KSW 19
#1
No włąśnie, co sądzicie o sobotnich Konfrontacjach Sztuk Walki? Według mnie, cała gala stała na wysokim, światowym poziomie. Szczególnie dramatyczny pojedynek o pas Michała Materli z Jayem Silvą, który naprawdę było warto oglądać, i pierwszy Main Event, Mamed Khalidov kontra Rodney Wallace, w której odbył się pokaz wspaniałych umiejętności Mameda. Pozytywnie zaskoczyła mnie też walka kobiet, Paulina Suska vs Marta Chojnoska. Myślałem ze skończy się na złamaniu paznokcie, ale kobietki pokazały klasęBig Grin. Za to jestem ogromnie zażenowany Walką Pudziana z Sappem. Wielkie gówno, komercha, nic do oglądania. Pierwsze co się nasuwa na myśl po walce, to to ze była ustawiona. Pudzian w wywiadzie po walce nie dziękował najpierw kibicom czy trenerom jak to robił wcześniej, tylko od razu rzucił się do "reklamy" sponsorów. I nie wieżę, że taki zawodnik jak Sapp przestraszyłby się Pudziana, przechodząc od razu do defensywy. Drugim Main Eventem jestem ogromnie rozczarowany.

A wy?
Odpowiedz
#2
Jak dla mnie gale KSW są trochę za bardzo efekciarskie. Jasne, publika to lubi, ale drażniące jest to, że brutalny sport, gdzie powinna być krew i flaki, podawany jest w cukierkowej otoczce, z masą celebrytów na trybunach. A już najbardziej wkurza mnie to, że robi się z tego jakieś wydarzenie towarzyskie dla pind z TV. Tyle co do oprawy. Jeśli chodzi o poziom sportowy, to chylę czoła przed Michałem Materlą. Już słaniał się na nogach, już opuścił ręce, moja dziewczyna już wróżyła KO, a tu taka niespodzianka. I wyszło na moje Smile Wierzę w naszych dopóki nie klepią w ring Tongue Ogromny szacunek za wytrwałość, ale trzeba też przyznać, że trochę uśmiechnęło się do niego szczęście.

Mameda nawet nie komentuje. To jest artysta i wirtuoz mordobicia. Pojedzie do USA, zamiecie UFC i nawet popiół nie zostanie po Amerykańcach.

Co do Pudziana, to po ostatniej walce z Thomsonem czułem ogromny niesmak, jednak tym razem walka nie wyglądała wcale na ustawioną. Sapp jest już stary, nie docenił Pudziana, a ten mimo, że rusza się jeszcze jak kloc (choć z walki na walkę coraz żwawiej) to jednak pierd*lnięcie ma i gdy hamburgerowa bestia poczuł cios, to psychicznie się złamał. Sympatyczny jest, ale ring już nie dla niego. Co do samego Mariusza no cóż... on sam przyznaje, że jako sportowiec jest już spełniony i teraz walczy dla siebie (no i oczywiście dla hajsu), ale liczę na to, że jak straci jeszcze trochę masy i nie przestanie ostro trenować, to może jeszcze nas czymś zaskoczy.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości