Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Warszawa da się lubić [długie]
#1
Nie wiem, co mnie podkusiło, ale dwa lata temu hajtnąłem się z Wandeczką. Efekt jest taki, że przybrałem na wadze, jestem bardziej zestresowany i nie mam czasu dla kumpli. Rzecz jasna, są i pozytywy, ale odczuwam je tylko wtedy, gdy Wandeczki nie ściga migrena. Jest jednak coś, co mnie przeraża. Wandeczka jest ode mnie większa i silniejsza, i bezlitośnie wykorzystuje tę przewagę. Gdy ma zły humor, chowamy się z Pikusiem w najgłębszy kąt pokoju i czekamy na zmianę nastroju. Tak było wczoraj, gdy wróciła ze spotkania z przyjaciółkami. Cisnęła torebką w telewizor i oświadczyła, że nie przykładam się do swoich obowiązków. Pierwszy w powietrzu wyczuł kwas Pikuś i natychmiast dał dyla na podwórko. Ja niczego nie poczułem i dopiero gdy Wandeczka zbliżyła się do mnie z włączonym żelazkiem, zdecydowałem się na ucieczkę. Zbiegłem po schodach i zatrzymałem się przy trzepaku. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, łypnąłem okiem na gablotę i zagaiłem:
- Wpuścisz mnie?
Warszawa parsknęła śmiechem i zapytała:
- Znowu cię wywaliła?
- No.
- Ta stara krowa kiedyś cię wykończy. Zobaczysz!
Podszedłem do gabloty, starłem ptasią kupę ze zderzaka i powiedziałem:
- Pewnie masz rację. To jak będzie?
Warszawa natychmiast wpuściła mnie do środka i zaczęła wspominać:
- Kiedyś to było fajowo! Jeździliśmy z panienkami do lasu albo nad jezioro i mogłam się napatrzyć za wszystkie czasy. Miałeś kumpli i wszystko było jak trzeba. A teraz…
- Daj spokój – przerwałem przyjaciółce. – Nie dobijaj mnie.
Warszawa wrzuciła nagle na luz i wyszeptała:
- Ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Tylko czy ty masz jeszcze jaja.
- O co ci chodzi?
- A pamiętasz ten nieszczęśliwy wypadek, w którym żona Ernesta straciła obie nogi?
- Pamiętam.
- No, widzisz. Przecież to nie był przypadek.
Rozejrzałem się wkoło, wcisnąłem mocniej w fotel i dałem znak warszawie, żeby zaczęła nawijać. Po chwili okazało się, że żona Ernesta chciała zmienić wartburga na nowszy model i gabloty moich kumpli uznały, że Marzenę musi za to spotkać kara. Dowiedziałem się również, że główną rolę w spisku odegrała moja przyjaciółka, która mogła teraz liczyć na rewanż wtajemniczonych. Gdy o moją duszę zaczął walczyć diabełek z aniołkiem, warszawa przeszła na wyższe obroty i powiedziała:
- Proponuję zacząć od lewej nogi. A potem zobaczymy…
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Odpowiedz
#2
Ech te baby... Kiedyś nas wykończą Big Grin
Tekst mi się podobał i nawet mnie rozbawił Smile
Błędów żadnych się nie dopatrzyłem Smile
Życzę dalszej weny Smile
Odpowiedz
#3
Niestety, nie mogę powiedzieć niczego złego, tylko jakieś banalne superlatywy. Przepraszam!
Odpowiedz
#4
Lastu, OWSIANKO,



dzięki za komentarz.




Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Odpowiedz
#5
Cytat:Wandeczka jest ode mnie większa i silniejsza, i bezlitośnie wykorzystuje tę przewagę
Zamiast pierwszego "i" dałabym przecinek.

Cytat: Pierwszy w powietrzu wyczuł kwas Pikuś (...)
Może się bezpodstawnie czepiam, ale coś mi w tej części zdania nie pasuje. I kurczę, nawet nie mam pomysłu na to, jak można by to zamienić...

Co do tekstu:

Mocno kojarzy mi się ze skeczem kabaretu Hrabi - "Kobieta". Tam też występowała Wanda Big Grin No i najbardziej utkwił mi w pamięci dialog zestresowanego męża z synem:

- Windzia jedzie!
- Chyba Wandzia.
- Mama Wandzia jedzie windzią!

Bohater jak widać jest w podobnej sytuacji.

A Warszawy to świetne wozy, zawsze to mówiłam.

Podsumowując: jest dobrze. Lubię Twoje miniatury, o ile są rozsądnej długości Tongue
"KGB chciało go zabić, pozorując wypadek samochodowy, ale trafił kretyn na kretyna i nawet taśmy nie zniszczyli." - z "notatek naukowych" Mestari

Odpowiedz
#6
Mestari,



dzięki za komentarz.



Pozdrawiam.
G.A.S - Groteska, Absurd, Surrealizm.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości