Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 1
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Uwięzieni (tytuł roboczy)
#1
Poniżej prezentuję prolog mojego nowego "dzieła" pod roboczym tytułem "Uwięzieni". Wydarzenia opisane w nim polecam potraktować na razie jako wątek poboczny, choć będą nieco powiązane z główną osią fabuły.

Życzę miłej lektury.


Prolog
6 minut wcześniej

Ethan spoglądał przez okno samolotu. Niebo było bezchmurne, na dole rozpościerał się wspaniały widok na wieżowce Manhattanu. Choć zawsze, gdy oglądał ich fotografie, wydawały mu się szare i brzydkie, to jednak nie sposób było odmówić im rozmachu, jeśli oglądało się je z góry.
Samolot stopniowo zniżał swoją wysokość i Ethan uświadomił sobie, że to już ostatnie minuty „wolności”. Mężczyzna nazywający siebie jego wujkiem już pewnie czekał na niego na lotnisku Kennedy’ego. Chłopak starał się nie myśleć o tym, że czeka go tydzień u tego psychola.
Nagle samolotem zatrzęsło i przechyliło w lewo. Z półek spadło kilka bagaży. Ethan zapiął pasy.
Z kabiny ktoś wyszedł. Ethan usłyszał męski głos.
– Proszę państwa… Prosimy o spokój.
Mimo to ludzie zaczęli krzyczeć i po kilku sekundach Ethan dostrzegł dlaczego. Mężczyzna trzymał w ręku karabin.


Iwan spacerował po Nowym Jorku. W głowie miał ułożony plan, co chce dziś zobaczyć. Na pierwszym miejscu figurował Empire State Building i to właśnie w kierunku najwyższego wieżowca w mieście się teraz się udawał.
Ulice nie były takie, jak zawsze sobie wyobrażał. Nie panowały na nich ogromne korki, ani też tłumy pieszych. Oglądał się raz po raz na otaczające go budynki.
Jego cel był widoczny już wcześniej, ale wraz z każdym krokiem robił coraz większe wrażenie. W Sankt Petersburgu, z którego pochodził, nie było wieżowców, a jego rodziców dotąd nie było stać, by Iwan pojechał do jakiegoś wielkiego miasta. Był tylko raz w Moskwie, a poza tym resztę życia spędził w rodzinnej miejscowości. Odwiedziny u ciotki Tatiany w Nowym Jorku były spełnieniem jego marzeń.
Skręcił w 34th Street, przy której znajduje się wieżowiec. To, co zobaczył, było zaskakujące.
Większość ludzi stała, spoglądając w niebo, a z samochodów wysiadali kierowcy, by zobaczyć, co się dzieje. Iwan ruszył szybkim krokiem, by dowiedzieć się, co przyciągnęło ich uwagę. Gdy podszedł bliżej, popatrzył w górę. Zamarł.


Ech, to jest beznadziejne, pomyślała Julie. Pomagała mamie w załatwianiu jakichś bezsensownych formalności, potrzebnych, by firma jej rodziców podpisała pewną gigantyczną umowę. Jej asystentka zachorowała i Julie musiała pomóc mamie się tym zająć. Raz po raz coś obliczała i zapisywała. Z ulgą zauważyła, że to już ostatnia strona.
– Mamo, skończyłam – zawołała po pięciu minutach.
– Dobrze, to możemy iść. Tylko dopiję kawę.
Julie wstała i podeszła do okna. Biuro mamy znajdowało się na siedemdziesiątym piętrze Empire State Building i roztaczał się stamtąd wspaniały widok na całe miasto. Zawsze lubiła go oglądać.
– Co to… Mamo!
Nisko nad wieżowcami leciał samolot. Z każdą sekundą zbliżał się coraz bardziej i wyglądał, jakby leciał prosto w Empire State Building.


Do terrorysty dołączyło trzech kolegów. Wszyscy wyglądali podobnie: chustka na twarzy, krótka koszulka i karabin w dłoni. Mieli arabskie rysy twarzy. Wyglądali na podekscytowanych.
Jakiś mężczyzna w średni wieku nieustannie błagał:
– Zlitujcie się! Mam pięcioro dzieci!
Terrorysta wycelował karabin w jego głowę.
– Nie! Bła...
Wystrzelił.
Ethan starał się nie zwracać na siebie uwagi. Bał się, ale chciał zachować zdrowy rozsądek.
– Czy ktoś jeszcze boi się pójść pod sąd Allacha? – wykrzyknął terrorysta. – No kto?! Nikt? To wspaniale, bo dziś nastanie czas męczenników. Niech On pobłogosławi tych spośród was, którzy wierzą. Ale niewierni niech oczekują na najgorsze.
Terrorysta roześmiał się. Wyprostował rękę z karabinem i zaczął strzelać na ślepo. Ethan schował się za oparcie fotelu.
Nie chciał tak skończyć. Wierzył, że po piekle, które przeżywał całe dotychczasowe życie, za kilka lat czeka go w końcu szczęście. Jak widać, jednak los chciał inaczej.


Samolot leciał z dużą prędkością, nieustannie się zniżając. Iwan odwrócił się i zaczął biec przed siebie, byleby uciec jak najdalej stąd. Ci wszyscy ludzie, którzy są w Empire State Building…
Wolał o tym nie myśleć. Miał tylko nadzieję, że samolot może ominie budynek, że wszyscy zdążą się ewakuować… Nie było na to wielkich szans, samolot leciał z ogromną prędkością, a jego cel dało się łatwo odczytać. Iwan obrócił się. Ludzie zgromadzeni pod wieżowcem rozproszyli się i zostali tylko nieliczni, którzy robili zdjęcia, albo nagrywali filmy. Samolot był już naprawdę blisko. Z budynku wyszło kilkanaście osób. Ktoś pewnie ich ostrzegł, bo zaczęli uciekać.


– Co się tak chowasz?
Jeden z terrorystów przechadzał się po pokładzie i dostrzegł Ethana. Chłopak przełknął ślinę.
– Chłopcze, nie ma się czego bać. – Mężczyzna się roześmiał. – Wstawaj.
Ethan rozpiął pasy i wstał. Terrorysta wskazał głową, by szedł za nim, a sam się odwrócił. W głowie Ethana zderzały się dwie myśli: mógł ogłuszyć zamachowca i wyrwać mu broń.
Zacisnął pięść i wziął głęboki oddech. Mocno uderzył go w głowę. Terrorysta przewrócił się, a karabin wypadł mu z ręki. Ethan błyskawicznie go złapał i wrócił do kryjówki.
Czy będzie zmuszony zastrzelić terrorystów? Nigdy jeszcze nikogo nie zabił, miał nawet marne doświadczenie w bójkach, zawsze bał się robić krzywdę. Ale teraz czuł się wyjątkowo pewny siebie.
Wychylił się lekko. Jeden z terrorystów z szyderczym uśmiechem na twarzy zbliżał się w jego stronę. Ethan zacisnął mocno ręce na broni. Gdy zamachowiec dostatecznie się zbliżył, chłopak walnął go kolbą w głowę.
To spowodowało, że na pokładzie zapanował chaos. Terroryści już wyraźnie nie byli tacy spokojni i zaczęli strzelać. Pasażerowie próbowali ich ogłuszyć bagażami, czy pięściami. Kilka osób zostało trafionych. Ktoś wziął broń drugiego terrorysty.
Wykorzystując to, Ethan wyskoczył ze swojej kryjówki i na kuckach podszedł do przodu. Przed nim pojawił się kolejny terrorysta. Nie mógł go widzieć. Chłopak wycelował. Postanowił dać mu szanse.
– Masz szansę. Poddaj się.
– Twoja szansa nie jest lepsza od Allacha – odparł.
Ethan wystrzelił. Kula trafiła terrorystę prosto w pierś.
Samolot w tej chwili przechylił się na prawo. Po chwili Ethan spadł na sufit. Mocno uderzył się w kręgosłup.
Gdy się obudził, nie pamiętał co się stało później.



EDIT: Kolejna poprawka Big Grin.
Odpowiedz
#2
Cytat:Ethan wyglądał przez okno samolotu.
Wyglądał? Na pewno? Może spoglądał?

Cytat:Niebo było bezchmurne i na dole rozpościerał się wspaniały widok na wieżowce Manhattanu.
Jakoś te 'i' mi nie pasuje.
"Niebo było bezchmurne, na dole rozpościerał się wspaniały widok Manhattańskich wieżowców."

Cytat:Choć zawsze, gdy spoglądał na ich fotografie(,) wydawały mu się szare i brzydkie, to jednak nie sposób było odmówić im rozmachu, gdy oglądało się je z góry.

Cytat:Nagle samolotem zatrzęsło i przechylił się w lewo.
i przechyliło w lewo.

Cytat:Ethan zapiął pasy
Dopiero teraz? Big Grin Pod koniec podróży?

Cytat:Rozpętał się chaos. Dzieci zaczęły płakały, dorośli krzyczeli, samolotem trzęsło coraz mocniej.
Jakieś strasznie przewrażliwione. Czy miła stiułardesa nie uświadomiła ich, że wchodzą w stan turbulencji, że to normalne i nie ma się czego obawiać?

Cytat:Mimo to ludzie zaczęli krzyczeć i po kilku sekundach Ethan dostrzegł, dlaczego.
Zbędny przecinek.

Czyli ci ludzie już podejrzewali, że to nie są zwykłe turbulencje. Ale cwane, na detektywów ich!

Cytat:Na pierwszym miejscu figurował Empire State Building i to właśnie w kierunku najwyższego budynku w mieście się teraz udawał.
Udawał Big Grin

Cytat:Nie panowały na nich ogromne korki, ani nie były też pełne pieszych.
Nie panowały na nich ogromne korki, ani tłumy pieszych.

Cytat:To, co zobaczył, było0 zaskakujące.
0 Big Grin

Cytat:Niech Bóg pobłogosławi tych spośród was, którzy wierzą.
Raczej Allach Big Grin

Cytat:Ethan schował się za oparcie fotelu przed nim.
Do wywalenia pogrubione.

Cytat: Jak widać(,) jednak los chciał inaczej.


Cytat: Wziął głęboki oddech i mocno go uderzył w głowę.
Uderzył go.

Cytat:Terrorysta przewrócił się, a karabin wypadł mu z ręki.
W tej chwili zdążyłby go zastrzelić inny terrorysta. Tak więc cała bohaterska sytuacja mocno naciągana.

Styl trochę toporny. Typowo szkolny. Ale, nie licząc kilku zgrzytów, czytało mi się w miarę. Temat, choć pozornie błahy, w dość fajny sposób poprowadziłeś. Najbardziej szkoda było mi tej dziewczynki, która pomagała matce. Także dużo czytania i pisania. Pracuj nad stylem. Bo wiele zdań jest brzydkich, szkolnych i takich nieplastycznych.

Pozdrawiam.
"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz
#3
[quote='Quirinnos' pid='67494' dateline='1314554739']

[quote]Rozpętał się chaos. Dzieci zaczęły płakały, dorośli krzyczeli, samolotem trzęsło coraz mocniej.[/quote]
Jakieś strasznie przewrażliwione. Czy miła stiułardesa nie uświadomiła ich, że wchodzą w stan turbulencji, że to normalne i nie ma się czego obawiać?

>> No właśnie nie, bo załoga została wymordowana przez terrorystów.

[quote]Mimo to ludzie zaczęli krzyczeć i po kilku sekundach Ethan dostrzegł, dlaczego.[/quote]
Zbędny przecinek.

Czyli ci ludzie już podejrzewali, że to nie są zwykłe turbulencje. Ale cwane, na detektywów ich!

>> Po prostu zobaczyli terrorystę.




[quote]Niech Bóg pobłogosławi tych spośród was, którzy wierzą.[/quote]
Raczej Allach Big Grin

>> Jedno i to samo.





Również pozdrawiam i dziękuję za opinię. Wkrótce wrzucę poprawioną wersję.

Odpowiedz
#4
Ale gdy były turbulencje nie pomyśleli, że to zwykłe turbulencje tylko od razu wpadli wa panikę.

No nie wiem, czy Muzułmanin nie wkurzyłby się, ale to tylko moje odczucie.
Wszakże w skeczu Ahmed the dead terrorist. Gdy Ahmed mówi: "God damn it!" Tłum wybucha śmiechem, a Ahmed speszony szybko się poprawia: "I mean: Allah damn it" Tak więc dla nich Bóg chyba bardziej oznacza chrześcijańskiego boga.
a tak BTW, Allah piszę się przez 'h' Big Grin (sam się trzasłem)

pozdrawiam.

"Umierając we własnych łożach, za wiele lat, będziecie chcieli zamienić te wszystkie dni, na jedną szansę, jedyną szansę, aby tu wrócić i powiedzieć naszym wrogom, że mogą odebrać nam życie, ale nigdy nie odbiorą nam naszej wolności!" William Wallace
Odpowiedz
#5
Ja tam na Wikipedii czytałem, że obydwie formy są poprawne.

Raz jeszcze pozdrawiam i dziękuję Wink.
Odpowiedz
#6
Cytat:Choć zawsze, gdy spoglądał na ich fotografie wydawały mu się szare i brzydkie, to jednak nie sposób było odmówić im rozmachu, gdy oglądało się je z góry.
Powtórzenie.

Cytat:Samolot stopniowo zniżał swoją wysokość i Ethan musiał uświadomić sobie, że to już ostatnie minuty jego „wolności”.
Po co tak udziwniać? IMO lepiej brzmi uświadomił sobie.

Cytat:Nagle samolotem zatrzęsło i przechylił się w lewo. Z półek spadło kilka bagaży i jeden z nich uderzył w głowę jakieś małe dziecko.
Wybacz. W tym momencie już się zaśmiałam. Wiem, że nie taki był Twój zamiar. Problem w tym, że takie skakanie od elementu do elementu nie jest IMO dobre.

Cytat:Mężczyzna trzymał w ręce karabin.
IMO w ręku.

Cytat:Na pierwszym miejscu figurował Empire State Building i to właśnie w kierunku najwyższego budynku w mieście się teraz udawał. Ulice nie były takie, jak zawsze sobie wyobrażał. Nie panowały na nich ogromne korki, ani nie były też pełne pieszych. Oglądał się raz po raz na otaczające go budynki.
Powtórzenie.

Cytat:Skręcił w 34th Street, przy której znajduje się wieżowiec. To, co zobaczył, było0 zaskakujące.
Eeeee

Cytat:Pomagała mamie w załatwianiu jakichś bezsensownych formalności, potrzebnych, by firma jej rodziców podpisała pewną gigantyczną umowę. Asystentka mamy zachorowała i Julie musiała pomóc mamie się tym zająć.
Powtórzenia

Cytat:Do terrorysty dołączyło trzech kolegów. Wszyscy wyglądali podobnie: maska na ustach, krótka koszulka i karabin w dłoni. Mieli arabskie rysy twarzy.
Ta maska jakoś nie do końca mnie przekonuje.

Cytat:– Czy ktoś jeszcze boi się pójść do Allacha? – wykrzyknął terrorysta. – No kto?! Nikt?
Hmmm nie jestem znawcą tej religii, ale na moje taki terrorysta nie zakłada, że innowiercy <w tym wypadku zakładnicy> trafią po śmierci do do Allaha Wink

Cytat:– Chłopcze, nie ma się czego bać. – Mężczyzna się roześmiał. – Wstawaj.
IMO zły zapis dialogu.

Cytat:Zacisnął pięść. Wziął głęboki oddech i mocno go uderzył w głowę. Terrorysta przewrócił się, a karabin wypadł mu z ręki. Ethan błyskawicznie go złapał.
Yodowa składnia. O absurdalności tej sytuacji szerzej opowiem potem.

Cytat:Chłopak wycelował. Postanowił dać mu szanse.
Literówka

To tyle z łapanki.

W zasadzie twój styl nie zmienił się bardzo od czasu ostatniego opowiadania, które czytałam. To podoba mi się bardziej. Być może ze względu na tematykę Dodgy
Nie popełniasz wielu błędów, ale zdania nadal są proste. Tym się jednak za bardzo nie przejmuj. Jak na swój wiek piszesz dobrze. Masz niezłą bazę. Teraz musisz dbać tylko o to, by z każdym napisanym zdanie rozwijać się coraz bardziej.
Co do fabuły. Pomysł opisywana wydarzeń oczami kilku osób wydawał mi się dobry. Nawet pomimo tego skakania i traktowania poszczególnych bohaterów po macoszemu. Zauważyłam, że tym razem próbowałeś choć trochę uchwycić ich przemyślenia. Powinieneś iść w tym kierunku. Dzięki temu bohaterowie nie będą papierowi.
Nie podobała mi się tylko jedna rzecz. Czy Ethan jest nieślubnym synem J. Bond'a? Chyba nie, a zachowywał się jak... Wybacz, ale niewielu dorosłych umiałoby znieść presję sytuacji, a u ciebie dzieciak rozprawia się z bandą terrorystów. Nie piszesz już fantasy. O ile tam też nie wszystko było dopuszczalne, tu musisz zadbać o jeszcze większy realizm. Ta sytuacja wywołała tylko ogromną salwę śmiechu.

To tyle ode mnie.
Mam nadzieję, że moja pisanina się na coś przydała.
Pozdrawiam
Odpowiedz
#7
To chyba będę zmuszony wstawić jeszcze jedną poprawioną wersję.
Dzięki za opinię Smile.
Odpowiedz
#8
Zaciekawiło mnie to. Trochę naciągane w paru miejscach z tą bohaterskością bohatera(jakie masło maślane, wiem), ale ogólnie w porządku. Dawaj więcej! Wink
Kassandra pisze, że dobrze jak na Twój wiek - tego akurat nie wiem, bo nie znam Twojego wieku, ale wydaje mi się, że podobnie jak Hellgate jesteś młody i cały rozwój w pisarstwie masz przed sobą. Tylko pisz i czytaj i do przodu! Będzie dobrze Wink
Komentując dzielę się osobistymi, subiektywnymi odczuciami, nie poczuwam się do znajomości prawdy absolutnej Wink

W cieniu
Nie ma
Czarne płaszcze

[Obrazek: Piecz1.jpg] 

Odpowiedz
#9
Ten fragment miałem wstawić, gdy napiszę więcej, ale postanowiłem zrobić to już teraz. Jest to początek pierwszego rozdziału, dalszy ciąg wstawię wkrótce.



Rozdział I

Do Iwana powróciła świadomość. Przeciągnął się, ziewnął i przetarł oczy. Przekręcił się na bok, ale natrafił na coś twardego. Pomacał ręką i otworzył oczy.
Jedno spojrzenie na zawalony Empire State Building i wbity w niego samolot wystarczyło, by przypomniał sobie ostatnie rzeczy, które pamiętał – tłumy ludzi uciekających w panice, samolot wlatujący prosto w wieżowiec i przeszywający ból w głowie, który sprawił, że Iwan upadł. Nie pamiętał nic więcej.
Znów położył się na plecach. Leżał tak jeszcze chwilę, po czym zdecydował się wstać. Gdy znowu otworzył oczy, dotarło do niego, że cała okolica jest pusta.
Nie było gapiów, ekip ratowniczych, ani ciał. Nie było nikogo.
W następnej chwili zobaczył jeszcze więcej: wszystkie budynki w okolicy były zawalone. Te wyższe leżały przewrócone, a niższe kamienice były pozbawione okien i części ścian.
Pomacał kieszenie – w jednej z nich wciąż spoczywał telefon komórkowy. Wyjął go, odblokował, po czym niemal mechanicznie wybrał 911. Przyłożył go do ucha.
Usłyszał dziwny, przyspieszający sygnał, a urządzenie z każdą sekundą robiło się coraz bardziej gorące.
BUM!
Telefon eksplodował. Iwan w ostatniej chwili zdążył go odrzucić.


Ethan poczuł, że coś wbiło się w jego rękę. Próbował nią poruszyć, ale poczuł przeraźliwy ból. Obrócił głowę i zobaczył ostro zakończony kawałek blachy. Delikatnie go złapał, po czym wyjął.
– AUU! – zawył potwornie, ale po chwili ból już ustąpił. Ściągnął koszulkę i owinął nią ranę.
Znajdował się w niemal miejscu, które było niemal zupełnie spowite mrokiem. Przez wąską szczelinę dochodziła niewielka ilość światła. Wyglądało na to, że jakiś duży kawałek metalu, pewnie pochodzący z samolotu, uwięził go w kącie nieznanego mu pomieszczenia.
Wyprostował nogę i z całej siły kopnął w okolice szpary. Metal nieco ustąpił. Zrobił to jeszcze raz, tym razem zaciskając zęby i starając się uderzyć jeszcze mocniej. Szczelina stała się wystarczająco duża, by mógł się przecisnąć. Schylił się i przeszedł przez nią, uważając, żeby nie uderzyć się w głowę.
Znajdował się w jakimś nowocześnie urządzonym biurze, z biurkiem pośrodku pomieszczenia. Ściana, na której zapewne znajdowało się dawniej okno, prawie nie istniała, a jej jedynym fragmentem było miejsce, w którym został uwięziony. Widział szokujące rzeczy – zawalone wieżowce, zniszczone budynki. Był osłupiony – terroryści zaatakowali nagle wszystko w Nowym Jorku? To wydawało się niemal niemożliwe.
Dopiero teraz zorientował się, że jest strasznie głodny i spragniony. Na biurku leżała butelka wody. Pomyślał, że nie zostanie oskarżony o kradzież, jeśli się napije.
Stanął za biurkiem, wziął butelkę i… zobaczył przerażający widok. Z drugiej strony leżało zmasakrowane ciało dziewczyny, była pewnie w jego wieku. Rzucił butelkę i podbiegł do niej. Złapał ją za szyję i wyczuł słaby puls, choć dziewczyna wyraźnie nie oddychała. Podniósł leżący na biurku telefon i wybrał numer alarmowy. Jednak zamiast zwykłego sygnału, telefon zaczął robić się gorący, a Ethan usłyszał „pipi”, coraz szybsze i szybsze…



Życzę miłej lektury i pozdrawiam serdecznie.
Odpowiedz
#10
0. Wprowadzasz w prologu trzy postaci - przy czym o dwóch mamy max 9 linijkowe informacje. Póki co, ani ziębią, ani grzeją - a pakujesz je w mocne uderzenie od startu - domyślam się, że chcąc wzbudzić emocje. To jeszcze nie ten moment.
Żeby nie było - lubię jak tekst pisany jest z kilku punktów widzenia.

Ale póki co napisałeś odpowiednik akapitu "i janek też to widział". Nie znamy Janka. Nie lubimy Janka. Jeśli chcesz wzbudzić emocje takimi punktami widzenia - wydłuż ich opis, spraw, ze będą to żywe osoby (dla czytelnika - dla Ciebie nie wątpię, że są), a nie kamery.

1. Pytanie - dlaczego właściwie terroryści gdziekolwiek prowadzą bohatera? po co, skoro chcą wpakować się w budynek i to - sądząc z narracji - za jakieś 40 sekund?
2. Pytanie - Dlaczego terrorysta numer 2 "podchodzi do Ethana z drwiącym wyrazem twarzy"? Ma karabin, gość włąśnie zaatakował jego kumpla.
Ponadto trudno mi sobie wyobrazić uderzenie kolbą od przodu faceta, który idzie z bronią w ręku.
3. Do jakiej kryjówki Ethan chowa się po ogłuszeniu terrorysty w samolocie?
4. W samolocie wybucha strzelanina - mniejsza juz o to, że Ethan tak sobie wymiata kolejnych terrorystów. Problemem jest ich namnożenie, Zaczynasz od czterech. Potem Ethan obezwładnia dwóch a ludzie "rzucaja się na pozostałych terrorystów". Pozostałych dwóch? Gdzie strzelanie seriami z kałachów? Wcześniej się nie wahali.
5. Przetrwanie kogokolwiek z pasażerów po uderzeniu rozpędzonego samolotu w ESB jawi mi się praktycznie niemożliwe. Przeżycie i zdolnosc poruszania się - całkowicie niemożliwa.
6. Wiesz, że wybuch baterii w komórce na ogół nie jest jakiś turbo straszny? Wystarczy nie miec przy uchu, bo jednak komórki nie do tego są robione.
7. Całkowicie-niewykryte-zamachy- w-całym NY.
Mam szczerą nadzieję, że jakoś to wytłumaczysz.
8. Facet jest w rozbitym samolocie wbitym w budynek. Chce mu sie pić, widzi wodę - pierwsza myśl to mysl o tym czy go oskarżą o kradzież? Mógłby wygłosić taki twardzielski komentarz, co najwyżej.
9. Widzi laskę, która nie oddycha ale serce bije. Rozumiem, że właśnie załapał sie na to, że zdążył do niej 30 sekund po jej utracie akcji oddechowej? Mogło się zdarzyć, ale bądź tego świadom. POmijając fakt, że chyba goły szok nie pozwoliłby mu działac, nawet zakładając że jest supermanem, który to przeżył.
10. "Terrorysta roześmiał się. Wyprostował rękę z karabinem i zaczął strzelać na ślepo." Dehermetyzacja samolotu. Naruszenie struktury. Po zabawie.
11. Zwykle staram sie nie pisać o samym warsztacie ale
"Postanowił dać mu szanse.
– Masz szansę. Poddaj się.
– Twoja szansa nie jest lepsza od Allacha – odparł."
NIE. Bardzo nie.

Generalnie tekst wymaga przeróbek i dosyć solidnego researchu. Z ciekawości, czemu jest w SF? Na oko pasuje bardziej do akcji.
Odpowiedz
#11
0. Wkrótce będzie więcej o postaciach, jak się spotkają.
1. Na wcześniejszą egzekucję.
2. Bo lekceważy chłopaka.
3. Za fotel.
4. Ludzie zaczęli rzucać torbami w terrorystów, ci nie mogli w jednej chwili wszystkich wybić.
5, 6, 7. Dlatego jest w SF. To jak na razie jest tajemnica.
8. Nie rozumiem? XD
9. Powiedzmy, że to jest książka Smile. Wiele się może zdarzyć.
10. Jak wyżej.
11. Faktycznie, to można poprawić.

Dziękuję za opinię i pozdrawiam.
Odpowiedz
#12
0. To wtedy je wprowadzisz. Na razie są zbędne.
1. Za 40 sekund walną w budynek. Mniej, bo przecież z ziemi już WIDAĆ że on leci prosto w budynek, więc musi być naprawdę blisko. Poza tym faceta od 5 dzieci nigdzie nie prowadzili.
2. Lekceważy gościa, który tak ot obezwładnił jego kolegę?
3. Ach to jest kryjówka. Ale kazdy z pasażerów w samolocie jest za jakimś fotelem (tym przed nim). Dlaczego to bohater się "chowa"?
4. Wyjęcie torby ze schowka nad fotelem - przynajmniej 5-6 sekund.
8. Dam ci porównanie. czołgasz sie pustynią. Chce ci sie pić, zdychasz całkiem. Widzisz zrujnowany domek, żadnych ludzi, bukłak z wodą. Czy Twoja pierwszą myślą jest "hmm, jakie prawa łamię pijąc tą wodę"?
9 i 10. Ale w obrębie świata. Pewnie, samolot mógł też lecieć tyłem. Ale chodzi o wiarygodność. Jeśli nie zaznaczysz, że to jakiś dziwaczny świat, gdzie ludzie generalnie przezywają uderzenie z predkościa 200-300km na godzine w budynek (bohater nie był ani przypięty ani nic) to brzmi to skrajnie niewiarygodnie i na tym etapie ustawia Cię na trudnej pozycji "powieść pisana przez dziecko' z której będziesz musiał się dopiero wygrzebywać.


Na razie wystawiasz czytelnika na probę (5-7 i 9-10). Tekstu masz 3 strony, wątpliwości milion. To jest bardzo.ryzykowny. manewr, bo możesz od startu do siebie zniechęcić.

Odpowiedz
#13
0. Postaci są zbędne?
1. Terroryści się bawią, po prostu.
2. Jest jeden dzieciak na trzech terrorystów.
3. Bo nie siedzi na fotelu, tylko za nim kuca.
4. Nie wszyscy mają torby na schowkach, niektórzy mają je przy sobie.
8. Tyle, że bohater nie czołga się pustynią i nie zdycha jeszcze.

O uderzeniu już mówiłem - to nie jest takie realne.

Co do wątpliwości - w Harrym Potterze dowiadujemy się, dlaczego Voldemort gnębi bohatera w piątej części. To źle? Nie. Wkrótce nieco się wyjaśni, ale nie mogę całej zagadki od tak odkrywać.

Pozdrawiam.
Odpowiedz
#14
0. Z takim wprowadzeniem, owszem. Później sa przydatne, ale możesz je wtedy wprowadzić później. Teraz napisałeś o nich za mało, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie.
1. Sa na świętej misji - bawią się?
2. Facet z 5 dzieci też był jeden i nikogo nie ogłuszył.
3. Próbowałeś kucnąć za fotelem w samolocie?
4. Samolot. Torby przy zbliżaniu sie do celu wędrują do szafek. Zasady. A zbliżali sie do celu, byli już w korytarzu nad miastem.
8. Wytargał się z rozbitego samolotu, ostatnie co pamieta to uderzenie w plecy, byli terroryści, jest ranny widzi zrujnowane miasto. To realna osoba czy postać z przygodówki?


Coś mi jeszcze przyszło do głowy - bezpośrednio w pobliżu ESB nie ma korytarzy powietrznych, po WTC nie ma ich jeszcze bardziejSmile Jeśli w ogóle się zbliżyli w tamten rejon już powinni mieć na głowie myśliwce z rozkazem strzelać. A gwałtownie i szybko skręcic nie mogli, to nie myśliwiec.
Plus terrorystów musiało być więcej (ktoś pilotował, nie sądzę, żeby orginalny pilot)

Zrobisz co uważasz, oczywiście, ale jak dotąd masz same pytania na etapie budowania settingu. W dodatku pytania wynikające z tego, że tekst stoi w powaznej sprzeczności z intuicją nabyta na świecie, a jednocześnie używasz języka tego świata (ESB, lotnisko JFK).

Ale powodzenia.
Odpowiedz
#15
0. Wprowadzenie z jedną postacią tym bardziej byłoby monotonne. Jak na razie opublikowałem materiał na trzy strony, jak już mówiłem wkrótce będzie o nich więcej.
1. A dlaczego nie? Powstańcy w Libii wystrzeliwali w niebo całe magazynki po podbiciu Trypolisu, choć dla nich to też była święta misja.
2. Z 5 dzieci? Co przez to rozumiesz?
3. Powiedzmy, więc, że nie kucał, tylko po prostu się za nim chował, czy tego nie da się wyobrazić?
4. Pięć sekund to jest mniej więcej czas, który minął od ogłuszenia pierwszego terrorysty do opisywanego momentu.
8. Nie wytargał się z rozbitego samolotu, wyszedł z niego. Nie rozumiem też, po co zadałeś pytanie, czy to realna osoba? Oczywiście, że nie jest realną osobą.

Co do tego, że w pobliżu ESB nie ma korytarzy powietrznych - zanim wyślą myśliwce, chwilę minie, a od przejęcia samolotu do uderzenia w ESB minęło ok. 5 minut. To powinno wystarczyć, by skręcić.

Harry Potter też jest budowany na podstawie realnego świata, a mimo to dzieją się tam rzeczy niestworzone.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości