Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
W korowodzie oddechów
#1
Falstart. Przedwiośnie

Zaledwie pozbyłem się skrzeli,
a już wydarto mnie z owodniowego oceanu.
Uchylona, szklana kopuła nieba.
Gorzkie powietrze pali niewydolne płuca.
Biel, biel.
Kształty powitane pierwszym krzykiem.
Pierś.

Wyścig. Depcząc po kwiatach

Przedzierając się przez tłumy, wyprzedzam,
ocierając o obcych. Rzeka głów.
Roztrącam. Przemykam do ogrodu.
Ona, one. Kwiaty.
Pod moim dotykiem więdną, tracą barwy.
Odrzucam niepotrzebne zielsko.
Korowody pór, pór.
Tulę się do jej pnia. Ustami pieszczę
piersi.

Z trudem wstrzymuję oddech,
kiedy lato odchodzi bezowocnie.

Meta. Martwe złoto

Wyłoniona z mgieł niepamięci.
Nie rdzewieje.
Strojna. Wśród nagich drzew.
Pod stopami liście. Złotem,
czerwienią jej sukienki.
Szeleszczą z każdym krokiem, krokiem,
jak wysychająca skóra.
Objęci na półmetku jesieni.
W powietrzu gorzkim od dymu ognisk,
chwytanym w niewydolne płuca.
Coś pali, trzepocze, zatrzymuje się.
W piersi.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości