Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
W twoim domu
#1




17 stycznia 1959

Zapalam światła i patrzę na grę cieni na ścianach – są niezwykłe i pełne niemej muzyki.
Dotykam ściany, przytulając się do niej całym ciałem – może da mi energię zdrową i jasną?
Me dłonie wiedzą…
Uszy czują, gdzie w kurzu ślad pozostawiłeś i czas go nie tknął.
A oczy? Może to właśnie nimi słyszę?
I spoglądam czasem na buty, co w kącie drzemią. Czy i one nie zasługują na lepsze życie?
Żywię się Czasem, co jest w twym domu. Mam go na śniadanie, obiad i na kolację.
Mój palec wskazujący często dotyka okien.
Może to forma braku zaufania do szyb, co odgradzają świat wewnętrzno-domowy od tego, co kipi zmiennymi sokami tam, w przestrzeni, którą lubimy na wyrost nazywać naszym rajem.
Gładzę stołu blat i myślę o tobie. Czy cząstkę ciebie tu odnajdę, pod opuszkami mych palców? Nie proszę o wiele. Nie chcę dużo. O palców dreszcz, co przez chwilę będą tobą.
Z boku spoglądam…
Zastanawia mnie cisza i nieruchoma powaga mego otoczenia.
Będę cierpliwy, wiesz o tym, prawda?
Posłucham i wysłucham…
Może tak się stanie.
Będę wracać na strych, bo wiem, że pozostawiłeś tam wśród szarego kurzu swe ślady…
Jest już późno.
Wczoraj też było.
Wczoraj po podwórzu chodził samotny pies.
Wąchał powietrze w sposób, jaki zawsze kojarzyć mi się będzie z niedzielnym obiadem.
Był samotny.
On – ofiara bezlitosnego świata, ja – z wyboru, co nie jest i nie będzie mi ciężarem.
Zimą wszystko jest senne i czeka w uśpieniu, by ocknąć się nagle w marcu, gdy ostatnie śniegi wsiąkną już w ziemię.
Położyłem mój kciuk na jednej z szaf i czekałem.
Pozostawiam mój ślad.
Na zawsze.
Moje odciski palców, może kiedyś będzie to coś znaczyć? Za rok lub dwa? A może nigdy…
W rogu pokoju pająk snuje swą nić… Widzę go w tej chwili i podziwiam – co za precyzja!
Gdybym i ja tak potrafił, o ile życie byłoby prostsze i milsze w odbiorze! Marzę – mam prawo. Mam prawo, więc się odważam marzyć.
Jutro znów będzie dzień i skoro świt dotknę nagą stopą podłogi, ufny, że to, co najlepsze, dopiero przed nami.
Poranek to przyjaciel.
Szkoda, że potem potrafi nieźle zawieść…
Nienasycony obserwator.
Jestem sam.
Nie jestem sam.
Czas jest jak gaz.
Nie było cię tam.
Kiedy ja przyszedłem, ty byłeś już bardzo daleko – czyż to nie dziwne?
Choć tak bardzo cię szukałem.
Gdybyś tylko wiedział, ile spraw zamknąłem na zawsze w szufladzie bez dna, od której wnet wyrzuciłem stary, brązowy klucz do najbliższej rzeki…
Może wokół była tylko pustynia?
Może i rzekę musiałem sam sobie wymyślić?
Może, mój drogi, może…
Jednak jestem tu nadal, jestem tu wciąż i pozostanę jeszcze długo – nie wiem sam ile.
Będę.
Wstanę i usiądę – czasem w prostocie odnaleźć można mikroskopijną szczelinę do świata, który czeka i marzy, by go zdobyto jak niegdyś Kolumb odkrył swą Amerykę.
Pozostanę w pobliżu, ufasz mi?
Dasz wiarę – nie dbam o to, co w drzewach nuci wiatr i co wieczorową porą idzie ku mnie z dalekiego, oświetlonego tysiącem świateł, świata – clowna, który zaśpiewa nawet, gdy zabraknie mi drobnych…
W świecie ślepców jednooki jest królem.


2009.


Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości