Ocena wątku:
  • 2 głosów - średnia: 4.5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Trzecia strona medalu
#16
Ok. To najpierw będą peany Big Grin Naprawdę mi się podobało i bardzo miło się to czytało. Mogę Ci tylko pozazdrościć umiejętności ożywiania świata w którym piszesz (przykład z wypadkiem na mega stacji). Oczywiście przypomina mi to przygody Stalowego Szczura Harrisona, ale z wiadomych przyczyn nie jest to z pewnością jakikolwiek przejaw krytyki. Świetny warsztat, niezła fabuła i dobrze technicznie napisane (z małymi wyjątkami) ale o tym za chwilę. Podobają mi się także globalne parametry świata który przedstawiłeś. Bardzo zręcznie wplotłeś politykę, a nawet historię w opowieść. Wszystko tu jest uzasadnione i ma jakąś przyczynę. Za to wielki plus.
Musiałbym jednak zmienić nick, gdybym się do niczego nie przyczepił, więc najpierw szczegóły a potem nieco ogólnie:
Cytat:Dostęp do tajnej technologii kamuflażu posiadały jedynie niektóre jednostki militarne.
Tu zakładam, że wojsko jako instytucja dostęp do takiej technologii jednak posiadała, czyli wymagane było by małe doprecyzowanie, dotyczące tego, że tylko niektóre jednostki wojskowe były w taki system wyposażone. Na razie wygląda to na sugestię, że cześć dowódców wojskowych na własny rachunek zdobyła taką technologię, a raczej nie o to Ci chodziło moim zdaniem.
Cytat:Instalowano go przeważnie w małych okrętach zwiadowczych, bowiem koszt użycia rósł drastycznie wraz z masą kamuflowanego obiektu i był koszmarnie wysoki.
może lepiej brzmiało by „a był” zamiast „i był”?
Cytat:Mathias Shallowgrave, właściciel i zarazem jedyny członek załogi Geometrii nie był człowiekiem powiązanym z żadną organizacją militarną. Nie był też człowiekiem wpływowym – ani w Unii Holdingowej, ani w opozycyjnej Federacji Wolnych Planet.
Pierwsze „nie był człowiekiem” nieco mnie zbiło z pantałyku, może warto by je sobie darować, bo tak masz powtórzenie a niewiele ona tu wprowadza skoro nie był też „obcym”Big Grin
Cytat:wbrew swojemu przeznaczeniu – wcale nie pomagały w przepływie powietrza.
druga część zdania jakoś tak zakuła. Może coś w stylu: „…przeznaczeniu wcale nie pompowały powietrza”?
Cytat:wracających z wakacji górników z rodzinami.
może to tylko ja, ale dałbym tu „i ich rodzin”.
Cytat:komunikacyjnych i była średnio bogata w kopalniane surowce naturalne.
może „niezbyt” zamiast „średnio” zwłaszcza, że średnio jest ciężko odnieść do czegokolwiek w tym kontekście.
Cytat:jednak obecna systuacja polityczna nie pozwalała na żadne manewry pozwalające doprowadzić do takiej sytuacji.
(literówka) sytuacja, do tego powtórzenia „pozalała” i „sytuacji”.
Cytat:Antidotum wchodząc w reakcję z jadem samca całkowicie całkowicie dezintegruje obydwie substancje, sprawiając, że mięso ofiary jest bezpieczne do spożycia.
tu masz dwa razy „całkowicie”, do tego sprawa biologii ewolucyjnej i samego spisku, ale o tym jeszcze w podsumowaniu.
Cytat:procedury i do kajuty Mathiasa został wtłoczony bezbarwny gaz o jabłkowym aromacie.
możliwe, że to tylko ja ale jakoś ten „gaz” mi tu przeszkadza. Może udało by się bez tego, tylko coś o samym zapachu?
Cytat:ZBAV dwanaście dwadzieścia jeden czterdzieści siedem zero dziewięć
a tu stary problem z liczebnikami i kodami. Nie jestem przekonany czy ta dychotomia jest tu poprawna. Może lepiej całość zapisać jako ZBAV-12-20-1-40-7-0-9, ale nie jestem tego do końca pewien.
Cytat:Nikt dokładnie nie wiedział jakimi siłami dysponowali w rzeczywistości.
Zamieniłbym tu kolejność na „w rzeczywistości dysponowali”, aktualnie brzmi nieco sztucznie.
A teraz nieco bardziej ogólnie i z nieco innej mniejszym entuzjazmem niż we wstępie. Po pierwsze, jest tu sporo literówek (co prawda tym razem nie związanych z polskimi znaczkami), po drugie nie podobają mi się dwa aspekty w fabule:
1) Trujące stworzonka. Z tego co wiem jednym z najsilniejszych jadów dysponują ślimaki morskie z rodziny conus i mimo iż może on zabić w jednej chwili kilkunastu ludzi, a ślimaki wstrzykują go raczej niewielkim rybom, to tak przyrządzony pokarm nie jest dla nich trujący. Twój opis wywołał we mnie wiec pewne podejrzenia co do realności. Ale imho wystarczyło by zminić opis jadu na coś w stylu: „w mgnieniu oka zabija każdą żywą istotę” by nieco bardziej trzymało się to kupy. Inna sprawa, że cała ta akcja ze wspólnymi łowami, nadal nie trzyma się ze względów biologicznych. Gatunek bezwzględnie potrzebujący pary by jeść, niekoniecznie by wiele zwojował. Obcy świat, obcym światem ale pewne prawa wydają się być uniwersalne. A takie przystosowanie stanowi jednak spore ograniczenie. Może jednak coś z wychowem młodych, np: samica składa jaja w czymś na kształt woka którego zawartość wypełnia jadem w celu ochrony przed drapieżnikami. A samiec przed wykluciem się potomstwa neutralizuje ten jad, by młode mogły się wydostać. Też nieco naciągane ale chyba nieco bardziej się trzyma "kupy". Do tego sam produkt połączenia trucizny i antidotum nie powinien być anihilowany tylko rozkładany na jakieś pospolite lub łatwo wydalane składniki.
2) Sprawa sporej łatwowierności bohatera. W pierwszej rozmowie wyjaśnia, moim zdaniem bez powodu, skąd ma owe trucizny, gdzie je znalazł i jak spreparował. Nie wydaje mi się, by w zakresie znalezienia i syntezowania preparatu pojedynczy przemytnik dysponował większym (lub choćby porównywalnym) potencjałem niż, nawet niezbyt bogate, kolonie które jednak są w stanie zapłacić haracz będący jednak dla tego pierwszego fortuną. Rozumiem, że cała opowieść pojawiała się na rzecz czytelnika, ale umieszczenie jej w tej rozmowie imho nie było najszczęśliwsze. Wszak ów wojak mógł wykorzystać swoje środki by zdobyć wężoptaki i spreparować trucizny we własnym zakresie skoro ma wszystkie informacje. Potencjalne zagrożenie, że wspólnik może rozmawiać z przeciwnikiem też nie do końca broni tego założenia. Więc przeniesienie tych informacji do przemyśleń bohatera, a nieco większe uogólnienie informacji w dialogu mogło by poprawić realność całego przedsięwzięcia, przynajmniej moim zdaniem.

A i jeszcze jedno, nie wydaje mi się by było to "Hard SF", raczej miły thillerek w setapie "space opera"Big Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#17
Cytat:wyszedł z nadprzestrzeni w absolutnej ciszy
miał wyjść głośno? To była cisza, ale w odniesieniu do czego? Kto mógł to słyszeć? Mi zawsze rzeczy dziejące się w kosmosie wydawały się ciche. W ogóle jak się roznosi dźwięk w przestrzeni kosmicznej?

Cytat:Dokładnie jedną milisekundę później włączył się system kamuflażu optyczno-elektronicznego.
czy ten system nie powinien się włączyć przed skokiem? Przecież już ten statek jest namierzony. Już planeta wie, że coś się dzieje.

Cytat:Jeśli wszystko pójdzie tak jak powinno, to wkrótce będzie na tyle bogaty, żeby na stałe osiąść na jakiejś małej, urokliwej planecie, gdzie do końca życia będzie mógł się rozkoszować ciepłem promieni słońca nie martwiąc się o emeryturę.
odpuścił by sobie to, bo sugeruję, że samo osadzenie się na stałe na jakieś małej, urokliwej planecie już jest jakimś nie lada wyzwaniem

Przecież brak zainteresowania rządu jest błogosławieństwiemCool Na planecie jest wydobywany ważny strategicznie surowiec i do tego rzadki - jak może nie budzić zainteresowania rządu? Czyżby i Unia i Federacja prowadziły politykę skrajne liberalną? W tym kontekście ta cała „wojna” wydaje się być bezsensowna. I jak planeta z takim surowcem może być biedna?

Cytat:Frank przerwał rozmyślania
Nie lubię jak bohaterowie rozmyślają, myślą, analizują plany. Mnie to się zdaje takie sztuczne. Ale to takie moje prywatne spaczenie.

Cytat:w głębi duszy pułkownik pogardza ludźmi takimi, jak on.
czyli jakimi? punktualnymi? czy może pan Frank ma jakiś charakter godny pogardy? (prawdopodobnie chodziło ci o biznesmenów – mógłbyś to napisać składniej i podać powód)

historia z ptakowężami naciągana

poza tym ten plan jest głupi, naprawdę głupi – z powodu, że w jakim mieście nie ma ludzi, żaden rząd nie odda tego miasta. I nikt się nie domyśli? Jest motyw i ten kto na tym zyska, brakuje tylko sprawcy i narzędzia, czyli są poszlaki.

poza tym pułkownik nie był człowiekiem zbyt sprytnym – ja na miejscu pana pułkownika wpisał bym pana Franka na listę osób do śledzenia i zlikwidowania (poza tym pułkownik to niski stopień, naprawdę, nie dowidzi nawet dywizją, nie mówiąc już o planecie - na początku myślałem, że pułkownik to jakiś pracownik wywiadu to było by okey, ale potem wychodzi, że pułkownik jest kimś)

Cytat:dyrektor zarządazjący
może bardziej gubernator? (poza tym masz tu literówkę)

historia Fourth World niepotrzebnie zamąca sprawę. Nic nie wnosi. Wystarczyło by info, że najemnicy mają swoją bazę we wraku.

Świat: A wiec są dwie kolonie, które nie posiadają żadnego wywiadu, żadnego naukowca, żadnego dostępu do sieci informacji. Zdaje mi się, że trochę pokręciłeś z chronologią - ludzie na koloni zachowują się jakby już zostali potraktowani specyfikiem.

Fabuła: Fabuła i intryga nie jest przekonując. Akira Kurosawa i Sergio Leone lepiej opracowali ten motyw. Czy mam mówić, że fabuła była przewidywalna? Chyba taki był cel opka? (tę wtrącenie z wypadkiem na stacji - tez przewidywalne - opisujesz te doki tak, że nie spodziewałbym się niczego innego niż wypadku i by the way - technikę i organizację załadunku opracowano już w XX w, a u ciebie wygląda to jak załadunek sprzed wynalezienia Zarządzania i Logistyki)

Postacie: Twój bohater to nie Clint Eastwood. Gaya jest świetna - swoją drogą czekałem jak Gaya się zbuntuje i wykończy "pana sprytnego". Postacie "bez jaj", ale trochę polubiłem dyrektora generalnego z Gauss City.

Styl: dobry, trochę za suchy, choć czasami piszesz o niepotrzebnych informacjach.
natural born killer
Odpowiedz
#18
Oj, będę bronił RootstaraBig Grin
1) W próżni nie ma dźwięku (wogóle) czyli określenie jest jak najbardziej poprawne (do tego dość rzadko spotykane w literaturze i filmie).
2) Niekoniecznie, wystarczy, by fizyka skoku uniemożliwiała włączenie tego sytemu.
3) Nie rozumiem związku. Żeby na stałe gdzieś osiąść i czymkolwiek się rozkoszować konieczna jest niezależność finansowa, którą nasz "przekrętas" chce właśnie uzyskać. Sam surowiec zaś, jest użyteczny ale z tego co wynika z tekstu niezbyt rzadki (a z całą pewnością nie unikalny).
4) oczywiście, jest to kwestia gustu.
5) pułkownik pogardza po prostu cywilami, co tu wydaje się być oczywiste. A jeśli dla Ciebie stopień niżej niż generał to "niski stopień" to chyba coś tu nie gra. Co do fabuły, ja też mam w tym miejscu zastrzeżenia.
Co do Gayy się zgadzam, co do wstawki o historii nie - jest to po prostu ubarwienie. Bo niby skąd mieli ową bazę? Zbudowali? Jeśli tak, to też chciałbym to widzieć.
To, że fabula była przewidywalna to wada, czy świadczy o tym że sporo czytasz? Bo nie wydaje mi się, by ktokolwiek był w stanie na dzień dzisiejszy wymyślić całkowicie nieprzywidywalną fabułę.
Just Janko.
Odpowiedz
#19
(07-03-2012, 20:13)Predator napisał(a):
Cytat:wyszedł z nadprzestrzeni w absolutnej ciszy
miał wyjść głośno? To była cisza, ale w odniesieniu do czego? Kto mógł to słyszeć? Mi zawsze rzeczy dziejące się w kosmosie wydawały się ciche. W ogóle jak się roznosi dźwięk w przestrzeni kosmicznej?
W kosmosie panuje próżnia, więc dźwięki wcale się nie rozchodzą Tongue
poprawcie mnie, jeśli się mylę


(07-03-2012, 20:27)Janko napisał(a): 2) Niekoniecznie, wystarczy, by fizyka skoku uniemożliwiała włączenie tego sytemu.
ale wtedy cały kamuflaż jest nielogiczny, bo statek jest namierzalny w momencie wyskoku z nadprzestrzeni Smile więc musiałby wylatywać w ustronnych miejscach i resztę drogi pokonywać konwencjonalnym napędem... Zważywszy, że otoczenie planet jest obserwowane, to dłuuugo musiałby latać

do tego samo wyjście z nadprzestrzeni musi wywoływać jakieś ślady na radarach...
Odpowiedz
#20
2) Szaden, niekoniecznie. Po pierwsze ze względu na szybkość światła (godziny jeśli nie dni od momentu pojawienia się do momentu wykrycia) po drugie ze względu na rozdzielczość obserwacji. Nawet gdybyśmy 24/365 monitorowali całą przestrzeń w układzie słonecznym z Ziemi, to pojawienie się pasywnego sygnału (w tej sytuacji bezemisyjnego objektu) na ułamek sekundy, jeśli nawet zostało by przez wykryte jakiekolwiek (choćby bardzo S-F, raczej nie dostępne na biednych koloniach) systemy zostało by sklasyfikowane jako zakłócenia lub fraktalizacje obserwacji.
1) Zgadza się - dźwięk to wibracje - w próżni nie występuje.
Just Janko.
Odpowiedz
#21
jeśli statek wylatuje i wlatuje do nadprzestrzeni bez kamuflarzu, to w momencie wyskoku jest widocznySmile więc radar zarejestruje nie tylko samą energię wyjścia, ale też statek

No i nie wiem, jak to jest z tą opóźnioną widzialnością, ale jak statek wyskoczy ci tuż przed nosem, to raczej go zauważysz Wink no i prędkości nadświetlnej nie da się rozwinąć. Omija się to właśnie poprzez tunele nadprzestrzenne.
Odpowiedz
#22
Przez mikrosekundę jest widoczny i to jako obiekt pasywny, czyli upraszczając "nie jest widoczny". Nawet przy "energii wyjścia" nie musi być widoczny.
Statek wskakuje w układ planetarny, rozmiarów nie znamy ale 1AU to 16 minut świetlnych, do Saturna to godzina... Zgodnie z założeniami SF, tunele nadprzestrzenne tak, ale nie do komunikacji lokalnej.
Just Janko.
Odpowiedz
#23
To może ustalmy, że po prostu fabuła będzie ciekawsza, jeśli kamuflaż na statku jednak nie jest taki super Tongue za łatwo by wtedy wszystko poszło.
Odpowiedz
#24
Nie rozumiem związku przyczynowo skutkowegoSmile ale dla dobra opowieści tak ustalmyBig Grin
Just Janko.
Odpowiedz
#25
Widzę, że się tu wywiązała niezła dyskusja podczas mojej nieobecności Big Grin

Dzięki wszystkim za komentarze, opinie i krytykę! Wszystko notuję i będę brał pod uwagę podczas redakcji tego tekstu. Kiedy to jednak nastąpi, tego nie wiem, nawał spraw do załatwienia nie pozwala mi popracować nad moimi tekstami ostatnimi czasy :/
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#26
Ok, udało mi się dokończyć opowiadanie, ale go jeszcze nie wrzucę. Zmieniłem nieco fabułę, dodałem tu, ówdzie usunąłem. Odczekam jeszcze parę dni, zrobię korektę i wrzucę. Na teraz odniosę się do kilku punktów.

A, po pierwsze - czy jak czytacie książki "prawdziwych" autorów, to też analizujecie każdą możliwą ewentualność każdego jednego szczegółu fabuły? Jestem pewien, że w każdej jednej fabule znajdą się nieścisłości, które jednak się "wybacza" podczas lektury drukowanej książki... Trochę (ale tylko trochę, bo z drugiej strony taka jest specyfika publikacji na forum) nie rozumiem takiego dogłębnego dociekania najdrobniejszych szczególików Smile

Ish:
Cytat:1. Sprzęt - pojedynczy człowiek mający już najbardziej zaawansowane rzeczy techniczne jawi mi się zaskakujący jako drobny oszust, nadal latający - i ryzykujący - sam.

Pojedynczy człowiek, który - jak miałem nadzieję, że wynika z opisu - jest doświadczony w tym co robi i od lat się zajmuje tym co robi... Miał więc czas. Po drugie, być może jest samotnikiem? Po trzecie, TAKI PRZEKRĘT nazywasz "drobnym oszustwem"? Smile

Cytat:wreszcie 4.
Najemnicy. Gigantyczna, milionowa armia, która jednakowoż w ważnej rozmowie nie jest w stanie zagłuszyć statku przemytnika - pojedynczego! O którym wiedzą, że kombinuje.
Albo zestrzelić Geometrię

Ale dlaczego mieli go zestrzelić albo zagłuszyć? Przecież leciał na spotkanie z ich szefem.

Cytat:b. Do tego etapu jeszcze na nic się nie zgodzili, więc ktokolwiek by przejął tą informację i tak nie miałby nic na najemników, za to sporo na shallowgrave'a (w końcu nie tylko on pewnie nagrywa rozmowę, chyba, że jego rozmówcy sa zwyzajnie średnio mądrzy).
c. A nawet jeśliby miał - ma słowo oszusta przeciwko milionowi najemników.
Zastraszenie i blef. Skąd mogą wiedzieć, że pracuje sam, jakie ma powiązania i kontakty?

Janko:

Na Twoje sugestie nie będę odpowiadał, bo zmieniłem nieco fabułę Smile

Predator:

Cytat:miał wyjść głośno? To była cisza, ale w odniesieniu do czego? Kto mógł to słyszeć? Mi zawsze rzeczy dziejące się w kosmosie wydawały się ciche. W ogóle jak się roznosi dźwięk w przestrzeni kosmicznej?

W odniesieniu do niczego. Nikt nie mógł tego słyszeć. Ale czy to ma znaczenie? To pierwsze zdanie opowiadania, miało za zadanie wprowadzić pewien określony nastrój, atmosferę...

Cytat:czy ten system nie powinien się włączyć przed skokiem? Przecież już ten statek jest namierzony. Już planeta wie, że coś się dzieje.
...oraz pozostałe zarzuty względem systemu kamuflażu.

Uwaga:
Cytat:Obrzeża systemu binarnego Eta Pegasi
12 sierpnia 460 ETN (Era Terranova)

Obrzeża. Systemu.

Daleeeeeeko od planety.

Cytat:Dokładnie jedną milisekundę później włączył się system kamuflażu
Jedną. Milisekundę. Nawet jeśli przez JEDNĄ MILISEKUNDĘ Geometria pojawiła się na jakimkolwiek radarze, to po jednej milisekundzie znika. Uwaga, jesteśmy na obrzeżach systemu, zanim ktokolwiek to dotrze, Mathias będzie już hen daleko...

Mam nadzieję, że to wyjaśnia sprawę Smile

Cytat:odpuścił by sobie to, bo sugeruję, że samo osadzenie się na stałe na jakieś małej, urokliwej planecie już jest jakimś nie lada wyzwaniem

Przecież brak zainteresowania rządu jest błogosławieństwiemCool Na planecie jest wydobywany ważny strategicznie surowiec i do tego rzadki - jak może nie budzić zainteresowania rządu?

Odpowiedzi udzielił Ci Janko Smile

Cytat:historia Fourth World niepotrzebnie zamąca sprawę. Nic nie wnosi.

Moim zdaniem wnosi: ożywia świat, wprowadza czytelnika w historię tego świata, w wydarzenia, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy. Buduje atmosferę.

Cytat:A wiec są dwie kolonie, które nie posiadają żadnego wywiadu, żadnego naukowca, żadnego dostępu do sieci informacji.
A kto powiedział, że nie posiadają? Nigdzie nie było napisane, że tak jest. I co to ma zmienić, że w kolonii są naukowcy?

Cytat:Fabuła i intryga nie jest przekonując. Akira Kurosawa i Sergio Leone
Nie śmiem porównywać się z mistrzami Big Grin Jam zaledwie podrzędny pisarczyk-amator!

Cytat:Czy mam mówić, że fabuła była przewidywalna? Chyba taki był cel opka? (tę wtrącenie z wypadkiem na stacji - tez przewidywalne - opisujesz te doki tak, że nie spodziewałbym się niczego innego niż wypadku i by the way - technikę i organizację załadunku opracowano już w XX w, a u ciebie wygląda to jak załadunek sprzed wynalezienia Zarządzania i Logistyki)
Fabuła w zamierzeniu miała być przewidywalna (zobaczymy jeszcze co będzie z twistem, który zaplanowałem na zakończenie Big Grin Może zmienisz zdanie Wink ). Co do wypadku - takowe się zdarzają nawet w najbardziej perfekcyjnie zaplanowanym systemie...

Cytat:Postacie "bez jaj"

Hm, tu masz sporo racji... Pomyślę, może rozszerzę to opowiadanie, żeby wprowadzić więcej "jaj".

No i tyle Smile

Wkrótce wrzucę końcową wersję beta, bo do finalnej jeszcze daleka droga. Kto wie czy to opowiadanie nie rozrośnie się jeszcze bardziej... Smile




::EDIT::

No i zarys finalnej wersji już jest w pierwszym poście. Zapraszam do lektury!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#27
Siedziałem nad tym, siedziałem i chyba już więcej nie wysiedzę. Wersja finalna w pierwszym poście, zapraszam do lektury!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz
#28
Stare, klasyczne science fiction.
Przyjemnie, gładko się czytało. Maiłem dużo ciekawych skojarzeń, fajna też była zabawa przy wyłapywaniu pewnych powiązań. Kojarzyło mi się z latami 60 - tymi i 70 - tymi, jakbym czytał Nivena i te sprawy.
Typowe loty nadprzestrzenne, nie opisałeś ich szczegółowo, ale podejrzewam, że miały mieć podobną zasadę jak w star treku, chociaż z początku czułem, że mogłeś inspirować się Diuną, ale to zupełnie inny typ zakrzywiania przestrzeni. Sam Lem nigdy nie odważył się na loty szybsze jak światło, i dla mnie takie loty w tego typu literaturze są podejrzane.
Bardzo szczegółowo przemyślane dzieło, głowiłem się, ale nie wyłapałem jakichś nielogiczności, a tam gdzie coś mogłoby wzbudzać podejrzenie, pominąłeś opisy, jak na przykład z podróżami kosmicznymi, ale to w porządku, zalewanie technicznym opisem na dłuższą metę nie jest dobre, niektóre rzeczy można wziąć na wiarę.
Bardzo podobał mi sie żargon techniczny i nazwy. Dobrze przemyślane pod względem budowy świata jak i prowadzonej intrygi. Znowu fajnie kojarzyło się z Diuną, gdy wziąłeś pod uwagę politykę, ekonomię i konflikty. Myślałem, że to będzie prosta sprawa, dwóch się bije to trzeci korzysta, a tu fabularny twist. Trochę mi się też kojarzyło z fajnymi grami, jak Halo, albo Supreme Commander.
Niekoniecznie miałem jakieś uwagi, ale zastanowił mnie motyw zasiedlania. Czy przyjąłeś koncept, że terraformowanie planety będzie trudniejsze od podroży międzygwiezdnych i wyszukiwaniu planet z odpowiednią atmosferą? To zależy w jaka stronę pójdzie technologia, czy to jest w stylu, że jak dzisiaj, łatwiej nam polecieć w kosmos, niż popłynąć na dno oceanu?
Dlatego zastanawiałem się czy nie lepiej byłoby ludzkości dolecieć do najbliższych nam gwiazd jak potrójny układ Alfa Centauri( ale chyba nie wspomniałeś, że najbliższa ziemi w tym układzie jest Proxima Centauri, a to ważne bo nakierowałeś czytelników, że układ Draconis jest oddalony o około 20 lat świetlnych, o ile dobrze zrozumiałem, ale bez konkretnej gwiazdy, bo odległości między nimi są mega olbrzymie, sama Proxima znajduje się 4,3 roku świetlnego od nas, tak na oko.), czy Syriusz, ale o tym już wspomniałeś pod koniec, czym rozwiałeś moje wątpliwości.
Musiałeś długo nad tym siedzieć, bo rzecz jest szczegółowa i przemyślana i z szacunkiem dla klasyki. Tylko jak się czyta takie teksty to jest jakiś żal, bo prawdopodobnie ludzie nigdy nie zdołają urzeczywistnić takie marzenie, jak loty kosmiczne. Jest duże prawdopodobieństwo, że w naszej planecie są setki tysięcy myślących, inteligentnych istot, ale nie ma szans żebyśmy się spotkali, za duże odległości. Prawie nie możliwe żeby te istoty miały technologie podobną do naszej, a nawet jeśli, nie widzieli by sensu wysyłać sygnału, bo czas jest powiązany z przestrzenią, tak biegnie światło, więc widząc nas z najbliższych gwiazd zobaczyli by zamki warowne i rycerzy, tym bardziej niemożliwe wydaję sie żeby tyle lecieli żeby nas porywać, badać i wycinać znaki na polach.
Opowiadanie było bardzo fajne i porządne. Pozdrawiam.
Odpowiedz
#29
Ahab, dzięki za obszerny komentarz Smile

(30-11-2013, 15:43)Ahab napisał(a): Stare, klasyczne science fiction.
Przyjemnie, gładko się czytało. Maiłem dużo ciekawych skojarzeń, fajna też była zabawa przy wyłapywaniu pewnych powiązań. Kojarzyło mi się z latami 60 - tymi i 70 - tymi, jakbym czytał Nivena i te sprawy.

Szczerze mówiąc, napisanie opowiadania "w starym stylu" było moim zamysłem. Zatęskniłem kiedyś do "Stalowego Szczura" Harrisona i pomyślałem, że napiszę coś w tych klimatach. Oczywiście warsztatowo daleko mi do wspomnianego, ale cieszę się, że Ci się podobało! Wychowałem się na Nivenie, Harrisonie, Silverbergu, Asimovie, Strugackich, Zelaznym i wielu im podobnych autorach, więc skojarzenia jak najbardziej trafne - aczkolwiek oczywiście nie starałem się nikogo kopiować.

Cytat:Typowe loty nadprzestrzenne, nie opisałeś ich szczegółowo, ale podejrzewam, że miały mieć podobną zasadę jak w star treku, chociaż z początku czułem, że mogłeś inspirować się Diuną, ale to zupełnie inny typ zakrzywiania przestrzeni. Sam Lem nigdy nie odważył się na loty szybsze jak światło, i dla mnie takie loty w tego typu literaturze są podejrzane.

Szczerze mówiąc w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Po prostu przyjąłem dogmat, że loty nadprzestrzenne są możliwe.

Cytat:Bardzo szczegółowo przemyślane dzieło, głowiłem się, ale nie wyłapałem jakichś nielogiczności, a tam gdzie coś mogłoby wzbudzać podejrzenie, pominąłeś opisy, jak na przykład z podróżami kosmicznymi, ale to w porządku, zalewanie technicznym opisem na dłuższą metę nie jest dobre, niektóre rzeczy można wziąć na wiarę.
Bardzo podobał mi sie żargon techniczny i nazwy. Dobrze przemyślane pod względem budowy świata jak i prowadzonej intrygi. Znowu fajnie kojarzyło się z Diuną, gdy wziąłeś pod uwagę politykę, ekonomię i konflikty. Myślałem, że to będzie prosta sprawa, dwóch się bije to trzeci korzysta, a tu fabularny twist. Trochę mi się też kojarzyło z fajnymi grami, jak Halo, albo Supreme Commander.

"Dziełem" bym tego tekstu nie nazwał Wink Na Diunie akurat się nie wzorowałem, ale chciałem zbudować w miarę realistycznie wyglądający świat pod względem społeczno-politycznym. A gram sporo (akurat nie w Halo ani SC), więc pewnie podświadome wpływy gier też gdzieś tam są widoczne Smile

Cytat:Niekoniecznie miałem jakieś uwagi, ale zastanowił mnie motyw zasiedlania. Czy przyjąłeś koncept, że terraformowanie planety będzie trudniejsze od podroży międzygwiezdnych i wyszukiwaniu planet z odpowiednią atmosferą? To zależy w jaka stronę pójdzie technologia, czy to jest w stylu, że jak dzisiaj, łatwiej nam polecieć w kosmos, niż popłynąć na dno oceanu?


Przyznam, że nie zastanowiłem się nad tym aspektem. Powiedzmy, że to sprawa dostępnych technologii Wink

Cytat:Dlatego zastanawiałem się czy nie lepiej byłoby ludzkości dolecieć do najbliższych nam gwiazd jak potrójny układ Alfa Centauri( ale chyba nie wspomniałeś, że najbliższa ziemi w tym układzie jest Proxima Centauri, a to ważne bo nakierowałeś czytelników, że układ Draconis jest oddalony o około 20 lat świetlnych, o ile dobrze zrozumiałem, ale bez konkretnej gwiazdy, bo odległości między nimi są mega olbrzymie, sama Proxima znajduje się 4,3 roku świetlnego od nas, tak na oko.), czy Syriusz, ale o tym już wspomniałeś pod koniec, czym rozwiałeś moje wątpliwości.

Tutaj akurat odrobiłem zadanie domowe i wybierałem takie systemy, które mają śłońca podobne do tego z Układu Słonecznego (masa i temperatura), a co za tym idzie - gdzie istnieje prawdobobieństwo występowania podobnych Ziemii planet.

Jeszcze raz dzięki za komentarz i poświęcony czas.

Pozdrawiam!
You'll never shine
Until you find your moon
To bring your wolf to a howl.
--- Saul Williams
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości