Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Tryptyk Apollińsko-Dionizyjsko-Saturnijski
#1
I

W przyszłość się wyświetlam, pchany świetlaną przeszłością, która styka się z moimi plecami parzącą teraźniejszością. Przyczyna zazębia się ze skutkiem, machina porządnie klekocze, naoliwiona energią, co z nieba spływa i w niebo wzywa. Zniebieściały rozum się wyrywa. Mknę więc za nim, trzymając go za ogon formy i odpychając się od powierzchownego ładu Wszechświatła, którego skorupa jest pięknem twarda. Nie zamierzam jej teraz rozbijać, bo wiem, że sama zmięknie we wszechnocnym Dionizosie. Połykam chwile, czas świszczy mi w uszach, dopiero później dowiem się, ile zjadłem. Teraz jestem nienasycony. Szczęśliwy. Apolliński.

II

Świat gniję w nieskończonym dysonansie. Więdnę formą. Wzrastam wgłąb siebie. W ciemno. Tam gdzieś - nigdzieś - nigdyś. Się (sz)czuję. Demonidem. (Sz)czuty. To ja. Ja to. Wszystko jedno. Jeden Erotanatos. Jeden Lęk. Jedna Niepamięć. Po kolei. Miłość. Tuczy. Pęcznieję muzyką. Aż pęknę w zgonazmie. Śmierć. Moja Trzecia Rzesza. Na górze zdenazyfikowana. Na dole Werwolfem silna. Wszędobijska. Lęk budzi. Ten, co każe się przelać. Ze świata we mnie. Ze mnie w świat. Wieloświat. W jego Niepamięci życie. W trybie wszechdokonanym. Nim się do-konam. Dionizyjski.

III

Saturnijski, dzwonem żałobnym jestem. Odlali mnie i wyciągnąć zapomnieli. Już nie zabiję. Chyba że - siebie. Póki co sercem do ziemnego łona ciążę. Dzwony z ziemi i z ognia się rodzą. Ogień dawno wygasł. Ziemia została. Z niej bliżej do Lasu niż do Firmamentu. Korzenie drzew lękiem oplatają. Próbują rozsadzić, co i tak już pęka, rdzą przeżarte. A wokół czerń. Czerń gęsta, dusząca, ciasna, jednocześnie jak to niebo nieskończona. Niebo, którego nigdy nie zobaczę, którego nigdy nie widziałem i w które nie wierzę. Nie chcę go. Nie chcę go. Nie chcę.
Odpowiedz
#2
Po kilkakrotnej lekturze stwierdzam, że moje IQ to -1 depresja. Idę na kozetkę do psychoanalityka. W zamian zostawiam do przeanalizowania tekst równie zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy (chyba, że ten został stworzony dla elity intelektualnej, ale to trzeba zaznaczyć na początku). Proszę o instrukcję obsługi.
《施氏食獅史》

石室詩士施氏, 嗜獅, 誓食十獅。
氏時時適市視獅。
十時, 適十獅適市。
是時, 適施氏適市。
氏視是十獅, 恃矢勢, 使是十獅逝世。
氏拾是十獅屍, 適石室。
石室濕, 氏使侍拭石室。
石室拭, 氏始試食是十獅。
食時, 始識是十獅, 實十石獅屍。
試釋是事。
Dobre, a jaka głębia!
Odpowiedz
#3
nie moja melodia, II jest dla mnie zbyt męczące, to i się poddałem, ale samo "I" wypada dobrze i niegłupio. pewnie daltego, że to wstęp, a w "II" pojawiają się już jakieś konkrety, zaś bardzo niezrozumiałe, nadambitne chyba bym powiedział (no zalatuje bełkotem zwyczajnie. ewentualnie właśnie "nie moja melodia", zbyt męczące do ogarnięcia) to i nie chcę czytać na siłę, bo efekt nie będzie obiektywny.
Odpowiedz
#4
Dziękuję za obie recenzje.

No cóż. Tworząc to, nie liczyłem na dotarcie do szerokiego grona odbiorców i chyba się nie pomyliłem. Przynajmniej miałem niezłą frajdę przy pisaniu, a to dla mnie najważniejsze.

Jeżeli chodzi o koncepcje, odniesienia itp., to jest to eksploatacja Nietzscheańskich pojęć apollińskości i dionizyjskości z dodaniem nowego, "saturnijskości". Zainteresowani filozofią powinni je mniej-więcej kojarzyć (i nie tylko tacy, bo pojawiają się też one w liceum ogólnokształcącym na lekcjach o Leśmianie czy o Młodej Polsce... przynajmniej w teorii i na poziomie rozszerzonym).
Odpowiedz
#5
(28-10-2014, 16:54)Mortal One napisał(a): Dziękuję za obie recenzje.

No cóż. Tworząc to, nie liczyłem na dotarcie do szerokiego grona odbiorców i chyba się nie pomyliłem. Przynajmniej miałem niezłą frajdę przy pisaniu, a to dla mnie najważniejsze.

Jeżeli chodzi o koncepcje, odniesienia itp., to jest to eksploatacja Nietzscheańskich pojęć apollińskości i dionizyjskości z dodaniem nowego, "saturnijskości". Zainteresowani filozofią powinni je mniej-więcej kojarzyć (i nie tylko tacy, bo pojawiają się też one w liceum ogólnokształcącym na lekcjach o Leśmianie czy o Młodej Polsce... przynajmniej w teorii i na poziomie rozszerzonym).
Jako nauczyciel-humanista, stwierdzam, że musiałeś być genialnym uczniem, łącząc tak prosto edukację szkolną ze zrozumieniem tego tekstu. W związku z powyższym, w płaszczyźnie interioryzacji, budzi on we mnie abominację, wyrażającą się w sposób frenetyczny. Schiller powiedział: "Czasami duchowi ludzkiemu bardziej potrzeba ołowiu, niż skrzydeł". Polecam jako temat następnych przemyśleń. Hej.
Odpowiedz
#6
To óczucie, kiedy myślisz, rze piszesz do inteligentnych ludzi, a oni cie nie rozumiejo i myślo, że jezteź gupi, i sie śmiejo z ciebie i okazuje sie rze Ortega y Gasset miał rację, a ty zawsze chciałeś być demokratą. A takie słówka jak frenetyzm, czy abominacja nie są niczym szczególnym, jako uczeń humanista stwierdzam że tekst trafił do nieodpowiedniego odbiorcy. Przykre to kiedy nawet proste koncepcje Nietzschego ubrane w rozbudowaną, a jednak w końcu intuicyjną formę nie zostają rozpoznane i właściwie zrozumiane. To tylko potwierdza, że kultura wysoka może być dzisiaj obecna jedynie na uniwersytetach
Hej.
Odpowiedz
#7
Portal uniwersyteckich geniuszy. Jako zwykły wykształciuch, przekroczyłem już przednią linię mojej inteligencji, w związku z czym, wycofuję się ze wstydem,
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości