Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Uwięzieni (tytuł roboczy)
#16
Wedle uznania.
Nie widze sensu dalszej dyskusji, bo argumenty zostały wyczerpane - uwagi masz, ale tekst jest oczywiście TwójSmile
Jeżeli masz wizje, w której to działa - super.
Odpowiedz
#17
Więc dziękuję za uwagi, do części z nich się zastosuje, część wyjaśnię w paranormalny sposób ^^.
Pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedz
#18
(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Nagle samolotem zatrzęsło i przechyliło w lewo. Z półek spadło kilka bagaży. Ethan zapiął pasy.
Z kabiny ktoś wyszedł. Ethan usłyszał męski głos.

Powtórzenie. Ogólnie za dużo razy jak dla mnie powtarzasz "Ethan".

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): W głowie miał ułożony plan, co chce dziś zobaczyć.

Lepiej, moim zdaniem, byłoby "plan zwiedzania" albo "co dzisiaj zwiedzić".

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): wieżowca w mieście się teraz się udawał.

No nie żartuj xD Wyrzuć pierwsze.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Nie panowały na nich ogromne korki, ani też tłumy pieszych.

Tłumy pieszych nie mogą panować, tym bardziej na ulicach. Nie jestem w stanie dziś powiedzieć Ci, jak to zdanie powinno wyglądać, aczkolwiek pomyśl nad tym.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Oglądał się raz po raz na otaczające go budynki.

Oglądać się można za siebie.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Jego cel był widoczny już wcześniej, ale wraz z każdym krokiem robił coraz większe wrażenie.

Zrezygnowałabym z "wraz".

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Skręcił w 34th Street, przy której znajduje się wieżowiec.

Tam jest w uj wieżowców. Poza tym, cały czas używasz tego słowa, to denerwuje.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): To, co zobaczył, było zaskakujące.
Większość ludzi stała, spoglądając w niebo, a z samochodów wysiadali kierowcy, by zobaczyć, co się dzieje.

Powtórzenie.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Pomagała mamie w załatwianiu jakichś bezsensownych formalności, potrzebnych, by firma jej rodziców podpisała pewną gigantyczną umowę. Jej asystentka zachorowała i Julie musiała pomóc mamie

A fe.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Jakiś mężczyzna w średni wieku nieustannie błagał:

Literówka.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Ale niewierni niech oczekują na najgorsze.

Moim zdaniem, lepiej by było "A niewierni niech oczekują najgorszego".

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Ethan schował się za oparcie fotelu.

fotela?

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Jak widać, jednak los chciał inaczej.

"Jednak jak widać, los chciał inaczej" ew. bez "jednak" i w Twojej formie.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Samolot leciał z dużą prędkością, nieustannie się zniżając. Iwan odwrócił się i zaczął biec przed siebie, byleby uciec jak najdalej stąd. Ci wszyscy ludzie, którzy są w Empire State Building…
Wolał o tym nie myśleć. Miał tylko nadzieję, że samolot może ominie budynek, że wszyscy zdążą się ewakuować… Nie było na to wielkich szans, samolot leciał z ogromną prędkością,

Niektóre fakty powtarzasz, a to zbędne.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Iwan obrócił się. Ludzie zgromadzeni pod wieżowcem rozproszyli się

Zgrzyta mi.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): bagażami, czy pięściami.

Wyrzuć przecinek.

(30-08-2011, 14:48)przemekplp napisał(a): Do Iwana powróciła świadomość.

"Iwan odzyskał świadomość". Po co kombinować?

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Telefon eksplodował. Iwan w ostatniej chwili zdążył go odrzucić.

Ma refleks chłopak.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Schylił się i przeszedł przez nią, uważając, żeby nie uderzyć się w głowę.

"by nie uderzyć głową" wystarczyłoby, żeby uniknąć brzydkiego powtórzenia.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): Znajdował

Gdzieś mi się przewinęło już to słowo.

(28-08-2011, 18:00)przemekplp napisał(a): znajdowało

Po raz trzeci?





Chyba nie zrozumiałam, dlaczego najpierw był w samolocie, a potem w biurze. Nieważne. Mnie się nie podobało. Styl w jakim piszesz, jak dla mnie pozostawia wiele do życzenia (tu mam na myśli na przykład budowę zdań). Na początku miałam wrażenie, że chcesz stworzyć lekką aurę tajemnicy, nie mówiąc, co tak naprawdę się stanie. Potem przeczytałam fragment, który nie mówił konkretnie o tym, aczkolwiek dał do zrozumienia, że chodzi o katastrofę 11 września.

O pomyśle, fabule nie mogę za bardzo nic powiedzieć, bo na chwilę obecną jako takiej nie ma.

Co jeszcze miałam powiedzieć. Przeplatanie kilku wątków, a raczej historii trzech osób - bardzo fajny pomysł, lubię tę formę, aczkolwiek historie były zbyt krótkie, aby można było przyzwyczaić się do bohaterów, toteż w pewnym momencie nie wiedziałam czy czytam o Iwanie, czy Ethanie, nie mówiąc o tym, który był od samolotu.

To chyba tyle.
Odpowiedz
#19
Na razie nie za bardzo się orientuję, czemu to opowiadanie jest w SF, może później to się wyjaśni. Lubię takie pokazywanie akcji z różnych punktów widzenia (to takie amerykańskie Smile), podoba mi się to. Ale trochę za bardzo naciągasz rzeczywistość, nawet jak na science fiction.

Cytat:Z drugiej strony leżało zmasakrowane ciało dziewczyny, była pewnie w jego wieku. Rzucił butelkę i podbiegł do niej. Złapał ją za szyję i wyczuł słaby puls, choć dziewczyna wyraźnie nie oddychała
Ciało było zmasakrowane, ale wciąż miała puls? Dziwne to zmasakrowanie, co nie narusza żadnej żyły Tongue

I teraz trochę odchodząc od tematu:
Cytat:Powstańcy w Libii wystrzeliwali w niebo całe magazynki po podbiciu Trypolisu, choć dla nich to też była święta misja.
Powstanie w Libii nie było świętą misją, ale zrywem narodowowyzwoleńczym. Ludzie nie walczyli dlatego, że im religia kazała, ale chcieli poprawy życia. A działania terrorystyczne są podejmowane w ramach źle interpretowanego przez niektórych dżihadu, czyli nawracania niewiernych Smile
- Nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji...
- Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji!
Odpowiedz
#20
Duśka - dziękuję za opinię. Pozwolę sobie wyjaśnić parę rzeczy:
a) Nie chodzi o WTC. O ile się nie mylę, to Empire State Building jeszcze stoi na miejscu ;D.
b) Gdybyś trzymała w ręku telefon gorący jak żelazko, też byś go odrzuciła :p.
c) Od samolotu to oczywiście Ethan, Iwan tylko to obserwował.

Marumba - również dziękuję.
Co do powstania: ale myślę, że ta poprawa poziomu życia była dla nich tak ważna, jak dla bin Ladena zamachy terrorystyczne Wink.

Pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedz
#21
Przyznaję rację z tym 11 września xD

Ale to wina tego, że właśnie katastrofa lotnicza, to wszystko, cały ten tekst wyglądał tak, jakby o tym mówił. Wymyśliłeś opowiadanie w takim wypadku na temat czegoś, co się nie stało, aczkolwiek jak na razie motywem przewodnim jest to, co się stało, aczkolwiek nie w tym miejscu. Mam nadzieję, że to rozumiesz xD
Odpowiedz
#22
Oczywiście, że to rozumiem. Ale tak na dobrą sprawę, to cała ta katastrofa to jest zaledwie wstęp i niewiele znaczy. Generalnie to chodzi o to, że oni i kilkanaście innych ludzi będzie samych na Manhattanie, co nie jest wielką tajemnicą Big Grin.
Odpowiedz
#23
A powinno być Tongue

Ale przez ten wstęp i przez to, co powiedziałeś dochodzę do wniosku, że takie rzeczy już były Tongue
Odpowiedz
#24
Znaczy się jakie? Bo ja nie kojarzę książki, gdzie zawalił się Nowy Jork i było tam kilku nastolatków xD.
Odpowiedz
#25
Przeczytałem prolog i sam nie wiem co myśleć.
Wprowadzenie 3 bohaterów i dodatkowo, co chwila urywana narracja to rozwiązanie ciekawe. Do mnie jednak nie trafia. Równie dobrze trzech bohaterów można wprowadzić bez takiego urywania, ale co kto lubi.
Ogólnie fabuła mi się podobała. Co prawda nie czytałem z zapartym tchem, ale się zaciekawiłem i przeczytam dalej, jak będę miał czas, żeby się wypowiedzieć szerzej.
Faktycznie atak bardzo przypomina tamten z 11 września, przez co czytelnik ma nieustanne wrażenie, że czyta o nim, a nie o czym innym.

Dla mnie to "6 minut wcześniej" na początku jest zbędne. Zwłaszcza, że nie wiem przed czym te 6 minut wcześniej.

Na dzień dzisiejszy więcej się nie wypowiem, bo muszę już odejść od komputera.
-Czuję się mniej więcej tak, jak ktoś, kto bujał w obłokach i nagle spadł.
-Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to?


Kłapouchy

Moje teksty:

Jestem...<klik>
Nadzieja<klik>
Zapał<klik>




Odpowiedz
#26
Kłapouchy - dziękuję za opinię.

Poniżej zamieszczam poprawioną wersję pierwszego rozdziału jak również dłuższy fragment.

Życzę miłej lektury.



Rozdział I

Iwan odzyskał świadomość. Przeciągnął się, ziewnął i przetarł oczy. Przekręcił się na bok, ale natrafił na coś twardego. Pomacał ręką i otworzył oczy.
Jedno spojrzenie na zawalony Empire State Building i wbity w niego samolot wystarczyło, by przypomniał sobie ostatnie rzeczy, które pamiętał – tłumy ludzi uciekających w panice, samolot wbijający się w Empire State Building i przeszywający ból w głowie, który sprawił, że Iwan upadł. Nie pamiętał nic więcej.
Znów położył się na plecach. Leżał tak jeszcze chwilę, po czym zdecydował się wstać. Gdy znowu otworzył oczy, dotarło do niego, że cała okolica jest pusta.
Nie było gapiów, ekip ratowniczych, ani ciał. Nie było nikogo.
W następnej chwili zobaczył jeszcze więcej: wszystkie budynki w okolicy były zawalone. Te wyższe leżały przewrócone, a niższe kamienice były pozbawione okien i części ścian.
Pomacał kieszenie – w jednej z nich wciąż spoczywał telefon komórkowy. Wyjął go, odblokował, po czym niemal mechanicznie wybrał 911. Przyłożył telefon do ucha.
Usłyszał dziwny sygnał – co raz szybsze pipipi, a urządzenie robiło się coraz bardziej gorące.
BUM!
Telefon eksplodował. Iwan w ostatniej chwili zdążył go odrzucić.


Ethan poczuł, że coś wbiło się w jego rękę. Próbował nią poruszyć, ale poczuł przeraźliwy ból. Obrócił głowę i zobaczył ostro zakończony kawałek blachy. Delikatnie go złapał, po czym wyjął.
– AUU! – zawył potwornie, ale po chwili ból już ustąpił. Ściągnął koszulkę i owinął nią ranę.
Znajdował się w niemal zupełnie ciemnym miejscu. Przez wąską szczelinę dochodziła niewielka ilość światła. Wyglądało na to, że jakiś duży kawałek metalu, pewnie pochodzący z samolotu, uwięził go w kącie nieznanego mu pomieszczenia.
Wyprostował nogę i z całej siły kopnął w okolice szpary. Metal nieco ustąpił. Zrobił to jeszcze raz, tym razem zaciskając zęby i starając się uderzyć jeszcze mocniej. Szczelina stała się wystarczająco duża, by mógł się przecisnąć. Schylił się i przeszedł przez nią, uważając, żeby nie uderzyć głową.
Był się w jakimś nowocześnie urządzonym biurze, z biurkiem pośrodku pomieszczenia. Ściana, na której zapewne znajdowało się dawniej okno, prawie nie istniała, a jej jedynym fragmentem było miejsce, w którym został uwięziony. Widział szokujące rzeczy – zawalone wieżowce, zniszczone budynki. Był zszokowany – terroryści zaatakowali nagle wszystko w Nowym Jorku? To wydawało się niemal niemożliwe.
Dopiero teraz zorientował się, że jest strasznie głodny i spragniony. Na biurku leżała butelka wody. Pomyślał, że nie zostanie oskarżony o kradzież, jeśli się napije.
Stanął za biurkiem, wziął butelkę i… zobaczył przerażający widok. Z drugiej strony leżało zmasakrowane ciało dziewczyny, była pewnie w jego wieku. Rzucił butelkę i podbiegł do niej. Złapał ją za szyję i wyczuł słaby puls, choć dziewczyna wyraźnie nie oddychała. Podniósł leżący na biurku telefon i wybrał numer alarmowy. Jednak zamiast zwykłego sygnał, telefon zaczął robić się gorący, a Ethan usłyszał „pipi”, coraz szybsze i szybsze…


Iwan wybiegł z 34th Street i znalazł się na Piątej Alei, która przecinała niemal całe centrum dzielnicy. Także wzdłuż niej wszystkie budynki były zniszczone, wszędzie znajdowały się porzucone samochody i śmieci. Ale nie było tam nikogo. Iwan zaczął się zastanawiać, czy nie stał się ostatnią osobą na świecie.
Postanowił, że najpierw coś zje, a dopiero później będzie się myślał, co dalej. Rozglądnął się po okolicy i ujrzał szyld z logo McDonald’s. Budynek, w którym znajdował się bar nie popadł w ruinę, w każdym razie nie w takim stopniu, jak inne w okolicy.
Iwan wszedł do budynku.
– AAA!!!
Zza drzwi wyskoczyła jakaś dziewczyna. Chłopak przewrócił się ze strachu.
– Wybacz. Nie mogłam się powstrzymać.
Dziewczyna roześmiała się i podała mu rękę. Iwan złapał ją i podciągnął się.
A więc jednak – nie jestem ostatni na świecie, pomyślał, ale na głos zapytał tylko:
– Nie wiesz, co się dzieje?
Pokręciła głowa.
– Nagle zasłabłam i obudziłam się tutaj. Nikogo nie było.
– Zostało tu jeszcze coś do jedzenia? – zapytał Iwan.
– Nam dwojgu starczyłoby na sto lat.
Iwan poszedł za ladę. Wziął papierowy talerzyk i nabrał na niego kilka skrzydełek kurczaka. Następnie siadł przy jednym ze stołów i zaczął obgryzać swój posiłek.
– Więc... Przedstawiałaś się? – zapytał niepewnym tonem.
– Nie. Jestem Laura – powiedziała dziewczyna. Po chwili dodała: – A ty… Zapewne Iwan?
Ten popatrzył na nią osłupiony. Nie miał pojęcia, jak mogła znać jego imię.
– Skąd wiesz, jak się nazywam?
– W swoim czasie się dowiesz.


Ethan doskonale pamiętał lekcję pierwsze pomocy, kiedy ratownik uczył ich, jak ułożyć rannego, jak uciskać klatkę piersiową, jak wdmuchiwać powietrze do ust, ale nie spodziewał się – czy może raczej miał nadzieję – że nigdy nie będzie zmuszony do użycia tych umiejętności w realnym świecie. A właśnie teraz leżała przed nim nieoddychająca, umierająca dziewczyna, która miała marne szanse na przeżycie, chyba, że nagle zjawiłby się lekarz. Mimo to spróbował jej pomóc.
Ułożył ją na plecach i odchylił głowę do tyłu, a później zaczął uciskać klatkę piersiową. Po trzydziestu razach dwukrotnie wdmuchał powietrze do jej ust. Powtarzał to w kółko, ale dziewczyna nie oddychała.
– No dalej! – Ethan był już zniecierpliwiony.
Nagle dziewczyna złapała go za szyję.
– Zostaw… mnie… – Miała przerażający głos, musiało jej brakować powietrza i całą siłę poświęciła na wypowiedzenie tego krótkiego zdania. ¬– Straszne… rzeczy… tu… się… wydarzą.
Ethan nie przestawał uciskać.
– O czym ty, do cholery, mówisz?
Ale dziewczyna już straciła przytomność, a chłopak nie wyczuł pulsu.


Iwan spał z głową położoną na blacie stołu w McDonaldzie. Laura zamknęła oczy i spróbowała przedostać się do jego wyobraźni.
O taak… Widziała to, co on… Stał przed watahą jakichś psów z wyciągniętymi przed siebie, wyprostowanym rękami i otwartymi dłońmi. Nagle coś z nich wystrzeliło, jakiś niebieski promień. Laura nie widziała, w co strzelał chłopak. Wizja się skończyła i Iwan przeniósł się do… Nie znała tego miejsca. Były to tyły jakiegoś budynku, z dala od reprezentacyjnych ulic, miejsce brudne i śmierdzące.
Dziewczyna zobaczyła jakiegoś może dziesięcioletniego dzieciaka, otoczonego przez kilku chłopaków. Dostrzegła wśród nich Iwana, który przystawił twarz do twarzy chłopca:
– Siergiej, zrób to.
Siergiej uderzył chłopca w twarz. Laura poczuła potworny ból i ledwo powstrzymała się, by krzykiem nie obudzić Siergieja. Chłopczyk się rozpłakał.
– Sasza, nie bądź głupi. Daj pieniądze.
– Nie mam!
Ton głosu Saszy był błagalny i Laura dałaby sobie uciąć, no może nie rękę, ale palca, że chłopak mówił prawdę. Jednak na Iwanie nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
Siergiej uderzył kolejny raz, tym razem w brzuch. Laura znów to odczuła.
– Cholera jasna – mruknęła sama do siebie.
Sasza kaszlnął i Laura dostrzegła, że z ust leciała mu krew.
– Przestańcie! Błagam! – krzyczał, raz po raz wypluwając krew.
Położył się na boku, podłoże musiało być twarde. Jego oczy wypełniały łzy, a z nosa i ust wypływały mu strugi krwi. Laura poczuła współczucie dla Saszy, ale jednocześnie nienawiść do Iwana. To oznaczało, że był nieprzewidywalny… A może się zmienił? Wiedziała jedno: na razie nie mogła mu ufać.
Siergiej kopnął Saszę w policzek i tamten zaczął jeszcze rzewniej płakać, ale Laura już nic nie poczuła.
– Chłopaki zwijamy się. – Dziewczyna już niezbyt zwracała uwagę na głos Iwana. Bardziej przejął ją Sasza.
Zamknęła się dla wyobraźni Iwana, ale obraz krwawiącego, zostawionego na śmierć dziecka ciągle pozostawał jej w głowie.
Boże, pomóż mu, modliła się.
I oto przed nią zmaterializował się Sasza.
Odpowiedz
#27
Co do pierwszego wpisu (drugiego jeszcze nie przeczytałam xD Nie chciało mi się Smile ale przeczytam z pewnością) to (jeżeli ktoś w ogóle chce słyszeć opinii osoby, która ma takie braki xD) na początku masz powtórzenia "Ethan" (ha! robię cudzysłów polski Big Grin - a to, że robiłam brytyjski, to tylko dlatego, że mój komputer ma brytyjską klawiaturę i system. Na początku nie przełączałam znaków na polskie, no i używałam tego cudzysłowu ' Smile I się przyzwyczaiłam - to tak na marginesie)

Cytat:(...) Nagle samolotem zatrzęsło i przechyliło w lewo. Z półek spadło kilka bagaży. Ethan zapiął pasy.
Z kabiny ktoś wyszedł. Ethan usłyszał męski głos.
– Proszę państwa… Prosimy o spokój.
Mimo to ludzie zaczęli krzyczeć i po kilku sekundach Ethan dostrzegł dlaczego. Mężczyzna trzymał w ręku karabin.

Co prawda, raz użyłeś wyrazu "chłopak" Big Grin

A tu masz błąd. Dwa razy "się":

Cytat:Na pierwszym miejscu figurował Empire State Building i to właśnie w kierunku najwyższego wieżowca w mieście się teraz się udawał.

I jakoś, tak nie wiem dlaczego, ale wg. mnie lepiej by brzmiało "ogromną" niż "dużą":
Cytat:Samolot leciał z dużą prędkością, nieustannie się zniżając.

Cytat:Gdy się obudził, nie pamiętał co się stało później.
Nie pamiętał, co się stało później, czy, że wtedy w samolocie? To tak tylko pytam.

Tu masz jeszcze w dwóch zdaniach pod rząd użyty ten sam wyraz:
Cytat:Pomagała mamie w załatwianiu jakichś bezsensownych formalności, potrzebnych, by firma jej rodziców podpisała pewną gigantyczną umowę. Jej asystentka zachorowała i Julie musiała pomóc mamie się tym zająć.
Teoretycznie, możesz użyć matce czy rodzicielce Smile

Ale podoba mi się. Jedyne co mi nie przypadło do gustu, to to, że opisujesz losy kilku bohaterów. Z tym, że to już własne "widzi mi się".
Ethan mi troszeczkę przypomina głównego bohatera powieści Kami Garcia i Margaret Sthol (Piękne Istoty) Big Grin
Podoba mi się to opowiadanie (może jeszcze dzisiaj przeczytam drugi rozdział). Przypomina mi tak minimalnie styl jednej z moich ulubionych pisarek, Kelley Armstrong. I oczywiście, nie bierz tego jako zemstę za Twoją wypowiedź do mojego tekstu Smile Ja nie jestem zła za tamto Big Grin

Ps.
Cytat:Samolot w tej chwili przechylił się na prawo. Po chwili Ethan spadł na sufit
To może tylko się czepiam, albo nie rozumiem już ze zmęczenia, ale jeżeli przechylił się w prawo, to chłopak raczej spadł na siedzenia. Inaczej musiałby się przechylić bardzo, bardzo, tak o 180 stopni. Możliwe, że się czepiam Big Grin Mógłbyś napisać, że "Samolot w tej chwili zmienił kąt o 180 stopni (albo znaczek kąta, nie chce mi się tego szukać, aby wkleić) Smile
Pozdrawiam
Odpowiedz
#28
Dzięki za komentarz.
Co do wskazanych przez Ciebie autorek, to nie miałem do czynienia z ich książkami, więc nie jest to podróbka :d.

Natomiast o spadnięcie na sufit, to właśnie o to mi chodziło, że samolot się przechylił o 180 stopni.

A gdy Ethan się obudził, to nie pamiętał co się stało po spadnięciu na sufit, a zanim się obudził Tongue.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#29
Trochę za dużo tego tekstu, żeby wytykać techniczne błędy, a z resztą rasowi krytycy i tak pewnie zrobią to lepiej.

Podoba mi się styl, którym piszesz. Całkiem przyjemnie i łatwo się czyta. W ogóle nie pasuje do Twojego wieku. Za to masz plus. Dalej niestety jest gorzej.
Fabuła zawiera parę błędów logicznych, a zachowanie niektórych postaci (np. terrorystów) jest po prostu głupie. Zastanawiałem się też, dlaczego tym wszystkim postaciom udało się przeżyć. Mam nadzieję, że dobrze to wyjaśnisz, bo starczy już tego naciągania.
Fajne jest to przedstawianie akcji z kilku perspektyw. Mam nadzieję, że z tego nie zrezygnujesz, bo to niewątpliwy atut.
Przydałby się też jakiś dokładniejszy (albo bardziej dobitny) opis zniszczeń, żebyśmy poczuli, że to jest katastrofa, a nie tylko zostali poinformowani o tym.
Końcówka z wizją nie przypadła mi do gustu, głównie dlatego, że nie lubię takich akcji w SF. Koniec świata, kilku wybranych, wizje, tajemne moce? Nie za dużo tego? Kojarzy mi się z serialami typu LOST, 4400, Herosi itp lecącymi swego czasu na jedynce Tongue
Odpowiedz
#30
Szaden - niestety tajemne moce były przeze mnie od początku planowane... Generalnie jednak już w kolejnym rozdziale, nieco innym od dotychczasowych więcej się wyjaśni.

Dzięki za opinię Wink.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości