Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Uroczysko
#1
Odliczam godziny za pomocą kamieni i zardzewiałej puszki – nocami, gdy tworzę poemat z węzełków kipu. Wsłuchany w ptaki, nieznaną ręką porozmieszczane niczym latarnie. Takie punkty odniesienia wijące gniazda z czego popadnie. 
Z rzadka słychać dzwon, niewyraźnie się plącze w koronach drzew, w które czasami trafi piorun. Rozłupie aż żywica splami nieskazitelną biel prześcieradeł. Rozłożonych na wszelki wypadek, gdyby szyszki miały spadać jak śnieg.
A obojętne na wszystko zdziczałe koty leniwie baraszkują. Skrzętnie omijane przez zbieraczy leśnego runa. Właśnie dlatego okna mojej chaty są wiecznie zamglone. Nie rozróżniam poranków, mimo że wieczorami jest wyraźnie chłodniej i odgłos kroków zanika w ciszy. Nie mogę krzyczeć.

Zagłusza mnie rechot żab.
Odpowiedz
#2
Mnie się przeczytało.
Odpowiedz
#3
Chichot losu jak zgrzyt noża po szkle. A szklanka tylko do połowy pełna...
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości