Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 2
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Upadek
#1
Szara pogoda. Idę ciemnymi ulicami ciemnego miasta, tylko łuna rozciągająca się nad metropolią zdradza, że gdzieś tam, w oddali, w innej dzielnicy, tętni życie. Świecą się tam miliony lamp, muzyka gra, ktoś się bawi, ktoś inny poznał właśnie nową kobietę na tę noc. Komuś może zdaje się, że wszystko jest w porządku. Ale tu jest ciemno. Ponuro. Tutaj nikt nie ma wątpliwości – to złe miasto. Miasto grzechu. Błądzę wzrokiem po pustej ulicy. Tylko wprawne oko dostrzeże ciemne postacie osunięte pod ścianami. Już nie błagają niemym spojrzeniem o litość – dawno zdały sobie sprawę, że tu jej nie znajdą. Siedzą tylko w mroku czekając na jutro – o ile się go doczekają. Bo patrząc z dystansu na tę cywilizację można się zastanawiać, jakim cudem bóg jeszcze nie zmiótł jej z powierzchni ziemi. Cóż za niedopatrzenie. A niektórzy błędnie mniemają, że ruszyliśmy naprzód. To błąd – cofamy się, powoli ale nieustannie cofamy się, nie patrząc za siebie, aż w końcu dojdziemy na skraj przepaści. A przecież tak niedawno się z niej wydostaliśmy! Jak można być tak krótkowzrocznym, czy tak trudno zrozumieć, jak to się musi skończyć? Zgnilizna. Moralna, ale też fizyczna. Wszystko gnije, aż w końcu spróchniała podłoga trzaśnie nam pod stopami, a wtedy już nie chwycimy się nieboskłonu – przecież od tak dawna oddalaliśmy się od niego. Jakże teraz, tak nagle, mielibyśmy zdołać sięgnąć? Już o nic nie pytam – po prostu idę ciemnymi ulicami w poszukiwaniu dobra.
Odpowiedz
#2
Myśl warta rozwinięcia, nadająca się do publicystyki. Czytając tą krótką miniaturę widać, że przy odrobinie pracy i zaangażowania mogłoby wyjść coś naprawdę wartego uwagi.
W sumie tekst zainteresował mnie, zawiera w sobie istotne przesłanie, choć dość kiepsko oddane.
Kwestia konsumpcjonizmu i rozrywki, powodująca destrukcję nas samych i naszej planety, została zaledwie muśnięta w tekście, a może zwyczajnie tylko mi zaświtało to w głowie. Sądzę jednak, że w jakiś sposób wiąże się to z tematem.
Podoba mi się prowadzenie narracji w lekko ironiczny sposób, która wkrada się tutaj, jednak brakuje trochę konsekwencji, więc pomyślałabym o tym.
Chętnie poczytałabym coś dłuższego w podobnym klimacie. Tutaj jest zaledwie namiastka, słabo przedstawiona, więc 2/5.

[Obrazek: Piecz2.jpg]






Odpowiedz
#3
Moim zdaniem, byłby to fajny fragment czegoś dłuższego. Opowiadania co najmniej, najlepiej książki. Jakiś kryminał albo s-f, i myśli jednego z bohaterów. Jest sprawnie napisane, ale zbyt jednostronne jak na rozważania. Za to jako krótka pośrednia charakterystyka bohatera, nadawałoby się idealnie. Pozdrawiam, Maskotka:)
[Obrazek: tumblr_mc8n6nAGxC1rjwof6o1_400.png]
Odpowiedz
#4
Słabo. Banał i patos gonią się nawzajem, oczywiste prawdy (nie)objawione podane na talerzu. Mało treści, dużo, dużo banału. Brak rozwinięcia, uzasadnienia, początku, zakończenia. To jest zaledwie szkic, zarys opowiadania, ale obawiam się, że nawet po rozwinięciu byłby to ciągle banalny i patetyczny tekst - chyba że Autor wplótłby jakiś innowacyjny pomysł, ideę czy może zaproponował jakieś nieopisane dotąd rozwiązanie na zadany problem moranlej zgnilizny.

You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#5
Zgadzam się z Rootem.
Ponadto dodam jeszcze, że tworzenie dysproporcji, pomiędzy tym, co tam, a tym, co tu, u mnie wywiera odwrotne (podejrzewam, niż było w zamiarze) wrażenie. Sprawia, że cała sceneria, w której znajduje się bohater jest nudna, gdzie znajdują się sami straceńcy, ludzie, którzy się poddali.
Trąca tu 'Sin City' mocno, ale człowiek nie wczuwa się wcale. Filozofia i przesłanie jak najbardziej mi bliskie i normalnie byłbym jak najbardziej na tak. A tu nie jestem. Tu czuję, że chcę zostawić boahatera w tym slumsie i pójść w inną stronę. A tak chyba nie powinno być.
Pomyśl nad tym.
Pozdrawiam
to be a struggling writer first you need to know how to struggle
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości