Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 4
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Upadek
#1
Przepełnia mnie niczym nieuzasadniona pewność siebie. Czuję się, jak okręt prujący pod fale, zmiatający sprzed dzioba kry, symbolizujące przeciwności losu. Po prostu mam nieźle w czubie, w dodatku uchachana skrętem, wyjaranym na spółkę z Elką. Impreza była przednia i nieco się przeciągnęła.
Stuk! Stuk! Stuk! Stuk! Echo kroków. Odgłos moich obcasów wybijających rytm na pustej, ciemnej ulicy. Następny autobus dopiero za półtorej godziny, postanowiłam więc przejść się ten kawałek do domu na piechotę. Przepełniona śmiałością, za nic miałam głębokie, mroczne cienie, kryjące się po bramach i zakamarkach Nowego Portu. W zaułku, przez który przechodziłam, skracając sobie drogę, odgłos obcasów zmienił się na przytłumione stuku stuk puk, stuku stuk puk, stuku stuk puk. Ooo, a teraz będę szła aleją mew. Są! Snujące się w tę i z powrotem, lub stojące nieruchomo w oczekiwaniu na klientów. Co pewien czas podjeżdża jakaś bryka i po krótkich pertraktacjach, zabiera wybraną królową nocy w im tylko wiadome, intymne miejsce. Mijam spoglądające na mnie z wrogością dziwki. Zgrzyt hamulców i obok zatrzymuje się auto. Nawet, całkiem niezła fura. Kierowca wychyla głowę zza opuszczonej szyby. Przystojniak.
Ile? – pyta.
Co ile? – tłucze mi się po głowie. Po chwili zaskakuję. Nieoczekiwanie dla samej siebie odpowiadam.
- A na ile wyglądam?
- Dam trzy stówy.
- Dwa razy tyle – podbijam.
- Zgoda, wsiadaj – rzuca, uchylając drzwi.
Jak w transie, bezmyślnie obchodzę wóz i moszczę się na fotelu obok kierowcy. Wątpliwości przychodzą dopiero po chwili. Co ja wyprawiam? Jestem kurwą, jestem kurwą – powtarzam sobie w duchu – jestem kurwą. I nagle, zaczyna bawić mnie ta sytuacja. Zamiast obaw i strachu ogarnia mnie przekorna ciekawość, jak to wszystko się skończy. Przy czym, moja wyobraźnia nie sięga zbyt daleko.
- To dokąd jedziemy? – pytam nonszalancko.
- Do mnie.- Jego odpowiedź jest bardzo lakoniczna.
Zajeżdżamy przed wieżowiec z okresu Peerelu.
Już w windzie, wznoszącej się na ostatnie piętro, czuję jego dłoń przesuwającą się wzwyż po udzie. Dziwne, ale nie przeszkadza mi to, wręcz przeciwnie. Odpowiedzią jest pulsowanie w podbrzuszu. Wysiadamy na dziesiątym. Ciągnie mnie za rękę jeszcze wyżej. Wchodzimy po schodach na dodatkowe pięterko, coś w rodzaju dobudówki. To maszynownia windy i wyjście na dach. Dopiero w tej chwili zaczynam odczuwać niepokój.
- Mieliśmy iść do ciebie – mówię z głupia frant, próbując wyrwać się z uścisku jego dłoni.
- Jesteśmy u mnie.
Przyciąga mnie do siebie. Gwałtownym ruchem zrywa bluzkę. Guziki sypią się po podłodze.
Drugą ręka sięga pod spódniczkę, próbując ściągnąć majteczki. Szamoczemy się. W pewnej chwili uderza mnie na odlew w twarz.
- Zapłata po numerku, dziwko – syczy przez zęby.
Policzek mi płonie, na oczy opada czerwona płachta. Popycham go z całej siły. Potyka się, przez chwilę balansuje na niskiej poręczy, po czym przechyla się i upada w dół, koziołkując po schodach.
Spoglądam z góry na znieruchomiałe ciało. Wokół głowy wykwita ciemna kałuża.
Odpowiedz
#2
No właśnie. Tytuł wieloznaczny. Historia wydaje się taka... no zwyczajna, ale ten wieloznaczny tytuł. Upadek dziewczyny, upadek faceta, upadek miasta. Interesująca gra znaczeń. Opowiadanko też napisane ładnie, choć miniaturowe. No cóż, zrobiała nam się tu moda na mikroskopijne teksty, ale cóż, trudno, może taki to znak czasu?
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#3
Gorzki, dokładnie o te wszystkie upadki mi chodziło.
Stąd urwany tekst. A puenta? Puenta jest w tytule. Mówisz - krótki. No krótki, nie jestem prozaikiem tylko leniwym poetą. Dłuższe teksty mnie męczą.
Ale kiedyś sie zbiorę w sobie.
Odpowiedz
#4
Zawsze mnie śmieszy sformułowanie "pulsowanie w podbrzuszu", mające na celu określać stan kobiecego podniecenia. Bo podbrzusze kojarzy mi się z bólem podczas menstruacji i raczej nie jest strefą erogenną. Chyba, że ja jestem jakaś inna Big Grin
No i jeszcze ta kałuża krwi po upadku taka trochę naciągana, chyba że koleś nadział się potylicą na jakiś pręt.


Fajne opowiadanie. Nie jakieś szczególnie zaskakujące, ale nie wszystkie muszą takie być. Pokazujesz cienką granicę między "normalnością" a czymś wychodzacym poza jej ramy. Daje to czytelnikowi do myślenia, gdzie ta granica jest dla mnie i jak niewiele trzeba żeby ją przekroczyć.
Odpowiedz
#5
Czy zwyczajna ta historia? Właściwie to trochę tak. Fakt, że tytuł niewątpliwie podbija wartość tekstu i dzięki naprowadzeniu pewnych struktur myślowych, utwór wydaje mi się ponętniejszy, bardziej jakby zawiły (choć i tak nader prosty w interpretacji).

Dla mnie pulsowanie w podbrzuszu ok. Częste to. A kałuża krwi mogła powstać, jak z upadku roztrzaskał sobie czaszkę, to dla mnie też raczej spoko, nie wydaje mnie się dziwne. Smile

Bardzo odważne (i udane!) pisanie z perspektywy płci pięknej-przeciwnej. Wprawdzie kobieta dodałaby mnóstwo nieistotnych szczegółów, ale męska logika w krótkiej opowieści wyszła bardzo pięknie.
Fakt, że lakoniczność tekstu mogłaby być minusem, niemniej nie ma nic więcej, co warto by dodać, więc jak dla mnie jest w porządku. Jak na autora poezji, to utwór jest (chyba aż zaskakująco) dobry.
Jedyne co, to w ostatniej scenie brakuje mi jakichś szczegółów. Przyciąga kobietę do siebie i zrywa koszulę, ale mi by się bardziej widziało, że zrywa od razu, bez przyciągania, potem może ją popchnąć na ścianę i coś robić, bo tak to kobieta może się cofnąć, pomanewrować, zrobić coś więcej. Zakładam, że może, bo to rozbieranie daje mi taki obraz. Tongue
Jeszcze mnie tylko zastanawia, czy kobieta na obcasach może mocno kogoś odepchnąć? Wydaje mi się to niestabilne, ale nie jestem pewna, bo nie noszę obcasów. Tongue

Jak dla mnie takie 4/5 - przeczytałam z przyjemnością, ale raczej nie zapamiętam na długo. Możliwe, że czasem, w pewnych sytuacjach lub w pewnej sytuacji, być może określonej, być może nie - przypomni mi się upadek kobiety z Twojej historii. Ale chyba lepiej, żeby nie, bo to raczej nie będzie dobrze o mnie świadczyć. Angel
Odpowiedz
#6
Cytat:A kałuża krwi mogła powstać, jak z upadku roztrzaskał sobie czaszkę

Chyba z dziesiątego piętra, a nie ze schodów Big Grin Ale nie będę się kłócić, teoretycznie jest to możliwe.
Odpowiedz
#7
Cytat:Już w windzie, wznoszącej się na ostatnie piętro, (...) Wysiadamy na dziesiątym.
A potem koziołkowanie w dół schodów.
Wydawało mi się, że leci z 10. piętra po schodach, ale właściwie to już nie wiem, jak to niby miało wyglądać. Huh
Odpowiedz
#8
Jak by miało wyglądać? No zasadniczo za daleko by nie poleciał bo do najbliższego spocznika. Bo raczej spadając nie "wykręciłby" o 180 stopni żeby wpaść na kolejny ciąg schodów. Czyli tak około pół piętra. No zakładając, że to dodatkowe schody do maszynowni, to może nawet całe piętro. A kałuża krwi? No cóż porządnemu walnięciu w głowę może towarzyszyć rozcięcie skóry czaszki (z doświadczenia wiem że posoka kapie ładnie) nie wspominając już o rozbiciu czaszki, czy masywnym krwotoku np. z uszu. No ale kiedy ta kałuża powstawała, musiałby jeszcze żyć.... Zresztą dobra "kałuża krwi" w takich opowiadaniach zawsze dobrze się komponuje.

Z odpychaniem to raczej logiczne. Przede wszystkim odpychając, albo raczej tuż przed robisz odruchowo wykrok w tył. Ty wiesz jaką akcję zaczynasz, odpychany nie.

Inna sprawa to "pulsowanie w podbrzuszu". No bo co my biedni faceci możemy wiedzieć o somatycznych odczuciach kobiet w stanie pobudzenia dajmy na to. No oczywiście, że nic. No bo skąd. Bo nam odpowiedzą? Nie sądzę. Takie sprawy strasznie trudno opisać słowami. No ale w końcu jakiegoś "obiegowego" zwrotu trzeba użyć. Nazwijmy więc ten zwrot "skrótem myślowym". Facetowi wystarczy, a kobiety jak chcą, mogą się z naszej naiwności w kułak pośmiać Wink.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#9
Z przyczyn urazów głowy i patologii dwója.
Wystarczy spaść z półpietra i uderzyć potylicą o kant stopnia. Pęknięcie czaszki murowane. A skóra głowy jest silnie ukrwiona. Toteż, może się zebrać niewielka kałuża wokół.
Przecież, nie napisałem, że mózg mu wypłynął.
Umówmy się, że spadł z półpiętra i tak nieszczęśliwie walnął głową, że mu się wzieło i umarło.

W zasadzie masz rację co do szczegółów, BEL. Zrezygnowałem z upiększania, a jako poeta potrafię.
Chodziło mi tylko o zawarcie pewnej myśli, przestrogi.

Gorzki, ja to sobie wyobrażam, jako pulsowanie w podbrzuszu. Faktycznie, skrót myślowy, ale mniejszy niż motylki w brzuchu, które kobiety ponoć czują.

To wcielenie sie w kobietę w pierwszej osobie wcale niebyło takie odważne. To już drugie opowiadanie, ktore napisałem odkobieco.
Kiedyś był ogłoszony konkurs pod nazwą gender. I należało napisać wiersz z perspektywy płci przeciwnej. Najpierw poćwiczyłem na pewnym portalu, gdzie zarejestrowałem się jako kobieta.

Napisałem kilka kobiecych erotyków i nawet wiersz zaangażowany, a właściwie tekst piosenki.
Ale miałem ubaw, gdy pod erotykami ślinili się faceci.
Odpowiedz
#10
zboczek Cool
Odpowiedz
#11
Naprawdę dobre. Bardzo smutne i tak, jak poprzednicy zauważyli - wieloznaczne. To dosyć surowy, nieprzeładowany tekst, ale nic bym tutaj nie dodawała, bo jest dokładnie taki, jak trzeba. Jedyne co mnie razi to czas teraźniejszy, bo mam do niego zwykle jakąś dziwną awersję, natomiast widzę jego uzasadnienie - dynamizm, skrócenie perspektywy itp, więc się nie czepiam. Ale takie mam prywatne skrzywienie, że rzadko kiedy ten czas teraźniejszy mi odpowiada.
Czy napisanie czegoś z perspektywy płci przeciwnej jest odważne? Nie wiem, ale zawsze jest szalenie ciekawe, nie tylko dla autora, lecz także dla czytelnika.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz
#12
(25-05-2016, 22:11)Alchemik napisał(a): Dłuższe teksty mnie męczą.
Ale kiedyś sie zbiorę w sobie.
Fajnie by było.

(26-05-2016, 14:19)BEL6 napisał(a): kobieta dodałaby mnóstwo nieistotnych szczegółów, ale męska logika...
Facet też dodałby mnóstwo nieistotnych szczegółów, jednak znacznie różniących sie rodzajem nieistotności Smile

(26-05-2016, 21:28)Alchemik napisał(a): Ale miałem ubaw, gdy pod erotykami ślinili się faceci.
A fuj!

Jako fragment czegoś zamkniętego pewnie pozostałby w pamięci, a tak... fajnie napisane, jednak uczucie niedosytu tym większe.
Odpowiedz
#13
Delikatnie mi zgrzytnęło ledwie w 2 miejscach:

Cytat:Ooo, a teraz będę szła aleją mew.
Jakoś nie pasują mi takie wstawki. Słowo bardziej rodem z komunikatora internetowego niż książki. Wygląda raczej infantylnie w tekście.

Cytat:Drugą ręka sięga pod spódniczkę, próbując ściągnąć majteczki.
Zrezygnowałbym z drugiego powtrórzenia. Po pierwsze przesyt w zdaniu, a po drugie (i może ważniejsze) - pamiętajmy, że narratorką jest kobieta. Czy myśli tak czule o tej szczególnej części swojej garderoby? Moim zdaniem napisałeś to słowo z perspektywy faceta. Wink

Ogólnie jednak te 2 cytaty to drobiazgi, a całość opowiadania jest dobra i z pewnością zasługuje na comiesięczne wyróżnienie. Destrukcja siedzi w każdym z nas, to prawda, a jej przebudzenie może doprowadzić do różnych konsekwencji. Każdy ma jakieś mroczne popędy. Fajnie to przedstawiłeś w swoim opowiadaniu.

Pozdrawiam!
Odpowiedz
#14
Powiedziałabym: zajebiste. Ale czemu go zepchnęła zanim doszło do konsumpcji? To mi, szczerze mówiąc, odebrało przyjemność z lektury. W moim świecie nie ma winy domniemanej.
Poza tym - bardzo dobre pisanie. Czytając, miałam w głowie obrazy.
[Obrazek: oscar.jpg]
Odpowiedz
#15
Podobne odczucia, co u poprzedników. Dodam że możnaby przeprowadzić jeszcze drobne poprawki, jak w poniższym fragmencie:
Cytat:Policzek mi płonie, na oczy opada czerwona płachta (krew spływa na oczy/ przed oczyma dostrzegam wirujące punkciki). Popycham go z całej siły. Potyka się, przez chwilę balansuje na niskiej poręczy, po czym przechyla się i upada w dół, koziołkując po schodach.

Spoglądam z góry na znieruchomiałe ciało. Wokół głowy wykwita (rozpływa się) ciemna kałuża (Dostrzegam krew).

Alchemiku: pierwszy rzeczownik "mi" wydaje się zbędny, co innego drugi "go". Czy można też upaść w górę? No, chyba tylko gdyby to był wyraźnie zamierzony i zasugerowany chwyt Wink.
Czy potrzeba też aż tak szczegółowych opisów z nieszczęśliwych okoliczności i z wypadku - przynajmniej w tym fragmencie? Starałeś sie zapewne nie upiększać. Ale siłą rzeczy, znając twoją specjalność wyszła na jaw dusza poety. Po trochu to zrozumiałe. Niekiedy można to odpuścić, jak w "wykwitającej krwi"  a innym razem, jak w "czerwonej płachcie" chyba nie.


Cytat:Jakoś nie pasują mi takie wstawki. Słowo bardziej rodem z komunikatora internetowego niż książki. Wygląda raczej infantylnie w tekście.
Może nie wyglądałoby to aż tak bardzo infantylnie, gdyby napisać Aleją mew? Albo: Teraz pójdę bulwarem znanym w tej okolicy powszechnie jako Aleja mew?

Swoją drogą, jeśli ktoś próbuje pisać z perspektywy innej "półci" to może daje to szansę, aby dowiedział się czegoś o jej przedstawicielach. O tym jak "oni" myślą, rozumują, czują? By to niejako sam poczuł?
By tym samym piszący wzbogacił treść swoich utworów i warsztat? Zwłaszcza gdy bohater to jednocześnie narrator.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości