Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tys prowda
#1
czyli
czarna lista kontra biały, figowy listeczek


Czego człowiek najbardziej pragnie w życiu i wszystkim przy każdej okazji życzy? Szczęścia. O uczuciu szczęścia w ludzkim organizmie, decyduje poziom serotoniny zwanej hormonem szczęścia. Jak twierdzą naukowcy, poziom tego specyfiku podnoszą nam trzy rzeczy – słońce, sex i słodycze i ani słowa o pracy.
Odkąd Fenicjanie wymyślili pieniądze (o wiele za mało pieniędzy), praca stała się głównym zajęciem człowieka, podstawą istnienia, gdyż – jak wszyscy wiedzą - ilość tych kolorowych papierków kształtuje byt, byt kształtuje świadomość, a zatem posiadanie pod dostatkiem tej makulatury determinuje lepszy i bardziej świadomy byt i ułatwiony dostęp do przyjemność. Częściej możemy wyjeżdżać do ciepłych krajów i wygrzewać się na słońcu, zaspokojona finansowo żona, częściej będzie miała ochotę na sex, a i jak wiadomo ciastka kosztują.
Dużo pieniędzy, to dużo przyjemności, a dużo przyjemności to szczęście i tu się koło zamyka.
Istnieją trzy znane góralskie prawdy, które zdefiniował swego czasu ks. Tischner. Dwie pierwsze to prowda i tys prowda. Jeżeli ktoś będzie wam kiedyś próbował wmówić, że pieniądze nie dają szczęścia, to będzie to typowy przypadek trzeciej prawdy ks.Tischnera czyli …gówno prowda.
Napisałem powyższy wstęp dlatego, że taka jest prowda, a nie dlatego żebym się z taką sytuacją zgadzał. Poziom technologiczny jaki osiągnęła cywilizacja ludzka, daje już możliwość aby wszystkie dobra konieczne nam do życia, wytwarzały roboty i te dobra dostępne były bez konieczności płacenia za nie, co ludzkości dałoby możliwość skoncentrowania się na byciu szczęśliwą. Na zabawie, rozrywce, wytwarzaniu dóbr kultury, sztuki, artyzmu, zwiedzaniu najpiękniejszych zakątków naszej planety i wychowywania następnych pokoleń.
Ktoś powie, że to zatrzyma postęp technologiczny. Jeżeli człowiek będzie szczęśliwy, to po co mu dalszy postęp i czemu miałby on służyć? Postęp technologiczny potrzebny jest władzy do obserwowania, podglądania, monitorowania i podsłuchiwania każdego przejawu naszej prywatności oraz wytwarzania urządzeń do bardziej wyrafinowanego zabijania ludzi. Postęp powoduje, że świat zmierza ku urzeczywistnieniu scenariusza Big Bother’a i do samozagłady ale za to widowiskowej.
Niestety pieniądze najwięcej szczęście przysparzają tym, którzy posiadają ich najwięcej, ponieważ dają im władzę, a władza to nieuleczalna choroba. . Delegalizując pieniądze, krezusi skazaliby się na materialne i mentalne zrównanie z resztą ludzkości czyli z motłochem, dlatego też idealistami zawsze byli ludzie biedni.

Zdaję sobie zatem sprawę, że cała ta moja wizja ogólnej szczęśliwości, to taka sama utopia jak trzecia faza komunizmu czyli każdemu według jego potrzeb, a w konsekwencji taka sama prowda jaką zakończyłem wstęp.

Moje życie to w pewnym sensie sinusoida. Z jej szczytami wiążą się okresy gdy byłem pracodawcą , a z dołami - kiedy byłem pracownikiem. Najfajniejszy jednak okres przypada na konstans, kiedy sam siebie zatrudniałem, gdyż byłem dla siebie świetnym pracownikiem, a zarazem idealnym szefem. Co prawda, czasem jako szef byłem niewypłacalny, a czasem jako pracownik nieodpowiedzialny ale nigdy w firmie nie wystąpiły wewnętrzne tarcia, bo cechowała nas (znaczy …mnie) obopólna wyrozumiałość.

Na jednym z najpopularniejszych portali społecznościowych, natrafiłem na profil zatytułowany czarna lista pracodawców na którym to profilu, swoje negatywne opinie na temat firm i ich szefów, wpisywali rozgoryczeni pracownicy (ma się rozumieć - byli pracownicy). Założyciel profilu – jak sam twierdzi – dla równowagi - reklamował założony przez jego kolegę profil o nazwie miejsca pracy do których warto złożyć CV. Obie listy dotyczyły jednego regionu kraju – dużego miasta wraz z okolicami. O ile czarna lista zawierała tyle lektury, że brakło by mi tygodnia żeby ją przestudiować, to ta „biała” miała cztery wpisy. Zadałem sobie trud znalezienia stron WWW tych chwalonych firm i w jednym przypadku cały post z białej listy był fragmentem ogłoszenia rekrutacyjnego wystawionego na stronie firmy. Gdyby zatem równowagę, którą tworzą te dwa profile przełożyć na organizm ludzki, to on nie ma prawa się nigdy podnieść, że już nie wspomnę o jakimś zbliżeniu się do pozycji pionowej.

Nie wiem czy to szczęście, że dysponuję doświadczeniem zarówno z jednej jak i z drugiej strony barykady ale daje mi to komfort spojrzenia na ten problem ze zrozumieniem. Nie twierdzę, że z obiektywizmem, bo to słowo powstało jedynie jako antonim słowa moizm. Człowiek lubi słowotwórstwo dlatego obiektywizm jest w słowniku ale nie występuje w naturze. Wyjątkowymi słowami które człowiek stworzył, są słowa uczciwość i sprawiedliwość, które teoretycznie są synonimami, a w naturze prosperują jako antonimy i na dodatek są antonimami słowa oszustwo. To jedyny przypadek kiedy jakieś słowo ma dwa antonimy, które są wobec siebie przeciwstawne.
Wywód jest zawiły tak samo jak zawiłe są stosunku pracodawcy z pracownikiem. Każdy z nich dąży do szczęścia kosztem drugiego tylko, że pracodawca ma pewną przewagę, gdyż posiada środki do tych dążeń, a pracownik dysponuje jedynie dążeniami do środków.

Z relacji jakie zamieszczane są na profilu czarna lista wynika niezbicie i jedynie, że w Polsce popularne stało się słowo mobbing. Używane jest po kilka razy w każdym poście i o ile język polski jest w tych postach traktowany per noga, to już słowo mobbing jest zawsze pisane bezbłędnie. Nie twierdzę bynajmniej, że osoby które skarżą się na złe traktowanie w pracy nie mają racji, gdyż sam miałem różnych szefów ale jeżeli ktoś skarży się na firmę, że wymaga od niego żeby się uczył, to już nie jest mobbing tylko wyrafinowane okrucieństwo. Inna osoba skarży się, że kazali jej codziennie przychodzić do pracy (restauracja), a kierownik liczył każdy plasterek szynki. Toż to potwór jakiś.

Jedną z moich działalności u szczytu życiowej sinusoidy była właśnie restauracja i wiem że moi pracownicy traktowali ją jak kuchnię św. Alberta. Żarli, pili i wynosili produkty do domu. Nie jestem ani agresywny ani mściwy ale ukarałem ich okrutnie, otóż odszedłem z interesu i zostawiłem ich w rękach wspólnika, który był mniej wyrozumiały ode mnie - zwłaszcza jak był na bani, czyli wyrozumiały był tylko przez chwilę …wczesnym rankiem.

Znam życie oraz wiele przykładów na to, że firmy są nieuczciwe, właścicielom brakuje ogłady, są oszustami lub traktują pracowników bez należnego im szacunku. Czarna lista pracodawców zapewne pełna jest zasłużonych opinii ale są też takie, po przeczytaniu których traci ona dla mnie swoją wiarygodność. Opisano mianowicie jeden z hoteli w którym miałem przyjemność kilkakrotnie gościć. Standard i ceny adekwatne do ilości gwiazdek, miła obsługa i żadnych problemów czy też uchybień, a tu czytam wynurzenia pracownicy, że warunki powojenne, wyposażenie pokomunistyczne, podłe traktowanie klientów, absolutny brak pojęcia o prowadzeniu hotelu oraz kilka skarg dla mnie nieweryfikowalnych, gdyż dotyczących stosunków z pracodawcą. Chłonąłem tekst w nadziei, że dowiem się wreszcie cóż to za młody, zdolny menager, absolwent szkoły hotelarskiej tak zgnoił pracodawcę i tu pozwolę sobie zacytować zakończenie postu …no i płacili mi nędzne 7 złotych za godzinę sprzątania. No cóż, nie od dzisiaj wiadomo, że sprzątaczki zęby zjadły na branży hotelarskiej.

W mojej bogatej (nie żeby ze względu na pieniądze) karierze zawodowej zdarzyło mi się świadczyć usługi, które zmuszały mnie do codziennego odwiedzania portali społecznościowych. Czytałem tam wiele niezasłużonych i nader często wulgarnych, pełnych agresji opinii na tematy o których (tak wynikało z ich treści), osoby wypowiadające się nie miały bladego pojęcia a jedynie powtarzały obiegowe prowdy, tys prowdy a już najczęściej …te trzecie.
Na tych portalach nie istnieje pojęcie merytorycznej dyskusji, ponieważ każdy tam ma fakultet z każdej dziedziny i tylko czasem trafi się ktoś z …doktoratem. To tak jakby dyskusja była o gwiazdach, a każdy interlokutor był Albertem Einsteinem, a czasem wtrącił się Stephenem Hawking. Wstyd się odezwać.

Szanowni pracownicy, jesteście po prostu leniwi, ale nie bardziej od swoich pracodawców którzy was zatrudniają, gdyż nie chce im się tego robić samemu i płacą wam za swoje lenistwo, a nie szanują waszego. Dlaczego tak jest? Bo człowiek istnieje po to by być szczęśliwym, a tylko sobie może zawdzięczać, że na to szczęście musi harować. Zastanawia mnie tylko dlaczego lenistwo polskich pracodawców jest takie tanie. A może wasze zarobki JEZUS …i rząd.
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz
#2
Fajnie. Potoczysty język i duże poczucie humoru dają w efekcie przyjemną lekturę. Brakuje tylko odrobinę czegoś, co charakteryzuje rasowego felietonistę: precyzyjności wywodu. Ten zaś bierze się z umiejętności wstrzymania koni, kiedy wena przymusza do gnania za horyzont Smile Czyli umiaru.
Innymi słowy felieton jest ciut za bardzo rozbudowany, jakbyś chciał pokazać wszystko, co umiesz, przez co główny wątek rozchodzi się w dygresjach, albo - dla odmiany - rwie się przy przechodzeniu od jednej myśli do następnej. Na moje oko spokojnie wyszłyby z tego materiału dwa teksty.
No i jeszcze jedna rzecz: felietoniście wolno prawie wszystko, lecz naginanie rzeczywistości trzeba przeprowadzić zgrabnie, finezyjnie. Nie jest dobrze, kiedy w czasie lektury czytelnikowi włącza się tryb protestu, na przykład tu:
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Poziom technologiczny jaki osiągnęła cywilizacja ludzka, daje już możliwość aby wszystkie dobra konieczne nam do życia, wytwarzały roboty i te dobra dostępne były bez konieczności płacenia za nie, co ludzkości dałoby możliwość skoncentrowania się na byciu szczęśliwą.
E tam, a choćby kurczące się zasoby?
Albo tu:
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Na zabawie, rozrywce, wytwarzaniu dóbr kultury, sztuki, artyzmu, zwiedzaniu najpiękniejszych zakątków naszej planety i wychowywania następnych pokoleń.
... oraz na przykład na doskonaleniu się w profesji subtelnie wyrafinowanego, masowego mordercy Tongue
Albo tu:
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Delegalizując pieniądze, krezusi skazaliby się na materialne i mentalne zrównanie z resztą ludzkości czyli z motłochem, dlatego też idealistami zawsze byli ludzie biedni.
E tam, zawsze znajdzie się coś, co będzie narzędziem władzy, niekoniecznie musi być nim kasa.
Albo to:
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): dlatego też idealistami zawsze byli ludzie biedni.
Nieprawda. Bogatym też idealistyczna korba odbijała. Nie ta kwantyfikacja. "Dlatego największymi idealistami bywali ludzie biedni". Do tak sformułowanej myśli trudno się przyczepić Big Grin
Ale to:
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Każdy z nich dąży do szczęścia kosztem drugiego tylko, że pracodawca ma pewną przewagę, gdyż posiada środki do tych dążeń, a pracownik dysponuje jedynie dążeniami do środków.
jest bardzo zgrabny bon mot.
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Postęp technologiczny potrzebny jest władzy do obserwowania, podglądania, monitorowania i podsłuchiwania każdego przejawu naszej prywatności
I like it. Kocham paranoję, jest cool.
Rzeczywiście, linia podziału między pracodawcami i pracobiorcami jest bardzo ostro zarysowana i przez mało kogo przekraczana mentalnie i intelektualnie. Ale to dość skomplikowany problem, warty osobnego felietonu.
Jest kilka drobnych błędów i coś nie styka w zdaniu finałowym.
Lecz ogólnie - wrażenia z lektury bardzo sympatyczne.
Odpowiedz
#3
No cóż. Stosunki na linii pracodawca - pracownik są zazwyczaj dość drażliwe. Mój pracodawca ujął to chyba najprościej. Stwierdził, że jest w końcu "kapitalistycznym krwiopijcom i w jego interesie byłoby, żebyśmy robili jak najwięcej za jak najmniejsze pieniądze, a w naszym odwrotnie..... i dał nam podwyżkę Smile.
No ale raz, że nasza firma (obsługa imprez plenerowych; scena i takie tam) jest maleńka bo zaledwie 9 osób z naszym "prezesem". Po drugie zaś, nam (pracownikom) zależy na jej rozwoju i przejmowaniu rynku. W końcu to nasze pieniądze.
Czyli niby sprzeczność interesów, ale nie do końca.

To o postępie technologicznym do podglądania i podsłuchiwania to chyba faktycznie trochę paranoją zatrąca. W sumie postęp i jego zdobycze są w zasadzie obojętne moralnie. Kwestia do czego się je zastosuje. No a postęp ogólnie jednak się przydaje.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#4
(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Nie jest dobrze, kiedy w czasie lektury czytelnikowi włącza się tryb protestu, na przykład tu:
[quote='Dlajaj' pid='130088' dateline='1425304681']Poziom technologiczny jaki osiągnęła cywilizacja ludzka, daje już możliwość aby wszystkie dobra konieczne nam do życia, wytwarzały roboty i te dobra dostępne były bez konieczności płacenia za nie, co ludzkości dałoby możliwość skoncentrowania się na byciu szczęśliwą.
E tam, a choćby kurczące się zasoby? [/quote]

No a wystarczy czasem pooglądać PLANETE HD żeby okazało się, że to co brzmi jak fantazja jest całkiem realne

(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Albo tu:
[quote='Dlajaj' pid='130088' dateline='1425304681']Na zabawie, rozrywce, wytwarzaniu dóbr kultury, sztuki, artyzmu, zwiedzaniu najpiękniejszych zakątków naszej planety i wychowywania następnych pokoleń.
... oraz na przykład na doskonaleniu się w profesji subtelnie wyrafinowanego, masowego mordercy Tongue[/quote]

Nie rozumiem, czyżby można było przebić Aleksandra Wielkiego, Napoleona, Hitlera, koścół katolicki ze swoją świętą inkwizycją czy choćby Andersa Behringa Breivika?
(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Albo tu:
[quote='Dlajaj' pid='130088' dateline='1425304681']Delegalizując pieniądze, krezusi skazaliby się na materialne i mentalne zrównanie z resztą ludzkości czyli z motłochem, dlatego też idealistami zawsze byli ludzie biedni.
E tam, zawsze znajdzie się coś, co będzie narzędziem władzy, niekoniecznie musi być nim kasa.[/quote]

Na przykład co?
(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Albo to:
[quote='Dlajaj' pid='130088' dateline='1425304681']dlatego też idealistami zawsze byli ludzie biedni.
Nieprawda. Bogatym też idealistyczna korba odbijała. Nie ta kwantyfikacja. "Dlatego największymi idealistami bywali ludzie biedni". Do tak sformułowanej myśli trudno się przyczepić Big Grin[/quote]

Faktycznie, zapomniałem dodać ... i mądrzy.
(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Ale to:
[quote='Dlajaj' pid='130088' dateline='1425304681']Każdy z nich dąży do szczęścia kosztem drugiego tylko, że pracodawca ma pewną przewagę, gdyż posiada środki do tych dążeń, a pracownik dysponuje jedynie dążeniami do środków.
jest bardzo zgrabny bon mot.
(02-03-2015, 14:58)Dlajaj napisał(a): Postęp technologiczny potrzebny jest władzy do obserwowania, podglądania, monitorowania i podsłuchiwania każdego przejawu naszej prywatności
I like it. Kocham paranoję, jest cool.

Mam 55 lat i wiele różnych zdarzeń za sobą, jeżeli wpiszę w GOOGLE odpowiednie hasło, mogę prześledzi swoje życie. Jeżeli ja to mogę, to tym bardziej każdy, komu będą te informacje potrzebna. To nie paranoja, to rzeczywistość.
(05-03-2015, 21:41)ElEsz napisał(a): Rzeczywiście, linia podziału między pracodawcami i pracobiorcami jest bardzo ostro zarysowana i przez mało kogo przekraczana mentalnie i intelektualnie. Ale to dość skomplikowany problem, warty osobnego felietonu.
Jest kilka drobnych błędów i coś nie styka w zdaniu finałowym.
Lecz ogólnie - wrażenia z lektury bardzo sympatyczne.

dzięki za komentarz Big Grin

(05-03-2015, 23:16)gorzkiblotnica napisał(a): To o postępie technologicznym do podglądania i podsłuchiwania to chyba faktycznie trochę paranoją zatrąca. W sumie postęp i jego zdobycze są w zasadzie obojętne moralnie. Kwestia do czego się je zastosuje. No a postęp ogólnie jednak się przydaje.

Ludzkość największy postęp technologiczny zawdzięcza wojnom i szpiegostwu, a wszystkie inne, cywilne wynalazki natychmiast są do tego wykorzystywane. Człowiek to brzmi ...durnie.
Prawda jest jak dupa, każdy ma własną.
https://www.facebook.com/Waldemar.Biela.rysunek/?ref=hl
Odpowiedz
#5
Cytat:Ludzkość największy postęp technologiczny zawdzięcza wojnom i szpiegostwu, a wszystkie inne, cywilne wynalazki natychmiast są do tego wykorzystywane. Człowiek to brzmi ...durnie.
Co nie zmienia faktu, że mogą być wykorzystywane inaczej. Nóż, można użyć w celu wsadzenia komuś pod żebro, ale też by sobie chleba ukroić. Ten sam tranzystor siedzi w szpiegowskim satelicie, ale też w defibrylatorze, albo aparacie do tomografii.
Prawdą jednak jest, że wojna zazwyczaj powoduje szybki rozwój technologii. Przyczyną jest zapewne i to, że nikt wtedy nie zwraca uwagi na patenty i koszty, a to one są głównym hamulcem rozwoju technologii. Przynajmniej moim zdaniem.

Prośba administracyjna: Prosiłbym Cię o nie używanie kolorów w tekście. Jest na ten temat odpowiedni paragraf w regulaminie.
corp by Gorzki.

[Obrazek: Piecz1.jpg]
Odpowiedz
#6
(09-03-2015, 21:27)Dlajaj napisał(a): No a wystarczy czasem pooglądać PLANETE HD żeby okazało się, że to co brzmi jak fantazja jest całkiem realne
No cóż, ze wstydem przyznaję się, że nie oglądam. Nawet HD nie posiadam, tylko Rubina po babci Tongue Serio, to obrazki i miły głos Kryśki Czubówny w tego typu kwestiach mogą być raczej punktem wyjścia do własnych przemyśleń. Technologicznie to, o czym piszesz jest pewnie możliwe, jednak technologia nie stanowi samoistnej machiny, jest zarządzana ekonomią, zatem opłacalnością stosowania wynalezionych rozwiązań. Od lat krążą miejskie legendy o patencie na pranie mechaniczne, do którego niepotrzebne są żadne detergenty, patencie kupionym i schowanym pod sukno przez koncerny chemiczne. Do tego na robotyzację patrzymy z europejskiego punktu widzenia, ona jakoś słabo przystaje do azjatyckiego czy południowoamerykańskiego kotła. A uwaga o zasobach bierze się z prostego dość myślenia: z czegoś te roboty trzeba robić, one muszą coś przetwarzać i być czymś napędzane.
(09-03-2015, 21:27)Dlajaj napisał(a): Nie rozumiem, czyżby można było przebić Aleksandra Wielkiego, Napoleona, Hitlera, koścół katolicki ze swoją świętą inkwizycją czy choćby Andersa Behringa Breivika?
W sensie masowych mordów – jak najbardziej. Pol Pot twórczo wykorzystał motyki, dziś na to samo wystarczyłby jakiś sprytny gaz czy wirusy. Ale ja patrzyłem raczej na wymiar indywidualny, złudzeniem jest pogląd, że ludzie uwolnieni od konieczności wytwarzania rzeczy niezbędnych, zajęliby się w harmonii poglądów i międzyludzkich relacji hodowaniem drzewek bonsai, czy malowaniem akwarelek.

E tam, zawsze znajdzie się coś, co będzie narzędziem władzy, niekoniecznie musi być nim kasa.
(09-03-2015, 21:27)Dlajaj napisał(a): Na przykład co?
Władza, jej pragnienie, wyniesienie się ponad innych – to są rzeczy wieczne i ponadsystemowe, przynajmniej dotąd, dokąd nie zagrzebią nam na serio w genach. Nawet gdyby nie było pieniędzy, zawsze będzie coś, co stanowi przelicznik władzy; ziemia, karnet na mecze New York Knicks, dwa kilo amfy, możliwość chędożenia ślicznej panienki i jej rzekomej siostry, nieważne. Nawet w warunkach skrajnie opresyjnych (obozy koncentracyjne, gułagi, ba, północnokoreańskie obozy pracy) wytwarza się hierarchia, związana z zaspokojeniem podstawowych potrzeb („Król szczurów” - pamiętasz?)
(09-03-2015, 21:27)Dlajaj napisał(a): Mam 55 lat i wiele różnych zdarzeń za sobą, jeżeli wpiszę w GOOGLE odpowiednie hasło, mogę prześledzi swoje życie. Jeżeli ja to mogę, to tym bardziej każdy, komu będą te informacje potrzebna. To nie paranoja, to rzeczywistość.

Zostałem opacznie zrozumiany. Wcale nie ironizowałem. Pod pozorem naszej wygody dajemy wgląd w nasze prywatne życie i sprawy. Nie trzeba już nikomu kraść kosza ze śmieciami, żeby prześledzić jego życie, wystarczy historia konta i zestawienie zakupów przy pomocy karty. Jesteśmy inwigilowani w necie przy pomocy ciastek i numeru IP, telefoniczne rozmowy są analizowane w czasie rzeczywistym i w razie spasowania z algorytmami - rejestrowane. Głupie parkometry zapisują trasy naszych podróży, a GPS pracuje w obie strony. Dane są jeszcze rozproszone, ale kto wie...? Do Orwella już blisko i nawet nie trzeba było nikomu zadawać gwałtu, przymuszać do przyjmowania odzierających z anonimowości, serwujących nas na talerzu, nagich i bezbronnych, rozwiązań.
Dlatego afirmuję paranoję, która, choć zbywana na ogół wzruszeniem ramion i kółkiem rysowanym na czole pełni rolę kapitolińskich gęsi, choć jej skrajne postaci, uniemożliwiające w zasadzie funkcjonowanie w społeczeństwie nie są szczególnie pociągające.

Swojego życia w Internecie nie odnajdę. Starałem się o to zadbać, choć zdaję sobie sprawę z faktu, że dla zaawansowanych technik i osób z jakiegoś powodu zainteresowanych to żaden problem. Szczęśliwie nikogo nie interesuję Cool
Właśnie sobie poczytuję o DeepWebie i TORze. Interesujące.

Co do meritum felietonu, linia podziału między pracodawcami i pracobiorcami jest w zasadzie nieprzekraczalna w kraju, gdzie wraz z podatkami (płaconymi oczywiście niechętnie) oddaje się odpowiedzialność za własny los w ręce mitycznego Państwa. Wystarczy pochylić się nad retoryką eksponentów jednej i drugiej strony. Konfederacja Pracodawców kłamie, przedstawiając zawsze najbardziej optymistyczną, a do tego jeszcze poprawioną makijażem wersję, nie wspominając, że może pójść gorzej i trzeba mieć plan B, strajkujący górnik mówi z przekonaniem, że walczy o „nasze miejsca pracy”. „NASZE”. Dobre sobie.
Sieroty po komunie szarpią się z białoskarpetkowymi orłami myśli biznesowej. Czy z takiej szarpaniny może wyjść co dobrego?
Odpowiedz
#7
Podoba mi się.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości