Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Uczta
#1
W przerwie prac nad kolejną częścią wcześniejszego opowiadania, postanowiłem po raz kolejny zmierzyć się z miniaturą. Oto efekt:

UCZTA

Robert od samego początku czuł, że z tą kobietą jest coś nie tak. Nie umiał tego logicznie uzasadnić - w sumie to nie miał się do czego przyczepić, bo i wyglądała normalnie, i podczas rozmowy wydawała się odpowiadać całkiem do rzeczy.
No i była z agencji, nie z ulicy.
Być może te wszystkie jego podejrzenia brały się z retrospekcji – teraz już wiedział, że sprawy mogą pójść źle. Plus dochodzi do tego cała ta niepewność i obawa, gdy pierwszy raz korzysta się z usług profesjonalistki. I poczucie, ze robi się coś złego, mimo wiedzy, że wszyscy to robią. No, prawie wszyscy.

Pierwsze poważne podejrzenie padło, gdy był już na imprezie.
- Niech się Pan nie martwi - przypomniał sobie, co powiedziała w trakcie pierwszej rozmowy – potrafię być naprawdę czuła i delikatna. Proszę spytać swego kolegi, pana Andrzejewskiego – dodała.
No tak, Andrzejewski na pewno korzystał z jej usług, pomyślał Robert. Prawie w ogóle nie ma go w domu, sypia po hotelach całej Warszawy, więc…
- Wyobraź sobie - zagadnął podchodząc do Andrzejewskiego - że mamy tą samą opiekunkę do dziecka.
- Śmiem się nie zgodzić – odparł Andrzejewski. – Maja właśnie siedzi w domu z moimi dziećmi – wyjaśnił.
- Maja? – zdziwił się Robert.
- Maja. Opiekunka moich dzieci. – odpowiedział Andrzejewski.
- O. Bo widzisz, zostawiliśmy dzisiaj dzieci z opiekunką. Pierwszy raz zdecydowaliśmy z Magdą, by wyjść razem, a opiekunka wymieniła właśnie ciebie, jako poprzedniego pracodawcę. Dziwne. – rzekł zaniepokojony.
- Niemożliwe – zaprzeczył Andrzejewski. – Maja opiekuje się naszymi dziećmi od zawsze. Nie przejmuj się – dodał, widząc zatroskaną minę Roberta – pewnie panna chciała sobie dodać powagi podpierając się osobą wiceministra. Potrąć jej trzydzieści procent z wypłaty za fantazjowanie i sprawa załatwiona – zaśmiał się rubasznie.
- Pewnie masz rację. Zresztą przyszła z „Dobrej Nocki”, a tam nie zatrudniają byle kogo. Chociaż… – powiedział nie do końca przekonany Robert.
- No właśnie. – poparł go Andrzejewski – Moja Maja jest z tej samej agencji opiekunek. Zresztą poczekaj, - dodał wyciągając telefon komórkowy – spytam szefową o tę twoją opiekunkę.
Andrzejewski odszedł w kąt sali szukając miejsca, gdzie rozmowy nie będzie zagłuszał zgiełk toczącego się przyjęcia. Po chwili kiwnął ręką w kierunku Roberta.
- Słuchaj, - powiedział zasłaniając ręką słuchawkę telefonu – Janinka mówi, że nie wysyłała dzisiaj nikogo do ciebie. Mógłbyś powiedzieć jak wyglądała…

Robert nie czekał. Wybiegł z sali do szatni, nie zatrzymując się nawet, by wyjaśnić żonie o co chodzi. W szatni porwał płaszcz ledwie narzucając go na siebie i pognał na parking. Jak w kiepskim horrorze, klucze wypadły mu z rąk przed samym samochodem. Całe szczęście nie było tam żadnej studzienki ściekowej, a klucze nie wpadły pod samochód. Samochód odpalił za pierwszym razem.

Nie pamiętał drogi do domu. Miał nadzieję, że nie spowodował żadnego wypadku. Wiedział tylko, że gnał jak szalony, zastanawiając się, ile okupu będą chcieli i jaką kwotę byłby w stanie na szybko zebrać.

Światło w pokoju dzieci paliło się. Być może nie było jeszcze za późno. Wbiegł do domu prawie przewracając się o psa i ruszył do pokoju dziecinnego.

Podobno rozum traci się w różny sposób. Każdy z nich bardziej dramatyczny niż poprzedni. Na myśl przychodzą krzyczące niewiasty, osuwające się bezwładnie pod natłokiem wrażeń, czy też wykrzywiona w grymasie nienawiści twarz Jacka Nicholsona w „Lśnieniu”.
Czy widzieliście kiedyś jak przepala się żarówka? Delikatne brzęczenie, a potem ciche „pyk” i światło nagle gaśnie. Tak właśnie stracił rozum Robert. Stojąc w drzwiach pokoju dziecinnego.

Na środku pokoju stały dwa złączone ze sobą stoliki z Ikei, na których leżało rozkrojone wzdłuż ciało jego córki. Obok ustawione były trzy foteliki. Na jednym siedział jego syn z gardłem poderżniętym tak głęboko, że głowa trzymała się reszty ciała jedynie na kręgosłupie. Drugi fotelik stał pusty, a na trzecim siedziała opiekunka.
Podniosła głowę i spojrzała na stojącego w drzwiach Roberta. Uśmiechnęła się wesoło, błyszcząc bielą zębów pośród umazanych krwią ust.
- Miał pan rację – powiedziała wykrawając kolejny kawałek wątroby i wkładając go do ust. – Te dzieci są naprawdę słodkie…
One sick puppy.
Odpowiedz
#2
Pan Kracy napisał(a):...w sumie to nie miał się do czego doczepić, bo...
Myślę, że „przyczepić” bardziej by tu pasowało.

Pan Kracy napisał(a):Być może te wszystkie jego podejrzenia brały się z retrospekcji...
Niby żadnego konkretnego błędu tu nie ma, ale radził bym pozbyć się „wszystkie” albo „jego”. Kwestia brzmienia po prostu Wink

Pan Kracy napisał(a):- Niech się Pan nie martwi, - przypomniał sobie co powiedziała w trakcie pierwszej rozmowy – potrafię być naprawdę czuła i delikatna.
Przecinek bezpośrednio przez myślnikiem? Nie wiem, czy to jest prawidłowe, czy nie, ale nigdy przedtem takiego zapisu nie widziałem...

Pan Kracy napisał(a):Plus dochodzi do tego cała ta niepewność i obawa, gdy pierwszy raz korzysta się z usług profesjonalistki. I poczucie, ze robi się coś złego, mimo wiedzy, że wszyscy to robią. No, prawie wszyscy.

Pierwsze poważne podejrzenie padło gdy był już na imprezie.
- Niech się Pan nie martwi, - przypomniał sobie co powiedziała w trakcie pierwszej rozmowy – potrafię być naprawdę czuła i delikatna. Proszę spytać swego kolegi, pana Andrzejewskiego – dodała.
No tak, Andrzejewski na pewno korzystał z jej usług, pomyślał Robert. Prawie w ogóle nie ma go w domu, sypia po hotelach całej Warszawy, więc…
- Wyobraź sobie, - zagadnął podchodząc do Andrzejewskiego - że korzystamy z usług tej samej opiekunki do dziecka.
Powtórzenia.

Pan Kracy napisał(a):- Śmiem się nie zgodzić – odparł Andrzejewski. – Maja właśnie siedzi w domu z moimi dziećmi. – wyjaśnił
Kropka jest niepotrzebna po „dziećmi” a z kolei brakuje jej na końcu zdania.

Pan Kracy napisał(a):Pierwszy raz zdecydowaliśmy Magdą by wyjść razem, a opiekunka właśnie wymieniła ciebie, jako poprzedniego pracodawcę.
Z Magdą by wyjść razem.

Pan Kracy napisał(a):Potrąć jej trzydzieści procent z wypłaty za fantazjowanie i sprawa załatwiona. – zaśmiał się rubasznie.
Po myślniku wielką literą.

Pan Kracy napisał(a):W szatni porwał płaszcz ledwie narzucając go na siebie i pognał na parking.
Ze zdania wynika, że porwał płaszcz w momencie, kiedy był już w trakcie narzucania go na siebie. Dodaj spójnik „i” po słowie „płaszcz” i będzie po kłopocie Wink

„Wiedział tylko, że gnał jak szalony, zastanawiając się(,) ile okupu będą chcieli i jaką kwotę byłby w stanie na szybko zebrać.„

Pan Kracy napisał(a):Wbiegł do domu prawie przewracając się o psa. Wbiegł do pokoju dziecinnego.
Powtórzenie.

Ooo, człowieku.. Mistrzowskie zakończenie!Big Grin Chociaż czuję niedosyt, bo chętnie przeczytałbym jeszcze o tym, jak zachowuje się bohater, kiedy już widzi całą sytuację. Wielka szkoda, że to tylko miniaturka, bo napisałeś świetnie i myślę, że nie tylko dla mnie ten tekścik to za mało – inni czytelnicy też będą rozczarowani i niezaspokojeni Tongue
Odpowiedz
#3
Na początku przepraszam, że odpowiedź zbiorcza, ale nie chcę spamować. Zapewniam przy tym, że obydwu recenzjom poświęciłem tyle samo uwagi. No, ale do rzeczy:

Re: sileana
* Pierwsze cztery poprawione zgodnie z twoimi sugestiami.
* Co do odpalenia - tak, Robert odpalił. Robert odpalił samochód Big Grin (poprawione)
* poprawiłem foteliki i stoliki
* specjalnie używałem takich określeń, żeby wszyscy myśleli, że chodzi i prostytutkę. Wpadło mi to do głowy, gdy wspomniałem o "agencji" i "korzystaniu z usług". Takie trochę droczenie się z czytelnikiem. Cieszę się, że się udało.
* Pies był leciwy i spał w tzw. przedsionku Wink
* zęby oblizała, ust już nie, więc w porównaniu z czerwienią jej warg i ogólnie usmarowanym krwią pyskiem lśniły złowieszczą bielą Big Grin
* cejrowski w programie o kanibalach mówił, że ludzkie mięso jest jak świnina, tyko słodsze. A tak naprawdę, to chciałem zagrać na znaczeniu słów.
* est

ReBig Grinisaster
* pierwsze poprawione
* drugie, mi akurat pasi, a błędem nie jest, więc wiesz... Big Grin
* 3-7 poprawione
* porwał w sensie rozdarł w trakcie ledwie narzucania go na siebie Cool (wymądrzam się - masz rację Big Grin)
* powtórzenia poprawione

Razem:
Dziękuję wam za komentarze i opinie. Mam wielki problem z wstawianiem dialogów. Wytknięto mi, zresztą słusznie, że piszę dialogi po anglosasku - cudzysłowiami - i jest to niefajne dla czytelnika w Polsce, więc staram się to zmienić. Tyle tylko, że ja inaczej nie umiem i męczę się okrutnie zastanawiając się, czy tam, gdzie w dialogu powinien być przecinek, ale jest wtrącenie narratora, postawić go, czy jednak nie. Podobnie z końcem wypowiedzi, która nie jest końcem zdania - postawić kropkę, czy nie. Minie trochę czasu zanim się nauczę, więc z góry przepraszam.
One sick puppy.
Odpowiedz
#4
"Czy widzieliście kiedyś jak przepala się żarówka? Delikatne brzęczenie, a potem ciche „pyk” i światło nagle gaśnie. Tak właśnie stracił rozum Robert. Stojąc w drzwiach pokoju dziecinnego."

O, to to! Groza czającą się w tym opisie wywołała u mnie ciarki dużo skuteczniej niż dosłowna makabra ostatniej sceny.

Świetnie zbudowane napięcie. Opisy bardzo plastyczne, czyta się tak, jakby się oglądało film i to niezły. Przyczepiłabym się tylko do tej zmyłki z prostytutką - jak dla mnie niepotrzebna, bo nijak ma się do fabuły i nic z niej nie wynika, no i do tego:

"Robert od samego początku czuł, że z tą kobietą jest coś nie tak"

A mimo to i tak powierza jej swoje dzieci? Na podstawie rekomendacji pochodzącej od niej samej, bez kontaktowania się z wymienionym znajomym i agencją? Eee...
I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz
#5
Fakt, z tą prostytutką to był tani chwyt, ale nie mogłem się powstrzymać.
Co do "wiedział, że cośz nią jest nie tak", celowałem w tzw. "mądrych po szkodzie". Wiesz, często zdarza się, że ktoś mówi, po fakcie "wiedziałem, że tak będzie" gdy tsk naprawdę wiedzieli dopiero gdy jakaś sytuacja się zdarzyła. O to mi chodziło.
One sick puppy.
Odpowiedz
#6
(12-03-2011, 16:41)Pan Kracy napisał(a): O to mi chodziło.
Założenie jest czytelne, to zastosowane środki mnie nie przekonują.


I’m giving you a night call to tell you how I feel
I want to drive you through the night, down the hills
I’m gonna tell you something you don’t want to hear
I’m gonna show you where it’s dark, but have no fear
Odpowiedz
#7
Ja tam wymiatać w pisaniu nie wymiatam, wiem że było tu całkiem nieźle prawie wręcz git, ale jednak czegoś zabrakło, coś tak lepiej być mogło i ociupińkię, no tak tyci tyci dłuższe jednak powinno trochę to być, hę?
Odpowiedz
#8
@ beret
Dzięki za komentarz. Cieszę się że się podobało. Długość tego opowiadania wynika z mojej wreszcie spełnionej chęci napisania miniatury horrorowej. Widzisz, zazwyczaj strasznie jestem rozwlekły, a zawsze chciałem napisać opowiadanie które byłoby krótkie, byłoby kompletną całością i jednocześnie nie byłoby kondensatem, a gotowym produktem.
One sick puppy.
Odpowiedz
#9
Beret ma rację, troszku mogłoby być dłuższe ;d

Moje gratulacje, solidna krwawa robota, hyhy!! Może drogę do domu i do pokoju dzieci mógłbyś opisać trochę bardziej, wiesz, żeby ciary przeszły po plecach. Ale to i tak świetna miniaturka!
Odpowiedz
#10
Za krótkie, to raz.
Dwa, są byki.
Oto one:

- Niech się Pan nie martwi - przypomniał sobie, co powiedziała w trakcie pierwszej rozmowy – potrafię być naprawdę czuła i delikatna.

Opiekunka moich dzieci. – odpowiedział Andrzejewski.

- No właśnie. – poparł go Andrzejewski

Zresztą poczekaj, - dodał wyciągając telefon

- Słuchaj, - powiedział zasłaniając ręką słuchawkę telefonu – Janinka mówi, że nie wysyłała dzisiaj nikogo do ciebie.

nie zatrzymując się nawet by wyjaśnić żonie o co chodzi.

To tyle, co wyłowiłem naprędce.
Interpunkcja dialogów szwankuje bardzo.
Co do samego utworu, za krótki, mało wysilony.

PozdrawiamSmile
Odpowiedz
#11
@ marcinos83
Dzięki za komentarz. Wiesz, gdybym zaczął bardziej rozciągać sceny, skończyłbym na 10 stronach (taka maniera Big Grin) a chciałem tego uniknąć.

@mike
OK, dzięki za uwagi. Jak już pisałem kilka postów wcześniej, mam problemy z przestawieniem się z "hamerykańskiego" dialogowania, więc błędów napewno robię co nie miara. Bardziej pomógłbyś mi zaznaczając, gdzie popełniłem błąd, raczej niż wypisując zdania z błędami - nie wszystkich się domyślam.
Za krótkie? Wiesz, gdyby było dłuższe, kłóciłoby się z moją koncepcją czegośtam Tongue (przepraszam, nie mogłem się powstrzymać Big Grin)
One sick puppy.
Odpowiedz
#12
Nie piszesz źle.
Ale ta interpunkcja...
Zajmij się tym, ok?
Odpowiedz
#13
Masz plus za to, że mnie zaskoczyłeś. Jako, że to miniatura, to nie będę psioczyć na długość <bo i komentarz będzie krótki Tongue >, choć tekst aż prosi się o jakieś rozwinięcie. Mógłbyś np. dodać opis tej kobiety i wogóle coś więcej o niej napisać. No i końcówka mogła być trochę bardziej rozbudowana, ale i bez tego nie jest źle.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości