobna budowa... Idealny materiał na sadystkę Smile Trochę trąci mi to kopciuszkiem, oczywiście tylko pierwsza część listu. Czyżbyś kładł fundamenty opowiadania na tej bajce?


Cytat:Znałem kiedyś dziewczynkę – Matylda jej było na imię –

Podobają mi się te wtrącenia na początkach akapitów.

Ogólnie mówiąc, dobra robota. W skali dziesięciopunktowej spokojnie mogę przyznać osiem z połóweczką.
Odpowiedz
#4
Fajnie! Troszkę inne, niż piszesz zwykle, o ile można przypisać ci coś "zwykłego" dla ciebie, poza brakiem przecinków niekiedy Wink
Tym razem nie jest z tym źle, osobiście w niektórych miejscach zrezygnowałabym z rymowania końcówek zdań, choć ogółem podoba mi się ten eksperyment. Tylko:
Cytat:Wylądowała wraz ze mną w zakładzie psychiatrycznym prosząc o spisanie tej opowieści w formie listu.
wylądowała w zakładzie prosząc o spisanie historii?
Jest jeszcze z jedno czy dwa podobnie budzących wątpliwości zdań, co niekoniecznie można przypisać temu, że ich autorem (jako osoba mówiąca, narrator) ma być ktoś niespełna rozumu.
Klimacik niezły i tekst całkiem, całkiem Smile Pozdrawiam!
Odpowiedz
#5
Kłaniam się nisko i ślicznie wam dziękuje za poświęcony czas Smile Dzięki raz jeszcze!
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#6
This was an extremely rare individual. Brudasek nabrudził a little here, and I spol with him, but somehow aesthetically it does not move me. I want to mommy. Mom!

//Po prawdzie Regulamin nie mówi nic o tym, że jest to polskojęzyczne forum, jednak taki miks angielskiego z polskim, w dodatku nie wnoszący żadnej treści merytorycznej, jest nie do przyjęcia.

//Met
Get fast success in C4090-959 - testking and testking exam questions by using NS0-504 - braindumps - questions.We also offer nova and www.kumc.edu for your prep of Florida National University.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości