Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Iluzja
#1
Wszystko zaczynało się od wschodu słońca. Nad ciemnym morzem powoli jawiła się złocista kula, opromieniając leniwie płynące po niespiesznie błękitniejącym niebie obłoki i barwiąc je słodkim różem oraz subtelną, jasną nutą. Do życia budził się lekki wiatr, marszcząc wodę, jakby od niechcenia trącając grzbiety powstałych fal. Z pewnością rozbrzmiał cichy szum, z rzadka urozmaicony zawodzeniem, gdy zrywał się silniejszy podmuch.
Ale po tej stronie niczego nie było słychać.
Nigdy niczego nie było słychać. Nawet kroki nie rozbrzmiewały w pustce.
Kroki stawiane powoli, chwiejnie, przez wychudzonego chłopca. Skórę miał białą, włosy czarne, a puste oczy i przyoblekające jego cieniutkie kończyny łachmany - szare. Nie posiadał prawdziwych kolorów, jak te za niewidzialną barierą oddzielającą go od morza.
Morze stanowiło ucieleśnienie piękna. Barwne, słono pachnące i smakujące, rozbrzmiewające łagodnym szumem fal, cudownie chłodne, aksamitne... Chłopiec nigdy go nie poznał, ale miał pewność, jakie jest; widział je, nie mógł doznać go innymi zmysłami niż wzrokiem, lecz musiało przecież słono pachnieć, słono smakować...
Niebo też wyglądało cudownie, jednak z morzem bezsprzecznie nie mogło się równać. Chłopiec nie podziwiał sklepienia niebieskiego. Nie rozbrzmiewało, nie smakowało. Cały swój szary wzrok skupiał na wodzie; przez dwa tysiące dziewięćset dziewięćdziesiąt dziewięć lat marzył, iż kiedyś zanurzy w niej swe chudziutkie dłonie...
Gdy zaczął się rok trzytysięczny, z nieba oderwała się gwiazda i wraz ze swymi skrzypcami runęła w dół - w pustkę. Chłopiec rzucił się ku niej, pełen niedowierzania. Śliczna była - calutka błękitna! Chciwie zaczął jej dotykać, lecz wówczas kolejno jej dłonie, stopy, suknia stawały się szare, martwe jak on sam.
- Przestań! - krzyknęła, przestraszona - Zabijasz mnie!
Otworzył szeroko usta. Po raz pierwszy jakiś dźwięk dobiegł jego uszu... Chłopiec patrzył na gwiazdę błagalnie, chcąc by mówiła więcej, jednak nie odezwała się już. Wzięła swoje błękitne skrzypce i zaczęła grać.
Muzyka była piękniejsza od morza. Chłopiec nawet nie potrafił się przed tym wzbraniać.
I tak istnieli w pustce we dwoje. Gwiazda bezskutecznie próbowała nauczyć chłopca mówić i płakać. On tylko cały czas nalegał, by mu grała; kiedy nie miała już sił, próbował zabrać jej instrument. Często walczyła z nim godzinami, by ocalić jedyną błękitną rzecz, jaka jej poza oczami pozostała.
Kochała go całym sercem, dlatego po upływie roku pomyślała, iż poświęci się, by nauczyć go płakać.
Oddała mu oczy i umarła.
Chłopiec długie godziny siedział nad jej martwym, szarym ciałem, jednak nie potrafił uronić ni jednej łzy. Wzrok jego spoczął w końcu na błękitnych skrzypcach.
W noc, mającą rozpocząć rok trzy tysiące pierwszy, podniósł je.
Grał jeszcze wspanialej niż gwiazda. Głośna, słodko bolesna muzyka popłynęła wśród pustki. Zapłakał, a szyba pękła...
Woda wdarła się do środka. Bezgłośnie, bez najcichszego dźwięku. Nie miała koloru ani zapachu czy smaku. Nie była aksamitna, nie była chłodna.
Tonąc, chłopiec zrozumiał, iż swoje barwy morze zawdzięczało nieboskłonowi. Zwrócił w górę błękitne oczy, pełen rozpaczy, iż całe życie wierzył w iluzję.
Morze pochłonęło go.

Co tu dużo mówić, opowiadanie jest alegorią; możnaby długo je interpretować, ale... tak w skrócie, to trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu.
Odpowiedz
#2
Widzę, że jeszcze nikt nie skomentował, to może ja się odważę. Big Grin
Cytat:Skórę miał białą, włosy czarne, a puste oczy i przyoblekające jego cieniutkie kończyny łachmany - szare. Nie posiadał prawdziwych kolorów, jak te za niewidzialną barierą oddzielającą go od morza.
Morze stanowiło ucieleśnienie piękna.
Powtórzenie. Dość gryzące.
Cytat:Barwne, słono pachnące i smakujące, rozbrzmiewające łagodnym szumem fal, cudownie chłodne, aksamitne...
Słono pachnące? Nie potrafię sobie wyobrazić takiego zapachu...

A teraz nieco do przesłania... Czy chodziło o to, że zawsze pragniemy tego, czego dostać nie możemy, a gdy to otrzymujemy, to już nas nie zachwyca?
Napisane dobrze, ale nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie.
Pozdrawiam Wink
Lexis
The Earth without art is just eh.
Odpowiedz
#3
(27-03-2012, 13:38)Lexis napisał(a): Napisane dobrze, ale nie zachwyciło mnie jakoś specjalnie.
Pozdrawiam Wink
Lexis

Nie zachwyca, bo... jest napisane źle. Tylko pozory - brak kamieni brukowych oczywistych błędów w narracji.

Melpomene - zgubiłaś umiar, a barok zgubił twoje opowiadanie.
Jest... jak zły makijaż, wulgaryzujący twarz - przekaz.

Początek - Nad ciemnym morzem - 1 powoli jawiła się złocista kula, opromieniając leniwie płynące po niespiesznie 2 błękitniejącym niebie obłoki i barwiąc je słodkim różem oraz subtelną, jasną nutą -3. Do życia budził się lekki wiatr, marszcząc wodę, jakby od niechcenia trącając grzbiety powstałych fal. Z pewnością rozbrzmiał cichy szum, z rzadka urozmaicony zawodzeniem - 4, gdy zrywał się silniejszy podmuch.

to opis - potworek.
1 widziałaś wschód słońca nad morzem? Co to znaczy, że kula jawiła się NAD morzem - to znaczy skąd wychynęła kula ta??? Z niebytu???
2. przeczytaj to głośno - stylistycznie wali się zdanie, wali się obraz. I niebo błękitnieje na różowo w jasnych tonach???
3 zabij mnie, jeżeli to jest strawne, synestezja nie może przypominać walnięcia tortem w pysk.
4. cichy szum urozmaicony zawodzeniem mnie załatwił na amen. Moja wyobraźnia dostała schizofrenii

Po takim wstępie nie ma przesłania, przypowieści.
To jest strzał w kolano. W oba kolana. W trzy kolana.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt. [L. Wittgenstein w połowie rozumiany]

Informuję, że w punktacji stosowanej do oceny zamieszczanych utworów przyjęłam zasadę logarytmiczną - analogiczną do skali Richtera. Powstała więc skala "pozytywnych wstrząsów czytelniczych".
Odpowiedz
#4
1)
Melpomene napisał(a):Z pewnością rozbrzmiał cichy szum, z rzadka urozmaicony zawodzeniem, gdy zrywał się silniejszy podmuch.
Moim jedynym komentarzem do tego zdania może być znak zapytania. A więc: "?"
2)
Melpomene napisał(a):Nigdy niczego nie było słychać. Nawet kroki nie rozbrzmiewały w pustce.
Skoro niczego nie było słychać to kroków też- to się rozumie samo przez się.
3)
Melpomene napisał(a):miał pewność, jakie jest; widział je, nie mógł doznać go innymi zmysłami niż wzrokiem, lecz musiało przecież słono pachnieć, słono smakować...
Skoro tylko je widział to skąd mógł wiedzieć jak pachnie, smakuje i brzmi?
4)
Melpomene napisał(a):Nie rozbrzmiewało, nie smakowało.
Przeczytaj cytat w punkcie 2 i powiedz mi skąd miał wiedzieć, że niebo nie wydawało dźwięków.
5)
Melpomene napisał(a):Nad ciemnym morzem powoli jawiła się złocista kula, opromieniając leniwie płynące po niespiesznie błękitniejącym niebie obłoki i barwiąc je słodkim różem oraz subtelną, jasną nutą.
Oprócz tego, że opis był kiepski- co napisała wcześniej Natasza- skopałaś to zdanie imiesłowami. Ogólnie było ich dużo, ale w tym zdaniu chyba najwięcej. Przeczytaj to zdanie na głos i spróbuj się nie pogubić. W ogóle przeczytaj na głos całą miniaturę. Ale głośno i najlepiej, gdy będziesz sama w domu. Znajomy literat mi to poradził- wtedy wychodzą wszystkie błędy stylistyczne.
Plus syndrom wielokropka- za dużo, za dużo, za dużo. Wielokropki są fajne na końcu, jako niedopowiedzenie, ale więcej niż dwa na taki krótki tekst to przesada. Nie bój się kropek, bo wcale nie są takie dobitne jak wyglądają.
Pomysł jest w porządku, ale wykonanie nie najlepsze. Popracuj nad tym i mocno oszlifuj.
Would you like to say something before you leave?
Perhaps you'd care to state exactly how you feel?
We say goodbye before we've said hello
I hardly even like you
I shouldn't care at all

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości