Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 3
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Výshne (prolog - test)
#1
Od jakiegoś czasu kiełkuje mi w głowie pewien pomysł, na nieco dłuższe opowiadanie, składające się z kilkunastu rozdziałów. Niedawno udało mi się skończyć prolog i zastanawiam się, czy jest na tyle interesujący, żeby zachęcić do dalszej lektury. Wrzucam go więc tutaj, licząc na Waszą pomoc Smile Co sądzicie? Jest ok, zachęca do lektury, czy może czegoś brakuje?



Výshne

Czołgam się.
Całym moim światem jest wąski, zawilgocony tunel o kamiennych ścianach. W tunelu jestem ja. A oprócz mnie już tylko ciemność. Czołgam się, zdaje mi się, że od zawsze. Podarte łachmany nie stanowią żadnej ochrony przed ostrymi krawędziami i zadziorami surowo ciosanego kamienia, moje ciało jest więc poranione i poznaczone siniakami. Powoli tracę siły i nadzieję, że kiedykolwiek ujrzę światło dzienne. To już nie pierwszy raz. Robię więc to, co zawsze: zamykam oczy i przytulam głowę do zimnego podłoża, wstrzymując oddech.
Wyobrażam sobie, że jestem w największej łażni Ogrodów Letniego Pałacu na wyspie Taharos. Rozpieram się wygosnie na jednej z gładkich, marmurowych ław, po szyję zanurzony w gorącej, delikatnie perfumowanej wodzie. Promienie słoneczne wpadające przez otwarty dach i przechodzące przez zawieszoną pod nim wielkokątną taflę z kolorowego szkła rzucają barwne refleksy na ściany wykonane z białego piaskowca, a z zewnątrz dochodzi świergot licznego ptactwa, które zamieszkuje Ogrody. Czuję spokój.
Trwam w tym wspomnieniu dopóty, dopóki nie zaczyna mi brakować powietrza. Później robię głęboki wdech i podnoszę głowę. Czuję lekki powiew na twarzy. Niemożliwe!
Ponownie zaciągam się namiastką świeżego powietrza, a z płuc dobywa się urywany kaszel. Mimo to czuję, że wracają mi siły, a z nimi nadzieja. Ruszam więc dalej. Jestem wyczerpany, głodny i spragniony. Moje kolana i przedramiona są zdarte do krwi, niemal do żywego mięsa. Bogowie tylko wiedzą ile czasu spędziłem w tym tunelu…


Teraz już wyraźnie czuję świeże powietrze i ze zdwojonym wysiłkiem posuwam się naprzód. Jeszcze kilkanaście metrów i tunel kończy się ścianą. Obmacuję sufit, gdzieś tu musi być wyjście. Moja dłoń natrafia na uchwyt. Pcham z całej siły, ale nic to nie daje. Ciągnę. Nic. Jestem zbyt wyczerpany. Nie podołam! Zanoszę się cichym, rozpaczliwym szlochem, który przechodzi w urywany kaszel. Moim ciałem wstrząsają dreszcze. Sczeznę tu niechybnie...
Po chwili jednak zbieram się w sobie, wytężam tę resztkę siły, która mi została i udaje mi się odrobinę unieść klapę. Przez powstałą szczelinę wdziera się światło, a na twarz spadają mi grudki ziemi, które pachną wolnością. Zamykam oczy. Nie zamierzam sie poddać. Mam wrażenie, że moje mięśnie zaraz rozerwą się na strzępy, ale napieram jeszcze trochę. Klapa podnosi się o centymetr.
Nagle otwiera się gwałtowanie, jak zaczarowana. Słyszę jakiś szelest. Powoli otwieram jedno oko. Chwilę zajmuje, zanim przyzwyczaja się ono do blasku dnia. Widzę nad sobą kilka twarzy, czujne oczy spoglądają na mnie z wnętrza hełmów ozdobionych czarno-białymi piórami oraz emblematem niedźwiedzia dzierżącego miecz i tarczę. Ja... znam ten herb! Tracę wszelką nadzieję. Tyle czasu... Przecież zaplanowałem ucieczkę tak dokładnie! Nikt nie mógł wiedzieć kiedy i jak zbiegłem, nikt!
Zrezygnowany, opadam na kamienne podłoże tunelu. Mocne ręce natychmiast dźwigają mnie do góry. Czuję już tylko bezsilność. Wleką mnie po ziemi. Mój umysł krzyczy, ale z ust dobywa się jedynie nieartykułowany jęk. Chyba zaczynam tracić przytomność. Zanim całkiem zapadam się w pustkę, słyszę jeszcze kobiecy głos:
– Výshne, Výshne... Al-amataya, Výshne!
Nikt tak mnie nie nazywał od... Od wielu lat. Daję się ponieść miękkiemu tembrowi, jakbym był latawcem, a on wiatrem. Prowadzi mnie prosto w ciemność. Po drodze powtarzam sobie w myśli te słowa, jak mantrę: „Výshne, Výshne. Witaj, Výshne!”. I nagle uświadamiam sobie, do kogo należy głos, wiem kto jest wiatrem. Taharos...
Po chwili nie ma już nic, oprócz wieczności.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#2
Jako prolog byłby świetny, faktycznie zachęca, bo stawia parę nurtujących pytań, ale o potencjale opowieści wiedzieć możesz tylko Ty. Ja za mało przeczytałem. Albo inaczej: za mało mi dałeś do przeczytania.
Nie lubię czasu teraźniejszego w narracji, ale Tobie wychodzi to naprawdę dobrze, więc na pewno czytałbym z przyjemnością. Może pokusisz się o pierwszy rozdział na forum?

Błędy wyłapane:

Cytat:Robię więc to, co zawsze
Coś takiego zawsze mnie męczy. Czy przecinek w tym przypadku jest niezbędny? Robię co zawsze - to byłoby niepoprawne sformułowanie? W przypadku: robię, co lubię, wiem, że musi być. Przydałoby mi się Twoje zdanie.

Cytat:Rozpieram się wygosnie

Cytat:Promienie słoneczne wpadające przez otwarty dach i przechodzące przez zawieszoną pod nim wielkokątną taflę

Cytat:a z zewnątrz dochodzi świergot licznego ptactwa, które zamieszkuje Ogrody
...ptactwa zamieszkującego Ogrody lepiej.

Cytat:a z płuc wydobywa się urywany kaszel.

Cytat: Bogowie tylko wiedzą(,) ile czasu spędziłem w tym tunelu…

Cytat:Obmacuję sufit, (-)gdzieś tu musi być wyjście.
Ja dałbym myślnik.

Cytat:Nagle otwiera się gwałtowanie, (brak przecinka)jak zaczarowana.
Cytat:Po drodze powtarzam sobie w myśli te słowa,(brak przecinka) jak mantrę
[Obrazek: Piecz1.jpg]
"Z ludźmi żyj, jakby widziany przez Boga. Z Bogiem rozmawiaj, jakby słyszany przez ludzi".
Lucjusz Anneusz Seneka
Odpowiedz
#3
(29-08-2012, 17:04)maciekbuk napisał(a): Jako prolog byłby świetny, faktycznie zachęca, bo stawia parę nurtujących pytań, ale o potencjale opowieści wiedzieć możesz tylko Ty. Ja za mało przeczytałem. Albo inaczej: za mało mi dałeś do przeczytania.
Nie lubię czasu teraźniejszego w narracji, ale Tobie wychodzi to naprawdę dobrze, więc na pewno czytałbym z przyjemnością. Może pokusisz się o pierwszy rozdział na forum?

Dzięki za opinię, Maćku. Pierwszego rozdziału jeszcze nie ma Big Grin Na razie jest plan, a i ten niekompletny. Prolog napisałem jako swego rodzaju wprawkę i test czy spełni swe zadanie jako prolog.

A, i dzieki za łapankę.

Cytat:
Cytat:Robię więc to, co zawsze
Coś takiego zawsze mnie męczy. Czy przecinek w tym przypadku jest niezbędny? Robię co zawsze - to byłoby niepoprawne sformułowanie? W przypadku: robię, co lubię, wiem, że musi być. Przydałoby mi się Twoje zdanie.

Przecinek jest niezbędny, bowiem Robię więc to jest zdaniem nadrzędnym, a co zawsze zdaniem podrzędnym, a te zawsze oddzielamy przecinkami. W przykładzie podanym przez Ciebie zachodzi ta sama zależność. Zaznaczyć trzeba, że zdanie podrzędne w obydwu przypadkach nie jest zdaniem jako takim, a jedynie równoważnikiem zdania - co jednak nie zmienia stosunku nadrzędny-podrzędny.

Cytat:
Cytat:a z zewnątrz dochodzi świergot licznego ptactwa, które zamieszkuje Ogrody
...ptactwa zamieszkującego Ogrody lepiej.
Tam wyżej jest już -ącego, chciałem uniknąć powtórzenia/rymowanki, ale zastanowię się jeszcze. Niewykluczone, że prolog w końcowej wersji opowiadania zostanie zmieniony tak czy siak Smile

Jeszcze raz dzieki za opinię.
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#4
Ok, mogę powiedzieć, że patrząc na ten prolog muszę się wiele nauczyć. Ale wszystko przede mną.
Bardzo fajnie się czyta. Czekam na ciąg dalszy.
Odpowiedz
#5
Miloszu, dzięki za wizytę Smile Ciągu dalszego zapewne długo jeszcze nie będzie...
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#6
Cześć!

Prolog mi się podoba jako całość po paru przeróbkach mógłby być nawet pełnym ukończonym dziełem. Nie mogę się zdecydować co do przybliżonej scenerii i czasów które odbijają się w tekście. Teoretycznie klapa i tunel mogły by przywodzić na myśl czasy bliższe teraźniejszości jednak armia z hełmami piórami i emblematem niedźwiedzia sugeruje raczej na okolice średniowiecza. Tytuł znów wskazuje na elfy. Nie wiem co myśleć o całości z perspektywy dłuższego opowiadania. Prolog jak już wcześniej pisałem jest dobry ale obawiam się że droga którą podążysz może już tak nie zachwycać.

Pozdrawiam Smile
Don't get too close
It's dark inside
It's where my demons hide...


"The Edge... there is no honest way to explain it because the only people who really know where it is are the ones who have gone over."
Odpowiedz
#7
Dzięki za wizytę, Mag. Ha, więc jednak prolog tako taki spełnia swoją rolę - zostawił Cię w niepewności co do dalszej części opowiadania. Smile O to właśnie chodziło. A że jesteś sceptycznie nastawiony, nie dziwię się - sam mam takie podejście haha!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#8
Na razie, poza masą błędów i niedoróbek nie tylko stylistycznych ale i takich głupich jak literówki, wygląda to na początek prologu, czy wstępu - jak zwał tak zwał. Jak się też wydaje, nihil novi. Bo tutaj jeszcze nic nie ma. Root, kiełkujący pomysł może i jest świetny, ale w tekście go nie ma. Dziwię się nawet osobom przede mną, że mówią że tekst je zainteresował, że jest fajnym wprowadzeniem. Jak na razie NIE JEST.

Jeśli chodzi o narratora i język. Wcale nie czuje się tego, że on siedzie w tunelu. Dlaczego? Bo pozbawiłeś go praktycznie wszystkich zmysłów, zostawiłeś tylko ten, który jest najmniej przydatny - wzrok. Przecież tam jest kurka ciemno. Ale pewnie śmierdzi, pewnie jest też głucho, a może dochodzą do niego odgłosy np odległego rumoru maszyn, albo kapanie czy szum wody gdzieś w przylegających tunelikach. Pamiętaj, jeśli człowiek pozbawiony jest najważniejszego dla większości ludzi zmysłu - wzroku - podkręcają się inne, szczególnie słuch. Jego włąsne ruchy będą więc dla niego głośne jak orkiestra symfoniczna pod batutą głuchego dziadka! Narrator jest bezpośrednim uczestnikiem wydarzeń, odbiera je wielo-zmysłowo i wielo-zakresowo. Rany go pieką, czuje kolana, łokcie. Boi się, że już zdarte do kości. Piecze go bród, brudna woda. Czuje mokre ubranie, chłód, a może ciepło? Zaczepia gdzieś butem, a może ich nie ma?

Jego działania nie mają motywacji. Nie są powiązane z żadnym czynnikiem. Pada na nos, ale nagle ma siły. On też ucieka. Na pewno boi się że go znajdą, ale może lepiej żeby go znaleźli niż miałby gnić w tym tunelu? Może na odwrót? ma rozterki, które mogą mu dodać siły, ale tylko gdy podejmie decyzje. Decyzji brak. Ta postać jest oderwana od realiów - również dlatego, że tekst jest taki krótki - i w ogóle jej nie czuję.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#9
Zgodzę się trochę z Chrisiokiem. Zdecydowanie nie czuć atmosfery osaczenia, w sumie żadnej nie czuć. Ze zmysłami przedmówca ma rację, niby napisałeś od zdartych kolanach do żywego mięsa, ale właśnie, tylko napisałeś, to trzeba poczuć, żeby wywołało pożądany efekt, a nie,"... zdarte to żywego mięsa..." aha, ok, bywa. Wrzuć paranoję, klaustrofobię, bo, wg mnie, nawet jeśli ktoś jej nie ma, w takim tunelu, gdzie już prawie się ze śmiercią godzi, będzie spanikowany i to okropnie, a jak jeszcze dodać, że przed kimś ucieka! Rozumiesz. Póki co, wyobraziłem sobie, jakby był w jakiejś różę leżącej na placu budowy, strachu zero, co? Do tego zjadłeś dużo przecinków lub źle ich użyłeś. Literówkę jedną chyba zobaczyłem, no ale zdarza się.
Sama historia, póki co jej nie ma. A osobiście nie lubię prologów, to takie sztuczne wzbudzanie zainteresowania, bo, znając życie (spoko, mam 22 lata, chodzi mi o książki i prologi w nich^^), akcję zaczniesz od czegoś innego. A jeśli pierwszy rozdział będzie kontynuacją, to po co nazwa prolog?Tongue Nie wiem, czy do końca rozumiesz, o co mi chodzi teraz, ale trudno, najwyżej napiszesz.

Pozdrawiam
Lovercraft

"Każda godzi­na ra­ni, os­tatnia zabija."
Odpowiedz
#10
Żeby była jasność. Root ja nie storpedowałem pomysłu opowieści, tylko to co tutaj zaprezentowałeś. Możliwe że masz wszystko w głowie i pisząc odnosisz to co napisałeś do tego co wiesz i WIDZISZ coś fajnego. Ale my nie mamy tej podbudówki całości, dlatego test konceptu w takiej postaci to strzał w kolano.
"Mówię sam do siebie, ale ponieważ cenię sobie swoją opinię, nadałem sobie tytuł doktora." Erich Segal
Odpowiedz
#11
Cytat:surowo ciosanego kamienia
może zrobimy tak. wyjasnij mi to, a ja ci powiem, co mi się nie podoba.

poskreślaj trochę przymiotników, mniej potrzebnych (np. licznego - w odniesieniu do ptactwa).

Cytat:a z płuc dobywa się urywany kaszel
jestem całkiem przekonany, że to nie płucami człowiek kaszle. zdaje sobie sprawe, że fatalnego błędu nie ma, ale ja kręcę nosem.

Cytat:wiem kto jest wiatrem
polecam: pod kim służy wiatr?? kto jest władcą wiatru??? nie wiem. byle nie kto jest wiatrem, bo wiatr jest tu akurat nadal głosem, nie osobą;]
Odpowiedz
#12
Chris, Haniel, dzięki za sprowadzenie mnie na ziemię Big Grin

Zanotowałem sobie Wasze uwagi, biorę to na warsztat. Co, znając moje zasoby wolnego czasu, zapewne potrwa parę miesięcy :/

Miriad, dzięki za sugestie, również je uwzględnię. Co do wiatru masz rację, do zmiany. Nad przymiotnikami się zastanowię. Ten "surowo ciosany kamień" przyznaję, że nie wiedziałem jak ugryźć. Chodzi o to, że jest on nieregularnie i grubo ciosany, z wystającymi krawędziami i harpiszonami (?) o które można sobie poranić ręce i nogi. Coś jak nieheblowane drewno, khem Huh
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#13
ciekawi mnie, co rozumiesz pod "grubo ciosany". podziel się;]
Tak czy owak, zrezygnuj z surowego (chyba że się kto orientuje i rzeczywiście to określenie jest tu, w odniesieniu do kamieniarstwa, zasadne). Rozumiem, że może ci chodzić o chropowatość i zadry, a dodatkowo zaznaczenie, że to dzieło człowieka, nie jakaś wąska, naturalna jama, pieczara czy komin, ale ja znam jedno tłumaczenie słowa surowy i niezbyt ono tu pasuje - a przecież tak łatwo to zniwelować.

Chciałbym coś o samej treści, ale mało tegoSad Pytałeś, czy prolog zachęca. W moim wypadku nie (ani odwrotnie). Czy czegoś brakuje? Z pewnością. Wyobraź sobie, jak ciężko jest radzić, gdy się nic o zamyśle autora nie wie. Myślę jednak, że powinieneś się trochę bardziej rozpisać w prologu. Nie każę niczego wyjaśniać do białości (w ogóle nic nie "każę";]) ale jednak przemyśl, czy nie warto rzucić parę co smakowitszych, choćby i drobniutkich i tylko apetyt wzmagających kąsków - wiesz, tak żeby zapachniało, żeby ślinka pociekła. Musisz coś takiego mieć, nie ma bata, że nie. Jakieś retrospekcje może?, jakaś nieopuszczająca bohatera myśl, która mu przyświeca, cel może?, może zaś z innej strony - skupić się na opisie aktualnych doznań w ścisku tunelowych ścian? Wiesz, ile tam jest do pisania? Klaustrofobię ma każdy z nas, tylko każdy w innym stopniu. I odpuść momenty typu: wstrzymał oddech;] Prędzej zacznie hiperwentylować, choćby nie wiem, co miał sobie wspominać (jak już się wspomnienie rozwinie, pochłonie go, można tam pobajać, że nagle hero oddycha pełną piersią a nawet smakuje jakieś wonie dawno zapomniane). Rozpisz się rozpisz, nie żałuj. A potem to wszystko skracaj]:-> tak tak.
Taka moja rada.
Odpowiedz
#14
Nawet, nawet choć niewiele ten prolog jeszcze zdradza. Jest jakaś kontynuacja?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości