06-07-2011, 22:53
Azza, no cóż wychodzi mi jedynie ładnie podziękować za tak ciepłe słowa i zaprosić do przeczytania pozostałych swych "dzieł) Tym bardziej że słowa te pochodzą z ust prawdziwej Anielicy (awatar). Piękne one aczkolwiek nieco na wyrost, gdyż amatorem jeno będąc, świadom własnej marności jestem.
Lena: również dzięki wielkie i korne ukłony za przeczytanie opowiadania.
Pozwolę sobie na kilka słów wyjaśnienia.
Ja prosty chłopaczek jestem, to i nie wiem co znaczy: "damsel in distress" poszukam w necie, ale już rano bo na pyszczek z lekka padam (spore zaległości w spaniu wywołane pracą).
Faktem jest że Agar nie mogła zbyt wysokiego miejsca w niebieskiej hierarchii zajmować,a po upadku utraciła przecież właściwie całą swą moc której źródłem był stwórca. Faktycznie została w zasadzie "Dziewuszką ze skrzydłami" posiadającą jako atut dość dyskusyjną nieśmiertelność i mądrość wynikłą z eonów wcześniejszego życia, niezbyt na ziemi jednak przydatną.
Co zaś do łamania praw.. Nie złamali... zgodnie z pewną teorią teologiczną nawet piekło może zostać zbawione o ile szatan pozbędzie się pychy... Wykorzystałem ten patent ubierając go w obrazek trzech (bo nie jednego przecież) symbolu.. Agar zarzekała się że nie będzie pracować dla śmiertelnych, nie zaśpiewa dla nich, ani nie uklęknie przed nikim z plemienia Adama. Zrobiła to.. w innych wprawdzie okolicznościach niż po nakazie stwórcy zrozumiała... dlatego uzyskała częściowe odkupienie . Prawa więc nie złamali . Przecież Natan nie posiadł Anielicy, ani ona mu się nie oddała.
"- Słyszałeś może o naszych, którzy zakochali się w śmiertelnych? - spytała znienacka." - Tu proszę o wybaczenie. Zwrot stanowi odwołanie do księgi Henoha. Potrzebny mi był by wprowadzić kwestię "Bożego zakazu". Faktycznie, zwrot może i niezbyt szczęśliwy, niestety najzwyczajniej zabrakło mi tu twórczej inwencji.
Odłączony od miłości - hmm słowo "pozbawiony", myślę ,że nie do końca oddaje to co chciałem powiedzieć. Anioły są istotami stworzonymi z Bożej światłości, ich istotę stanowi bożą miłość. To jak fizyczne połączenie z Istotą Stwórcy. Dlatego na zerwanie tej fizycznej niemal więzi użyłem słowa "odłączenie".
"Fioletowy ogień zapłonął na moment pod czaszką, potem była ciemność. Aksamitna, ciepła, o żelazistym posmaku krwi." - opisuję jak wygląda to naprawdę. Kiedyś przeżyłem niemal śmiertelne porażenie prądem (jestem elektrykiem), Takie dokładnie miałem doznania zanim straciłem przytomność ( no okey ten posmak to dopiero przy wybudzeniu) stąd mniej więcej jestem zorientowany co się w takich przypadkach czuje
"Filozoficznie chrupał" - to tak bardzo powoli.. Krowy i woły potrafią to robić z taką jakby zadumą
"Zgarnął ją odruchowo i wsypał do nowego kubka. Delikatna roślinka szczęśliwym trafem ocalała, nieco tylko pomięta. Podlał ją resztką wody, którą pił wprost z czerpaka." - w tej chwili już się nie śpieszył, zależało mu wręcz by dotrzeć do porywaczy późną nocą. Podwyższał w ten sposób znacznie szanse na odbicie dziewczyny. Użyłem tu rośliny jako dalszej części symbolu może wróżby ( kwiat - Agar).
"Kiedy ból w stopach i łydkach stawał się już nieznośny, próbowała zawisnąć, ale wtedy sznury kaleczyły skórę nadgarstków, powodując jeszcze dotkliwsze cierpienie."
Z opisu pozycji wiszącej, bardziej od obtartych nadgarstków powinny ją chyba boleć, i to porządnie, nadwyrężone stawy ramion." - pozwolę sobie polemizować. Wrzynające się w nadgarstki sznury kaleczą, a jednocześnie tamują krążenie, takie wrzynanie, wraz z niedokrwieniem powodują bardzo dotkliwy ból.. Co zaś do stawów barkowych bolały by piekielnie, gdyby powiesili ją za ręce wykręcone do tyłu, to grozi jednak zwichnięciem stawów, a zakładam że porywacze jednak chcieli dziewczynę sprzedać w jak najlepszym stanie.
"Tak pragnęła wzbić się swobodnie w powietrze.... tak na swoją obronę powiem jednak że, sceny powstawały osobno i nie wszystko pamiętałem, a kiedy chciałem zwrot usunąć, bez niego scena wyglądała nieco jak "wykastrowana" dlatego zostawiłem.
Anielskie zwierciadło.. wspomniane w dwu miejscach.. W zasadzie było mi potrzebne pierwotnie w tej scenie w kuźni (napad) ale potem wprowadziłem zmiany przez co ono z tej sceny wypadło. w dwóch pozostałych było, ale stwierdziłem że jego obecność nie szkodzi tekstowi i zostawiłem. Nadmieniam jednak że Zwierciadło to przekazuje jedynie obraz (wszak Natan widział jedynie śpiewające zastępy nie słyszał jednak ich śpiewu co za tym idzie mimo że widział Mroczne Miasto, to jego nazwę musiał znać z dużo bardziej niepewnych źródeł.
Słów nowocześnie brzmiących użyłem z rozmysłem, po pierwsze nie mogłem znaleźć odpowiednika "zdemolować" a 'zdemolować chałupę" też dobrze nie brzmi
Osobiście lubię wprowadzać takie "współczesne wstawki". Ale faktycznie co do ich odbioru to rzecz gustu. I oczywiście czoła chylę przed Tobą.
Lena.. Mam świadomość jak daleko mi do Mistrzów Pióra, pisujących historie głęboko filozoficzne. Mój biedny, obarczony klątwą dosłowności i logiki umysł (jestem wszak inżynierem), nie potrafi się wspinać na mosty szaleństwa, które otwierają drogę do opowieści pełnych surrealizmu. Jestem kimś na kształt wioskowego bajarza, który przy ognisku opowiadał historyjki ku uciesze słuchaczy
Mam świadomość że opowieść jest przewidywalna, że ma typowy stereotypowy schemat. Taką ją wszak wymyśliłem. Mając na samym początku przed oczyma obraz ich dwojga klęczących, otulonych namiotem skrzydeł Anielicy.. Ten obrazek był u samego początku, sam w sobie nieco przesłodzony i taki jakby troszkę odpustowy..
Taki po prostu jestem, zbyt może prosty (wszak wzruszałem się na Awatarze mimo prymitywnej wręcz prostoty jego scenariusza), Takie jest też i moje pisanie. Mam świadomość jego ułomności i wielki szacunek dla ludzi którzy potrafią mi tą ułomność wykazać. Jeszcze raz więc chylę czoła przed Tobą.
Z Pozdrowieniami Gorzki.
Lena: również dzięki wielkie i korne ukłony za przeczytanie opowiadania.
Pozwolę sobie na kilka słów wyjaśnienia.
Ja prosty chłopaczek jestem, to i nie wiem co znaczy: "damsel in distress" poszukam w necie, ale już rano bo na pyszczek z lekka padam (spore zaległości w spaniu wywołane pracą).
Faktem jest że Agar nie mogła zbyt wysokiego miejsca w niebieskiej hierarchii zajmować,a po upadku utraciła przecież właściwie całą swą moc której źródłem był stwórca. Faktycznie została w zasadzie "Dziewuszką ze skrzydłami" posiadającą jako atut dość dyskusyjną nieśmiertelność i mądrość wynikłą z eonów wcześniejszego życia, niezbyt na ziemi jednak przydatną.
Co zaś do łamania praw.. Nie złamali... zgodnie z pewną teorią teologiczną nawet piekło może zostać zbawione o ile szatan pozbędzie się pychy... Wykorzystałem ten patent ubierając go w obrazek trzech (bo nie jednego przecież) symbolu.. Agar zarzekała się że nie będzie pracować dla śmiertelnych, nie zaśpiewa dla nich, ani nie uklęknie przed nikim z plemienia Adama. Zrobiła to.. w innych wprawdzie okolicznościach niż po nakazie stwórcy zrozumiała... dlatego uzyskała częściowe odkupienie . Prawa więc nie złamali . Przecież Natan nie posiadł Anielicy, ani ona mu się nie oddała.
"- Słyszałeś może o naszych, którzy zakochali się w śmiertelnych? - spytała znienacka." - Tu proszę o wybaczenie. Zwrot stanowi odwołanie do księgi Henoha. Potrzebny mi był by wprowadzić kwestię "Bożego zakazu". Faktycznie, zwrot może i niezbyt szczęśliwy, niestety najzwyczajniej zabrakło mi tu twórczej inwencji.
Odłączony od miłości - hmm słowo "pozbawiony", myślę ,że nie do końca oddaje to co chciałem powiedzieć. Anioły są istotami stworzonymi z Bożej światłości, ich istotę stanowi bożą miłość. To jak fizyczne połączenie z Istotą Stwórcy. Dlatego na zerwanie tej fizycznej niemal więzi użyłem słowa "odłączenie".
"Fioletowy ogień zapłonął na moment pod czaszką, potem była ciemność. Aksamitna, ciepła, o żelazistym posmaku krwi." - opisuję jak wygląda to naprawdę. Kiedyś przeżyłem niemal śmiertelne porażenie prądem (jestem elektrykiem), Takie dokładnie miałem doznania zanim straciłem przytomność ( no okey ten posmak to dopiero przy wybudzeniu) stąd mniej więcej jestem zorientowany co się w takich przypadkach czuje
"Filozoficznie chrupał" - to tak bardzo powoli.. Krowy i woły potrafią to robić z taką jakby zadumą
"Zgarnął ją odruchowo i wsypał do nowego kubka. Delikatna roślinka szczęśliwym trafem ocalała, nieco tylko pomięta. Podlał ją resztką wody, którą pił wprost z czerpaka." - w tej chwili już się nie śpieszył, zależało mu wręcz by dotrzeć do porywaczy późną nocą. Podwyższał w ten sposób znacznie szanse na odbicie dziewczyny. Użyłem tu rośliny jako dalszej części symbolu może wróżby ( kwiat - Agar).
"Kiedy ból w stopach i łydkach stawał się już nieznośny, próbowała zawisnąć, ale wtedy sznury kaleczyły skórę nadgarstków, powodując jeszcze dotkliwsze cierpienie."
Z opisu pozycji wiszącej, bardziej od obtartych nadgarstków powinny ją chyba boleć, i to porządnie, nadwyrężone stawy ramion." - pozwolę sobie polemizować. Wrzynające się w nadgarstki sznury kaleczą, a jednocześnie tamują krążenie, takie wrzynanie, wraz z niedokrwieniem powodują bardzo dotkliwy ból.. Co zaś do stawów barkowych bolały by piekielnie, gdyby powiesili ją za ręce wykręcone do tyłu, to grozi jednak zwichnięciem stawów, a zakładam że porywacze jednak chcieli dziewczynę sprzedać w jak najlepszym stanie.
"Tak pragnęła wzbić się swobodnie w powietrze.... tak na swoją obronę powiem jednak że, sceny powstawały osobno i nie wszystko pamiętałem, a kiedy chciałem zwrot usunąć, bez niego scena wyglądała nieco jak "wykastrowana" dlatego zostawiłem.
Anielskie zwierciadło.. wspomniane w dwu miejscach.. W zasadzie było mi potrzebne pierwotnie w tej scenie w kuźni (napad) ale potem wprowadziłem zmiany przez co ono z tej sceny wypadło. w dwóch pozostałych było, ale stwierdziłem że jego obecność nie szkodzi tekstowi i zostawiłem. Nadmieniam jednak że Zwierciadło to przekazuje jedynie obraz (wszak Natan widział jedynie śpiewające zastępy nie słyszał jednak ich śpiewu co za tym idzie mimo że widział Mroczne Miasto, to jego nazwę musiał znać z dużo bardziej niepewnych źródeł.
Słów nowocześnie brzmiących użyłem z rozmysłem, po pierwsze nie mogłem znaleźć odpowiednika "zdemolować" a 'zdemolować chałupę" też dobrze nie brzmi
Osobiście lubię wprowadzać takie "współczesne wstawki". Ale faktycznie co do ich odbioru to rzecz gustu. I oczywiście czoła chylę przed Tobą.
Lena.. Mam świadomość jak daleko mi do Mistrzów Pióra, pisujących historie głęboko filozoficzne. Mój biedny, obarczony klątwą dosłowności i logiki umysł (jestem wszak inżynierem), nie potrafi się wspinać na mosty szaleństwa, które otwierają drogę do opowieści pełnych surrealizmu. Jestem kimś na kształt wioskowego bajarza, który przy ognisku opowiadał historyjki ku uciesze słuchaczy
Mam świadomość że opowieść jest przewidywalna, że ma typowy stereotypowy schemat. Taką ją wszak wymyśliłem. Mając na samym początku przed oczyma obraz ich dwojga klęczących, otulonych namiotem skrzydeł Anielicy.. Ten obrazek był u samego początku, sam w sobie nieco przesłodzony i taki jakby troszkę odpustowy..
Taki po prostu jestem, zbyt może prosty (wszak wzruszałem się na Awatarze mimo prymitywnej wręcz prostoty jego scenariusza), Takie jest też i moje pisanie. Mam świadomość jego ułomności i wielki szacunek dla ludzi którzy potrafią mi tą ułomność wykazać. Jeszcze raz więc chylę czoła przed Tobą.
Z Pozdrowieniami Gorzki.
corp by Gorzki.