„Upadali”
Prolog
Rok 1666
Prolog
Rok 1666
Noc, księżyc w pełni. Chłopiec rozejrzał się po cmentarzu, był sam, siedział na jednym z nagrobków. Co chwilę patrząc na główne wejście cmentarza. Nie wiedział na co czeka, ale wiedział że musi. Gdy zobaczył że jakiś mężczyzna kopię nowy grób, poczuł w sobie nie znaną mu siłę. Zeskoczył z nagrobka.
- Witaj – przekazał mężczyźnie przez podświadomość. Ten odkręcił się przestraszony, to wywołało na twarzy chłopaka uśmiech.
- Kim jesteś? – zapytał go.
- Jednym z twych sennych koszmarów. – odpowiedział mu chłopiec, starzec przyjrzał mu się dokładnie. Wysoki czarnowłosy chłopak o niebieskich oczach zbliżał się do niego nie ubłaganie.
- Czego chcesz ode mnie panie? Jeśli chodzi Ci o pieniądze, to nie mam żadnych.
- Pieniądze mnie nie interesują. – chłopiec mówiąc to staną, naprzeciwko niego. Wyciągną dłoni w jego stronę, mężczyzna jeszcze bardziej się przeraził.
- Co zamierzasz zrobić panie? – Spojrzał na starca nie odpowiedział mu. Wytężył całe swoje siły rozległ się krzyk, krzyk bólu. Chłopiec się tylko uśmiechną. Po chwili mężczyzna padł martwy na ziemię. Ten czuł się silniejszy wiedział że każda śmierć z jego ręki dodaję mu sił.
- Już wiesz co zamierzam? – powiedział do leżącego u jego stóp trupa. – Tak myślałem – dodał, spojrzał w stronę bramy stał tam wysoki mężczyzna starszy od niego. Zbliżał się w jego kierunku.
- Znów to samo – powiedział do niego cicho. Chłopiec spojrzał na mężczyznę, na jego mentora, był dla niego jak ojciec.
- Co masz na myśli? – zapytał nie pewne. Wiedział że nie jest zadowolony z kolejnego mordu. Ten spojrzał na niego z wyrzutem, przy nim chłopiec był zaledwie pchełką.
- Kolejny raz zabiłeś kogoś, kto nie zrobił nic złego – usłyszał dobrze mu znany wysoki męski głos – Kiedy ty się nauczysz że tak się nie robi?
- To nie moja wina! – powiedział do niego chłopiec – Gdy widzie blisko mnie człowieka nie mogę się powstrzymać. – mężczyzna zaśmiał się i pokręcił głową. To sprawiło że chłopiec zrozumiał jak wielki błąd popełnił.
- Nie jesteś wampirem, czy sukubem żeby nie móc się powstrzymać – mrukną do niego zezłoszczony – wampiry nie mogą się powstrzymać bo ludzka krew daje im siły zaspokaja głód.
- Ale - urwał mu chłopak, ten spojrzał na niego z jeszcze większym wyrzutem. Zaczął mówić dalej.
- Sukuby zaś, wsysają z ludzi energię życiową, która umożliwia im zmianę postać kiedy tylko chcą. I oni mają prawo powiedzieć że nie mogą się powstrzymać! – krzykną – Ty nie masz takiego prawa. Ludzka śmierć dodaję nam sił to prawda. Ale tylko tych ludzi którzy mają coś na sumieniu. Kiedy ty się tego dzieciaku nauczysz?!
- Przepraszam, obiecuję że to się nie powtórzy.
- Mam nadzieje. Chocim stąd nie wiem jak ty możesz tu przesiadywać.
Rozdział 1
2010r
~`Gorzej być nie może`~
2010r
~`Gorzej być nie może`~
'Czemu ja się dałem namówić Emilowi na to wszystko!' pomyślał młody chłopiec idąc przez korytarz szkolny 'Bomba, on i te jego genialne pomysły. Przecież tu jest tylu ludzi.' Myśli głębił mu się w głowie. Wszedł do sali biologicznej, rozejrzał się za wolną ławką. Nie chciał dzielić się z nikim miejscem, myślał o tym co mu powiedział Emil może ma rację może to mu pomoże, w najgorszym wypadku to mu tylko zaszkodzi. Zajął miejsce na samym końcu sali, mając nadzieję że nikt z nim nie usiądzie.
- Oni już mnie wkurzają. – usłyszał – Co oni myślą że jak są moimi rodzicami to mogą mi mówić co mam robić. – spojrzał w kierunku z którego dochodziła ta rozmowa. Wrogu klasy równolegle do niego siedziały dwie dziewczyny, jedna z nich przykuła najbardziej jego uwagę.
- A co teraz wymyślili? – zapytała ta druga blondynka, o zielonych oczach i bladej karnacji nie wysoka i chyba miała ona problem z nadwagą.
- Och, ojciec powiedział że nie będę już mi dostawać kieszonkowego. I z czego ja oda kasę za towar?
- Wiesz mogę Ci pożyczyć, mi ojciec jeszcze kieszonkowego nie rąbną. – nie wiedział o czym mówią ale nie mógł oderwać wzroku od tej dziewczyny.
- Dzięki, ale mam nadzieję że ojcu przejdzie – teraz to ta która go tak interesowała się odezwała 'zaraz na mnie spojrzy' wyczuł i szybko odwrócił wzrok. Nie mylił się dziewczyna zawiesiła na nim wzrok.
- kto to? – szepnęła do przyjaciółki, usłyszał to i uśmiechną się.
- Nie wiem, ale przystojniak z niego. – powiedziała do niej również szeptem. Tak jak one on również nie słuchał tego co się dzieję na lekcji nauczyciel plątał się po klasie i paplał jakieś głupoty o komórkach i tym podobnych rzeczach.
- Tino – usłyszał głos nauczyciela podchodzącego do ostatnich rzędów.
- tak? Słucham – powiedziała, Tina teraz już wie jak ta dziewczyna ma na imię. Coś w niej go uspokajało. Biła od niej dziwne światło, jak by była jedną z jego rodziny ale to było nie możliwe nikt ostatnio nie upadł. Emil już by o tym wiedział i by to mu przekazał.
- Powtórzysz to co mówiłem – Rozkazał dziewczynie nauczyciel. Spojrzała jak ogłupiała na mężczyznę.
- Nie mam pojęcia co pan mówił. – opowiedziała smutnym głosem.
- A co robiłaś jak to mówiłem? – spojrzał na nią surowo, potem zawiesił wzrok na wolnym miejscu obok chłopaka – Siądziesz obok kolegi może zaczniesz słuchać na lekcji.
- ale!- próbowała coś zrobić.
- nie ma żadnych ale, siadaj. – dziewczyna spuściła wzrok wzięła swoje rzeczy i usiała kolo niego.
- cześć – powiedziała – no to wychodzi, na to że jesteśmy na siebie skazani. Jestem Tina a ty?
- Tamiel – dziewczyna zrobiła zdziwioną minę.
- Nigdy się nie spotkałam z takim imieniem.
- U mnie w rodzinie wszyscy mają nie typowe imiona – powiedział szybo. Gdy zadzwonił dzwonek wstał z krzesła i ruszył w stronę drzwi. Po chwili był już na korytarzu. Gdy zobaczył Emila opartego nie dbale o białą ścianę nie daleko niego zdziwił się. Co on tu może robić ? Myślał.
- Witaj – powiedział do niego Emil.
- Cześć, a co ty tu robisz? – zapytał go nie pewnie.
- Tamielu, musisz się zerwać z reszty lekcji
- Słucha czy ty się dobrze czujesz? – zapytał nie dowierzając w to co słyszy.
- Jak najbardziej, ale dziś jest spotkanie. – Tą informację przesłał mu przez podświadomość.
- To już dziś pełnia! – Emil kiwną głową.
- Sartael, prosił żeby byli wszyscy – tej wiadomość również nie powiedział w normalny sposób, do czego Tamiel był już przyzwyczajony.
- Sartael? A co on ma do naszych spotkań? – powiedział w ten sam sposób co Emil.
- Nie załamuj mnie – powiedział teraz normalnie. Ale resztę do kończył drogą którą tylko Tamiel mógł go usłyszeć. – To archanioł upadły do tego, sprawuję władzę nad sprawami ukrytymi. Więc jeśli, jest jakaś tajemnica do przekazania nam upadłym, to kto nam ją powinien przekazać? – Tamiel przyznał mu rację kiwnięciem głowy. Razem ruszyli do wyjścia.
Weszli do budynku w którym zawsze spotykali się upadli, było już tam wielu aniołów wszystkich znał, Sarteal stał wraz z Saraknialem ich przywódcą. Saraknial, był jednym z 12 pierwszych wygnanych i obdartych ze skrzydeł aniołów. Był mądrym i dobrym dla swoich podanych archaniołem, gorzej z Sartealem do niego Tamiel nigdy nie miał i raczej już nie będzie miał zaufania.
- Witajcie – odezwał się przywódca. – Chcemy z wami poważnie porozmawiać. To ważne ale jeśli chcecie zginąć nie musicie słuchać. – Sarakanial rozejrzał się po pomieszczeniu, upadli umilkli.
- Dobrze mogę mówić dalej tak? – wszyscy usiedli na krzesłach i słuchali. Tylko Emil, jak zwykle nie posłuszny, stał oparty o ścianę przy oknie. Przywódca wiedział że i tak Emil go nie posłucha więc zaczął mówić. – Ktoś zabija nieśmiertelnych i nie chodzi tu tylko o wampiry zginą również już jeden upadły. Nie wiem w co ten pogromca się bawi ale zaczyna się robić niebezpiecznie.
- Pogromca nie mógł by zabić upadłego – odpowiedział mu Emil. Tamiel z uśmiechem pokręcił głową.
- Skąd ten wniosek? – powiedział Sarteal, Emil spojrzał na niego.
- Stąd że, pogromcy są zdolni zabić tylko wampira. Choć czasami i to im nie wychodzi. – powiedział pewny siebie Emil, Tamiel wiedział że ma racje. Jego mentor, był w tych tematach niemal wszechwiedzący.
- Emilu, twoja wiedza na ten temat jest naprawdę cena. Ale skoro pogromcy z trudem umieją zabić wampira. To kto zabił tego upadłego? – Zapytał Sarakanial, Emil uśmiechną się pod nosem.
- Upadły Anioł - powiedział pewny siebie patrząc na przywódcę – Tylko upadły może zabić upadłego, żaden śmiertelny jak pogromca tego nie potrafi.
Życzę miłego czytania, przepraszam po raz kolejny za błędy ale jak już pisałam mam z tym problem.